Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Niekochane dzieci z "bidula" - losy Innych w placówkach opiekuńczo - wychowawczych

Edyta Sabicka, 30 Sierpień 09 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

Placówka opiekuńczo - wychowawcza jest taka najczęściej tylko z nazwy. Bardzo trudno znaleźć w niej dobrą opiekę, chyba jeszcze trudniej wzory do naśladowania.

W dzisiejszych czasach domy dziecka to dość dziwne twory, w których stopień demoralizacji nieletnich jest zbliżony do zakładów poprawczych - mam tu na myśli min. zjawisko fali, specyficzny język, którym posługują się wychowankowie, alkohol, narkotyki, papierosy, prostytucję, itp. Dom dziecka jest domem tylko z nazwy. Sami wychowankowie unikają nazwy „DOM”. Najczęściej placówkę, w której się wychowują nazywają - „Bidulem” - tak, jakby już w ten sposób chcieli zaznaczyć, że nie jest to dla nich miejsce szczególne i nie zasługuje na miano domu. Pewnie, że być może nie wszystkie domy dziecka są takie, jak ten niżej opisany, ale w przerażającej ich większości źle się dzieje.


Aby przekonać się o tym, że dzieciom trafiającym do placówek opiekuńczo - wychowawczych rzeczywiście dzieje się krzywda prześledzę losy przeciętnego sześciolatka trafiającego do „typowego” domu dziecka...


Załóżmy, że Krzyś przyszedł na świat w rodzinie, która z jakiś powodów nie mogła się nim dalej zajmować, trafił do zwyczajnej placówki opiekuńczo - wychowawczej. Już pierwszego dnia okazuje się, że aby mógł jakoś przeżyć swój pobyt w nowym miejscu powinien być super samodzielnym robotem... Dlaczego? Bo wychowawcy pracujący w domach dziecka, w których przebywa kilkudziesięciu podopiecznych, standardowo od 30-80 nie mogą sobie pozwolić na to by zajmować się tylko jednym dzieckiem, nawet gdyby ono rzeczywiście tego wymagało. A już pomijając fakt samodzielności, przeciętny sześciolatek potrzebuje wsparcia ze strony dorosłych, oczekuje przytulenia, pocieszenia, rozmowy, zainteresowania się jego sprawami. Tymczasem w takich placówkach są najczęściej ważniejsze sprawy, niż zapłakane, cicho siedzące w kącie dziecko, np. kilka lat starszy kolega okradł sklep i trzeba czekać na przyjazd policji, albo jakiś inny nastolatek wrócił ze szkoły w stanie silnego upojenia alkoholowego i wszyscy podenerwowani oczekują na pogotowie... Nic zatem dziwnego, że z czasem i owy sześciolatek też nauczy się takich sposobów funkcjonowania, które zapewnią mu uwagę otoczenia - nawet za cenę potępienia społecznego...


Pomijając fakt złych wzorców, których dziecko będzie miało pod dostatkiem, Krzyś będzie musiał poradzić sobie pewnie z niejedną sytuacją zagrożenia zdrowia, a czasem nawet życia - w końcu czeka go chrzest bojowy przybierający niekiedy postać wojskowej fali - czyli „szuwarki” w muszli klozetowej, pranie „blaszek” starszym kolegom (skarpet lub majtek - różnie się to w różnych domach dziecka nazywa), oddawanie jedzenia i wiele, wiele innych przykrych sytuacji, które bywają poważnym obciążeniem dla dorosłego człowieka (czasem nawet prowadzącym do prób odebrania sobie życia) a co dopiero dla kilkuletniego smyka z niedostatecznie wykształconym układem nerwowym.


Następnym etapem, chyba równie frustrującym w życiu Krzysia jest pójście do szkoły. Jest to kolejne zderzenie z brutalną rzeczywistością. Jego koledzy mają nowe książki, ładne ciuchy, kolorowe plecaki. Tymczasem Krzyś przez trzy tygodnie przychodzi do szkoły kompletnie nieprzygotowany, bo placówki załóżmy nie stać na zakup książek, albo ma ważniejsze wydatki, więc daje dziecku na odczepne stare książki, uzupełnione ćwiczeniówki po starszych kolegach, zniszczony plecak, za małe spodenki na W-F... Może to i drobiazgi, ale jak te dziecko ma mieć chęć do nauki skoro cały czas musi się tłumaczyć i wstydzić, z powodu tego, że myśli, czuje, wygląda i zachowuje się inaczej niż jego rówieśnicy... Bardzo często dzieci te są w szkole dyskryminowane, bo dziwnie mówią, głupio się ubierają, w młodszym wieku płaczą bez powodu, a kiedy są już starsze najczęściej reagują agresją, więc lepiej się z nimi nie zadawać... No, a w razie jakiejkolwiek awantury, czy kradzieży to właśnie wychowankowie placówek są jednymi z pierwszych podejrzanych.


Poza tym podopieczny domu dziecka - mówiąc fachowo - posługuje się innym kodem językowym, ma ubogi zasób słownictwa zarówno biernego, jak i czynnego i zdarza się, że nie rozumie poleceń nauczyciela, nie potrafi odpowiedzieć na proste zdawałoby się pytanie, np. jak spędziło wakacje, nie umie napisać kilku sensownych zdań, nie mówiąc już o jakimś wypracowaniu, nie czyta zadanych lektur, itd. Najczęściej posądzone o złośliwość, głupotę i lenistwo jest gdzieś na szarym końcu klasy, czasem z powodu bardzo poważnych zaniedbań środowiskowych trafia do szkoły specjalnej. A jeśli jakimś cudem przetrwa w szkole masowej, to w najlepszym razie skończy zawodówkę, bo wg. wyliczeń fundacji „Robinsona Cruzoe” tylko 1% wychowanków domu dziecka rozpoczyna studia. Nigdzie nie mogłam znaleźć informacji o tym ile procent je kończy...


Jest jeszcze inny problem - atmosfera całorocznej kolonii oraz brak oparcia w jednej konkretnej osobie czynią z wychowanków domów dziecka tresowane małpki... Dzięki temu Krzyś szybko się nauczy, że p. Krysia, która jest na rannej zmianie kocha porządek i da się z nią cokolwiek załatwić dopiero wtedy, gdy cały budynek będzie lśnić. Do p. Basi można przyjść pogadać i właściwie to można na nią nawet liczyć, ale trzeba udawać, że się kocha Vivaldiego i czasem zmuszać do słuchania tej muzyki. A jak na „ nockę” przyjdzie p. Jadzia, to lepiej w ogóle nie wychodzić z pokoju, bo można jeszcze zarobić w ucho... Być może u dzieci z domów dziecka to właśnie ciągłe poczucie tymczasowości własnego losu jest przyczyną powierzchownego wykonywania swoich obowiązków oraz zachowywania dystansu zarówno w stosunku do opiekunów, jak i pozostałych dzieci przebywających w placówce. Trzeba bowiem pamiętać, że dla wielu z nich dom dziecka w którym przebywają jest kolejną placówką opiekuńczą. Czasem nie mogą pogodzić się z rozłąką z bliskimi im osobami, mają do wszystkich żal. Owo poczucie tymczasowości dodatkowo wzmacniają sami wychowawcy, np. przez dyscyplinowanie wychowanków groźbą oddania ich do placówek resocjalizacyjnych...


ześcioletni Krzyś będzie miał jeszcze inny problem - wszystkie jego rzeczy osobiste zostaną zabrane i poukładane w różnych szafkach i od dnia przybycia do placówki już nic nie będzie jego... Szafka z napisem bluzki, spodnie, majtki... Kto pierwszy i silniejszy, ten lepiej ubrany... A kto nie potrafi walczyć o swoje będzie chodził w przykrótkich spodniach i poplamionej bluzie, stając się przy okazji pośmiewiskiem w szkole... A tak przy okazji, sama byłam świadkiem, jak dzieci z domów dziecka po zajęciach W-F kłóciły się o to, w co były ubrane, albo wychodziły z przebieralni i zostawiały różne elementy swojej garderoby, a kiedy przynosiłam je do sali, nie potrafiły określić, które z ubrań są ich, bądź ich placówki, a które nie...


Kiedy więc Krzyś podrośnie to właśnie brak poczucia stabilności i przynależności oraz cała masa pracowników obsługi skutecznie uniemożliwią mu zdobycie umiejętności potrzebnych do samodzielnego funkcjonowania i doprowadzą do wykształcenia u niego mentalności tzw. gościa hotelowego oraz ukształtują postawę roszczeniowo - konsumpcyjną. Jeśli, więc kiedyś pełnoletni Krzysztof opuści placówkę wiadomym będzie, że przybywa społeczeństwu kolejny obywatel, który do końca swojego życia będzie na „garnuszku” opieki społecznej... No ale to temat na inną opowieść.


Chyba już nie muszę udowadniać, że naznaczone piętnem odrzucenia dzieci z domów dziecka czują się gorsze od innych, niechciane, brzydkie, złe; dlaczego są tak bardzo samotne, dlaczego, mimo, iż żyją w dużych grupach czują się niekochane i nikomu niepotrzebne... Dlaczego wyrastają z nich tacy... 


 


Dziwni Ludzie...


Niekochani, niepotrzebni i niegodni...
Niekochani, chociaż wciąż miłości głodni...
Opuszczeni, odrzuceni i obdarci...
Z wszelkich marzeń...
Z wszelkich złudzeń...
Nic nie warci...
Kochający...
Choć miłości się bojący...
Niewierzący...
Chociaż Boga szukający...
Nieszczęśliwi, opuszczeni i wyśmiani...
Dziwni ludzie - tacy INNI - Niekochani... 

Dzieciaki, z którymi niejednokrotnie rozmawiałam miały na swoim koncie liczne ucieczki, włamania, kradzieże. Można powiedzieć, że prawdą jest to, co mówią niektórzy ludzie, a mianowicie, że z tych dzieci „i tak nic nie będzie”. Ale jeśli tak jest to prawdopodobnie, dlatego, że najpierw rodzina, a potem z kolei wychowawcy wykazali się brakiem odpowiedzialności, odwagi, pedagogicznego optymizmu i zwykłej chęci do pracy (pewnie, że mogą się zdarzyć takie przypadki, iż mimo najszczerszych chęci wychowawca nic nie zdziała, ale nie może to dotyczyć 99% wszystkich podopiecznych). Zabrakło też pewnych zmian prawnych i zwykłego życzliwego zainteresowania ze strony władz. Przecież przed tymi dziećmi nie można zamknąć bram szkół, bo to dla nich być może jedyna sensowna droga wiodąca do normalności. A skoro - jak mawiał jeden z ministrów - „dzieci są przyszłością Narodu...”, to może władze powinny także pomyśleć o poprawie sytuacji podopiecznych domów dziecka zanim będzie na to za późno (i nie mam tu na myśli tylko sytuacji finansowej). Bo choć nie jestem pesymistką, na razie tą przyszłość widzę w ciemnych barwach...


 


 Źródło: http://edukacja.w.polsce.org/artykul-64-edukacja/

Aktualna ocena

18

Oceń
Podziel się
KOMENTARZE
foto

anka, 25 Styczeń 11 19:36

szczerze.. jakim prawem wypisujecie takie bzdury? kto wam dal prawo do oceny innych ludzi? jak mozna wrzucac wszystkich do jednego worka i mierzyc jedna miara??? ten artykul nie oddaje nawet w 1/10 prawdy o bidulach!!!  dlaczego wypowiadaj sie ludzie ktorzy nie maja o tym bladego pojecia???
zal czytac!!!

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej