Imię i nazwisko:
Adres email:

Dlaczego wciąż boimy się szkoły dającej radość?

Marzena Żylińska, 22 Wrzesień 16

Jeżeli umiecie diagnozować radość dziecka i jej natężenie, musicie dostrzec, że najwyższą jest radość pokonanej trudności, osiągniętego celu, odkrytej tajemnicy. Radość tryumfu i szczęścia samodzielności, opanowania, władania.

To Janusz Korczak.

Neurobiolog Gerald Hüther mówi o tym samym, choć innymi słowami.
 

Obfitość połączeń neuronalnych, z jaką człowiek przychodzi na świat, wciąż nie jest należycie doceniana. Wychowanie powinno polegać na zapewnieniu dziecku otoczenia umożliwiającego mu zbieranie doświadczeń, dzięki którym jak najwięcej istniejących w mózgu połączeń zostanie zachowanych. Musi to być środowisko, w którym odkrywanie, badanie i poznawanie otaczającej rzeczywistości przynosi dziecku radość. Tylko wtedy zdoła ono zachować wrodzoną potrzebę odkrywania i kształtowania świata, swoją otwartość i zdolność nawiązywania kontaktów. Nie utraci zafascynowania bogactwem zmysłowych doświadczeń i zachowa radość życia i zdolność kochania.


(Wszystkie dzieci są zdolne, G. Hüther, U. Hauser, Dobra Literatura, Słupsk 2014).

Postulaty Pestalozziego, Wygotskiego, Piegeta, Steinera, Montessori, Korczaka i wielu innych reformatorów edukacji, wciąż nie znalazły zastosowania w głównym nurcie edukacji. Dziś słuszność formułowanych od stuleci idei pedagogicznych potwierdzają badacze mózgu. A mimo to wiele osób twierdzi, że jest za wcześnie, żeby wdrażać znane od dawna postulaty do praktyki szkolnej, że o mózgu nie wiemy wszystkiego (to prawda i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będziemy wiedzieć wszystko), że trzeba działać ostrożnie.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak wiele osób widzi zagrożenie w daniu dzieciom możliwości samodzielnego odkrywania świata i aktywnego udziału w procesie uczenia się? Dlaczego tak wielu sceptyków ostrzega przed stworzeniem w szkołach warunków dla rozwoju autonomii i kreatywności? Jakie szkody mogłyby wyniknąć z wprowadzenia do szkół dobrych relacji opartych na wzajemnym szacunku i zrozumieniu? Co złego mogłoby wyniknąć z dostrzegania różnic między dziećmi , w odejściu od szkoły transmisyjnej i takiego samego tempa dla wszystkich? Kto boi się postulowanej przez neurobiologów indywidualizacji i personalizacji? Dlaczego jest za wcześnie, by zadbać o zrozumienie nauczanych treści i by odejść od kanału werbalnego? Co złego mogłoby się stać, gdyby dzieci poznawały rośliny na łące wszystkimi zmysłami, gdyby w szkole mogły grać na instrumentach, tańczyć, śpiewać, lepić z gliny i majsterkować? Jakie zagrożenie widzą niektórzy w postulacie odejścia od rywalizacji i tworzenia w szkole kultury współpracy? Czy naprawdę jest za wcześnie, byśmy spróbowali stworzyć taką szkołę?

Badania mózgu w istocie nie wnoszą do edukacyjnego dyskursu nic nowego. Neurobiolodzy nie postulują niczego, czego byśmy już od dawna nie wiedzieli i co wciąż konsekwentnie jest pomijane w głównym edukacyjnym nurcie. Książki badaczy mózgu wyjaśniają sposób pracy mózgu i tym samym pokazują, dlaczego intuicje reformatorów były słuszne. Wyjaśniają też, co wspiera, a co hamuje naturalne procesy uczenia się. A mimo to, wciąż tych formułowanych od stuleci postulatów nie wprowadzamy w życie. Im bardziej nie sprawdzają się stosowane w typowych szkołach metody, tym konsekwentniej nie kwestionujemy tych metod, a winą obarczamy uczniów. Co stoi na przeszkodzie, by zmienić metody?

 

 

* * *


 
 O autorce:
Marzena Żylińska  

Marzena Żylińska

Zajmuje się metodyką i neuropedagogiką. Jest wykładowcą NKJO W Toruniu, studiów podyplomowych WSG "Neurodydaktyka z tutoringiem", prowadzi blog "Neurodydaktyka, czyli neurony w szkolnej ławce". W licznych publikacjach popularyzuje neurodydaktykę jako interdyscyplinarną dziedzinę nauki, opartą na badaniach mózgu, która stawia sobie za cel stworzenie nowych koncepcji pedagogicznych i inicjuje poszukiwanie przyjaznego mózgowi systemu edukacyjnego. Autorka książek "Postkomunikatywna dydaktyka języków obcych w dobie technologii informacyjnych" oraz "Neurodydaktyka". Jej celem jest stworzenie modelu szkoły, w której uczniowie będą mogli w pełni wykorzystać swój potencjał i rozwijać talenty.

 

Teskt ukazał się pierwotnie na blogu autorki w serwisie www.budzacasieszkola.pl

budząca się szkoła

 

Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



PROFIL
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej