Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Wpływ reformy systemu edukacji na kształtowanie społeczeństwa obywatelskiego

Edward Rydygier, 09 Czerwiec 14 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

Refetat na XVI Konferencję Polskiego Towarzystwa Uniwersalizmu pt. "Intelektualisci i młoda inteligencja budowniczymi spoleczeństw obywatelskich - wyzwania, dokonania, zatory, porażki", Warszawa, 12-14.05.2014 r. 
 

Uwagi wstępne

W 2014 r. obchodzimy 25-lecie zmian ustrojowych, dzięki którym Polska stała się krajem wolnym, o demokratycznym ustroju respektującym zasady gospodarki rynkowej, a także 10-lecie wejścia Polski do Unii Europejskiej. W okresie transformacji jednym z kierunków przemian społecznych było budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Przede wszystkim obywatele uzyskali prawo do wyboru swoich przedstawicieli do organów władzy: do sejmu i senatu. Także prezydent kraju jest wybierany w wyborach powszechnych. Obywatele uzyskali wolność w tworzeniu partii politycznych, a także różnorodnych organizacji pozarządowych i fundacji. Istotną rolę w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego odegrał samorząd terytorialny umożliwiający wpływ mieszkańców na zarządzanie gminą, powiatem, miastem, a także województwem. Samorząd terytorialny sukcesywnie przejmuje wiele zadań dawniej realizowanych przez administrację centralną, przez co obywatele mają coraz większy wpływ na zarządzanie w swoim rejonie zamieszkania. Jednak po upływie 25 lat funkcjonowania społeczeństwa w warunkach demokracji, wolności i suwerenności nasuwa się pytanie o to, na ile obecne społeczeństwo jest społeczeństwem obywatelskim. Badania przedstawicieli nauk socjalnych wykazują, że obywatele zniechęcili się do zaangażowania w politykę, frekwencja wyborcza jest niska. Także wybory samorządowe nie cieszą się popularnością. Rozwój społeczeństwa obywatelskiego wymaga poczucia wspólnotowości, potrzeby oddolnego organizowania się społeczności lokalnych w celu realizacji wspólnych celów, tymczasem obserwuje się zanik potrzeby wspólnoty, społeczeństwo staje się zatomizowane podzielone na jednostki zainteresowane indywidualną egzystencją. Sukcesywnie zmniejsza się nie tylko zainteresowanie uczestniczeniem w wyborach, czy to do parlamentu, czy do lokalnych władz samorządowych, ale angażowaniem się w sprawy publiczne. Mimo przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, wybory posłów do Parlamentu Europejskiego cieszą się coraz mniejszym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród młodzieży.


Psychospołeczny aspekt reformy systemu edukacji

Od ponad 15 lat jest w Polsce wdrażana reforma systemu edukacji. Jednak reforma w nauczaniu dzieci i młodzieży, mimo że miała sprostać wyzwaniom współczesnego świata, nie spowodowała wykształcenia prospołecznych postaw młodych ludzi. Mimo że reformą objęte zostały wszystkie szczeble edukacji od szkolnictwa podstawowego i gimnazjalnego po szkolnictwo pogimnazjalne i wyższe, praktycznie zmiany objęły tylko obszar nauczania i organizacji nauki, a nie wychowania. Twórcy reformy chcieli przede wszystkim odciążyć dzieci od wpajania im nudnej wiedzy encyklopedycznej na korzyść rozwoju umiejętności przydatnych w funkcjonowaniu w nowoczesnym społeczeństwie. Przede wszystkim zredukowano godziny i ograniczono treści nauczania przedmiotów ścisłych. Szkoły w zakresie realizacji materiału z fizyki czy chemii miały zostać wsparte przez różne muzea nauki, Internet, akcje popularyzacyjne szkół wyższych. Zakładano, że szkoła i tak nie jest w stanie przekazać zdobyczy współczesnej, szybko rozwijającej się nauki i techniki, a w dobie Internetu i łatwego dostępu do różnych źródeł informacji obywatele po zakończeniu nauki będą sami umieli pozyskać wiedzę naukową. Praktyka wykazała jednak słabość tych założeń.

Hiszpańska fundacja BBVA (pełna nazwa BBVA Foundation International Study on Scientific Culture Understanding Science) przeprowadziła sondaż w 10 krajach Europy i w USA w 2012 r. w celu zbadania, czy i w jaki sposób obywatele w dorosłym życiu pozyskują wiedzę naukową. Wyniki sondażu wykazały, że tylko, co drugi Polak wie, że pierwsi ludzie nie żyli w epoce dinozaurów. Ponad 1/2 Polaków wierzy, że atomy są mniejsze od elektronów i że zwykłe pomidory nie mają genów, a mają je tylko te GMO, 1/4 nie zna żadnego uczonego światowej sławy. Na pytanie o siłę grawitacji odsetek osób twierdzących, że całkowicie rozumieją to wyrażenie wyniósł 54,1 proc., a pojęcie "dziura ozonowa" jest zrozumiałe dla 48,6 proc. Polaków. Tylko w Polsce i w USA jest więcej osób twierdzących, że to Bóg stworzył człowieka takiego, jak wygląda on dziś, niż sądzących, że to wynik ewolucji.

A zatem mimo powszechnego dostępu do Internetu, powstawania centrów nauki, różnorodnych festiwali i pilników naukowych ludzie nie radzą sobie z pozyskiwaniem wiedzy z zakresu nauk przyrodniczych. W dużej mierze jest to także skutek reformy systemu edukacji, gdyż absolwenci nie zostali nauczeni w szkole selekcji materiału i korzystania z wielu źródeł wiadomości. Sam zresztą zasób uzyskanej w szkole wiedzy jest sukcesywnie zmniejszany, a dotyczy to zwłaszcza programów przedmiotów przyrodniczych (por. E. Pietras, E. Rydygier, "Reforma edukacji a społeczny odbiór fizyki", artykuł na Sesję "Nauczanie i popularyzacja fizyki" XII Zjazdu Fizyków Polskich, Poznań, 8-13.09.2013, Materiały Zjazdowe, wyd. Wydz. Fizyki Teoretycznej Politechniki Poznańskiej, będzie opublikowany w "Fizyce w Szkole").


Upadek prestiżu nauczycieli i naukowców

Zmianie uległo też środowisko pozaszkolne, które dawniej wspierało edukację. Można zaobserwować negatywne zjawisko społeczne objawiające się w postrzeganiu przez społeczeństwo nauki i naukowców jako byty zbędne. Naukowcy, ale też nauczyciele, stracili swój wysoki dotychczas prestiż społeczny Jednocześnie ignorant w zakresie wiedzy ogólnej, a zwłaszcza fizycznej i technicznej, nie jest piętnowany zarówno w kontaktach towarzyskich, jak też w zakładzie pracy, gdzie od pracowników wymagana jest tylko wiedza specjalistyczna. Zmiany w postrzeganiu roli nauki i wykształcenia są bardzo niekorzystne dla rozwoju społeczeństwa. Znajomość fizyki jest przecież przydatna inżynierom, lekarzom i innym profesjonalistom, a z racji tego, że wszelkie urządzenia techniczne, także te domowego użytku, wykorzystują prawa fizyki, ignorancja w zakresie wiedzy fizycznej utrudnia funkcjonowanie człowieka we współczesnym świecie.

Na skutek realizacji polityki upowszechnienia kształcenia wyższego standardy nauczania na uczelniach zostały obniżone. Natomiast globalny kryzys finansów spowodował ograniczanie funduszy na naukę i badania, więc uprawianie zawodu naukowca, czy wykładowcy na uczelni przestało być atrakcyjne finansowo. I tak nauka przestała budzić zainteresowanie społeczne, a uczeni stracili swój wysoki prestiż. Dlatego w XXI wieku, mimo wielkich osiągnięć nauki i techniki, w najlepsze kwitnie pseudonauka. Bardzo łatwo jest teraz w mediach wylansować pseudonaukowca, gdyż w redakcjach czasopism i programów telewizyjnych brak ekspertów naukowych, nie sprawdza się zatem prawdziwości odkrycia naukowego. Robert Youngson w książce "Błędy uczonych" (Wyd. "Amber", Warszawa 2005) wyjaśnia:
 

Pseudonauka żyje i ma się dobrze. Popularne dziennikarstwo, zdumiewające osiągnięcia nauki w ostatnim półwieczu, chęć choćby pozornego uzyskania statusu – a może nawet chęć zysku – zachęcały wielu pseudouczonych do podawania się za prawdziwych uczonych lub przynajmniej osoby zajmujące się działalnością naukową. Ponieważ jesteśmy wystawieni na ustawiczne pretensje do naukowości zgłaszane przez takie dziedziny pseudonauki, jak astrologia, różne rodzaje medycyny alternatywnej, psychoanaliza, ekonomia, jasnowidztwo, metafizyka i wiele innych, powinniśmy umieć poznać, kiedy jesteśmy oszukiwani, lub, co najmniej wprowadzani w błąd.

I tak w XXI wieku, w którym społeczeństwo informacyjne miało przekształcić się w społeczeństwo wiedzy, obserwuje się niepokojące zjawisko powszechnego ignorowania dorobku nauki. Niestety na obniżenie pozycji społecznej pracownika nauki wpłynął też obecny system edukacji. Ponieważ rządowa liberalna polityka edukacyjna jest nakierowana na powszechne wykształcenie wyższe, niestety w efekcie pociąga za sobą obniżenie standardów wiedzy wymaganej od studentów. Programy nauczania szkolnego są ciągle odchudzane, redukcji ulegają przede wszystkim treści przedmiotów przyrodniczych. Nadzieje na to, że obywatele będą sami pozyskiwać wiedzę za pośrednictwem środków masowego przekazu, Internetu czy odwiedzania muzeów nauki okazały się nierealne. W międzyczasie zmienił się sposób postrzegania poziomu intelektualnego obywatela. Pracodawcy nie wymagają od pracowników szerokiej wiedzy, ale także w codziennym życiu promowana jest ignorancja. Jednak nie można tej sytuacji tłumaczyć tylko ogólnymi negatywnymi zjawiskami społecznymi. Sami naukowcy są także winni obniżeniu prestiżu nauki. Ponieważ pracownicy nauki są zależni od funduszy pozyskiwanych na badania, rośnie presja szybkiego osiągnięcia zaplanowanych wyników. Taka sytuacja stwarza pokusę lansowania wątpliwej jakości wyników, aby rozliczyć się z wydatków na badania. Tymczasem uprawianie nauki to nie budowa domu czy mostu, gdzie wszystkie prace da się zaplanować i rozpisać szczegółowy harmonogram i kosztorys. Może się przecież zdarzyć, że wyniki badań nie potwierdzą w pełni zaproponowanej hipotezy, co przez sponsorów może zostać odebrane jako nie wywiązanie się ze zobowiązań lub nawet jako oszustwo. W naukach technicznych urządzenia badawcze są coraz bardziej kosztowne, a decydenci muszą coraz bardziej liczyć się z opinią społeczną przy przyznawaniu funduszy na badania. Przykładem takich bardzo kosztownych badań są prace nad skonstruowaniem reaktora termojądrowego. Z tej przyczyny przez pewien czas zyskały rozgłos badania nad tzw. "zimną fuzją", aż uznane zostały definitywnie przez środowisko uczonych, za co najmniej błąd naukowy, jeżeli nie za hochsztaplerstwo. Podając jako przyczynę niż demograficzny, kryzys finansowy, czy redukcje programów nauczania przedmiotów przyrodniczych, w tym przede wszystkim fizyki władze samorządowe, którym podlega szkolnictwo, redukują etaty nauczycielskie, a także likwidują całe szkoły (por. E. Rydygier, "Refleksje pozjazdowe". Sprawozdanie z obrad i konferencji XII Zjazdu Fizyków Polskich w Poznaniu w dn. 8-13.09.2013 r., czasopismo dla nauczycieli "Foton" nr 123, Zima 2013, str. 51-56.).

Mimo to uczelnie wyższe dalej kształcą pedagogów, którzy nie mogą znaleźć pracy w szkołach. Sama młodzież zrozumiała jednak, że na rynku pracy nie ma obecnie zapotrzebowania na nauczycieli. Wg zestawionego przez "Gazetę Wyborczą" (por. portal onet.pl z 7.08.2013 r.) rankingu kierunków produkujących bezrobotnych absolwentów, pedagogika jest na trzecim miejscu z 17,1 proc. bezrobotnych, za turystyką i rekreacją (28,2 proc.) oraz socjologią – (19,8 proc.). Tuż za pedagogiką plasują się administracja, zarządzanie i marketing oraz prawo – wszystkie z bardzo podobnym odsetkiem ponad 16 proc. bezrobotnych absolwentów. Chętnych na studia pedagogiczne z roku na rok ubywa. W poprzednim roku akademickim ich liczba była dwa razy mniejsza niż w roku 2008. Wg specjalistów taka sytuacja będzie skutkowała obniżeniem jakości kształcenia nauczycieli: "Głównie przez fatalną sytuację na rynku pracy. Absolwenci tych studiów znajdują pracę najczęściej w... centrach handlowych. Sytuacja może być groźna w przyszłości, bo po słabych studiach, w szkołach będą uczyć słabi nauczyciele – czytamy w Gazecie Wyborczej. – Jeśli na studia będą się dostawać coraz słabsi studenci, to coraz słabsi nauczyciele będą iść do szkół. Nawet najlepsza uczelnia nie zrobi orła z kogoś, kto ledwo zdał maturę. (…) To się będzie napędzać – przewiduje Elżbieta Leszczyńska, była wielkopolska kurator oświaty. Uniwersytet Śląski rekrutację dodatkową na studiach stacjonarnych pierwszego stopnia prowadzi na 44 kierunkach. Wolnych pozostało ponad 1900 miejsc. Najwięcej, bo aż 200, czeka właśnie na pedagogice".

Bezrobocie wśród absolwentów szkół wyższych i ogólnie problem nadmiernego bezrobocia ma wpływ na zachowania społeczne. Ludzie pozbawieni pracy mają inne potrzeby niż angażowanie się w działalność społeczną na korzyść wspólnoty. Przy czym zachwianiu ulega postrzeganie wykształcenia jako gwaranta uzyskania zatrudnienia i pozycji społecznej.


Wykształcenie a zatrudnienie

W warunkach bezrobocia studiowanie niektórych kierunków, głównie humanistycznych określane jest mianem produkcji bezrobotnych. Państwo promuje powszechne wykształcenie wyższe, ale jaka przyszłość czeka uczelnie, gdy studenci zrozumieją, że w ogóle wyższe wykształcenie nijak się ma do rynku pracy, który potrzebuje pracowników wykwalifikowanych, lecz fizycznych? Biorąc po uwagę przyszłość absolwentów pojawia się pytanie, czego się uczyć, aby znaleźć dobrą pracę? Można się niczego nie uczyć, bo sondaże wykazują, że obecnie do pracy potrzebni są przede wszystkim niewykwalifikowani pracownicy fizyczni. Potrzebni są także wykwalifikowani pracownicy fizyczni, a tymczasem sektor szkolenia zawodowego został w Polsce zaniedbany. Rzemieślnicy narzekają na brak czeladników, nie ma cukierników, piekarzy, rzeźników. Z sondażu "Niedobór talentów" przeprowadzonego przez agencję doradztwa ManpowerGroup wynika, że niedoborem talentów w 2013 r. oprócz wykwalifikowanych pracowników fizycznych objęci są inżynierowie, technicy, pracownicy działów IT, projektanci, kucharze, kierowcy, ale także członkowie zarządu stanowiący kadrę najwyższego szczebla. Kłopoty z zatrudnieniem mają ludzie z wykształceniem wyższym. Jak informuje warszawska gazeta "Nasze Miasto" (por. numer z dnia 18.08.2013 r., dodatek specjalny "Poradnik maturzysty":
 

Coraz więcej młodych osób ma kłopoty ze znalezieniem pracy. Nic wiec dziwnego, że opinie o wartości wykształcenia są coraz gorsze, a także o tym, że dyplom nie gwarantuje zatrudnienia. Z sondażu przeprowadzonego przez Polish Open University w Warszawie wynika, że coraz częściej zdają sobie z tego sprawę – aż 90 proc. z nich przyznaje, że absolwenci krajowych uczelni nie są wystarczająco przygotowani do pracy i mają problem z zastosowaniem wiedzy teoretycznej w praktyce (jedna z najważniejszych kwalifikacji deficytowych wymienianych przez pracodawców).

Z tego, że pracodawcy w obecnych czasach nie potrzebują magistrów nie należy wyciągać wniosków o ogólnie niskim poziomie kształcenia przez uczelnie wyższe. Celem polityki edukacyjnej państwa jest powszechne wykształcenie wyższe. Ale dla funkcjonowania państwa i rozwoju społeczeństwa potrzeba oprócz pracowników umysłowych także wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych pracowników fizycznych. Absolwent wyższej uczelni powinien się zastanowić, czy opłaca mu się bezskutecznie ubiegać o pracę w urzędach, firmach, na uczelniach, czy lepiej jednak przyuczyć się konkretnego zawodu w produkcji lub usługach, a zdobytą na uczelni wiedzę spożytkować do dalszego rozwoju intelektualnego i pogłębienia życia duchowego. Wyniki sondaży mających sprawdzić, w jakich to zawodach pracodawcy w Polsce i w Europie potrzebują pracowników wykazały, że na rynku pracy w Polsce najbardziej poszukiwany jest pracownik fizyczny niewykwalifikowany. A w Europie poza Polską – pracownik fizyczny wykwalifikowany. Inżynierowie też są potrzebni, ale tylko tacy, którzy posiadają doświadczenie zawodowe. Tymczasem zgodnie z programami kształcenia osoba z tytułem inżyniera to absolwent trzyletnich studiów licencjackich, który nie zna się na produkcji i brakuje mu doświadczenia zawodowego. Okazuje się, że znalazły się uczelnie, które chcą wykształcić inżyniera posiadającego od razu doświadczenie zawodowe (por. Monika Rosmanowska, "Inżynier z pilnikiem w ręku", "Metro" z dn. 12.08.2013 r., dodatek "Praca i Edukacja"). Na studiach inżynierskich tzw. dualnych (na kierunku elektrotechnika, specjalność elektromechanika) realizowanych w Instytucie Politechnicznym Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Jana Amosa Komeńskiego w Lesznie studenci godzą zajęcia na uczelni z pracą na pół etatu w jednej z 19 firm, z którymi uczelnia podpisała porozumienie (sami też mogą wskazać pracodawcę). Studenci przez tydzień uczęszczają na zajęcia, a w kolejnym praktykują w firmie. Łącznie pod okiem opiekuna przepracowują w semestrze 8 tygodni. Po pierwszym, drugim i trzecim roku mają miesięczne praktyki wakacyjne. Za pracę dostają najniższe wynagrodzenie krajowe. Czy jednak na pewno ukończenie studiów dualnych zwiększa szanse zatrudnienia inżynierów? Wg dr inż. Eugeniusza Krysiaka, pełnomocnika rektora ds. współpracy z gospodarką w PWSZ w Lesznie, na pracę mogą liczyć wszyscy absolwenci. Podobno sami właściciele firm zgłaszają uczelni, że chętnie wykształcą kolejnych pracowników. Władze innych uczelni ostrożnie podchodzą do prowadzenia studiów dualnych, gdyż studia dualne są kosztowne. W Politechnice Poznańskiej dodatkowo uczestnicy poznańskiego programu uczą się języka niemieckiego i kształcą w zawodzie monter mechatronik. Władze Politechniki Poznańskiej nie mówią o tym, lecz można się domyśleć, że w sytuacji, gdy absolwent studiów inżynierskich nie znajdzie w Polsce zatrudnienia, to ma szansę ubiegać się o pracę w Niemczech jako monter, czyli wykwalifikowany pracownik fizyczny.


Inicjatywy UE edukacji proobywatelskiej

W celu zapobieżenia negatywnym zjawiskom społecznym na styku edukacji i zatrudnienia Komisja Europejska przeznaczyła środki na programy wspierające kształcenie i szkolenie także ludzi dorosłych. W ostatni dzień marca (31.03.2014) w warszawskim Centrum Nauki "Kopernik" Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji wraz z Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Polsce zorganizowała konferencję inauguracyjną nowego europejskiego programu edukacji "Erasmus+" (na lata 2014-2020), który został utworzony w miejsce zlikwidowanego programu "Erasmus". Program "Erasmus" był nakierowany na wymianę studentów, natomiast "Erasmus+" jest adresowany do wielu różnych grup: uczniów, nauczycieli, pracowników naukowych, studentów, a także pracowników młodzieżowych. Według szacunków Komisji Europejskiej z programu "Erasmus+" skorzysta ponad 4 mln. Europejczyków: młodych ludzi, studentów i dorosłych. Program wesprze ponadto 125 tys. instytucji i organizacji we współpracy na rzecz wprowadzania zmian oraz unowocześniania metod nauczania i pracy z młodzieżą. Dzięki niemu młodzi ludzie oraz dorośli będą mogli zdobyć umiejętności niezbędne do funkcjonowania w obecnym świecie. Program "Erasmus+" wchłonął wiele innych programów unijnych, jak np. "Młodzież w działaniu", "Uczenie się przez całe życie", które były realizowane w latach 2007-2013. Środki przeznaczane na programy dotyczące określonych środowisk wejdą do finansowania "Erasmusa+" (mocno obcięte z powodu kryzysu). I tak dotychczasowy "Erasmus" wejdzie do bloku przeznaczonego szkolnictwu wyższemu, a program "Leonardo da Vinci" wejdzie do bloku przeznaczonego na kształcenie i szkolenie zawodowe. Do "Erasmusa+" dołączono dawny program "Comenius" obejmujący edukację szkolną. Blok przeznaczony na edukację dorosłych wchłonął dawny program "Grundtvig". Natomiast program "Młodzież w działaniu" został przeniesiony do bloku przeznaczonego mobilności młodzieży. Główne kierunki działań w ramach programu "Erasmus+" to mobilność edukacyjna, współpraca na rzecz innowacji i dobrych praktyk oraz wsparcie reform w edukacji. Niestety w nowym programie osoby indywidualne stracą możliwość bezpośredniego ubiegania się o dofinansowanie – wnioski będą mogły składać wyłącznie przez instytucje i organizacje. Konferencja została nazwana "Erasmus+ mobilność, innowacje, rozwój". Po wstępnych powitaniach przez dr Ewę Synowiec, Dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce i Mirosława Marczewskiego, Dyrektora Generalnego Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji wystąpił z przemówieniem Janusz Lewandowski, Komisarz UE ds. budżetu i programowania finansowego. Następnie zaprezentowali się beneficjenci programu Erasmus i innych, którzy przestawili osiągnięcia własne uzyskane dzięki uczestniczeniu w edukacyjnych programach unijnych. Po przerwie została zorganizowana dyskusja panelowa z udziałem Jana Truszczyńskiego, Dyrektora Generalnego w Komisji Europejskiej ds. Edukacji i Kultury, Joanna Kluzik-Rostkowska, Minister Edukacji Narodowej, prof. dr hab. Lena Kolarska-Bobińska, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Andrzej Biernat, Minister Sportu i Turystyki, prof. Katarzyna Chałasińska-Macukow, Honorowa Przewodnicząca Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (b. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego), dr Henryka Bochniarz, Prezydent Konfederacji Lewiatan oraz Jakub Radzewicz, Przewodniczący Polskiej Rady Organizacji Młodzieżowych. W drugiej części dyskusji dopuszczono pytania zadawane panelistom za pomocą Internetu oraz przez uczestników z sali obrad. Jako pierwszy wystąpił Jan Truszczyński zwany przez prowadzącego dyskusję architektem programu "Erasmus+", a następnie do jego wypowiedzi ustosunkowali się pozostali paneliści. Minister Sportu uczestniczył w dyskusji, gdyż program "Erasmus+" dopuszcza finansowanie organizacji sportowych i sportu masowego. Ministrowie, jak i b. pani rektor Uniwersytetu Warszawskiego nie mieli specjalnych zastrzeżeń do założeń nowego unijnego programu edukacyjnego, natomiast pani Bochniarz widziała trudności w realizacji programu w polskich realiach. Chodzi o to, że beneficjenci programu po nauce na Zachodzie Europy często nie wracają do kraju i zasilają emigrację. O tych zagrożeniach mówił także komisarz Lewandowski. Największą entuzjastką wymiany i współpracy w zakresie edukacji okazała się pani profesor Macukow, która podkreśliła otwartość programu umożliwiającego naukę w szerokim przedziale wiekowym, od 20 do 65 lat. Na to pani Bochniarz odpowiedziała, że owszem idea kształcenia dorosłych, nawet w wieku 60+ jest wspaniała, ale obecna sytuacja na rynku pracy spowoduje, że młodzi nie wrócą z wyjazdów edukacyjnych, a w kraju za fundusze europejskie będziemy kształcić dorosłych w wieku 70+. Niestety tych zagrożeń nie widzą "jeszcze rządzący politycy." Według Jana Tuszczyńskiego program "Erasmus+" stwarza młodzieży nowe możliwości realizacji pomysłów.

Wszyscy paneliści przyznali, że polska młodzież charakteryzuje się bierną postawą jeśli chodzi o udział w społeczeństwie obywatelskim. Z badań Eurobarometru dotyczących uczestnictwa młodych ludzi w życiu demokratycznym z maja 2013 r. wynika, ze ok. 60 proc. młodzieży nie angażuje się w żadne działania społeczne, polityczne czy sportowe. Postawa polskiej młodzieży stwarza barierę w partycypacji w blokach dotyczących aktywności młodych ludzi, a program stwarza możliwości realizacji projektów angażujących młodzież i organizacje młodzieżowe w partnerstwie z instytucjami edukacyjnymi, władzami lokalnymi, a także przedsiębiorcami. Z przebiegu dyskusji można było wysnuć wniosek, że polscy specjaliści edukacyjni, także rządowi organizatorzy edukacji i nauki mają szereg wątpliwości w związku z realizacją nowego programu. Z kolei przedstawiciele Komisji Europejskiej uważają program "Erasmus+" za jeden z największych sukcesów kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego. Program został zaakceptowany przez Parlament Europejski, na cele realizacji programu określono budżet prawie 15 mld euro.


Rola elit intelektualnych w edukacji obywatelskiej społeczeństwa

Przedstawione na konferencji "Erasmus+" działania Komisji Europejskiej mają nie tylko na celu wspieranie wymiany studentów oraz aktywizację ludzi dorosłych, ale także wspieranie działań prospołecznych młodzieży. Wspieranie wolontariatu, aktywności w różnorodnych organizacjach pozarządowych, także w dziedzinie propagowania sportu masowego, stanowi przykład aktywizacji młodzieży na rzecz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Bardzo istotny jest priorytet mobilności, pobierania nauki i przeszkolenia oraz zdobywania doświadczenia w krajach zachodnioeuropejskich o ugruntowanej demokracji. W warunkach transformacji i krótkiego okresu funkcjonowania demokracji w Polsce kolejne rządy psują demokrację przez protekcjonalne traktowanie obywateli. Elity rządzące w pogoni za utrzymaniem władzy stosują politykę "miłości", dbają o dobre samopoczucie społeczeństwa oszczędzając mu trudnych wyborów i pielęgnują własny wizerunek. Ale przez to uniemożliwiają społeczeństwu poznanie rzeczywistości, która jest znacznie bardziej skomplikowana. Taka polityka władz doprowadziła do powstania wielu negatywnych zjawisk społecznych, przez co rozwój społeczeństwa obywatelskiego został zaniedbany, wyrosła tzw. "klasa polityczna", obniżył się poziom wykształcenia, a intelektualiści spauperyzowali się. W tych warunkach nie można liczyć na to, że elity intelektualne spontanicznie wspomogą państwo w roli wychowania społeczeństwa. Niestety w warunkach nowoczesnej liberalnej demokracji inteligencja preferuje wysoce aspołeczną postawę przejawiającą się w zamykaniu w korporacjach i uniwersyteckich niszach, wycofywaniu się z udziału w życiu publicznym, rezygnacji z udziału w debacie społecznej.

Tymczasem pełnienie przez inteligencję publicznej misji jest korzystne zarówno dla społeczeństwa, jak i dla państwa. Inteligencja mogłaby odegrać obecnie szczególną rolę społeczną inną od kultywowania tradycyjnego etosu inteligenckiego wyrażającego się w służbie ojczyźnie i ludowi. Z racji niezależności intelektualnej inteligencja mogłaby wskazywać obywatelom propozycje alternatywne wobec decyzji podejmowanych przez władze i przez to umożliwić społeczeństwu prawdziwie wolny wybór. Inteligencja jest także jedyną siłą zdolną przywrócić społeczeństwu poczucie wspólnoty i wspólnej wizji przyszłości. Wymaga to jednak wciągnięcia społeczeństwa do publicznej debaty. Trudu sformułowania nowych zadań dla inteligencji w warunkach gospodarki rynkowej i polityki demokratycznej podjął się prof. Jerzy Jedlicki z Instytutu Historycznego Polskiej Akademii Nauk (por. J. Jedlicki, "Inteligencja w demokratycznym teatrze", Gazeta Wyborcza z 31.12.2005 r.). Takim generalnym zadaniem inteligencji wg prof. Jedlickiego jest ochrona jakości życia. Zadanie to można rozpisać na szereg postulatów. W obszarze edukacji chodzi tu o godzenie powszechności kształcenia z podnoszeniem jego jakości i efektywności. W dziedzinie kultury chodzi o godzenie kultury popularnej z kulturą elitarną oraz uwzględnianie w swobodzie wypowiedzi ochrony prywatności i godności osoby ludzkiej. W sferze politycznej rywalizujące ze sobą partie powinny liczyć się z wymogami kompetencji polityków i racjonalnością wyborców. W dziedzinie ekonomii konkurencja handlowa powinna uwzględniać standardy jakości produktu, bezpieczeństwo konsumentów i ochronę środowiska, a rozwarstwienie majątkowe nie może eliminować poczucia sprawiedliwości społecznej, humanitaryzmu i potrzeby wyrównywania szans. W sensie wspólnotowym chodzi tu o godzenie interesów partykularnych, lokalnych, zawodowych, ideologicznych z wartościami narodowymi, a tych z europejskimi. Wreszcie odnośnie funkcjonowania systemu demokratycznego chodzi tu o godzenie władzy większości z poszanowaniem praw i czci mniejszości oraz słabszych uczestników procesu demokratycznego. Prof. Jedlicki zdaje sobie sprawę z tego, że sformułowane przez niego zadania społeczne inteligencji mogą zostać zakwestionowane przez zwolenników jednego systemu wartości, jak też przez zwolenników ponowoczesności wyznających pogląd, że wszelkie kryteria i hierarchie jakości utraciły prawomocność we współczesnym świecie. Jednak zarówno absolutyzm jednej racji, jak i skrajny relatywizm drugiej godzą w fundamenty współczesnej demokracji. Należy podkreślić, że współczesna demokracja charakteryzująca się masową partycypacją, jakkolwiek jest spełnieniem wielkiego ideału pokoleń, nie jest wolna od ułomności, niesprawiedliwości, trywializacji wartości kulturalnych i estetycznych. Współczesna demokracja funkcjonuje w warunkach gospodarki rynkowej, powszechności mediów i szkolnictwa, co wpływa na kształtowanie luźnego społeczeństwa. Termin "luźne społeczeństwo" można odnieść do konsumentów, wyborców, widzów, słuchaczy, czytelników, uczniów, a istnienie takiego społeczeństwa przekłada się na dążność do równania w dół zasad etyki życia publicznego, gustów, wysławiania się, czy też kompetencji politycznych. Wg prof. Jedlickiego społeczna rola inteligencji jako obrońców jakości życia leży także w interesie samej inteligencji jako klasy dbającej o wartość i cenę swoich umiejętności i utrzymanie prestiżu w dłuższej perspektywie czasu. Prof. Jedlicki tak uzasadnia swoje stanowisko:
 

Nie proponuję tu arystokratyzmu wyrafinowanych gustów przeciwstawiającego się pogardzanej kulturze popularnej. Spora przecież część inteligencji zawodowej sama gustuje i uczestniczy w różnych formach kultury supermarketu, Twierdzę tylko, że jej zbiorowym interesem ponadzawodowym jest rola mediatora między siłą rynku (gospodarczego, politycznego i kulturalnego) a siłą kwalifikacji.


(J. Jedlicki, "Inteligencja w demokratycznym teatrze", GW, 31.12.2002 r.)

Także podejście samoświadomościowe prof. Zbigniewa Zaborowskiego (psychologa społecznego i uniwersalisty, profesora na Uniwersytecie Warszawskim, zmarłego w 2006 r.) do zagadnienia roli inteligencji we współczesnym świecie dowiodło, że inteligenci są zdolni do utrwalenia samoświadomości refleksyjnej, przejawem której jest dbałość o jakość życia w warunkach "kultu konsumpcji, orientacji merkantylnej, instrumentalnej i egocentrycznej" (por. Z. Zaborowski, "Człowiek jego świat i życie. Próba integracji", Wyd. Akademickie "Żak", Warszawa 2002 r.).

W dbaniu o jakość życia publicznego przydatna jest specyficzna cecha osobowościowa inteligenta, jaką jest zdolność do samodzielnego i niezależnego myślenia i wypływający z tego krytycyzm wobec obniżania standardów. Bezinteresowna krytyka, zakorzeniona w trwałym systemie wartości i respektująca rzeczowe kompetencje jest niezmiernie ważną funkcją społeczną inteligencji także w warunkach współczesnej demokracji, gdzie obserwuje się szerzenie relatywizmu, pragmatyzmu, konsumpcjonizmu i skrajnego indywidualizmu. Co więcej, inteligencja jest zdolna przeciwstawić się polityce rządu protekcjonalnego traktowania obywateli, która oszczędzając obywatelom dokonywania trudnych wyborów tylko pozornie uspokaja nastroje społeczne, lecz w dłuższej perspektywie psuje demokrację redukując oddolne inicjatywy obywatelskie. Inteligencja powinna pokazywać społeczeństwu możliwości wyboru i wskazywać alternatywne propozycje wobec decyzji podejmowanych przez władze. Można to osiągnąć przez inicjowanie debat publicznych, ale aby te debaty miały sens powinny być "debatami wolnych obywateli, światłych i zatroskanych o dobro publiczne, bez względu na ich zawód, wyznanie i poglądy – jeśli tylko umieją się ze sobą porozumiewać i jeżeli mają siłę przebicia przez zgiełk medialny" (J. Jedlicki, "Inteligencja w demokratycznym teatrze", GW, 31.12.2004 r.).


Uwagi końcowe

W warunkach współczesnej demokracji wobec zaniedbania w programach edukacyjnych aspektów wychowawczych pojawia się zapotrzebowanie na społeczną rolę inteligencji polegającej na dyscyplinowaniu działań rządu, przestrzeganiu w życiu publicznym trwałego systemu wartości i pilnowaniu trwałych kompetencji. Inteligencja jest także zdolna przeciwstawić się utrwalaniu wysoce niekorzystnej dla życia społecznego cechy samoświadomości współczesnego człowieka w postnowoczesnej Europie polegającej na uwolnieniu od wszelkich obowiązków wobec wspólnoty. Zatem oprócz użycia intelektu do pilnowania standardów i dbania o jakość życia publicznego, rolą inteligencji jest także przywrócenie społeczeństwu poczucia wspólnoty i wspólnej wizji przyszłości, czyli fundamentów rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Nie są zdolne tego dokonać elity władzy, zwłaszcza w warunkach zaostrzającej się walki politycznej.

Na poziomie ogólnym, w sporach politycznych, ideowych, czy toczonych w obszarze estetyki i kultury mamy do czynienia z problemami aksjologicznymi, gdzie zderzają się niewspółmierne wartości. A w rozważaniu problemów aksjologicznych decyduje umysł, a nie ekspertyza (por. A. Grzegorczyk, "Wizja wartości i dramat wyboru wartości w myśli europejskiej", w "Wspólnotowość i postawa uniwersalistyczna", Roczniki PTU, nr 8/2012-2013, Wyd. Zarząd Polskiego Towarzystwa Uniwersalizmu). 

 

* * *


 

 O autorze:
Edward Rydygoer  

Edward Rydygier

fizyk jądrowy z tytułem zawodowym Fizyka Europejskiego (EurPhys), doktor nauk technicznych, działacz Sekcji Nauczycielskiej Polskiego Towarzystwa Fizycznego, były Konsultant Banku Światowego w Ministerstwie Skarbu Państwa, wykładowca finansów i matematyki finansowej, obecnie specjalista z zakresu administracji samorządowej w Urzędzie m.st. Warszawy.

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora: http://rydygier.blog.onet.pl/ 

 

Aktualna ocena

0

Oceń
Podziel się
KOMENTARZE
foto

Piotr(Gość) z: http://www.etendard.pl, 13 Czerwiec 14 11:11

Bardzo ciekawa publikacja.

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej