Nowy wspaniały świat? – czyli refleksje nad nami rodzicami z technologią w tle...
Kiedyś zadałem młodzieży pytanie na lekcji „Jakimi gadżetami będą bawić się na lekcji wasze dzieci?” – widząc smartfony dosłownie wszędzie. Nie odpowiedzieli, gdyż na pewno posiadanie dzieci było dla nich równie abstrakcyjne jak wycinanie lasów w Amazonii. Jeden nawet zapytał „Po co mamy się tej geografii uczyć? Przecież wszystko jest w sieci”. Nie zauważył tylko, że sieć daje mu gotowe rozwiązania, stępia dociekliwość, nie uczy cierpliwości, nie pokazuje żmudnej drogi do celu, a jedynie rezultat czyjejś pracy (nie zawsze dobry). Oczywiście ktoś może mi tu zarzucić kłamstwo, mówiąc, że w sieci można jednak wszystko... Tak... tylko dlaczego 99% ludzi klepie codziennie ten sam zestaw ulubionych stron? Dla własnego rozwoju?
Technika nie jest zła. Powinna być naszym dobrodziejstwem, zaprowadzić nas do lepszego świata. Dlaczego tak więc nie jest? Dlaczego tak często spycha nas w ogłupienie i beznadzieję? Bo często nie pamiętamy, że technika jest bronią obosieczną. Zbytnie zachłyśnięcie się techniką może doprowadzić do utraty tego co nas wyróżnia jako ludzi – umiejętności krytycznego myślenia, jak w książce Huxleya „Nowy, wspaniały świat”. Wbrew pozorom, to nie jest wizja daleka od rzeczywistości. Jak widzę przyklejone do swych smartfonów dzieciaki, przed oczami staje mi właśnie ta książka i widzę jakieś Gammy lub Delty, które właśnie dostają swą porcję codziennej rozrywki, by byli na swój sposób szczęśliwi, by nie burzyli się przeciwko panującemu ładowi, by nie myśleli samodzielnie. Aż chciało by się dopisać jeszcze jeden rozdział w którym Deltom i Gammom wpajało by się hasła typu: „na nudę i smutki jest smartfon nowiutki”, albo „zamiast mieć w głowie – lepiej miej w smartfonie”... Swoją droga wszyscy powinni Huxleya przeczytać, ku przestrodze.
W szkołach podstawowych smartfon staje się powoli stałym wyposażeniem tornistra. Po co smartfon dziecku w klasie 1-3??? Czy rodzice są już tak głupi, czy w swojej bezmyślności okrutni? Zamiast, jak tylko się da, ograniczać i utrudniać kontakt z gadżetami, podają wszystko na tacy. Bo przecież dziecko jak chce to i tak będzie miało z tym kontakt. Tak, ale wtedy musi się wysilić i pokombinować (to też edukacja), a tak... kształtujemy sami lenistwo umysłowe naszych dzieci...
A może nie powinienem być tak poprawny politycznie i w rozmowach ze znajomymi, lub rodziną, kiwać głową, że rozumiem dlaczego kupują swym dzieciom smartfony, bo przecież nie mogą czuć się gorsze i muszą iść z duchem czasu. Bzdury i mydlenie oczu. W końcu trzeba być patafianem aby dać do ręki swojego dziecka gadżet, który odciągnie go od pracy nad własnym rozwojem i wpędzi w świat taniej, i prostej (prostackiej) rozrywki. A przecież to tylko jeden z gadżetów, tu ustąpimy, tam ustąpimy, a potem zastanawiamy się nad przyczyną naszej wychowawczej porażki. Chociaż nie... bo wtedy większość chowa głowę w piasek i swych błędów nie dostrzega.
Dlaczego nie można dziecku dać smartfona wtedy gdy będzie dla niego przydatnym narzędziem, a nie wypełniaczem całego wolnego czasu? Dlaczego nie staramy się nauczyć dzieci z niego korzystać? Nie wiecie? To wam podpowiem. Bo sami często nie potraficie już dostrzec granicy między tym co przydatne i konieczne, a resztą zalewającego nas chłamu. Bo sami często jesteście uzależnieni od tej papki, którą poprzez smartfony karmi nas sieć. Sami padliśmy ofiarą zalewu techniki i taniej rozrywki, i jest nam po prostu wygodniej wcisnąć taki sam gadżet w ręce dziecka. Niech rośnie na nasze podobieństwo ku chwale społeczeństwa ogłupionego konsumpcją i tanią rozrywką.
Steve Jobs powiedział kiedyś do studentów: „Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnujcie go, żyjąc cudzym życiem. Nie wpadajcie w pułapkę dogmatów, żyjąc poglądami innych ludzi. Nie pozwólcie, żeby hałas cudzych opinii zagłuszył wasz własny wewnętrzny głos”. My za to „mówimy” naszym dzieciom: „Oto gadżet, zajmijcie się nim, mimo że nie potraficie go jeszcze właściwie użyć. Marnujcie czas! My musimy wszakże gonić za pieniędzmi, zmienić samochód, kupić dom...”
Ktoś powie, że tak przecież musi być, że tak było zawsze i wszyscy mądrzy nie będą. No to po co ta edukacja, szkoły, zajęcia dodatkowe? Nauczmy ich czytać i włóżmy smartfona do ręki.
Trochę prowokacyjny mi wyszedł ten wpis, ale może to dobrze, bo problem dostrzegam na co dzień „w realu”. Zapraszam do dyskusji.
* * *
O autorze: | ||
Jarosław Bloch |
||
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu "Co z tą edukacją?" |
0
Dokładnie. Teraz małym dzieciom kupują wszystko. Smartfony, pełno zabawek, pełno gotowców, mało myślenia i tworzenia.
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14