Imię i nazwisko:
Adres email:

Produkt z taśmy. Czy tak się czują maturzyści?

Tomasz Małkowski, 26 Marzec 16

Niespełna rok temu cytowałem tu słowa 17­letniej wówczas Carolyn z kalifornijskiego Palo Alto: Coś się w tobie kuli ze strachu, kiedy słyszysz, że twoja przyjaciółka od lata chodzi na zajęcia przygotowujące do egzaminu SAT i dostała już 2000 punktów z próbnego testu (na 2400 możliwych).[1] Ostatnio zadałem sobie pytanie: Czy u nas też są takie dziewczyny jak Carolyn? Owszem. 

W szóstym numerze kwartalnika Wokół szkoły, wydawanego w Warszawie przez Jarosława Pytlaka[2], znalazłem taką oto wypowiedź anonimowej maturzystki:
 

Odkąd pamiętam, uczyłam się do egzaminów. To się niby nazywało, że chodzę do szkoły i się uczę, ale w rzeczywistości to było zakuwanie. Kiedy czytam wzniosłe oficjałki o tym, jak to coraz lepiej wychodzi nam PISA, jak pytania testowe sprawdzają faktycznie umiejętność rozumowania, to pusty śmiech mnie ogarnia, choć właściwie to powinien być płacz. Tak, taki płacz, który z bezsilności wychodzi jak śmiech! No bo spytajcie byle ucznia, czy naprawdę te pytania sprawdzają myślenie? Czemu nas nikt o to nie pyta? I kogo usiłują oszukać ci, którzy te testy układają, zatwierdzają i tak strasznie kłamią na ich temat? Jakie myślenie, jaka twórcza postawa, jak my będziemy kształtować nasze własne życie, skoro nam nie wolno zadawać pytań, mamy tylko na nie odpowiadać? 

Rozmawiam z rodzicami, oni opowiadają, że dawniej w szkole bywał czas na dyskusje, na jakieś takie… jakąś taką wolność intelektualną. Teraz to taśma. Więc ja jestem produktem, który zszedł z taśmy i mogłabym być dumna, bo dostałam wspaniałe świadectwo, jestem pierwszej jakości i mogę iść na dowolne studia. Tylko że ja nie wiem, kim jestem! Nie wiem, co chciałabym dalej robić! Jestem za głupia, żeby studiować naprawdę, bo ja nie umiem samodzielnie myśleć! Nauczyłam się doskonale udawać tok myślenia tak, żeby pasował do oczekiwań testowych. Więc może mam jakąś szansę, bo jestem inteligentna…

Czas odpowiedzieć dziewczynie. Otwieram kącik „Pedagog radzi” (było nie było, skończyłem pedagogikę specjalną). Do rzeczy zatem:

Droga Imię i Nazwisko do wiadomości redakcji, głowa do góry! Huśtawka emocjonalna od śmiechu do płaczu i z powrotem jest normalna w Twoim wieku. Podobnie kryzys tożsamości, nadmierny krytycyzm, niewiara w siebie… Wszystko to minie. Jeszcze będziesz się dziwiła, że kiedyś tak myślałaś.

Świetnie, że ukończyłaś szkołę ze wspaniałym świadectwem i że podkreślasz swoją inteligencję. To ważne: trzeba znać swoje mocne punkty.
 

Nie martw się tym, że czujesz się jak produkt z taśmy. Twoja koleżanka z Palo Alto w Dolinie Krzemowej miała zaburzenia miesiączkowania, ataki paniki i takie napady bólu wywołanego przez szkolny stres, że ileś razy lądowała w szpitalu. Widzisz? Twoja szkoła wcale nie była taka zła.


Testy też nie są złe. To nieprawda, że nie uczą myślenia. Jeśli dostajesz zadanie o kolejce linowej, w którym musisz obliczyć czas potrzebny wagonikowi na przejazd z górnej stacji do punktu K – czy to nie jest myślenie? A czy odpowiedź na drugie zadanie (ile trwa cały przejazd) weźmiesz z sufitu?

Powiesz, że w ogóle Cię nie obchodzi jakaś kolejka górska, podobnie jak mieszanka herbat droższej i tańszej czy wykres przedstawiający zmienność masy porcji lodów z wafelkiem w zależności od liczby gałek lodów. Ty chcesz stawiać pytania i szukać odpowiedzi, chcesz rozwiązywać problemy, które dotyczą Ciebie, a nie jakiegoś lodziarza, w szkole pragniesz odkrywać świat w jego pięknie i różnorodności…

Drogie dziecko, nauka to nie zabawa. Nie ma rady – trzeba przysiąść fałdów. Szkoła przygotowuje Cię do pracy zawodowej, a tam będziesz słuchać, potakiwać i wykonywać najgłupsze polecenia. Żadnych pytań! A myślenie tylko w zakresie wyznaczonym przez szefa, jak na sprawdzianie. Na przykład: jak sprzedać więcej lodów (patrz zadanie!), a nie – po co je w ogóle produkować.
 

Szkoła nie jest też od tego, żeby uczniowie zadawali pytania. A to dlatego, że my, dorośli, lepiej od was wiemy, czego powinniście się uczyć i jak. Gdyby tak każdy zadawał pytania, nauczyciel nie zdążyłby zrealizować podstawy programowej. I co wtedy?


Poza tym chyba zbyt surowo osądzasz autorów testów. Pomyśl, że oni też kiedyś byli tacy jak Ty: buntowali się i chcieli wywracać świat do góry nogami. Z czasem jednak zrozumieli, że testy zwiększają motywację uczniów do nauki, i sami zaczęli je pisać. Ty też z czasem zrozumiesz, że nie warto zawracać kijem Wisły. Wtedy staniesz się taka jak oni. Trzymaj się! Twój pedagog.

Teraz poważnie: nie jestem przeciwnikiem sprawdzianów i testów w ogóle – w końcu jakoś trzeba mierzyć postępy w nauce. Tylko czy tak, jak dotąd?

Jeszcze raz oddam głos anonimowej maturzystce:
 

Więc znalazłam takie rozwiązanie: biorę plecak i idę w świat. Na rok, może na dwa. Żeby się nauczyć autentycznego patrzenia na rzeczywistość, a nie wyczytywania danych do rozwiązania książkowego problemu. Żeby zacząć pytać – dwanaście lat tylko odpowiadałam. Słuchałam i szukałam poprawnych odpowiedzi. Pasujących do klucza.

Chciałbym wierzyć, że to pojedyncza opinia, nieistotna statystycznie. Bo ta wypowiedź jest ciężkim oskarżeniem naszego systemu oświaty, nie sądzą Państwo?


 

[1] Czy warto być zdolnym i bogatym

[2] Wokół szkoły (tekst nie jest dostępny online; można zamówić egzemplarze kwartalnika)

 

 


* * *
 

 

 O autorze:
Tomasz Małkowski
fot. Jakub Swerpel
 

Tomasz Małkowski

Absolwent pedagogiki specjalnej na UG, od 1996 roku związany z Gdańskim Wydawnictem Oświatowym. Autor bądź współautor podręczników do historii dla szkół podstawowych i gimnazjów. Ma na koncie kilka powieści dla dzieci i dorosłych (te pisał już sam). Ojciec dwójki młodych ludzi. Chciałby – i to bardzo! – żeby polscy uczniowie lubili szkołę, odkrywali w niej świat, rozwijali talenty, stawiali pytania i znajdowali odpowiedzi. Ma wrażenie, że nie zawsze tak jest; zachodzi w głowę, co można by zmienić. Ze swej strony stara się pisać ciekawe podręczniki, takie "do polubienia" przez uczniów i nauczycieli.

W wolnym czasie włóczy się po lesie, często z psem. Biega, bo lubi. Zimą morsuje z Sopockim Klubem Morsów (zbiórka w każdą niedzielę o 12.00 w budynku Zatoki Sztuki, wejście od strony plaży). Sporo czyta. Również pisze, w końcu to jego zawód. Jest wtedy sam jak palec (nawet radio mu przeszkadza). Dlatego w przerwach od pracy chętnie ucina sobie pogawędki z ludźmi. Ostatnio postanowił pisać bloga. Zobaczymy, jak mu to wyjdzie.

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego: 
https://blog.gwo.pl/jaka-szkola/

Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe

 

Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



PROFIL
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej