Prezenty dla nauczyciela - dawać czy nie?
Tradycja czy łapówka?
Nie ulega wątpliwościom, że kwestia prezentów dla nauczycieli – z różnych okazji – jest kłopotliwa. Z jednej strony zwyczaj wyrażania wdzięczności w postaci bukietów kwiatów czy bombonierek sprytnie wcisnął się w poczet konwenansów, z drugiej strony nie istnieje pisana umowa, jak to z tym jest i co wypada, a co nie. Jak w związku z tym poradzić sobie w tej sytuacji, by nikogo nie obrazić, samemu nie stracić, a osiągnąć powszechne zadowolenie i spokój?
Mamo, do szkoły znowu trzeba przynieść 5 zł...
Taką informację przeciętny rodzic uczącego się dziecka słyszy przynajmniej raz w miesiącu. Składki na radę rodzicielską, na fundusz szkoły, na akcje charytatywne, teatr oraz przeróżne wycieczki. Edukacja w Polsce jest etapem obowiązkowym i darmowym. Oczywiście tylko teoretycznie, bo w praktyce wydatków ponadprogramowych jest całkiem sporo. Nic dziwnego, że na myśl o kolejnych składkach rodzicom jeży się głos na głowie, a krew w żyłach gotuje. Bo jak tu dziecku nie dać, kiedy na przedstawienie o sierotce Marysi wybiera się cała klasa?
W każdej szkole system funkcjonowania składek wygląda inaczej i ile szkół, tyle rozwiązań. Zawsze dziwiła mnie „instytucja” rady rodzicielskiej, która podobno zajmowała się organizowaniem życia szkolnego. Z własnego doświadczenia pamiętam tyle, że systematycznie na radę należało płacić, a jedyny efekt zadośćuczyniania temu obowiązkowi odczuwałam w postaci dokuczliwie cięższej torby w dniu zakończenia szkoły, kiedy dostawałam nad wyraz nieciekawą książkę wyjątkowo odstraszającego wydawnictwa, którą do tej pory bezwiednie ignoruję. Grzeczności grzecznościami, ale po co to wszystko i dlaczego tak na siłę?
Bardzo kontrowersyjnym aspektem wręczania nauczycielom prezentów jest ich cena oraz wartość. Nikt nie będzie kłócił się o bukiet kwiatów – koszt nie jest duży, kiedy zostanie rozłożony na całą klasę, a symboliczny wyraz podziękowania za trud włożony w pracę nie wprawia w zakłopotanie nauczyciela, a rodziców i uczniów w konflikty. Gorzej, kiedy klasowa rada zarządzi składki znacznie wyższe i zdecydowanie przekraczające granice skromnego bukietu. Taki prezent zakrawa nie tylko na łapówkę, ale... no właśnie, każdy czuje, że coś tu po prostu nie gra.
Udawana wdzięczność
Zawód nauczyciela to jedyny, który spotyka się z tego rodzaju okazywaną wdzięcznością. Kucharzowi nie kupuje się drogich perfum za trud włożony w poprawne usmażenie kotleta, a murarzowi nie przynosi się bukietów kwiatów za równo postawiony mur. Dlaczego? Ponieważ nauczyciel to osoba, która pracuje w nieustannym kontakcie z dziećmi, jest nastawiona na ich edukację, czuwa nad rozwojem ich kultury i wykonywaniem postępów. Jest – a przynajmniej powinno być – oczywiste, że angażują się w pracę całym sobą. Przez wzgląd na bezpośredniość oraz więź, jaka wytwarza się w klasie między pedagogiem a uczniami, wykluwa się podświadoma chęć podziękowania (trudno oczekiwać tej więzi od murarza i jego dumnie milczącego dzieła).
Gorzej, kiedy nauczyciela a podopiecznych dzieli mur niezrozumienia i wrogości – wówczas sprawa końcoworocznego prezentu staje się jeszcze bardziej kłopotliwa. Widok ucznia, który przez cały rok konsekwentnie sprawiał problemy i jawnie okazywał, jakie jest jego zdanie na temat tej relacji, a który właśnie stoi z na siłę przyklejonym uśmiechem i kwiatkami i dusi z siebie ociekające miodem życzenia, nie należy do tych najbardziej porządanych, a już na pewno nie miłych.
Oliwy do ognia dolewają sami uczniowie, kiedy przychodzi moment wręczenia prezentu nauczycielom, których się nieznosi (każdy pamięta jakąś nauczycielkę-potwora, której bynajmniej dobrze nie życzył). Spekulacje, kto będzie kozłem ofiarnym i pójdzie z różą do pani od matmy, i właściwie dlaczego z różą, a nie wieńcem pogrzebowym...
Złoty środek
Prezenty dla nauczycieli zawsze były problemem – pozostaje mieć nadzieję, że to się jednak zmieni. Dlatego nie należy wpadać w końcoworoczny szał, wyrzuty sumienia i zbiorową powinność, za to racjonalnie zorientować się w sytuacji. Jaki jest nauczyciel naszych dzieci? Czy trzeba sprowadzić na ziemię rodziców, którym wydaje się, że nauczycielowi trzeba fundować wycieczkę do ciepłych krajów? Czy posiada on wystarczająco duże mieszkanie, żeby zmieścić wszędzie wazony z kwiatkami albo wystarczająco wielką lodówkę na ogrom bombonierek?
Niektórzy nauczyciele nie życzą sobie prezentów; drogie prezenty zakrawają na łapówki albo wprowadzają w zakłopotanie, często są niepożądane i sprawiają więcej problemów, niż radości. A przecież nie chodzi o to, żeby sprawiać komuś przykrość – pamiętajmy, że największą nagrodą dla nauczyciela za jego pracę jest owoc w postaci mądrych, rozwijających się uczniów, którzy dzięki jego pomocy wierzą w siebie i realizują się na drodze edukacji.
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14