Gdy nieuświadomione traumy z dzieciństwa piszą za nas historię naszego życia…
Czytając książkę „Świadome rodzicielstwo” (Daniel J. Siegel, Mary Harzell, Wydawnictwo MIND 2015) zastanawiam się, na ile opisane przez autorów problemy rodziców, można odnieść do nauczycieli. Daniel J. Siegel to psychiatra, który zgłębiając naturę problemów powstających na linii rodzic – dziecko, dochodzi do wniosku, że ich przyczyną są wyniesione przez dorosłych z ich dzieciństwa traumy i nieprzepracowane problemy. Jednak nikt nigdy nie nauczył nas zaglądania w głąb siebie, nie mamy zwyczaju analizowania własnych emocji czy reakcji.
Zbyt często działamy automatycznie; Daniel Siegel mówi, że funkcjonujemy „na autopilocie”. W ten sposób odtwarzamy znane z własnego dzieciństwa schematy i przenosimy stare mechanizmy, które były kiedyś przyczyną naszych własnych problemów, tragedii czy zahamowań na kontakty z własnymi dziećmi. Czy ten mechanizm nieświadomego przenoszenia dotyczy tylko rodziców? Czy opisane przez autorów książki zjawiska nie dotyczą w równym stopniu relacji nauczyciel – uczeń? Są to przecież uniwersalne fenomeny. Czy przygotowanie nauczycieli do zawodu nie powinno obejmować zdolności do autorefleksji i do zastanowienia się nad tym, dlaczego pewne rzeczy bardzo nas denerwują, dlaczego tak często mówimy i robimy coś, czego kiedyś sami doświadczaliśmy i co było przyczyną naszego bólu?
„Świadome rodzicielstwo” to kolejna książka, która uzmysławia czytelnikowi, jak mało w nas gotowości do zaglądania w głąb siebie i analizowania własnych zachowań. Nikt nas tego nie uczy, więc odtwarzamy znane z dzieciństwa wzorce i traktujemy nasze dzieci tak, jak sami byliśmy traktowani. Ta niewrażliwość na emocje i odczucia dzieci jest przenoszona na kolejne generacje i powoduje, że trudno nam wychować ludzi lepszych od nas. Bo głęboko skrzywdzonym ludziom trudno osiągnąć szczęście. Więc „jak magnetofony odtwarzające zapis z przeszłości” przenosimy to, czego sami doświadczyliśmy na dzieci i uczniów. Dlatego warto się zatrzymać i zadać sobie pytanie: „Jaką mamą / jakim ojcem / jakim nauczycielem chcę być?”
W naszych szkołach jest wielu nauczycieli, których uczniowie zwyczajnie się boją. Na ich lekcjach panuje wysoki poziom stresu, a uczniowie czują, że mimo najlepszych chęci nie są w stanie sprostać oczekiwaniom. Gdy jako rodzic miałam kontakt z takimi osobami, często miałam ochotę zapytać: „Czy pani zależy na tym, żeby uczniowie się pani bali?” Jednak kierowana obawami, nigdy tego pytania nie zadałam. I wciąż się zastanawiam, co mogłabym usłyszeć. A myślę, że każdy z nas powinien sobie takie pytanie zadać i spróbować szczerze na nie odpowiedzieć. A może ludzie bardzo skrzywdzeni w dzieciństwie nie powinni być ani rodzicami, ani nauczycielami, bo prawdopodobieństwo przeniesienia doświadczeń z dzieciństwa jest zbyt duża? Autorzy książki „Świadome rodzicielstwo” dają na to pytanie bardzo budującą odpowiedź. Każdy może być dobrym rodzicem (ja dodam: i dobrym nauczycielem), o ile jest w nim gotowość do analizy własnych uczuć i zachowań. Przepracowane traumy i uświadomione przestają być niebezpieczne. Ale jeśli nie widzimy problemu, to nie możemy go rozwiązać.
Często nie słuchamy dziecka, ponieważ nasze przeżycia wewnętrzne zagłuszają to, co ono mówi. Wychodzimy z relacji z dzieckiem i grzęźniemy w automatycznych schematach zachowania pochodzących z naszej przeszłości. W rezultacie wciąż podejmujemy te same nieskuteczne działania, które nie zadowolą ani nas, ani naszych dzieci. Ta fala niszczy relacje z dziećmi w domach rodzinnych i w szkołach.
Gdy czujemy się przytłoczeni emocjami i zanurzamy w pamięci bolesnych wydarzeń lub traum, trudno nam pozostać w kontakcie z własnym dzieckiem. W swoich reakcjach ograniczamy się wówczas do automatycznych mechanizmów adaptacyjnych, które wykształciliśmy w dzieciństwie – i to one tworzą za nas historię naszego życia. Nierozwiązane problemy wewnętrzne mogą w sposób bezpośredni wpływać na nasze mniemanie o sobie oraz na sposób porozumiewania się z dzieckiem. Gdy nieprzepracowane traumy piszą za nas historię naszego życia, przestajemy być własnymi biografami. Przypominamy magnetofon odtwarzający zapis przeszłości, najczęściej nie zdając sobie z tego sprawy. Nie podejmujemy przemyślanych decyzji odnośnie tego, jakimi chcemy być rodzicami. Postępujemy tak, jakbyśmy zrzekli się zdolności decydowania o własnych działaniach lub przełączyli się na funkcję automatycznego pilota. Usiłujemy kontrolować zachowania dzieci, podczas gdy nasze nieprzyjemne emocje, powstają pod wpływem naszych własnych problemów.
Z lektury tej książki płynie wniosek, że bez głębszej refleksji nad naszymi własnymi emocjami i zachowaniami nie można być ani dobrym rodzicem, ani nauczycielem. Ale świat wokół nas nie sprzyja refleksyjności, a szkoła staje się coraz bardziej surfingowa. zaglądanie w głąb siebie jest trudne. O ile łatwiej powiedzieć, że z tymi dziećmi coś jest nie tak. Dlatego warto przeczytać książkę „Świadome rodzicielstwo”. To jedna z książek, które mogą zmienić nasze życie.
* * *
O autorce: | ||
Marzena Żylińska
|
||
Teskt ukazał się pierwotnie na blogu autorki w serwisie www.budzacasieszkola.pl |
Podziel się
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14