Mniej znaczy więcej czyli slow school i slow university
Czym jest i czym może być slow school (slow university)? Fantasmagorią czy znakiem głębszych przewartościowań, tak jak cittaslow, powolne jedzenie, minimalizm i dobrowolna prostota?
"Nie wystarczy przyprowadzić konia do wodopoju, trzeba jeszcze go przekonać, żeby się napił".
(chińskie przysłowie)
A więc to, że dużo młodzieży studiuje nie oznacza jeszcze, że gwałtownie wzrasta wiedza i kompetencje społeczeństwa i gospodarki opartej na wiedzy. Chodzą do na uniwersytety... ale co z tego wynika? Podobnie jest z edukacją na niższych szczeblach, co z tego że są "ambitne" programy nauczania z ogromną ilością treści, grube podręczniki i komputery w szkole? Ładnie wygląda to tylko w biurokratycznych zestawieniach.
„Nauczyciele większości przedmiotów nie są w stanie przerobić programu. A dziś jest gorzej, bo są testy. Program jest planowany do czerwca, a test gimnazjalny odbywa się w kwietniu. Znajoma nauczycielka poszła do dyrektorki i pyta: co ja mam zrobić? I słyszy: nie ucz ich tego, czego nie będzie na teście. To skrajne demoralizowanie nauczycieli i dzieci przez system. Jeden z wniosków warsztatów to hasło: slow school. Trzeba urealnić program.”
Mniej znaczy więcej. Mniej znaczy lepiej, mniej znaczy prawdziwiej a nie tylko pozornie. Bo wiele ze sprawozdaczo-biurokratycznego patosu (i liczbowych wskaźników) jest tylko pozorem edukacji. Edukacja jest w rękach urzędników i w szponach braku zaufania. Jeśli pojawia się problem to reakcją jest produkowanie dokumentu. I zmusza się nauczycieli od przedszkola do uniwersytetu do produkowania coraz większej liczby procedur, sprawozdań, raportów i papierów. Nie ma czasu na nauczanie i wychowanie, bo gros aktywności idzie na wypełnianie biurokratycznych dokumentów. Dla urzędnika wszystko gra - bo ma dokumenty. Jest to coraz bardziej oderwane od rzeczywistości.
Edukację trzeba odzyskać dla nauczycieli (w tym nauczycieli akademickich) i potrzeb społeczeństwa. Trzeba wyrwać z łap urzędniczej biurokracji. A nie będzie to łatwe w społeczeństwie pośpiechu, wskaźników produkcyjności i wykazywania się w korporacyjnych rankingach. Trzeba więc najpierw zmienić całe społeczeństwo... Mniej, znaczy więcej, wolniej znaczy lepiej.
Mniej więcej od 20 lat 4-5 razy więcej młodych ludzi kończy studia. Cóż to daje? Przecież nie 4 razy więcej kierowników i dyrektorów. Studia to nie jest kształcenie zawodowe w prostym tego słowa rozumieniu. Dają – a przynajmniej powinny dawać - bogactwo duchowe. Powinny dawać kompetencje uczenia się i rozumienia świata. Stwórzmy więc dobre warunki i dobrą przestrzeń do takiego studiowania a nie powtarzajmy przestarzałe i już nieadekwatne wzorce. Przestańmy obwiniać swój własnych dyskomfort – że głupi studenci, że gimnazja, że licea źle uczą.
W krainie cittaslow mniej się marzy slow university, gdzie nie ilość i pośpiech a jakość, solidność i rzetelność się liczy, gdzie nie krótkookresowe wskaźniki i rankingi a głębokie kompetencje przydatne przez całe życie znajdują uznanie.
***
O autorze: | ||
prof. Stanisław Czachorowski . |
||
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora Profesorskie gadanie
0
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14