Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Zadowolenie rodziców jako miara jakości pracy szkoły

Jarosław Pytlak, 15 Grudzień 13 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

Jakość pracy różnych szkół budzi powszechne zainteresowanie. Pytają o nią rodzice i starsi uczniowie. Nieustannie analizują ją rady pedagogiczne. Interesuje ona organy prowadzące, czyli samorządy terytorialne oraz, pełniące taką rolę, osoby prawne i fizyczne. Stanowi wreszcie przedmiot szczególnej troski państwa, utrzymującego aparat kontrolny wyspecjalizowany w jej ocenianiu, które w pedagogiczno-urzędowej terminologii nosi nazwę ewaluacji zewnętrznej.

Najbardziej wyrafinowane kryteria oceny stosują właśnie reprezentanci państwa. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej określa dwanaście wymagań, a w każdym z nich szkoła może otrzymać ocenę od A (najwyższa) do E (najniższa). Kontrolerzy poświęcają badanej placówce kilka tygodni, dostarczając nadprogramowej aktywności nauczycielom, rodzicom i dzieciom. Na zakończenie tworzą obszerny raport, z którego do świadomości szerszych kręgów społeczeństwa przedostają się zazwyczaj jedynie literki, określające stopień spełniania poszczególnych wymagań. Dla „szeregowego” obywatela wartość informacyjna tego przekazu – o ile w ogóle do niego dotrze – jest niewielka.

Prostsza i bardziej efektywna jest ewaluacja wewnętrzna, prowadzona przez dyrektora szkoły i radę pedagogiczną. Ukierunkowana zazwyczaj na konkretne zagadnienia, ważne dla danej placówki, stwarza szansę na doskonalenie jej funkcjonowania. Ponieważ jednak rozgrywa się głównie wewnątrz zespołu nauczycielskiego, nie ma bezpośredniego wpływu na sposób postrzegania szkoły z zewnątrz.

Dla opinii publicznej, w tym także rodziców, uczniów i organów prowadzących, najłatwiej dostępnym wskaźnikiem są rezultaty egzaminów zewnętrznych. W sensie użytkowym miara ta ma same zalety: wyraża się co najwyżej kilkoma liczbami, posiada punkt odniesienia, którym jest średnia (do wyboru: ogólnopolska, wojewódzka, powiatowa, gminna), pozwala łatwo umieścić daną placówkę w szeregu jej podobnych. Niestety, w sensie pedagogicznym posiada wiele wad. Egzaminy zewnętrzne, ze względu na swój testowy charakter, sprawdzają jedynie część kompetencji intelektualnych ucznia, całkowicie pomijając jego kreatywność i kompetencje społeczne – ich wyniki budują więc wysoce niepełny obraz efektów pracy szkoły. Rozrastający się system egzaminów jest źródłem niezwykle szkodliwego dla edukacji zjawiska testomanii. Przejawia się ono, między innymi, nadmierną koncentracją nauczycieli na przygotowywaniu uczniów do testów, wzrastającą konkurencją pomiędzy szkołami o uczniów najbardziej uzdolnionych, rokujących najlepszy wynik na egzaminie, przy ograniczeniu oferty dla uczniów słabszych, wreszcie sprowadzaniem oceny pracy nauczyciela do wyniku egzaminacyjnego jego uczniów[1]. Ten wskaźnik jest po prostu szkodliwy. Ponieważ jednak opinia publiczna potrzebuje jakiegoś wyznacznika jakości pracy szkoły, powstaje pytanie o alternatywę.

Nie zaproponują jej władze oświatowe. Ewaluacja zewnętrzna i system egzaminów zapewniają stały dopływ danych, pozwalających tworzyć podsumowania, diagnozy oraz wytyczać kierunki działania. Z punktu widzenia urzędników wszelkie przejawy testomanii są, w najgorszym razie, drobną niedogodnością niezwykle wygodnego systemu. Aby znaleźć alternatywny wskaźnik jakości pracy szkoły musimy zatem odejść od zakorzenionego w polskiej tradycji przekonania o wyłącznej odpowiedzialności państwa za powszechną edukację.

Pytam więc: a gdyby tak powierzyć ocenianie pracy szkoły ludziom najbardziej zainteresowanym jej najwyższą jakością, czyli rodzicom uczniów?

 


* * *
 

 

Miejsce i rolę rodziców w systemie edukacji określają zapisy w Ustawie o systemie oświaty i ustawie Karta Nauczyciela. Mają oni wpływ na życie szkoły za pośrednictwem organów przedstawicielskich: rady rodziców i rady szkoły. Uprawnienia obu ciał są jasno określone i wydają mi się wystarczające, aby mogły one wywierać realny wpływ na funkcjonowanie placówki, a równocześnie na tyle ograniczone, by nie grozić paraliżem pracy dyrekcji. Oczywiście praktyka może być różna, ale to już zależy od ludzi, a nie tylko od przepisów. Obecny stan prawny uważam za całkiem zadowalający, nie widzę jednak żadnego powodu, by rodzice nie mogli uzyskać realnego wpływu na ocenę pracy szkoły. Wiem, co prawda, że ich opinie są brane pod uwagę w ewaluacji zewnętrznej, ale giną w morzu słów zawartych w raporcie końcowym, a przez to nie tworzą jednoznacznego komunikatu. Tymczasem uważam, że warto umożliwić rodzicom wyrażenie prostej opinii, jak oceniają pracę „swojej” szkoły. Nazwałbym ją wskaźnikiem poziomu zadowolenia.

Większość rodziców ma jakieś oczekiwania wobec szkoły swojego dziecka. Wielu aktywnie poszukuje najlepszej dla niego placówki. Wszędzie, gdzie istnieje wybór choćby pomiędzy dwiema szkołami na tym samym poziomie kształcenia, istnieje też nieformalna giełda opinii, która z nich jest lepsza i pod jakim względem. Moja propozycja polega na stworzeniu możliwości zebrania tego typu opinii i podania ich w sposób uporządkowany do publicznej wiadomości.

Proponuję coroczne badanie poziomu zadowolenia rodziców uczniów kończących szkołę. Oni mają najpełniejszy ogląd sytuacji i oni jedyni w swojej opinii mogą wziąć pod uwagę także wynik dziecka na egzaminie zewnętrznym. Jako narzędzie badawcze proponuję prostą w formie, anonimową ankietę, wypełnianą w ciągu kilku dni poprzedzających zakończenie roku szkolnego. Zadaniem respondenta byłoby określenie, w skali ocen szkolnych od 1 do 5 (z ewentualnymi „plusami”), poziomu swojego zadowolenia w sześciu obszarach, których nazwy mówią same za siebie: nauczanie, praca wychowawcza, organizacja życia szkoły, relacje międzyludzkie, oferta szkoły, bezpieczeństwo. Ten zestaw parametrów z pewnością nie wyczerpuje wszystkich możliwości, ale w badaniu nie chodzi o sporządzenie monografii placówki, ale poznanie opinii o niej, opartej na możliwie najprostszym schemacie. Jako siódmy i ostatni punkt ankiety proponuję określenie w tej samej pięciostopniowej skali ogólnego poziomu zadowolenia rodzica z pracy szkoły i jej efektów w ciągu lat nauki dziecka.

Ankietę może przeprowadzić dyrekcja szkoły, choć zapewne z korzyścią dla wszystkich byłoby, gdyby ciężar jej organizacji wzięła na siebie rada rodziców, albo, jeszcze lepiej, rada szkoły, w której zasiadają wszyscy żywotnie zainteresowani jej wynikami. Organizacyjnie wymaga to powielenia i rozkolportowania, w najgorszym razie, kilkuset dwustronicowych druków, stworzenia możliwości wrzucenia ich do zamkniętej urny, policzenia odpowiedzi i ogłoszenia wyników. Rzecz możliwa do zrobienia w każdej placówce.

Można z góry założyć, że z różnych względów nie wszyscy rodzice wypełnią ankietę, podobnie jak nie wszyscy obywatele chodzą na wybory. Jeśli jednak zabierze w niej głos chociaż połowa, co wydaje się dość realne (szczególnie jeśli zaangażuje się w to jedna ze szkolnych rad), to wynik będzie można uznać za miarodajny.

Sugerowane przeze mnie rozwiązanie ma jedną fundamentalną przewagę nad zastosowaniem wyniku egzaminacyjnego jako miary jakości pracy szkoły. Otóż z założenia dopuszcza możliwość uzyskania przez wszystkie placówki wysokiej oceny. Nie odnosi bowiem poziomu satysfakcji rodziców w danej szkole do jakiejkolwiek średniej, tylko odzwierciedla ją w sposób bezwzględny. Ponadto uwzględnia obszary niedostępne badaniu za pomocą testu egzaminacyjnego, a przez to umożliwia uzyskanie wysokiej oceny placówkom, które dobrze troszczą się o słabszych uczniów. Wysoki poziom zadowolenia rodziców może stać się wiarygodną rekomendacją dla osób stojących przed wyborem szkoły, nawet jeśli jej miejsce w rankingu egzaminacyjnym będzie odległe. Jeżeli odpowiednio dużo szkół, publicznych i niepublicznych, zaczęłoby przeprowadzać proponowany tutaj pomiar i publikować jego wyniki, w sposób „oddolny” wprowadzilibyśmy do praktyki szkolnej nowy wskaźnik jakości w edukacji. Miałby on szansę, w pewnym przynajmniej stopniu, złagodzić niektóre objawy testomanii.

Poniżej przedstawiam wzór proponowanej ankiety. Wszystkich zainteresowanych przyłączeniem się do tej inicjatywy i przeprowadzeniem w swojej szkole badania poziomu zadowolenia rodziców zgodnie z opisaną wyżej koncepcją bardzo proszę o kontakt.

 

* * *
 

[1] Wyczerpującą analizę dotyczącą egzaminów testowych znajdzie Czytelnik w moim artykule pt. „Testomania – „czarna śmierć” (edukacji) XXI wieku”
 
 
* * *
 
 
Skojarzone pliki:
Wzór proponowanej ankiety [pdf]
 

* * *

 

 O autorze:
"Piotr   

Jarosław Pytlak

Magister biologii i pedagogiki. Od 1990 roku dyrektor Szkoły Podstawowej nr 24 STO (od 2007 Zespołu Szkół STO). Instruktor ZHP - harcmistrz. Autor wielu publikacji pedagogicznych, publicysta. Pasjonat sportu i turystyki. Zdeklarowany przeciwnik posłania 6-latków do polskiej szkoły.

 
Aktualna ocena

0

Oceń
Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej