Magazyn Coaching numer 4

Piotr Peszko, 22 Grudzień 10

Kilka dni temu otrzymałem w prezencie, za co redakcji bardzo dziękuję, nowy numer Magazynu Coaching. Szczęście, że w tym tygodniu mogłem sobie pozwolić na 2 dni urlopu i poświęcić je między innymi na magazyn.Pierwszy raz magazyn trafił w moje ręce w październiku i przyczepiłem się trochę do niego. Dlatego też chciałem sprawdzić, czy tym razem się coś zmieniło.Ku mojemu zaskoczeniu, aczkolwiek nie łudząc się, że to dzięki mojemu blogowaniu, rzeczy o których pisałem (przekombinowane grafiki, średnia okładka i brak spójności w wyglądzie poszczególnych stron) zmieniły się na korzyść magazynu. Teraz z przyjemnością, pomijając 8 kartek papieru ...

Kilka dni temu otrzymałem w prezencie, za co redakcji bardzo dziękuję, nowy numer Magazynu Coaching. Szczęście, że w tym tygodniu mogłem sobie pozwolić na 2 dni urlopu i poświęcić je między innymi na magazyn.

Pierwszy raz magazyn trafił w moje ręce w październiku i przyczepiłem się trochę do niego. Dlatego też chciałem sprawdzić, czy tym razem się coś zmieniło.


Ku mojemu zaskoczeniu, aczkolwiek nie łudząc się, że to dzięki mojemu blogowaniu, rzeczy o których pisałem (przekombinowane grafiki, średnia okładka i brak spójności w wyglądzie poszczególnych stron) zmieniły się na korzyść magazynu. Teraz z przyjemnością, pomijając 8 kartek papieru toaletowego, mogę brnąć przez treściwe artykuły zorganizowane w przyjemne kolumny (50 - 55 znaków idealne do czytania).

Przechodząc do konkretów 90 stron treści o życiu, pracy i doskonaleniu samego siebie i swojego otoczenia z tematem przewodnim: rodzina. Na początek oczywiście przeglądnąłem wszystkie treści i znowu stwierdzam, że jest dobrze, bo nie odłożę Coachingu na półkę po 2 dniach, tylko będzie mi towarzyszył dłużej. Treści jest na dobrych kilka wieczorów, ewentualnie na tydzień dojeżdżania do pracy.

IMHO najciekawsze w tym numerze są, w kolejności występowania:

W poszukiwaniu straconego czasu
Infografika, która uświadomiła mi, że ładujące się długo strony internetowe marnują prawie 90 dni z naszego życia, lepsze są tylko: gryzienie jedzenia, które jest przyjemnością więc do zmanowanego czasu nie należy i mycie się, z którego też nie zrezygnuję. Wniosek - czas zmienić przeglądarkę - może Chrome?

Karuzela z uczuciami
Bardzo interesujący artykuł zwłaszcza dla ludzi posiadających rodzinę, a jednocześnie chcących pracować, spełniać się zawodowo, mieć hobby, przyjaciół i robić tak, aby panowała równowaga. Jedno, co nie przypadło mi do gustu to przykłady pewnych zachowań umieszczone na początku każdego z działów, chociaż uśmiałem się serdecznie.

Introwertycy są ekstra
W kontekście obejrzanego ostatnio filmu Clita Eastwooda : Million Dollar Baby / Za wszelką cenę (Ciągle możecie go obejrzeć za darmo na http://www.iplex.pl/vod/p1190-film.html) dający do myślenia tekst. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie, a przeczytany artykuł był jego uzupełnieniem, a może odwrotnie. W każdym razie,  introwertyka w sobie nie odnalazłem, ale dowiedziałem się sporo. Polecam każdemu, kto chciałby rozumieć swoich współpracowników i każdemu kto chce zacząć kierować ludźmi, a przestać zarządzać zasobami.

Zagrać samego siebie
Fajne ćwiczenia - tak, tak - ćwiczenia fizyczne pozwalające opanować własne ciało i przygotować je do publicznych wystąpień, prezentacji i oczywiście szkoleń. Myslę, że fragmenty tekstu będę przesyłał wszystkim tym, którzy chcą mi sprzedać: ubezpieczenie, fundusz, dowolny produkt bankowy, a jednocześnie byli już na szkoleniach pt. Jak się ubrać, żeby sprzedać.

Zmęczenie wojownika i Urlop od (i do) kariery
Warto przeczytać za jednym podejściem, bo się uzupełniają. Generalnie o tym, jak żyć, żeby przeżyć w dzisiejszym świecie. Jak zadbać o nasz oganizm, żeby ciągle być wyczynowcem i co zrobić, żeby móc osiągać wyjątkowe efekty pracy własnego mózgu.

W kolejce czeka na mnie jeszcze jeden artykuł, który nie wiem, czy nie jest numerem 1 tego numeru, a mianowicie: Efekt Pigmaliona, ale może za dużo się spodziewam - zobaczymy.