Imię i nazwisko:
Adres email:

Ostrzeżenie przed niebezpieczną "Neurodydaktyką"

Marzena Żylińska, 31 Marzec 15

Komitet Neurobiologii PAN uznał, że należy wszystkich ostrzec przed zagrożeniami płynącymi z kontaktu z "Neurodydaktyką".
 

Tu można przeczytać pismo i dołączone do niego uzasadnienie, którego autorem jest prof. Jerzy Mozrzymas.

  


Neurobiolodzy z PAN napisali, że:
 

Autorka stara się wytworzyć w czytelniku przekonanie, że aktualna wiedza w tej dziedzinie osiągnęła już taki poziom, że w oparciu o nią można skutecznie kształtować procesy edukacji.

Link do rozmowy, która odbyła się 27 marca  w radiu TOK FM:
http://audycje.tokfm.pl/odcinek/24359#


A to moja odpowiedź na to pismo.

Książka mojego autorstwa "Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi" (Wydawnictwo Naukowe UMK 2013) poświęcona jest problemom edukacji, nie jest i nie miała być podręcznikiem neurobiologii. Nie prowadzę badań z tej dziedziny. Jako metodyk w mojej pracy opieram się na publikacjach niemieckich, brytyjskich i amerykańskich neurobiologów i neuropsychologów. Nauczyciele, metodycy i pedagodzy, chcąc zmieniać system szkolnictwa, mają prawo wykorzystywać najnowszą wiedzę dotyczącą procesów uczenia się i zapamiętywania, a szczególnie publikacje z dziedziny neuronauk odnoszące się do edukacji. Informacje, które wykorzystałam w mojej książce, nie są niesprawdzonymi nowinkami z niepewnych źródeł, ale pochodzą z publikacji takich autorów jak profesorowie neurobiologii: Gerald Hüther (Uniwersytet w Getyndze), Joachim Bauer (Uniwersytet we Fryburgu), Gary Small (UCLA), R. Douglas Fields (Uniwersytet Maryland w College Park) czy lekarz, prof. Manfred Spitzer (Klinika Uniwersytecka w Ulm). Pełną listę autorów, na których się powołuję, można znaleźć w bibliografii mojej książki, a także w skróconej wersji w moim blogu (19.03.2015). Neurodydaktyka: Od neurobiologii do edukacji.

Profesor J. Mozrzymas, autor opinii o mojej książce, ani słowem nie odnosi się do źródeł, z których korzystałam. A przecież wiedza, na którą się powołuję, nie jest już nowa. Pierwsza książka, która syntetycznie podchodzi do wniosków płynących z badań nad mózgiem, "Jak uczy się mózg" Manfreda Spitzera, ukazała się w Polsce w 2007 roku, a w Niemczech w 2002. Autor na 350 stronach przytacza w niej wnioski płynące z neuronauk i wysuwa bardzo konkretne postulaty pod adresem systemu edukacji. Czy to możliwe, że w Polsce 13 lat później wciąż jeszcze nic nie wiemy? W Niemczech od 2004 roku działa również Centrum Wymiany Wiedzy z Dziedziny Neuronauk i Edukacji. To znaczy, że wnioski płynące z badań nad mózgiem od kilkunastu lat docierają do niemieckich nauczycieli. Zdaniem prof. Mozrzymasa wiedza na temat mózgu nie jest jeszcze na takim etapie, by można było wykorzystywać ją w edukacji. To opinia, a nie fakt i tu właśnie przebiega oś sporu. Polscy neurobiolodzy, inaczej niż ci, których postulaty przytaczam w "Neurodydaktyce", uważają, że wiedzy o mózgu wciąż jeszcze nie można sprawdzać w praktyce edukacyjnej. Ale czy to oznacza, że dydaktycy, metodycy i nauczyciele nie mają prawa korzystać z wyników badań i publikacji, które od lat pojawiają się w innych krajach? Niemieccy neurobiolodzy włączają się w najbardziej praktyczny sposób w zmianę obecnego, coraz bardziej krytykowanego sytemu edukacji. Neurobiolog prof. Gerald Hüther jest jednym z inicjatorów projektu Budząca się Szkoła. Pierwsza placówka, wykorzystująca wiedzę o mózgu, działa już od kilku lat w Berlinie, a pierwszy rocznik uczniów, którzy uczyli się w nowy sposób, zdawał w tym roku maturę. Wyniki są bardzo dobre. Dlaczego polscy nauczyciele nie mieliby dowiadywać się o tych inicjatywach? Czy to możliwe, że u naszych zachodnich sąsiadów od kilkunastu już lat można wykorzystywać i sprawdzać wnioski płynące z neuronauk w praktyce szkolnej, a w Polsce kilkanaście lat później nie wolno zgłaszać takich postulatów?

W piśmie skierowanym przez Komitet Neurobiologii PAN do Minister Edukacji Narodowej Joanny Kluzik-Rostkowskiej, a podpisanym przez prof. Jerzego Mozrzymasa i prof. Andrzeja Wróbla, Autorzy napisali:
 

Autorka stara się wytworzyć w czytelniku przekonanie, że aktualna wiedza z tej dziedziny, osiągnęła już taki poziom, że w oparciu o nią można skutecznie kształtować procesy edukacji.

Osoba, która sformułowała pod moim adresem taki zarzut, albo nie czytała "Neurodydaktyki", albo celowo mija się z prawdą. W mojej książce wielokrotnie postuluję stworzenie szkół ćwiczeń i rozpoczęcie badań, które potwierdziłyby prawdziwość tez formułowanych przez neurobiologów pod adresem systemu edukacji. Wielokrotnie upominam się o to, by w edukacji stosować takie metody badawcze, jakie stosowane są w naukach przyrodniczych i dzięki temu stworzyć system oparty na falsyfikowanych tezach.

Nieprawdziwość stawianych mi zarzutów mogę wykazać z pomocą cytatów z "Neurodydaktyki":
 

Badacze mózgu postulują stworzenie szkół ćwiczeń i prowadzenie badań tam, gdzie nauka się odbywa, czyli w klasach. Ich przedmiotem nie powinny być efekty, ale sam proces uczenia się. Powinniśmy wiedzieć, które metody czy materiały umożliwiają efektywną naukę, a które ją hamują. (str. 293)

Trzeba stworzyć szkoły ćwiczeń i przeprowadzić niezbędne badania, które pozwolą określić... . (str.86)

Tak więc neurodydaktyka wymaga współdziałania badaczy mózgu z osobami zajmującymi się nauczaniem, np. z autorami podręczników czy nauczycielami, a przede wszystkim z osobami zarządzającymi edukacją. Powinni oni nauczyć się, jak interpretować wyniki badań, których dostarczają neuronauki. Aby ułatwić współpracę badaczy mózgu z nauczycielami, w 2004 roku powstało na południu Niemiec,w Ulm, Centrum Wymiany Wiedzy z Dziedziny Neuronauk i Edukacji (niem. skrót ZNL, którego dyrektorem został profesor Manfred Spitzer. (str.20)

Wiele przemawia za tym, by stworzyć szkoły ćwiczeń, w których przedstawiciele neuronauk wspólnie z pedagogami mogliby sprawdzić, jak funkcjonowałby system edukacyjny uwzględniający... .(str. 125)

To tylko kilka z wielu przykładów pokazujących mój sposób myślenia. Nigdzie nie napisałam, że postulaty kierowane przez cytowanych przeze mnie neurobiologów pod adresem systemu edukacji można bezkrytycznie wprowadzać w życie. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie powtórzyłam, że trzeba je najpierw sprawdzić w praktyce szkolnej, tak samo, jak w medycynie testuje się nowe leki. Uważam, że formułowanie zarzutów mających zdyskredytować mój dorobek z pomocą konsekwentnego niedostrzegania tego, co napisałam w książce, jest głęboko nieetyczne.

W pierwszym zdaniu swojej opinii o "Neurodydaktyce" prof. Mozrzymas napisał:
 

Autorka przedstawia niezgodny ze stanem faktycznym obraz funkcjonowania układu nagrody, twierdząc, że jądro półleżące jest jądrem zawierającym neurony dopaminergiczne.

Teoria dopaminowa wielokrotnie ulegała zmianom i w różnych publikacjach można znaleźć różne informacje.
 

Wszelkie nagrody naturalne w pierwszej fazie działania wywołują uwalnianie dopaminy w jądrze półleżącym, a efekt...

Taką informację można znaleźć w książce, której autorem jest polski neurobiolog prof. Jerzy Vetulani ("Mózg: fascynacje problemy, tajemnice", wyd. Homini, Kraków 2011, str. 102). Profesor Mozrzymas w swojej opinii dwukrotnie użył słowa "uchybienie". Obydwa przypadki dotyczą szczegółów funkcjonowania mózgu. W Jego opinii nie ma jednak ani jednego przykładu na to, że błędnie odczytałam lub zmieniłam sens tez formułowanych przez neurobiologów, na których się powołuję.

Profesor Mozrzymas krytycznie postrzega stosowany w "Neurodydaktyce" język, pisząc, iż używane przeze mnie określenie "neuroprzekaźnikowy koktajl więcej zaciemnia niż wyjaśnia". Jak już pisałam, swoją wiedzę na temat funkcjonowania mózgu czerpałam w dużej mierze z wykładów, artykułów i książek takich profesorów neurobiologii jak Gerald Hüther, Joachim Bauer, czy prof. nauk medycznych Manfred Spitzer. Określenie "neuroprzekaźnikowy koktajl" pochodzi właśnie od prof. Hüthera ("Was wir sind und was wir sein könnten", Fischer Verlag, Frankfurt am Main 2011, str. 93). Ale pojęcia "koktajl" używa również prof. Joachim Bauer w książce "Co z tą szkołą?" (niem. "Lob der Schule"), która ukaże się w Polsce w październiku 2015. Oto fragment pochodzący ze strony 18: "koktajl biologiczny dostarczany organizmowi przez mózg." Wszyscy trzej wymienieni profesorowie należą do grona największych niemieckich autorytetów w dziedzinie neurobiologii, są autorami uznanych książek i popularyzatorami wiedzy o mózgu. Ich największym atutem jest właśnie język, jakim wyjaśniają zachodzące w mózgu procesy. Dzięki stosowanym przez nich metaforom i porównaniom docierają z nową wiedzą do szerokiego grona odbiorców. Uznałam, że warto te skuteczne metody popularyzowania wiedzy z dziedziny neurobiologii przejąć. Stąd w mojej książce hütherowski "koktajl neuroprzekaźnikowy" czy "las dendrytyczny" ("Biologie der Angst", Vandenhoeck& Ruprecht, Göttingen 2012, str. 34). Od czytelników "Neurodydaktyki" często słyszę, że właśnie język jest jednym z jej atutów. Czynienie mi z tego zarzutu, który miałby uzasadnić szkodliwość mojej książki, jest niezrozumiałe, a opinia prof. Mozrzymasa jest jego osobistym sądem, z którym można się nie zgadzać. Gdybym napisała "Neurodydaktykę" hermetycznym językiem neurobiologii, nie przeczytałby jej żaden nauczyciel. W Polsce przykładem pięknego pisania o tajemnicach mózgu są książki profesora J. Vetulaniego.

Profesor Mozrzymas neguje zawartą w mojej książce tezę, że uwalnianie neuroprzekaźników zależne jest od sytuacji edukacyjnej. Ta informacja pochodzi z artykułu profesora neurobiologii Gerharda Rotha "Warum sind Lernen und Lehren so schwierig?" (Dlaczego uczenie się i nauczanie są takie trudne?). Przytoczoną przeze mnie tezę potwierdza następujący cytat:
 

Jak już wspomniałem, w mózgu istnieje system, który przed podjęciem działania przez określoną osobę sprawdza, czy dane zachowanie może przynieść nagrodę (lub umożliwia uniknięcie nieprzyjemności). W naszym przypadku oznacza to, że sytuacja dydaktyczna musi z jakiegoś powodu wydawać się uczniowi atrakcyjna. Jest to system sterowania gotowością do nauki, który kieruje również uwagą i prowadzi do uwalniania specyficznych substancji wspierających proces uczenia się takich jak dopamina i acetylocholina.


(G.Roth, "Warum sind Lernen und Lehren so schwierig?", w: Neurodidaktik. Grundlagen für gehirngerechtes Lehren und Lernen, Beltz Verlag, Weinheim und Basel 2009, str. 65)

Zależność między sytuacją edukacyjną, sposobem prowadzenia zajęć przez nauczycieli i wykładowców, motywacją a uwalnianiem neuroprzekaźników prof. Roth szczegółowo omawia w książce "Bildung braucht Persönlichkeit“ (Klett-Cotta, Stuttgart 2011). Takiej wiedzy bardzo dziś brakuje wszystkim, którzy zajmują się nauczaniem.

Przykładem nierzetelności jest również zarzut dotyczący braku odwołań do badań w rozdziale "Cyfrowi tubylcy i cyfrowi imigranci". Profesor Mozrzymas pisze w swojej recenzji, że odwołuję się jedynie do Marca Prensky’ego, który nie przytacza żadnych badań. Zarzut byłby trafny, gdyby był prawdziwy. Rzeczywiście rozdział zaczęłam od sformułowanej w 2001 roku tezy Prensky’ego, ale ten fragment bazuje na książkach amerykańskiego profesora psychologii Gary’ego Smalla i Manfreda Spitzera, którzy przywołują liczne badania. Można się z nimi zgadzać lub nie, ale trudno uwierzyć, że prof. Mozrzymas ich nie zauważył.

Kolejny zarzut dotyczy wyrównywania deficytów dziewczynek i chłopców w edukacji przedszkolnej. Z swojej opinii prof. Mozrzymas napisał:
 

Jest to przykład nierzetelnego etykietowania swoich własnych przekonań rzekomą wiedzą neurobiologiczną.

W opinii nie ma ani słowa o tym, że w rozdziale tym powołuję się na amerykańską neurobiolog z Chicago Medical Scholl na Uniwersytecie Naukowo-Medycznym Lise Eliot i na stronach 153-155 prztaczam prowadzone w Szwecji badania, o których pisze L. Eliot. Przywołując tezy Lise Eliot, swoje własne wnioski formułuję w następujący sposób:
 

Jeśli hipotezy badaczy są słuszne, to... (str. 154).

Wiele przemawia za tym, by podejmować,... (str.155).

Fakty wyglądają tak, że przytaczam tezy amerykańskiej neurobiolog i badania, na których je oparła. Własne wnioski formułuję z dużą ostrożnością. Książka Lise Eliot "Różowy mózg, niebieski mózg" wydana została w Polsce w 2011 roku i nie słyszałam, by neurobiolodzy protestowali przeciwko zawartym w niej tezom. Zarzut prof. Mozrzymasa sugeruje, że przytoczyłam w tym rozdziale jedynie własne przekonania, co oznacza, że albo nie przeczytał tego fragmentu mojej książki, albo świadomie podaje nieprawdziwe informacje.

Autorzy pisma skierowanego do Minister Edukacji Narodowej Joanny Kluzik-Rostkowskiej twierdzą, iż nierzetelnie i instrumentalnie korzystam z neurobiologicznej wiedzy. Dołączone do pisma uzasadnienie autorstwa prof. Mozrzymasa tej tezy nie potwierdza. Pisząc "Neurodydaktykę", opierałam się na publikacjach znanych i cenionych autorów, a w przypadku niepewności konsultowałam się z niemieckimi neurobiologami. Wyrazem naszej współpracy są ich wizyty w Polsce. W 2013 roku w organizowanych przeze mnie konferencjach wziął udział prof. Spitzer, w 2014 prof. Hüther, a w tym roku będzie u nas gościć prof. Bauer. Trudno mi zrozumieć, że przeciwko popularyzowaniu wiedzy z dziedziny badań nad mózgiem występują właśnie neurobiolodzy. Zauważyłam to już trzy lata temu, gdy zapraszałam prof. Mozrzymasa na konferencję z udziałem prof. Spitzera. Zależało mi na tym, bo prof. Mozrzymas nie zgadzał się z postulowanym przeze mnie kierunkiem zmian w edukacji, broniąc tradycyjnego modelu i wyrażając przekonanie, że wizja nauki przynoszącej uczniom radość to mrzonka. Przypuszczam, że to właśnie sprzeciw wobec mojej wizji edukacji jest powodem ataku na moją osobę. Zgadzam się z jednym – jak to nazywa sam prof. Mozrzymas – uchybieniem, na które wskazał. Rzeczywiście zdanie na stronie 28 powinnam była zacząć od słów "Podobnie jest w przypadku kortyzolu...", by nie wywoływać wrażenia, że kortyzol należy do grupy neuroprzekaźników. O tym, że kortyzol jest hormonem, czytelnik dowiaduje się z tego samego zdania, a o tym, że wydzielany jest przez korę nadnerczy, może przeczytać w słowniku terminów (str. 309) będącym integralną częścią mojej książki.

Uważam, że podstawowe zarzuty sformułowane przez prof. J. Mozrzymasa są nieprawdziwe lub też są jedynie subiektywnymi opiniami. Tezy, które prof. Mozrzymas uważa za błędne, prezentowane są w publikacjach i wykładach cytowanych przeze mnie autorów. Mogli się z nimi zapoznać uczestnicy konferencji, które współorganizowałam w ostatnich latach. Szkoda, że Autor opinii nie podjął z nimi naukowej polemiki, w której przedstawiłby argumenty broniące tradycyjnego modelu edukacji, którego, jak wynika z naszej rozmowy, jest zwolennikiem. Dyskusja na temat modelu edukacji oparta na najnowszej wiedzy o procesach uczenia się jest naprawdę potrzebna.

Mam ogromną nadzieję, że efektem pisma będzie dyskusja o problemach edukacji. Jeszcze w tym roku ukażą się kolejne tłumaczenia książek, które wykorzystałam, pisząc "Neurodydaktykę". Dobrze byłoby, gdyby również polscy neurobiolodzy objaśniali nauczycielom tajniki mózgu. Zainteresowanie neuronaukami jest teraz ogromne, a nauczyciele chętnie sięgają po publikacje dostarczające informacji na temat procesów uczenia się i zapamiętywania.

Nie można dziś zmieniać sytemu edukacji, nie odwołując się do badań nad mózgiem. Napisałam książkę, jakiej mnie osobiście w Polsce brakowało, oparłam się na publikacjach uznanych autorytetów. Wiedząc, że poruszam nowe tematy, często sięgałam po cytaty. Zapewne nie ustrzegłam się błędów. Jestem metodykiem i moja praca ma charakter pionierski. Błędy zawsze można poprawić. Są one przecież wpisane w postęp. Prof. Mozrzymas mógł zwrócić się do mnie, ale wolał rozesłać swoją opinię o mojej książce do ponad sześćdziesięciu instytucji zajmujących się doskonaleniem nauczycieli, do Minister J. Kluzik-Rostkowskiej i do redakcji "Polityki". Neurobiologia bada procesy uczenia się, a szkoły są miejscem, w których one zachodzą. Warto połączyć teorię z praktyką i tu pojawia się neurodydaktyka. Jednak interdyscyplinarność jest trudna. W tym wypadku wymaga powiązania neurobiologii z edukacją. Ktoś, kto robi pierwszy krok, musi wejść na obcy mu teren i przecierać nowe szlaki. Dlatego potrzebna jest współpraca osób, które zajmują się badaniami mózgu z osobami związanymi z edukacją. Wszak, jak mówi M. Spitzer, "Mózg ucznia to miejsce pracy nauczyciela".

Coraz więcej szkół zaczyna rozwijać nowe koncepcje w oparciu o tezy neurodydaktyki. Do Polski wkracza projekt Budząca się Szkoła, którego współzałożycielem jest neurobiolog Gerald Hüther. Chciałabym wierzyć, że celem prof. Mozrzymasa nie jest odcięcie polskich nauczycieli od idei zawartych w publikacjach neurobiologów postulujących zmiany obecnego systemu edukacji.

Trudno mi pogodzić się z faktem, że prof. Mozrzymas w swojej opinii zawarł tyle nieprawdziwych zarzutów. Postęp w nauce i w sferze publicznej polega na dyskusji i wymianie argumentów, a nie na blokowaniu dialogu.

 


* * *
 

 

Choć sama nie dostałam od Komitetu Neurobiologii PAN żadnego listu, swoją odpowiedź na wysunięte wobec mnie zarzuty, 30 marca wysłałam również na adres Komitetu. Uzyskałam informację, że moja odpowiedź zostanie jeszcze w poniedziałek opublikowana na stronie internetowej.

 


* * *


 
 O autorce:
Marzena Żylińska  

Marzena Żylińska

Zajmuje się metodyką i neuropedagogiką. Jest wykładowcą NKJO W Toruniu, studiów podyplomowych WSG "Neurodydaktyka z tutoringiem", prowadzi blog "Neurodydaktyka, czyli neurony w szkolnej ławce". W licznych publikacjach popularyzuje neurodydaktykę jako interdyscyplinarną dziedzinę nauki, opartą na badaniach mózgu, która stawia sobie za cel stworzenie nowych koncepcji pedagogicznych i inicjuje poszukiwanie przyjaznego mózgowi systemu edukacyjnego. Autorka książek "Postkomunikatywna dydaktyka języków obcych w dobie technologii informacyjnych" oraz "Neurodydaktyka". Jej celem jest stworzenie modelu szkoły, w której uczniowie będą mogli w pełni wykorzystać swój potencjał i rozwijać talenty.

 

Teskt ukazał się pierwotnie na blogu autorki "Neurodydaktyka, czyli neurony w szkolnej ławce" w serwisie osswiata.pl

 

Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



PROFIL
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej