Czy chcemy wybierać szkołę roku? Niemcy wybierają
I nie żałują pieniędzy na nagrody. "Szkoła roku 2015" otrzymała 100 tysięcy euro (a pięć wyróżnionych szkół – po 25 tysięcy). Plus splendor i uwagę mediów: nagrodę wręczała sama Angela Merkel. W tym roku otrzymała ją – rzecz jasna nagrodę, nie panią kanclerz – szkoła ponadpodstawowa (Gesamtschule) w Wuppertalu (w dzielnicy Barmen).
Informację o Niemieckiej Nagrodzie Szkolnej (Der Deutsche Schulpreis) znalazłem w hamburskim tygodniku Der Spiegel[1]. I postanowiłem zadać sobie – a także Państwu – pytanie, czy podobna inicjatywa miałaby sens nad Wisłą.
Kilka słów o samej nagrodzie. Jest ona przyznawana od 2006 roku przez Fundację Roberta Boscha i Fundację Heidehof. 12-osobowe jury, złożone z naukowców i pracowników oświaty, ocenia m.in. osiągnięcia uczniów, jakość zajęć, warunki rozwoju każdego dziecka, wspieranie uczniowskiej kreatywności (tzn. jak najmniej wkuwania dla wkuwania), atmosferę szkoły oraz wzajemne zaufanie uczniów i nauczycieli – bądź jego brak.
Placówka w Wuppertalu najlepiej spełniła te kryteria. "Rzadko trafiam na szkołę, w której uczniowie, nauczyciele i rodzice traktują się z takim szacunkiem i poszanowaniem wartości", uzasadniał decyzję rzecznik jury. "Nauczyciele rzucają wyzwania dzieciom i świadomie prowadzą je do granic ich możliwości – a nawet dalej".
Mniejsza o to, co oznacza owo przekraczanie "granic możliwości" uczniów – nie mam jak sprawdzić. Niemców, a i mnie też, zastanawia co innego. Otóż "szkoła roku 2015" leży w jednej z najbiedniejszych dzielnic przemysłowego Wuppertalu. Przeszło połowa z prawie 1400 uczniów mieszka tylko z jednym rodzicem. Jedna trzecia to dzieci imigrantów. Jak by to było pięknie, gdyby tamtejsze dzieciaki miały takie same możliwości jak pociechy zamożnych monachijczyków...
Pytanie brzmi zatem: Czy wyróżnienie tej właśnie szkoły nie jest li tylko przejawem poprawności politycznej? A jeśli tak, to czy podobnie byłoby i u nas, gdybyśmy taką nagrodę ustanowili w naszym kraju?
Rzućmy okiem na niemiecką "szkołę roku". Jej budynek ma 17 lat i Chciałbym, żeby nasze szkoły tak wyglądały. Ukośny szklany dach, pod nim korytarz obsadzony palmami i paprociami. Proszę obejrzeć, warto[2].
"Palmiarnia" na korytarzu nie tylko uspokaja, lecz także tłumi hałas. Nie ma nieznośnego echa, które grzmi w przeciętnej szkole. Czyściuteńko – no cóż, jesteśmy w Niemczech. Przy szkole lśni tafla stawu, o który dbają uczniowie.
A co z ich osiągnięciami? W testach wypadają powyżej średniej krajowej, ale wyniki testów – Państwo wybaczą – nie robią na mnie wrażenia. Robi co innego: o ile zaledwie 17% uczniów przychodzi do szkoły z rekomendacją do gimnazjum (szkoły ponadpodstawowej o najwyższym poziomie), o tyle mniej więcej 60% dociera do poziomu maturalnego. Szkoła jakoś te dzieciaki uskrzydla. Jak?
Lekcji jest tam nie więcej niż 5 dziennie (po 65 minut każda). Przerwa obiadowa trwa 70 minut. Nie ma prac domowych, jest za to wolontariat dla starszych uczniów: po półrocznym szkoleniu 16-latki pomagają 11-latkom w nauce. Piątoklasiści wolą czasem posłuchać starszej koleżanki niż nauczyciela.
Przy okazji zwróćmy uwagę na autonomię owej Gesamtschule. Jak to u licha jest, że gdzie dobre wyniki nauczania i szczęśliwe dzieci, tam władze oświatowe nie wtykają nosa do szkoły? Czy weźmiemy najlepsze placówki niemieckie, czy amerykańskie bądź fińskie – wszystkie same decydują, czego i jak uczyć.
Wracam do nagrody. Komentarze niemieckich czytelników Spiegla nie zostawiają na niej suchej nitki. "Polityczna nagroda", "kolejny durny ranking", "nagroda z litości", "dobra szkoła dla tamtych dzieci, ale moje pójdą do innej"... Owszem, są też głosy uznania, lecz wypadają blado.
Poczytałem sobie o szkole w Wuppertalu więcej niż przeciętny czytelnik Spiegla. Wnioski?
Nie mam wątpliwości: nagrodzona szkoła zasłużyła na wyróżnienie. Być może są w Niemczech lepsze placówki, być może ostatecznie zadecydowało kryterium poprawności politycznej – nie wiem. Jednak dzieciaki lubią szkołę w Wuppertalu i osiągają dobre wyniki. Jury może bronić swej decyzji.
Tylko... Czy taka nagroda jest w ogóle potrzebna? A co z uczniami, których szkoły nie dotarły nawet do finału? Jak te dzieciaki teraz się czują?
Myślę, że nie potrzebujemy "szkoły roku". A jakie jest Państwa zdanie?
[1] Schulpreis 2015: Die beste Schule Deutschlands ist in Wuppertal-Barmen
[2] gesamtschule-barmen.de
* * *
O autorze: | ||
fot. Jakub Swerpel |
Tomasz Małkowski |
|
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego: |
Podziel się
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14