Doktorat z Worda
Na początku była informatyka w czwartej klasie szkoły podstawowej. 15 komputerów do zastosowań dydaktycznych w szkole, klasa podzielona na dwie grupy. Jeden modem na salę, połączenie telefoniczne TPSA.
15 surferów oznaczało przeciążenie łącza i praktycznie blokadę sieci, po czym rozpoczynała się kłótnia w gronie koleżanek i kolegów pt. kto, dlaczego i jakim prawem ma otwartych tyle okienek przeglądarki Internet Explorer?!
Treść nauczania: budowa komputera, jednostka centralna, monitor, urządzenia peryferyjne, urządzenia wejścia-wyjścia. Co to jest system operacyjny, przegląd pakietu MS Office 95/98 z kolejno branymi na tapetę Wordem, Excelem, Accessem, Power Pointem. Do czego służy internet i jak stworzyć stronę w języku HTML. Podstawy programowania w Pascalu. Multimedialne programy do nauki poszczególnych przedmiotów np. historii (płytka z mapą świata, encyklopedią tematyczną i tematycznymi nagraniami audio), ale także do podstaw ruchu drogowego (egzamin na kartę (moto)rowerową). Jakieś konkursy w formie testów z wiedzy informatycznej, pierwsza projekcja filmu Matrix (z nielegalnej kopii nauczyciela).
Jak wyglądał świat technologii IT poza szkołą? Konsola typu Pegasus, potem SEGA, gdzieś po drodze komputery Commodore, Atari (na kasety magnetofonowe), Amiga (na dyskietki), gazetki z demami gier komputerowych, u znajomych pierwsze pecety. Gdzieś w międzyczasie Sony Playstation. Zastosowania: gry. W domu nie było wtedy internetu, więc szkoła spełniała po godzinach funkcję obleganej, bezpłatnej kafejki internetowej.
Szkoła średnia: dwie sale komputerowe, jedna nawet na komputerach Apple Macintosh, z których nikt (włącznie z kadrą) nie potrafił dobrze korzystać, i które zresztą najczęściej odmawiały współpracy (nie pamiętam dlaczego). Program nauki: zgodnie z zasadą repetitio est mater studiorum, budowa komputera, Office, internet. Tym razem bez podstaw programwania. Nauczyciel informatyki, jedyny doktor w szkole, doktorat z Worda. Zero emocji, minimum interakcji, minimum multimediów.
Uniwersytet Jagielloński i pierwszy rok studiów - półroczny kurs IT w salce kątem obok dziekanatu na krakowskim Rynku Głównym. Deja vu po raz trzeci, coś o narzędziach statystycznych, mozolna praca z Excelem.
Koźmiński, Warszawa. Więcej sal komputerowych, przedmiot informatyka prawnicza, sprzęt archaiczny, system e-learningowy Moodle wykorzystywany mocno okazjonalnie lub nie w zależoności od chęci wykładowców. Przedmiot społeczeństwo informacyjne prowadzony przez 80 letniego profesora, którego ulubionym zajęciem było gderanie na \"dzisiejszą młodzież\" i przestrogi przed złowrogą wirtualizacją rzeczywistości. Czasem nie pozbawione sensu.
Tak wyglądała przygoda z technologiami informatycznymi w trakcie mojej edukacji. Interaktywność, nowe technologie, potęga internetu, nie mówiąc o wykładach online - tego nie spotkałem. Z biegiem czasu przepaść pomiędzy intensywnością wykorzystania rozwiązań IT w szkole i życiu pozaszkolnym pogłębiała się coraz bardziej.
PS.
Na Koźmińskim było WIFI. Co drugi-trzeci student korzystał na wykładach z laptopa. Najczęsciej odwiedzane były portale społecznościowe, królowało Gadu-Gadu. Na obu moich uczelniach wyższych powszechnie wykorzystywano Power Pointa i rzutnik.
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14