Imię i nazwisko:
Adres email:

Wolność i odpowiedzialność

Jarek Żyliński, 10 Kwiecień 18

Temat ten kołacze mi w głowie bardzo głośno i mam nadzieję, że z czasem stanie się książką. Póki co, te dwa słowa towarzyszą mi co chwilę, tworząc tercety a to ze złością i frustracją, a to z wielkim wyzwaniem, a czasem z zaciekawieniem.
 

Wolność i odpowiedzialność towarzyszą sobie w trzech bardzo ważnych dla mnie tematach. Wychowaniu, edukacji i społeczeństwie. To trzecie tkwi mi bardzo głęboko w gardle, bo brak tej odpowiedzialności jest czymś, co powoduje, że w „wolnym społeczeństwie” czuję się niebezpiecznie.


Wolność i odpowiedzialność w społeczeństwie

Brak odpowiedzialności drugiego człowieka to dla mnie zmora każdego dnia. Boję się, że nieodpowiedzialny człowiek za kierownicą samochodu zabije mnie albo kogoś z mojej rodziny, bo nie udźwignie „wolności” w prowadzeniu samochodu i będzie pruł jak głupi przez Warszawę lub gadał przez telefon prowadząc. Złoszczę się, bo brak odpowiedzialności powoduje, że w Warszawie wisi smog, a idąc po ulicach ciągle depczę niedopałki, śmieci i co chwilę ktoś mi dymi petem w twarz. Przykro mi, kiedy widzę, jak ludzie nie szanują Warszawy, niszczą autobusy, drą się w nich, a młodzież „spuszczona na wolność” głośno przeklina, bawi się przemocą.

Źródło tych zachowań zapewne leży w dwóch pozostałych elementach – wychowaniu i edukacji – ale właśnie w społeczeństwie odpowiedzialności brakuje mi najbardziej. Zastanawiam się, dlaczego w związku z tym ktoś nie weźmie odpowiedzialności za tych ludzi. Dlaczego nikt nie pilnuje ulic i nie zabierze samochodów tym, którzy nie dźwigają wolności i są zagrożeniem dla nas każdego dnia. Dlatego to, co ja widzę codziennie jeżdżąc po ulicach jest niewidzialne dla policji? Nie stać nas na wolność, bo jest ona zagrożeniem życia. Nie ma jednak nikogo, kto by wziął odpowiedzialność.

Bardzo bym chciał wziąć tę odpowiedzialność, ale nie bardzo jest jak, nikt jej nie dźwignie, bo wydanie wojny piratom drogowym to prosta droga do spadających słupków wyborczych. Piratów jest zbyt dużo, żeby móc zmniejszyć tolerancję. Więc rok temu w Warszawie na ulicach zginęło ponad 50 osób, a ponad 1000 było rannych. Czuję wielką złość, bo nie wiem kiedy kto trafi na tę listę. Czuję złość, bo mógłby nie trafić, gdyby ktoś właśnie wziął za to odpowiedzialność, skoro ludzie sami za siebie nie biorą.

Złości mnie też, że nie ma odpowiedzialności za wspólne mienie. Że rzuca się śmieci na ziemię, że z okien wylatują papierosy. Czuję smutek i bezradność. Łatwiej mi pójść do korzeni...


Wolność i odpowiedzialność w wychowaniu

Jestem zwolennikiem podmiotowego traktowania dzieci. Zgody na ich decyzję w bardzo wielu rzeczach. Nie ma za to we mnie zgody na karanie dzieci, nie lubię zakazów i staram się ich unikać, choć blisko mi jest do umów, które czasami wolność ograniczają w imię wspólnego dobra większej grupy.

Niemniej wolność dawana dzieciom dla mnie zawsze powinna iść w parze z odpowiedzialnością. To jest zasadnicza różnica z bezstresowym wychowaniem, które jest zarzucane osobom podmiotowo wychowującym dzieci. Dając wolność dziecku oczekuję odpowiedzialności, zwłaszcza w przestrzeni należącej do innego człowieka. Dlatego nie pozwolę wolnemu dziecku brudzić w moim pokoju, łamać zasad zabawy z innymi, bić drugiego człowieka. Jego wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Jeśli ją narusza, spotka się z mojej strony ze sprzeciwem (tym samym, którego oczekiwałbym wobec piratów drogowych w Warszawie).

Odpowiedzialność często polega też na tym, że pozwolę dziecku przyjąć konsekwencję swoich zachowań. Pozwolę mu spóźnić się i nie będę leciał na złamanie karku, bo ono wybrało dłuższą zabawę. Pozwolę mu się nie wyspać, pozwolę mu zawalić jakąś obietnicę, ale nie będę siedział w nocy biorąc na siebie odpowiedzialność za jego działanie. Nie wyklucza to mojej pomocy w różnych sytuacjach, ale bliżej mi do pomagania kiedy dziecko weźmie wszystko pod uwagę niż w sytuacji, kiedy zlekceważyło swoją odpowiedzialność. Dopiero wtedy dziecko zrozumie, że jadąc za szybko może się wywrócić, co pozostaje w ważnym dla mnie kontekście do pierwszej części artykułu.

W skrajnych przypadkach widuję trudną sytuację, w których dzieci obarczane są odpowiedzialnością mimo braku wolności. Muszą podążać jakąś ścieżką, muszą wykonywać polecenia, których same by nie zrobiły i potem jeszcze są z tego rozliczane – stają się za to odpowiedzialne.

Wątek wolności i odpowiedzialności w wychowaniu chciałbym też domknąć odpowiedzialnością dorosłych. Do nas należy stworzenie takiego środowiska, w którym dziecko poradzi sobie z wolnością, a jestem pewien, że bardzo ciężko małym dzieciom radzić sobie z odpowiedzialnością dotyczącą ekranów. Nie mając jeszcze umiejętności rozumienia różnych zależności siedmioletni chłopiec prawie na pewno uzależni się od gier, jeśli zostanie mu nadana tutaj pełnia wolności. Nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności, bo nie przewiduje jeszcze skutków. Niemniej tenże siedmiolatek sam nie stworzy sobie takich warunków, zwykle ten ekran jest mu dany właśnie przez dorosłego – i prawie zawsze jest to wolny wybór tego dorosłego. Naszą odpowiedzialnością jest stworzenie takich warunków, by wolność dziecka nie została zagrożona zbyt silnymi bodźcami, nie dającymi dzieciom szansy wyboru.


Wolność i odpowiedzialność w edukacji

Czyli science-fiction polskiego systemu edukacji! W „systemówce” nikt nie bierze za nic odpowiedzialności. Dzieci doświadczają przymusu, więc nie mają tutaj wolności. Nauczyciele bardzo często zrzucają tę odpowiedzialność na rodziców „niech pani coś zrobi ze swoim synem, nie chce się uczyć”, a rodzice zrzucają ją na dzieci „masz siedzieć i się uczyć, inaczej wyłączę ci internet”. Jest złość, przymus, nienawiść i frustracja. Nie ma wolności, nie ma odpowiedzialności.

W świecie wolności i odpowiedzialności nauczyciel odpowiada za to, żeby wiedza była dostępna dla dziecka i podana mu w sposób atrakcyjny, taki, który może „skusić” wolność dziecka i nie mam wątpliwości, że nawet w szkole systemowej tak się da, bo znam i znałem nauczycieli, którzy tworzą lekcje na które chodzi się z przyjemnością, wiem, że i ja takie miałem w szkole.

W świecie wolności i odpowiedzialności dziecko samo decyduje czego się uczy, choć jasno mu są wyjaśnione konsekwencje jego decyzji. Podejmuje te decyzje w świetle całego kontekstu, potrzebnych życiowo umiejętności, a nawet i wymagań systemowych. W szkołach demokratycznych bardzo często dziecko ma jasny wybór, możesz się nie uczyć, ale system wymaga egzaminów, a niezdany egzamin łatwo może się przemienić w brak możliwości kontynuowania edukacji w systemie alternatywnym – wymagającym pozwolenia z systemowej szkoły na bazie opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej.

W szkołach Montessori bardzo mocno jest brany pod uwagę wątek środowiska tworzonego przez dorosłych, którzy dają dzieciom przede wszystkim pomoce naukowe i swój czas. Natomiast nie ma tam przestrzeni na rozszalałą zabawę na pełen gwizdek. Stworzenie takiego środowiska, które zarazem jest satysfakcjonujące dla dziecka jest trudne i wymaga tego, o czym pisałem wcześniej – stworzenia atrakcyjnej formy nauki, w której dziecko znajdzie potrzebną mu przecież zabawę, ale zarazem i rozwój.

Myślę też, że dziecku trudno o wolność i odpowiedzialność w szkole, jeśli nie ma jej w wychowaniu. Jeśli od początku swojego życia nie uczy się decydować i ponosić konsekwencji. Wymaga to bardzo wiele od rodzica, ale daje też dziecku niezbędne narzędzia do udźwignięcia tej wolności. Jeśli nie rozumie tego, że jego działania przynoszą konkretne konsekwencje, to w konfrontacji przyjemnego z pożytecznym zwykle wybierze przyjemne. Zrezygnuje więc z nabywania trudnych umiejętności, a kiedyś będzie może tym kierowcą, którego się bałem w pierwszej części artykułu.

Wolność i odpowiedzialność to są elementy nierozłączne na każdym kroku. Nie mogą zaistnieć dopiero, kiedy ktoś będzie dorosły, niestety w naszym społeczeństwie często tak jest, stąd ponad tysiąc poszkodowanych ludzi w Warszawie na ulicach. Nie mogą też zaistnieć jedynie w szkole, ponieważ wówczas dziecko uwolnione z domowego braku wolności, albo nieświadome odpowiedzialności nie będzie podejmowało decyzji rozwojowych, a przyjemne. Wolność i odpowiedzialność wymagają od rodziców i nauczycieli obecności od samego początku, od pierwszych kroków rocznego malucha.

Powodzenia!

 

 

* * *


 
 O autorze:
Jarek Żyliński  

Jarek Żyliński

Psycholog wychowawczy, opowiada rodzicom o rozwoju dzieci i mechanizmach związanych z wychowaniem. Używa do tego konsultacji, warsztatów oraz środków medialnych.


W internecie: Facebook

 Tekst pierwotnie ukazał się na Psychoblogu autora na Facebooku

 

Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



PROFIL
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej