Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Edukacja medialna to zdecydowanie więcej niż "bieżące" problemy "dzieci sieci"... - rozmowa z Damianem Muszyńskim, pedagogiem mediów

Redakcja portalu, 16 Lipiec 13 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

Damian Muszyński
Pedagog mediów, nauczyciel akademicki, bloger, poeta. Były nauczyciel informatyki w gdańskich szkołach. W latach 2000-2011 pracownik naukowo-dydaktyczny w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego (Pracownia Edukacji Medialnej). Obecnie wykładowca w Wyższej Szkole Komunikacji Społecznej w Gdyni. Członek zespołów badawczych, m.in. zespołu realizującego projekt "Dzieci sieci - kompetencje komunikacyjne najmłodszych" (grant MKiDN). Współpracował m.in. z Narodowym Instytutem Audiowizualnym, Fundacją Nowoczesna Polska, Instytutem Kultury Miejskiej, Europejskim Centrum Solidarności, Narodowym Centrum Kultury. Współredaktor pozycji "Społeczne konteksty internetu. Implikacje dla edukacji" (2008). Autor kilkunastu artykułów publikowanych w czasopismach i pracach zbiorowych. Członek Association of Internet Researchers i Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego. Interesuje się problematyką uspołecznienia szkoły w kontekście rozwoju technologii informacyjno-komunikacyjnych oraz kwestiami kulturowych praktyk formowania podmiotu.

O miejscu edukacji medialnej w systemie kształcenia powszechnego, o "cyfryzacji" szkoły, a także o płaszczyznach kształtowania kompetencji komunikacyjnych, medialnych i informatycznych z Damianem Muszyńskim, pedagogiem mediów i nauczycielem akademickim, rozmawia Rafał Zalcman.


Rafał Zalcman: Intuicyjnie edukacja medialna wydaje się dość szeroką dziedziną...

Damian Muszyński:
Tak jest w istocie. Edukacja medialna to bardzo szerokie spektrum problemów, wątków, kontekstów. W dużej mierze owo bogactwo wynika z różnych tradycji realizowania celów edukacji medialnej. Różnorodność można wiązać, po pierwsze, z próbami wprowadzania do systemu szkolnego w Wielkiej Brytanii (połowa lat 30-tych XX wieku) elementów edukacji medialnej (i rozwijaniu kompetencji medialno-komunikacyjnych wokół pojęcia media literacy - nieco później, bo od połowy lat 60-tych). Po drugie - z intensywnym rozwojem ruchu na rzecz "wychowania medialnego" w Skandynawii (lata 70-te) i w Ameryce Północnej (lata 80-te) - fascynacja amerykańskiej szkoły magnetowidami i formatem VHS.

W Polsce edukacja medialna ma silne związki z niemiecką tradycją uprawiania pedagogiki medialnej (medienerziehung, mediendidaktik). Choć przypomnieć należy, że edukacja medialna wyrastała w naszym kraju na żyznej glebie poglądów Jana Amosa Komeńskiego, Johna Locke’a, Henryka Pestalozziego (związki wizualizowania treści z uzyskiwanymi efektami kształcenia) oraz w oparciu - już znacznie później - o prace teoretyczne i projektowe skupione wokół nurtu określanego mianem "technologii kształcenia" (tzw. pedagogiczna szkoła poznańska - Leon Leja, Wacław Strykowski). 

Wspominam o "historii" choćby po to, aby nie kojarzyć edukacji medialnej - jak często zdarza się dzisiaj - ze zjawiskami i problemami, które "powstały" wraz z rozwojem mediów masowych i internetu. Edukacja medialna to zdecydowanie więcej niż "bieżące" problemy "dzieci sieci" (opisywane np. językiem zagrożeń), eksploatowane - ponad miarę -  (warsztatowo, publikacyjnie, konferencyjnie) kwestie prawa własności intelektualnej w internecie czy wątki doposażenia polskiej szkoły w nowoczesne technologie. 

 
 
Rafał Zalcman: Mimo wszystko nie uda nam się jednak uciec od "współczesnych" obszarów zainteresowań edukacji medialnej... Poza wspomnianymi przez Pana problemami "cyfrowych tubylców" oraz rozlicznymi interpretacjami prawa autorskiego, edukacja medialna to także, chociażby "język mediów", a więc interpretacja przekazu, selekcja informacji, weryfikowanie ich wiarygodności itp. Wszystko to umiejętności, bez których trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie w dzisiejszym natłoku multimedialnych bodźców...

Damian Muszyński: Jak widać trudno o precyzyjną definicję edukacji medialnej, przynajmniej w zakresie tego, czym edukator medialny (jak zwał, tak zwał) ma / miałby się zajmować. Możemy bardzo ogólnie stwierdzić, iż edukacja medialna ma do spełnienia dwa podstawowe zadania: przygotować do krytycznego odbioru mediów i racjonalnego posługiwania się nimi w różnych obszarach naszego życia. Brzmi trywialnie? Tak, ale to oczywiście początek. 

Interesującym sposobem myślenia i działania w obszarze edukacji medialnej jest opisywanie celów kształcenia i wychowania (dla mediów, wobec mediów) poprzez kategorie kompetencji. Świetnym przykładem tak realizowanej edukacji medialnej jest projekt Fundacji Nowoczesna Polska zbudowany wokół katalogu kompetencji medialnych i informacyjnych, oferujący scenariusze zajęć, ćwiczenia, materiały do wykorzystania na różnych etapach kształcenia (byłem jednym z konsultantów merytorycznych projektu). Wśród tematów opracowanych przez zespół specjalistów znajdują się m.in.: korzystanie z informacji, relacje w środowisku medialnym, język mediów, kreatywne korzystanie z mediów, etyka i wartości, bezpieczeństwo, prawo, ekonomiczne aspekty działania mediów. Wykaz ten z pewnością nie wypełnia rejestru problemów, ale daje obraz tego z czym animatorzy, nauczyciele, pedagodzy powinni się zmierzyć - niezależnie od miejsca, w którym realizowane są działania na rzecz edukacji medialnej (szkoła, świetlica socjoterapeutyczna, aktywność warsztatowa fundacji, stowarzyszeń). 

Edukacja medialna (krytyczna edukacja medialna) to również wyczulenie na zmianę i modyfikacje rozwojowe podmiotu, przy czym nie wiązałbym zmiany z technologicznymi modami i reakcjami jednostki na nie. Idzie raczej o wsłuchiwanie się w "konteksty", rozpoznawanie napięć, dostrzeganie różnic. Dlatego tak ważną przestrzenią do zagospodarowania przez edukację medialną są wątki "tożsamościowe". Badam konstruowanie "cyfrowej tożsamości" (tożsamości społecznej) od kilku lat - lada chwila, nakładem wydawnictwa Difin, pojawi się moja autorska książka nawiązująca do tej problematyki - "Tożsamość w sieci. Społeczno-edukacyjne aspekty zapośredniczenia doświadczenia". 

Doskonałym przykładem pracy na rzecz zrozumienia tożsamości ery internetu są projekty Beaty Staszyńskiej i Onno Hansena (m.in. projekt "Dynamiczna Tożsamość"). Przywołuję ten przykład również z uwagi na odwagę i chęć zajęcia się kwestiami trudnymi do uchwycenia w pracy warsztatowej. Tak realizowana edukacja medialna (i uprawiana na jej rzecz pedagogika medialna) jest mi bardzo bliska, bo wymaga nie tyle sprawności w operowaniu algorytmami, ale wyznaczona jest przez trud studiowania (nie mylić z bieżącą rejestracją zmian na stronach internetowych).

W tym miejscu ważne wydają się dwie uwagi dotyczące edukacji medialnej w ogólności. Warto dbać o to, aby edukacja medialna nie stała się zestawem prostych instruktaży, szczególnie wtedy kiedy realizowana jest na rzecz czy w czyimś interesie politycznym. Po drugie - szczególną rewerencją należy otoczyć "teoretyzowanie" edukacji medialnej (niekoniecznie w polu pedagogiki medialnej). Ubolewam, że w powszechnym odbiorze edukowanie medialne nie jest kojarzone z namysłem teoretycznym, co najwyżej z nawiązaniami do "teorii" będącymi na usługach speców-trenerów od wybierania "najwłaściwszej" licencji CC. 

Jeśli miałbym szukać przyczyn słabości edukacji medialnej w Polsce poza systemem szkoły powszechnej (bo tam jest głównie realizowana), to wiązałbym je właśnie z powielaniem metodycznych schematów, utrwalaniem przekonań o "dobrych praktykach" i kalkowaniem projektów grantowych. 

Jednym z pomysłów wyjścia poza mainstreamową edukację medialną jest konstruowany przeze mnie projekt badawczo-edukacyjny dotyczący kompetencji informacyjno-medialnych osób z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim i ich rodzin. Jestem w trakcie kompletowania zespołu badawczego.
 
 
Rafał Zalcman: W ostatnim czasie sporo dyskutuje się i robi (choć głównie uprawiane jest chyba mówienie życzeniowe), w kwestii przeobrażenia polskiej szkoły w "cyfrową". Czy Pana zdaniem w całej tej pogoni za nowoczesnością nie zapomniano gdzieś "po drodze" o odpowiednim wyedukowaniu nauczycieli? Przygotowaniu ich do wprowadzania młodzieży w wirtualną rzeczywistość? 
 
Damian Muszyński: Zakończył się etap pilotażu projektu "Cyfrowa Szkoła". Sam program nie przewidywał środków z budżetu państwa na doskonalenie nauczycieli. Dziura ma być załatana poprzez działania Ośrodka Rozwoju Edukacji w ramach projektów systemowych Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013, współfinansowanych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Chodzi głównie o przeszkolenie i zatrudnienie 40 e-trenerów i 1200 e-moderatorów, którzy będą wspierać szkoły w realizacji zadań z zakresu stosowania TIK w praktyce szkolnej. Oprócz tego zakłada się organizację sieci współpracy i doskonalenia dla 20 tys. e-koordynatorów z zakresu stosowania TIK w nauczaniu przedmiotów, w tym przygotowanie materiałów merytorycznych i szkoleniowych wspomagających nauczycieli. 

To teoria. Praktyka może wyglądać inaczej z uwagi na opór nauczycieli. Od ponad 10 lat uczę przedmiotów związanych z wykorzystaniem technologii informacyjno-komunikacyjnych w edukacji w ramach pedagogicznych studiów podyplomowych. Zauważam następującą prawidłowość: około połowa studentów-nauczycieli nie miała lub ma sporadyczny kontakt z komputerem, pozostali "radzą" sobie z TIK w sposób zadowalający. Nie wiemy zatem, co zrobią z propozycją szkoleń i prowadzenia przez e-medoratorów nauczyciele nie aspirujący do bycia cyfrowym przewodnikiem ucznia. Z drugiej strony pamiętać należy o nauczycielach - pasjonatach nowoczesnych technologii w nauczaniu / uczeniu się, chętnych do pomocy, wspierających, pełnych empatii. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o samoorganizujących się zespołach, grupach pedagogów - chociażby o Superbelfrach RP (facebookowej grupie nauczycieli). Obserwując aktywność tego kilkusetosobowego zespołu nie mam wątpliwości, że są w Polsce nauczyciele w znakomitej formie, którzy poradzą sobie z wyzwaniami cyfrowej szkoły. 
 
 
Rafał Zalcman: Załóżmy – czysto hipotetycznie – że dysponujemy już odpowiednio wykwalifikowaną kadrą pedagogiczną. Jak i czy, wyobraża Pan sobie "sformalizowaną" formę nauczania edukacji medialnej w szkolnictwie powszechnym?

Damian Muszyński: Ze szkolną edukacją medialną mamy spory problem. Wszyscy dostrzegają konieczność jej realizacji, brakuje jednak rozwiązań systemowych. Rozmawialiśmy o tym problemie w czerwcu, podczas panelu o cyfrowej (samorządowej) szkole w ramach konferencji "Miasta w internecie". W dyskusji z minister Joanną Berdzik podniosłem wówczas kwestię edukowania medialnego jako swoistego wprowadzenia do programu "Cyfrowa szkoła". Wedle koncepcji, którą zaproponowałem, edukacja medialna miałaby być elementem projektu cyfryzacji polskiej szkoły - chodziłoby zatem o swoistą propedeutykę, wprowadzenie do wiedzy o mediach i technologiach informacyjnych (mniejsza o nazwę). Zajęcia takie mogłyby być realizowane na początku każdego z etapów kształcenia. Osobną kwestią jest pytanie, kto takie zajęcia miałby poprowadzić (nauczyciel informatyki, polonista, bibliotekarz?) i z jakich środków sfinansować pomysł.


Rafał Zalcman: Szkoła usiłując chyba zasłużyć na przyszywaną jej "łatkę" instytucji skostniałej, konserwatywnej – mimo szczytnych (aczkolwiek nielicznych) inicjatyw, jak chociażby wspominana już "Cyfrowa Szkoła" – raczej "zwalcza", niż "hołubi" nieodzowne dla funkcjonowania dzisiejszej młodzieży zdobycze technologiczne. Takie odgradzanie się murem od współczesności doprowadzi w końcu do przesilenia?

Damian Muszyński: Po pierwsze - można powiedzieć, że szkoła konserwatywną była, jest i będzie. Wydaje się, że jest to cecha, która warunkuje jej istnienie. Nawiązuję tutaj do wielokrotnie wypowiadanej tezy autorstwa prof. Tomasza Szkudlarka, która w swojej rozbudowanej wersji referuje wątki socjalizacyjno-wychowawcze. Innymi słowy - gdyby szkoła nadążała za "nowym" byłaby bliższa doświadczeniu socjalizacyjnemu, aniżeli wychowawczemu. Wychowanie, tak rozumiane, jest zawsze "w tyle", szkoła zatem – "ontologicznie" - jest instytucją konserwatywną. 

Po drugie - i tutaj docieramy do istoty problemu - dostrzegam większe niebezpieczeństwo w gonitwie szkoły za nowym, aniżeli pozostawanie w dobrze ułożonym, współpracującym ze sobą peletonie. Ilustracją wyścigu za nowością jest fetyszyzowanie szkolnej technologii. Nie jesteśmy w stanie zaprojektować takiego programu cyfryzacji edukacji, który zakładałby nadążanie za rozwojem technologii. Ba, taki program nie jest polskiej szkole potrzebny. To, co możemy zrobić mieści się w koncepcji perspektywicznie zaprojektowanej edukacji medialnej, ilustrującej (jedynie) "przyszłość" i bazującej na dostępnych technologiach, a co ważniejsze - otwartych zasobach edukacyjnych. 
 
 
Rafał Zalcman: Na koniec zostawiłem "zawsze" elektryzującą kwestię obecności mediów społecznościowych w szkole, w procesie nauczania, w relacjach uczeń-nauczyciel. Myślę, że nie tylko ja chciałbym poznać opinię uznanego pedagoga mediów na ten temat?

Szkoła powszechna jest tym miejscem, gdzie kształtowanie kompetencji komunikacyjnych, medialnych i informacyjnych może przebiegać na kilku płaszczyznach. Pierwsza płaszczyzna – dość oczywista – wypełnia się działaniem zorganizowanym i programowanym odgórnie (niezależnie od przekonania o oddolności funkcjonowania dzisiejszej szkoły – na przykład programy autorskie). Druga płaszczyzna dookreślana jest wszystkimi aktywnościami związanymi ze zjawiskiem uspołecznienia szkoły. Obie płaszczyzny przenikają się, nachodzą na siebie, współwystępują. 

Co z tego wynika? Kształtowanie kompetencji komunikacyjnych, budowanie relacji uczeń-nauczyciel odbywa się i "tam" i "tu". W każdej ze sfer dzieje się coś interesującego i wyjątkowego, każda z płaszczyzn uzupełnia się "sobą".

Dlatego też bezprzewodowy internet, smarftony i tablety (wraz z baterią narzędzi społecznościowych) w rękach uczniów i nauczycieli to konieczny element funkcjonowania współczesnej szkoły. Sądzę, że tylko w takim powiązaniu kształtowanie kompetencji komunikacyjnych, również tych, które warunkują pedagogiczny, dobrze rozumiany sukces może przebiegać w sposób zadowalający. Uwolnienie-uspołecznienie przestrzeni szkoły (również poprzez media społecznościowe) jest szansą dla szkoły. Tak sformułowaną tezą rozpocznę swoje wystąpienie podczas wrześniowego posiedzenia Rady ds. Informatyzacji Edukacji przy MEN. 
 

Rafał Zalcman: Dziękuję za rozmowę.
 

 

Podziel się
KOMENTARZE
foto

Warszawski(Gość) z: http://www.wierszykiswiateczne.pl/, 18 Grudzień 15 12:25

Dzięki za wywiad.

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



ZOBACZ TAKŻE
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej