Imię i nazwisko:
Adres email:

Dob...żadna zmiana w edukacji

Jarek Żyliński, 14 Styczeń 16

Ministerstwo Edukacji Narodowej ma wielkie plany. 6-latki, gimnazja, godziny karciane, egzamin szóstoklasistów, edukacja seksualna. Tylko tak naprawdę te zmiany są żadne. Edukacyjnie jesteśmy w odwrocie i w rozwoju edukacyjnym doczekaliśmy się jedynie małego strzału w stopę i hibernacji realnych zmian.
 

Zmiany, które planuje MEN nie są realnymi zmianami. Nie dotykają problemów polskiej edukacji, jakim jest system mordujący naturalną motywację uczniów. W związku z tym motywacja jest budowana przez oceny, przymus i sprawdziany mające utrzymać reżim nauki. Działa to na dzieci uzależnione od dorosłych więc podatne na przemoc i przymus. Kończy się jednak obrzydzeniem do szkoły i zerową motywacją w wieku gimnazjalnym i na wiele wiele lat później.

W obecnym systemie edukacji brakuje koncentracji na indywidualnych zdolnościach ucznia. Reforma w 2009 roku (błędnie zwana „sześciolatkową”) w maleńkim stopniu dotknęła problemu. Wprowadzono wówczas indywidualne dostosowania dla uczniów oraz znacząco obniżono podstawę programową, tak żeby nauczyciele sami rozwijali swój program z dostosowaniem do uczniów. Pewnym krokiem w tę stronę był bardzo mocno rozstrzelony elementarz, który również dawał różne możliwości wykorzystania. Niestety dziecko zostało wylane z kąpielą. Indywidualne dostosowania stały się bezmyślną papierologią, obniżony program został absolutnie zignorowany i nauczyciele uczą po staremu, a bogaty elementarz rąbany od deski do deski staje się zmorą uczniów.

Problemem naszej edukacji jest system, który buduje motywację instrumentalnie (oceny, sprawdziany) oraz kadry, które w zbyt dużym procencie nie potrafią uczyć uczniów bazując na ich wewnętrznej motywacji i ciekawości, a opierają się na bezmyślnej rąbance, której od pokoleń nie umiemy przerwać. Te dwie rzeczy pozostają w naszej edukacji niezmiennie i dopóki one się nie zmienią, nie będziemy mogli rozmawiać o dobrej zmianie w edukacji.

MEN na ten temat nie mówi ani słowa, bo są to zmiany trudne i wymagające zmiany myślenia także milionów rodziców wychowanych w starym systemie. Rodziców, którzy mimo pomstowania na szkoły niemalże każdego dnia i mimo męczenia się dociskaniem dzieci do prac domowych (choć są one decyzją nauczyciela, a nie przymusem programowym!) nie są w stanie wyobrazić sobie szkoły bez ocen i przymusu. „My przeżyliśmy to i one powinny, taka jest szkoła”.

Tyle o zmianach, których nie ma i nie będzie. Dwa lata temu wierzyłem, że poprzedni MEN coś zrobi, były bardzo duże ruchy eksperckie, podglądanie idealizowanej Finlandii, próba zarysowania planów zmian (projekt „Edukacja 2020”). Mogło być naprawdę ciekawie ale im bliżej było wyborów tym ruchu było mniej i w końcu wszystko ucichło i tyle było nadziei. Skoro nie ma co rozmawiać o dużych zmianach porozmawiajmy o tych, które są:


Subwencja na szkoły rejestrujące edukację domową

Wobec niedomagania systemu edukacyjnego część osób próbuje z niego uciec. Rejestrując się w edukacji domowej ludzie zaczęli tworzyć grupy uczące się razem, a potem także szkoły, które nie mieściły się swoim działaniem w systemie. Szkoły Montessori, które chcą pracować bez podziału wiekowego, Szkoły Demokratyczne i wiele innych rodzajów szkół eksploruje na co dzień alternatywne metody edukacji formalnie będąc grupą uczniów spotykających się w ramach edukacji domowej. W wielu przypadkach grupy te są finansowo wspomagane przez szkoły rejestrujące uczniów w edukacji domowej. Jest to konieczne, poniewać koszt utrzymania ucznia w takim miejscu to w warunkach warszawskich około 1500-2000 złotych miesięcznie, poza Warszawą, gdzie wynajem pomieszczeń jest tańszy, pewnie około 1000-1500 złotych - czyli nadal są to sumy zwykle nieosiągalne dla większości rodziców*.

Dzieląc się subwencją szkoły mogą obniżyć ten koszt o kilkaset złotych. Nadal to jest za drogo dla zwykłego zjadacza chleba. W „normalnej” szkole masowej otrzymuje się około 6000 złotych rocznie na ucznia, przy czym podkreślmy, że nie trzeba wynajmować pomieszczeń. Należą one do gmin, które dostają te pieniądze, a to największy koszt prowadzenia szkoły. Tymczasem zwykłe szkoły nie tylko mają swoje lokale, ale także często pieniądze z wynajmu.

Teraz subwencja została nagle, z dnia na dzień dziabnięta o 40%. Dla wielu szkół alternatywnych korzystających z tej subwencji będzie to spory problem, bo koszty prowadzenia mają większe niż szkoły tradycyjne, a subwencję, którą muszą dzielić z miejscem rejestrowania, jeszcze mniejszą. To duży krok do tyłu dla szkół, które proponują dzieciom realną „dobrą zmianę”.


Legendarne sześciolatki

Naprawdę nie ma znaczenia gdzie dzieci zaczną się uczyć czytać. Czy w zerówce czy w pierwszej klasie. Ważne jest JAK będą to robić. Reforma edukacyji z 2009 roku obniżała podstawę programową i przeniosła dzieci do szkoły, żeby wcześniej można było zaczynać przedszkole (zrobić tam miejsce) i pomagać wcześniej dzieciom z różnego rodzaju problemami. Teraz dzieci nadal będą to robić, uczyć się bez sensu czytania w wieku 6 lat. Tylko w przedszkolu. 

Ta zmiana jest absolutnie żadna, prócz tego, że przez ostatnich 6 lat przygotowały się na młodsze dzieci szkoły (reforma sześciolatków została wprowadzona w 2009 roku, z datą obniżenia wieku szkolnego na 2012 rok, potem przesuniętą na 2014), a przedszkola przestawiały się na młodsze dzieci, prowadząc trzy roczniki 3-5.

Teraz trzeba to zrobić na odwrót. Przedszkola muszą się przestawić, szkoły muszą się przestawić. Co prawda wielu (na szczęście nie wszyscy) nauczycieli ma w zasadzie w nosie wiek dzieci i zmienioną podstawę programową i nieważne kogo dostaną, rąbią ten sam program od 20 lat.

To co się teraz dzieje, to absolutnie zerowa zmiana, oprócz odpowiedzi na panikę ostro kłamiącej akcji „Ratuj Maluchy” i walenia siekierą we wszystko co zrobili poprzednicy**. W edukacji nie zmieni się nic. Szkoły nie dostaną subwencji, przedszkola dostaną 3 razy mniejszą dotację na te same dzieci. Tyle tylko, że powstanie dziwna wyrwa w jednym roczniku, a w przedszkolu na rok zrobi się dramatycznie ciasno. Dzieci będą zaczynały je później, albo poleci na to dużo pieniędzy.

To wszystko absolutnie bez sensu. Nie oceniam jakości merytorycznej tej zmiany, jak zostanie dobrze przeprowadzona, to będzie absolutnie zerowa. Tylko po co nam te koszty? Ile alternatywnych szkół by zyskało na wydanych miliardach złotych? Sześć lat przestawiania się, czyli to co zostało zrobione by zrobić miejsce w przedszkolach i by wypchnąć z ławek 19-latków zostaje wyrzuconych na śmietnik.


Likwidacja gimnazjów

Z racji na obecny stan gimnazjów ta zmiana też jest bardziej kosmetyczna, ale merytorycznie jest krokiem w tył. Gimnazja wychodzą nam w Polsce źle, ale nie dlatego, że są złym pomysłem samym w sobie, tylko nie potrafimy wykorzystać potencjału dzieci w wieku 12-15. Problemem dla gimnazjów stała się reforma 2009, bo rok młodsze dzieci mają nieco inne motywacje działania, ale jest to przestawienie nieznaczne.

Gimnazja były dobrym pomysłem, ponieważ dziecko w tym wieku staje się społecznie zorientowanym dojrzewającym człowiekiem, który chce przede wszystkim budować kontakt ze swoją grupą wiekową. Dlatego dostanie nowego rozdania w tym wieku może być dlań świetnym poligonem rozwojowym. Dlatego gimnazjum nie powinno się opierać tak jak podstawówka na motywacji do kompetencji (i tak się opiera na motywacji do ocen...) ale właśnie na procesie grupowym. By być skuteczną – nauka w gimnazjum powinna mieć bazę w relacjach rówieśniczych, projektach grupowych, współpracy, dzieleniu i zmianach ról. Wtedy gimnazjaliści mieliby spełnioną swoją potrzebę wiekową, a przy okazji nadal by się uczyli. Próba autorytarnego nauczania pruskiego wobec nastolatków musiała i skończyła się katastrofą – ogromem zdemotywowanych i zbuntowanych wobec szkoły ludzi. Potencjał gimnazjów jest niszczony, dlatego w zasadzie to czy zostaną usunięte nie ma w zasadzie znaczenia.

Poziom nauczania wcale się nie zmieni, kiedy tego nastolatka wsadzimy do podstawówki i jeszcze podłożymy mu kozły ofiarne w postaci małych dzieci, które na pewno na początku swojej edukacji nie marzą o niczym innym niż dzielenie życia szkolnego z eksperymentującymi role społeczne nastolatkami. Nastolatkami, które w zasadzie nadal nie wiedzą, czy jeszcze są dziećmi czy już młodzieżą. Gimnazjum przynajmniej było dla nich jasną linią.

Zła zmiana w połączeniu z kolejnymi kosztami, które mogłyby być wsadzone w dużą rewolucję nauczania gimnazjalnego mnie smuci. Nawet jeśli nie ma co liczyć na rewolucję w uczeniu młodzieży, można by za zaoszczędzone pieniądze chociaż tej subwencji dla edukacji domowej nie ciąć.


Godziny karciane

Godziny karciane polegają na tym, że w każdym tygodniu nauczyciel musi poświęcić dwie godziny lekcyjne na uczenie dzieci/młodzieży poza swoimi normalnymi przedmiotami. Jako psycholog w gimnazjum wykorzystałem godziny karciane na grupę rozwoju społecznego dla nastolatków, polonistka stworzyła w tych ramach teatr szkolny. Inni czasami prowadzili zajęcia uzupełniające albo przygotowania do konkursów. Był w tych ramach także chór szkolny. Gimnazjaliści dostawali różne alternatywy, z których chętnie korzystali. Skasowanie godzin karcianych to kasowanie tej przestrzeni wyboru, indywidualizacji szkolnej oferty. Bez godzin karcianych wszystko będzie ociosane na równo. Może nauczyciele się ucieszą, bo czasami wymyślenie czegoś sensownego było trudne. Tylko czy aby na pewno chodziło tutaj o prezent dla mniej kreatywnych nauczycieli? 

W dobie silnego (moim zdaniem zbyt silnego) zapotrzebowania na zajęcia dodatkowe dla dzieci tworzenie ich bezpłatnie w szkole jest dobrą alternatywą dla osób o mniej zasobnym portfelu. Tym bardziej, że praca z doświadczonymi pedagogami powinna być konkurencyjna, wobec innych zajęć, czasami tworzonych przez ludzi nie umiejących pracować z dziećmi. Choć nie podważam zdecydowanie bardzo dużej wartości niektórych zajęć pozaszkolnych. Niemniej jak już trzeba coś ciąć i dawać prezenty nauczycielom, poszukałbym czegoś innego niż właśnie godziny karciane. Może obciąć trochę bezsensownej papierologii?


Kasacja egzaminu szóstoklasistów

Tak, to dobra zmiana. Tutaj można powiedzieć, że znad głowy uczniów zniknie przynajmniej jedna rzecz, która przymusza do bezmyślnego zakuwania – czyli ten nieszczęsny egzamin szóstkolasistów, które dominował większość ostatniego roku w podstawówce. Cóż mam tylko nadzieję, że zmiana ta nie nastąpi w momencie skasowania gimnazjów.

Boję się trochę pisać o tym, że z pomysłem skasowania tego egzaminu zanoszono się już w poprzednim MEN (mówiła na ten temat Joanna Kluzik-Rostkowska w jednym z wywiadów), bo jeszcze się okaże, że na tę wieść obecny MEN postanowi zrobić na odwrót, cokolwiek to znaczy.


Po co eksperci?

Zastanawiam się jeszcze czym wobec zmian jest powoływanie grupy eksperckiej? Już pozmieniano wszystko co się rusza, teraz na gwałt trzeba pędzić z nową podstawą programową 12 lat edukacji, która nie zostanie przetestowana (bo kiedy?). Zrobiono mnóstwo ruchów, które nie zostały skonsultowane, tylko rzucone i podpisane na chybcika co skończyło się publicznym wysłuchaniem obywatelskim poza sejmem.

Niby gimnazja, godziny karciane czy egzaminy gimnazjalne nie są jeszcze uchwalone ale czy na pewno eksperci będą mieli na to wpływ, skoro na razie MEN jedzie jak czołg bez konsultacji?


Podsumowując

Planowane jest wydawanie milionów (miliardów?) złotych na zmianę opakowań. Jedzenie nadal jest śmieciowe, a jedyne wartościowe składniki z tego jedzenia są akurat ograniczane (subwencja na edukację domową). Hamburger edukacyjny jest nadal ciężkostrawny i każdy pacjent zmuszony do jego zjedzenia traci gigantyczną część swojego potencjału życiowego, którego po prostu szkoda. Trzeba poczekać jeszcze kilka lat by się doczekać dobrej edukacji. Ewentualnie można pracować więcej, by było człowieka stać na marginalizowane szkoły alternatywne, kosztujące obecnie co najmniej 10 tysięcy złotych rocznie.



* Wyjątkami mogą być szkoły takie jak w Koszarawie i Krzyżowej, gdzie szkoły Montessori są robione przez szkołę działającą właśnie z subwencji na edukację domową i dzięki temu pozostają bezpłatne/niskopłatne. Takie szkoły zostały określone przez minister Annę Zaleską jako oszuści, którzy w gminie poniżej 5000 mieszkańców rejestrują 900 uczniów w edukacji domowej. Są to uczniowie z całej Polski, których rodzice mogą liczyć na opiekę i rozliczne szkolenia podczas zjazdów. Często rodzice decyduję się na tę szkołę także dlatego, że wiedzą, że będzie to dobrze wykorzystana subwencja.


** to ten moment, w którym nie ukrywam mojego braku sympatii do nowej partii rządzącej, przykro mi. Nie żebym kochał poprzednią, ale zmiany dla samego rozwalenia zmian poprzednika są beznadziejnym sposobem na marnowanie naszych pieniędzy i czasu, w którym dojdziemy do realnych zmian w edukacji.

 

 

* * *


 
 O autorze:
Jarek Żyliński  

Jarek Żyliński

Psycholog wychowawczy, opowiada rodzicom o rozwoju dzieci i mechanizmach związanych z wychowaniem. Używa do tego konsultacji, warsztatów oraz środków medialnych.


W internecie: Facebook

 Tekst pierwotnie ukazał się na Psychoblogu autora na Facebooku

 

Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



PROFIL
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej