Imię i nazwisko:
Adres email:

Intuicja w edukacji

Jarek Żyliński, 05 Sierpień 15

Miałem okazję przeczytać co 11 latka myśli o "wymarzonej szkole" (wklejam na końcu artykułu). Pokazuje mi to bardzo mocno, jak edukacja może być intuicyjna. Dzieci mają jeszcze dość prostą logikę i w niej pokazują naturalne mechanizmy. Stworzenie dobrej szkoły jest naprawdę dość łatwe (ale trudne).
 

W żadnym wypadku nie chodzi o poddanie szkół dzieciom i mówienie, że one lepiej sobie poradzą itp. Niemniej w bólach dochodzimy do prostych wniosków, a czasem nawet nie jesteśmy w stanie do nich dojść i trzeba nas oświecać, a dzieci mają je na końcu języka. 

Wiemy bardzo dużo o tym, jak wiele daje każdemu człowiekowi (dużemu i małemu) sympatia do tego co robi. Janka pisze o tym niezwykle prosto i klarownie. Wiemy, że zrobienie tego ciekawie też znacznie ułatwia, potakują w tym momencie rodzice, którzy stosują wychowanie przez zabawę.

Sami w swoim życiu podążamy za swoimi stanami, i czujemy kiedy jest czas na ostrą pracę fizyczną typu rąbanie drewna, a kiedy na monotonne drylowanie wiśni, czy kto sobie jeszcze co wymyśli. Dzieci w edukacji mają dokładnie to samo.

Indywidualna uwaga na dziecko, wsłuchanie w jego stan (choć jak Janka trafnie zauważa, powyżej 15 osób nie jest to łatwe), w jego umiejętności i chęci. Zainteresowanie człowieka tematem, zadbanie o to, żeby miał wybór*. Zrozumienie, że pogoda też ma swoje znaczenie. To wszystko jest proste i intuicyjne. 

Największy problem mamy chyba z ramami, w których funkcjonujemy, w które próbują wtłaczać nauczyciele, w których my jesteśmy wychowani i wydaje nam się, że tak powinno być. Mam wrażenie, że jakby usunąć te ramy i nawyki, to naprawdę z łatwością od zera, podążając za intuicją zarówno dzieci jak i dorosłych bylibyśmy w stanie dość łatwo stworzyć wymarzone szkoły.

Oddaję głos Jance, lat 11.
 

"W mojej wymarzonej szkole nie byłoby prac domowych” – tak mógłby odpowiedzieć prawie każdy uczeń. Jednak ja uważam, że prace domowe są w porządku. Tylko że trzeba zadawać takie, żeby uczniowie nie musieli ich robić, żeby sami się do tego zabierali. To by były ciekawe prace, różne eksperymenty, bo według mnie, rzeczy lepiej wchodzą do głowy, gdy się je samemu sprawdzi i zbada. Zwłaszcza w podstawówce. Klasy powinny składać się z nie więcej niż 12 – 15 osób, by każdy uczeń był przez nauczyciela znany z osobowości i wysiłku wkładanego w projekty. Na podstawie tego właśnie wysiłku i zaangażowania powinna być wystawiana ocena roczna. Właśnie ona przyda się w wyższych szkołach. Nie powinno być podstawy programowej. Nauczyciele powinni wiedzieć, czego należy nauczyć dzieci, a potem dostosować to do np. sytuacji w klasie, zdolności uczniów. Gdy w jakiejś klasie większość podopiecznych ma świetny słuch muzyczny, dzieci dostają więcej informacji z muzyki i matematyki, a mniej z anatomii. Jednak jeżeli mniejszość, ale jakaś część klasy jest dobra z anatomii, z tej właśnie dziedziny dostają pracę domową. Nauczyciel powinien mieć dobre stosunki z uczniami, wiedzieć o nich dużo, by na tej podstawie określać pracę domową. Pisać na tablicy prace domowe dla grup, które są w klasie, w tym przypadku jedna praca domowa z przewagą anatomii, druga z przewagą muzyki, a trzecia – języka polskiego. Uczniowie 6 klasy powinni kończyć szkołę z podstawami dwóch języków i doskonale opanowanym jednym. Myślę, że najczęściej Polskim A co z przedmiotami, które dzieciom "nie idą"? Jeżeli to nie jest ważny przedmiot, to trudno. Wymuszanie może je najwyżej zniechęcić. Czas nie powinien być podzielony na lekcje. Jeśli nauczyciel widzi, że dzieci są pełne energii, zostaje poprowadzona gimnastyka, w wyższych klasach WF. Jeżeli jest 8:00 w grudniu, WF odpada. Wtedy najlepiej zrobić muzykę lub plastykę – to na pewno rozluźni klasę. Na początku lekcji ponadto możliwe jest głosowanie. Wychowawca pisze na tablicy kilka tematów. Następnie dzieci głosują, by wybrać najfajniejszy.

 

* Walka dziecka o wybór, kontrolę siebie samego, to jedna z przyczyn dla których dzieci mocno walczą z rodzicami i potem rodzice trafiają do mnie z pytaniem "co robić?". 



* * *


 
 O autorze:
Jarek Żyliński  

Jarek Żyliński

Psycholog wychowawczy, opowiada rodzicom o rozwoju dzieci i mechanizmach związanych z wychowaniem. Używa do tego konsultacji, warsztatów oraz środków medialnych.


W internecie: Facebook

 Tekst pierwotnie ukazał się na Psychoblogu autora na Facebooku

 

Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



PROFIL
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej