Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Podmiotowość nie kończy się na wychowaniu

Jarek Żyliński, 17 Kwiecień 16 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

Choć wychowanie podmiotowe, zrezygnowanie z „nadanego” autorytetu rodzicielskiego jest trudne, to chcę sięgnąć wyżej. Szacunek, godne traktowanie, nie kończy się na dziecku, przy którym staramy się czasem koncentrować, jakimi metodami je wychowujemy. Podmiotowość może sięgać dalej.
 

Podmiotowość to styl życia?

Chciałem napisać, że łatwo jest tak traktować swoje dziecko – oczywiście na początku nie jest. Niemniej jak już zrozumiemy i się wdrożymy – to jest to proste i naturalne. Tyle tylko, że ile warta jest nasza podmiotowość dowiadujemy się tak naprawdę w konfrontacji ze światem zewnętrznym.

Jasne, nie musimy traktować świata podmiotowo – ale czuję pewien dysonans, kiedy widzę dramatyczną różnicę w komunikacji rodziców do swojego dziecka – w pełni z szacunkiem, bez łatek, bez ocen i z poszanowaniem prawa do stanowienia o sobie, a chwilę później ta sama osoba nazywa kogoś innego idiotą.

Jaki wtedy naprawdę jesteś? Czy na pewno rozumiesz to co robisz wobec swoich dzieci, skoro w innej codzienności wchodzisz w czyjeś granice, zapominasz o szacunku?

To prawdziwy test świadectwa jakie dajemy naszym dzieciom. Chcąc by one w relacji z innymi ludźmi koncentrowały się na ich potrzebach – nie wystarczy, jeśli będziemy je traktowali w ten sposób. Jasne, nasza relacja z dziećmi dużo im pokazuje. Ale na boku pokazujemy, że jednak uważamy to za nieskuteczny sposób bycia na świecie, bo wobec innych robimy inaczej. Oceniamy, rozkazujemy, atakujemy. Im nie należy się taka podmiotowość jak naszym dzieciom.

Jacy jesteśmy wobec innych ludzi jeśli chodzi o słuchanie ich potrzeb? Wiemy jak totalnie skuteczne jest to wobec dzieci, które wysłuchane i zrozumiane czują się dużo lepiej więc bije czasem z naszej relacji harmonia, której zazdroszczą inni rodzice. Czy zapytamy kolegę w pracy czy znajomego w kawiarni dlaczego coś zrobił? Będziemy próbowali zrozumieć jego motywy? Czy może dostanie informacje, „ale bzdura, spróbuj tak!”.

Myślę, że w relacjach poza dziecięcych też na swój sposób możemy zobaczyć czym to dla nas jest. Stylem życia, metodą wychowawczą, wykutym narzędziem, dzięki któremu łatwiej jest być z dzieckiem?


Podmiotowość w walce o podmiotowość

Chyba najlepiej widać też ile jest warta nasza podmiotowość kiedy… walczymy o podmiotowość. Myślę sobie o tych wszystkich rozmowach i dyskusjach – jak się traktuje na przykład rodziców stosujących przemoc.

Chcemy się mścić? Chcemy ich ukarać? Obrażamy ich i oklejamy ocenami, zamiast oceniać ich zachowanie?

To jest ten moment kiedy zatracamy wiarygodność. Tak jak katolik, zwolennik kary śmierci stoi w sprzeczności z przykazaniem „nie zabijaj”. Tak jak człowiek, który walczy o wolność wyboru i wypowiedzi krzyczy „zamknij się, nie masz prawa tak do nas mówić” w stronę kościoła. Broniąc swoich praw poprzez łamanie ich stajemy się niewiarygodni.

Myślę tutaj o Dorocie Zawadzkiej, która czasem o brak podmiotowości w traktowaniu dzieci jest oskarżana, ale zarazem sposób w jaki się to dzieje, jest daleki od szacunku i oceny zachowań, a sprowadza się do ataku na człowieka. Ale też o wszystkich dyskusjach o rodzicach, którzy tak, a nie inaczej traktują dzieci. Zamiast poszukiwania zrozumienia i zapytania „dlaczego?” pada ocena, atak. Nie podoba mi się ten dysonans.


Spowiedź

Często zaznaczam, że nie jestem bliskościowcem, choć do rodzicielstwa bliskości jest mi dość...blisko. I teraz pisząc ten artykuł widzę, jak ważne jest dla mnie by to zaznaczyć. Wiem, że zdarza mi się mówić o dzieciach formą ocen, na przykład „mali skubańcy”. Zwłaszcza jak mówię o nich, a nie przy nich. Wiem, że nie stronię od określania ich cech, generalizowania w pewnym zakresie, bo widzę, że to czasem jest bardzo pomocne w pracy z dzieckiem.

Wiem też, że w momencie bronienia granic moich oraz moich bliskich nie zawsze jestem podmiotowy. Czasem reaguję tak, żeby ktoś się bał złamać te granice, żeby czuł dyskomfort i wiedział, że Żylińskiemu nie opłaca się wchodzić na odcisk bo reaguje ostro. W obronie granic przede wszystkim dbam o skuteczność, choć jeśli jest to możliwe, robię to łagodnie. Niemniej prędzej zrezygnuję z łagodności niż z granic.

Mimo to wiem, że unikam za wszelką cenę wchodzenia w granice drugiemu człowiekowi. Wiem też, że zależy mi na tym, by człowiek czuł przy mnie zawsze akceptację, porozmawiam o rzeczach trudnych, czasem powiem, że coś mi nie pasuje. Ale jak ognia unikam oceniania drugiego człowieka. Chcę, by stał przede mną tu i teraz, bez rozgrzebywania jego win, bez ocen, które są doń przylepione. Bez garba przeszłości, który do teraźniejszości się ma nijak. Za to z pełną otwartością na wszystko co piękne może zrobić dziś i jutro. Jak wspominałem wcześniej – określam czasem cechy, ale nie zamykam szuflady na klucz.

Ważne jest dla mnie CO jest mówione, a nie KTO mówi. Choćbym z kimś nie wiem jak się kłócił, albo źle czuł w jego towarzystwie – staram się to pozostawić na boku a wsłuchać się w treść. To tak bardzo ważne wobec ocen, które są przylepiane ludziom. Jeśli nawet jednak jest komuś przylepiona ocena np. złego psychologa – przysłucham się, nie zareaguję na niego tylko przez pryzmat tej oceny.

W mojej codzienności i spotkaniach są ważne potrzeby ludzi. Ważne jest słuchanie siebie nawzajem. W problemach ważna jest koncentracja na tu i teraz i na tym co się da zrobić. Myślę o zachowaniach, a nie ludziach. O faktach i konkretach, które są do zmienienia tu i teraz, a przynajmniej w przyszłości.

Na pewno można być bardziej podmiotowym. Niemniej staram się być w tym wszystkim konsekwentny. Nie zmieniać swojej postawy wobec dzieci, tylko raczej utrzymać ją wobec wszystkich ludzi. Chciałbym, żeby podmiotowe podejście do ludzi (czyli stawianie ich na równi sobie) było moją cechą, a nie narzędziem, którego używam wobec dzieci i najbliższych. A Ty?

 



* * *


 
 O autorze:
Jarek Żyliński  

Jarek Żyliński

Psycholog wychowawczy, opowiada rodzicom o rozwoju dzieci i mechanizmach związanych z wychowaniem. Używa do tego konsultacji, warsztatów oraz środków medialnych.


W internecie: Facebook

 Tekst pierwotnie ukazał się na Psychoblogu autora na Facebooku

 

Aktualna ocena

0

Oceń
Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



ZOBACZ TAKŻE
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej