Czy szkoła dba o przyszłość swoich uczniów?
Zdzisław Hofman, 05 Marzec 14
Na tak postawione pytanie zwykle odpowiadam słowami Marzeny Żylińskiej, specjalistki od neurodydaktyki, która umieściła na swoim blogu taką myśl: „W przedwczorajszych szkołach wczorajsi nauczyciele przygotowują uczniów do rozwiązywania problemów, jakie przyniesie jutro”. To chyba główny problem naszej polskie edukacji. Tradycyjna w metodach, tradycyjna w zarządzaniu. Do tego brak wizji i rozchwiana sfera wartości. Narzędzia i procedury zyskały rangę celów. A cele gdzieś się zagubiły.
Bardzo lubię myśl Kubusia Puchatka: „Jeżeli nie wiesz dokąd zmierzasz, prawdopodobnie tam nie dotrzesz”. Odnoszę wrażenie, spotykając się często z nauczycielami, że szkoły pogubiły cel i sens swojego istnienia. Czy czasem nie powinniśmy urządzić ich od nowa? Gąszcz procedur, niespójna podstawa programowa, spełniająca oczekiwania jej twórców a nie odbiorców. Brak praktycznych możliwości tworzenie sieci współpracy i wsparcia na rzecz szkoły. To wszystko powoduje jej słabość i „przedwczorajszość”.
Zdaję sobie sprawę, że szkoła i nauczyciele nie są w stanie nadążyć za zmieniającymi i rozrastającymi się zasobami ludzkiej wiedzy. Z doświadczenia nauczycielskiego i „dobiegających” mnie głosów, mówiących o nowościach, wiem, że to czego uczyłem się na studiach biologicznych straciło swą aktualność, pojawiły się nowe odkrycia. Prace badawcze „pędzą” w szaleńczym tempie.
Gdy zaczynałem pracę w szkole w 1981 roku, wymagano od nas, aby zapewniać uczniom dostęp do najnowszych odkryć naukowych. Już wtedy było to nierealne. Nigdy nie będziemy na bieżąco z tym co głoszą naukowcy. Chociażby ze względu na hermetyczny, trudny język. Popularyzacja wiedzy to w Polsce nadal bardzo słabe ogniwo.
Ale w zamian szkoła może rozbudzać ciekawość, kształcić postawę twórczą. Być innowacyjna w metodach i w myśleniu. Szkoła, którą współcześnie znamy jest wynalazkiem czasów rodzącego się przemysły. Kiedy w krótkim czasie należało przygotować sprawnych pracowników do powstających masowo fabryk. Proszę spojrzeć na anachroniczny układ klasy lekcyjnej. Co w klasie widzi uczeń? Najczęściej plecy kolegów i postać nauczyciela na tle atrybutów władzy: tablica – często „narzędzie tortur” – powyżej godło państwa i krzyż. Jeszcze czasem spotykam tzw. katedry – nauczyciel jest „wywyższony” ponad poziom „maluczkich”. Czy to jest środowisko do wzajemnej wymiany doświadczeń, wspólnych rozważań czy dyskusji o innowacyjności? Gdy już sam układ przestrzenny klasy determinuje aktywność ucznia, tak, że może on jedynie wywołany do tablicy karnie odpowiadać, stojącemu nad nim nauczycielowi, a dyskusję mógłby prowadzić jedynie wtedy, gdyby zdecydował się mówić „do pleców” kolegów i koleżanek.
Gdy myślę o kreatywności w polskiej szkole, przypomina mi się taka oto anegdotka. Rzecz się dzieje w amerykańskiej szkole (w polskiej ten numer by pewnie nie przeszedł). Lekcja rysunków, temat dowolny. Nauczycielka podchodzi do Johna. „Co rysujesz?” – pyta. „Ja rysuję pana Boga” – odpowiada chłopiec. „Ale przecież nikt z nas nie widział pana Boga” niepokoi się nauczycielka. „No właśnie, ale jak skończę, to zobaczymy” – odpowiada John. Czy w edukacji jest miejsce na wyobraźnię? Znam taki sposób prowadzenia lekcji plastyki, gdzie dzieci dostają na piśmie szczegółową instrukcję prac domowych. Instrukcja ta szczegółowo informuje je, jakie elementy i jakich rozmiarów mają się na rysunku znaleźć. Kształcące? Może geometrię.
Z drugiej zaś strony, współczesna polska szkoła na siłę, za wszelką cenę, chce być nowoczesna. Swoją nowoczesność postrzega jednak powierzchownie, tylko poprzez formę: narzędzia, e-podręczniki, e-lerning, komputery i wszelkiego rodzaju media. To co najistotniejsze jest jednak pomijane. Nowoczesne narzędzia są tylko środkiem, mogą usprawniać, pomóc, ale nie są w stanie, i nie jest to ich rolą, by zastąpić relację ucznia i nauczyciela. Nie zbudują też wzajemnego zaufania, nie sprawią, że zajęcia będą polegały na aktywnej współpracy a nauczyciel będzie indywidualnie podchodził do każdego ucznia.
Nauczyciele bardzo często skarżą się, że wymaga się od nich indywidualnego podejścia do ucznia. A tu 32 uczniów w klasie, tylko 45 minut, procedury, podstawa, treści, nowy temat itd.
Ja to rozumiem, też się z tym borykałem. Nie ma klimatu dla dbania o relacje w szkole, mimo że to najskuteczniejszy kanał uczenia się. Najefektywniej uczymy się od autorytetu. Ale nauczyciel nie ma czasu na to, by się nim stać. Nie zbuduje autorytetu poprzez wykorzystanie narzędzi IT, e-lekcje, e-dzienniki itd. Autorytet buduje się tylko w spotkaniu, w skupieniu, uważności i wzajemnym słuchaniu. Ale czy można budować autorytet, kiedy w szkole nikt nikomu nie ufa?
Sytuację mogłaby poprawić możliwość spotkania uczniów z innymi, niż zagonieni nauczyciele, osobami, które skutecznie uczą i inspirują własnym przykładem. Tak jest w przypadku wolontariuszy naszego programu Projektor. Ale tu znowu procedury bardzo utrudniają. Procedury i prawo oświatowe zbudowane na podejrzliwości.
Zatem najpierw wzmocnimy wzajemne zaufanie wszystkich aktorów teatru życia szkolnego.
Wtedy zaczniemy widzieć cele przyszłości.
Pozwolę sobie zakończyć tak:
Jeżeli zaangażowane myślenie i praktykowanie działań ku przyszłości, służących rozwojowi uczniów, byłoby na pierwszym miejscu w szkole, to reszta też byłaby na swoim miejscu.
* * *
O autorze: |
|
|
Zdzisław Hofman
społecznik, pedagog, trener, wolontariusz. Całe życie zawodowe związany z edukacją, poprzez pracę w szkole, a także w Stowarzyszeniu KLANZA, jako jego współtwórca i wieloletni prezes. Licencjonowany trener Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Tutor w programie Liderzy PAFW i współpracownik Stowarzyszenia Szkoła Liderów. Współautor książek o tematyce pedagogicznej: „Metoda KLANZY w teorii i praktyce” oraz „Chopinowskie inspiracje muzyczne”.
Obecnie prezes Fundacji Rozwoju Wolontariatu, w ramach której funkcjonuje Program PROJEKTOR – wolontariat studencki. Sukcesem FRW jest m.in.: projekt „Nowoczesny Patriotyzm”, w ramach którego Ministrowie z Kancelarii Prezydenta RP – jako Honorowi Wolontariusze – promowali wśród dzieci i młodzieży aktywną postawę obywatelską.
|
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu autora pod adresem: http://zdzislawhofman.blox.pl/
|
Podziel się