Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Odpowiedzialni rodzice kontra niekompetentni urzędnicy i politycy

Jerzy Lackowski, 06 Listopad 13 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

W czwartek 24 października doszło wreszcie w Sejmie do dyskusji wokół wnioskowanego przez prawie milion Polaków referendum edukacyjnego. Jednak jej przebieg był kolejnym dowodem na miałkość argumentów minister edukacji i związanego z nią środowiska, być może dlatego poselskie głosowanie w tej sprawie odbędzie się dopiero po upływie dwóch tygodni.

Brak kompetencji minister Szumilas jest oczywisty dla każdego potrafiącego samodzielnie myśleć człowieka, mającego nawet minimalną wiedzę na temat edukacyjnych problemów, a pomimo to jej czwartkowy występ w Sejmie porażał nijakością i całkowitym ignorowaniem argumentów, przedstawionych w imieniu inicjatorów referendum przez Tomasza Elbanowskiego. Zamiast odnieść się do obaw rodziców szefowa MEN zaserwowała słuchaczom, kolejny zresztą raz, klasyczną propagandową pogadankę o wspaniałości polskiego świata edukacyjnego. Można było odnieść wrażenie, iż niezależnie od tego co przedstawiliby zwolennicy przeprowadzenia referendum, minister Szumilas wygłosiłaby bez zmian wcześniej przygotowane przemówienie. Wydaje się, iż urzędnicy MEN-u i ich szefowa, albo są skrajnie cyniczni, albo kompletnie nie znają polskiej rzeczywistości szkolnej.

Od momentu pojawienia się pomysłu obniżenia wieku rozpoczynania przez polskie dzieci obowiązku edukacyjnego, nie tylko rodzice, ale również większość niezależnych ekspertów oświatowych zwraca uwagę na fatalne przygotowanie bardzo wielu szkół do tej operacji. Ostatnio w sposób zdecydowany obnażył nieprzygotowanie szkół raport Najwyższej Izby Kontroli. Mogłoby się wydawać, iż przynajmniej jego treść pohamuje propagandowy zachwyt minister Szumilas nad prowadzoną przez jej ekipę, w imieniu premiera Tuska, polityką oświatową, będącą zresztą kontynuacją polityki minister Hall. Inspektorzy NIK-u precyzyjnie zwrócili uwagę na wszystkie błędy i zaniedbania MEN-u w realizacji pomysłu "sześciolatki do szkół". Wśród nich na brak precyzyjnej oceny kosztów tego przedsięwzięcia i związanego z tym zabezpieczenia koniecznych środków, nieprzygotowanie standardów, jakie winny spełniać szkoły, a także kompletne zlekceważenie konieczności rzetelnego i uczciwego przedstawienia rodzicom tego pomysłu. Trzeba pamiętać, iż od momentu jego pojawienia się urzędnicy oświatowi ignorowali obawy znaczącej części rodziców, nie podejmując z nimi żadnej rozmowy. Działali w myśl zasady "urzędnik wie lepiej i nie będzie sobie zawracał głowy obawami rodziców /obywateli/". To niestety jest myślenie urzędników państwa biurokratycznego, a nie pomocniczego. Równocześnie  autorzy raportu NIK-u zwrócili uwagę na bałagan legislacyjny i ciągłe zmiany w regulacjach dotyczących kwestii obniżenia wieku rozpoczynania obowiązku edukacyjnego. Efektem takiej postawy rządzących musiał być obywatelski sprzeciw, wyrażony poprzez wniosek o referendum.

Można wręcz stwierdzić, iż w sposób niezamierzony ekipa duetu Hall - Szumilas obudziła aktywność obywatelską rodziców polskich kilkulatków. Skądinąd warto zauważyć, iż im bardziej zadowolone były z siebie minister Szumilas i jej poprzedniczka tym bardziej poirytowani byli obywatele. Czwartkowe wystąpienie obecnej szefowej MEN-u w Sejmie znakomicie zilustrowało tę tezę. Z jednej strony mieliśmy rzetelne przedstawienie obaw rodziców o los swoich dzieci, a z drugiej ministerialną nierzeczywistość. Innymi słowy zobaczyliśmy dwa światy. Sądzę, iż dla ludzi zaangażowanych w referendalną akcję był to wyraźny sygnał, iż liczyć mogą tylko na siebie i na swoja determinację.

Niektóre wątki wystąpień minister Szumilas i popierających ją posłów były zwyczajnie tragikomiczne i świadczyły o ich skrajnej niekompetencji. Stwierdzenia typu "cała Europa podziwia nasze osiągnięcia edukacyjne", "czy cała Europa tak robi" to tylko najbardziej wyraziste z nich. Ów podziw dla naszej oświaty brzmi szczególnie dziwacznie dla osób zdających sobie sprawę z jej rzeczywistych problemów m.in. z postępującej degrengolady poziomu kształcenia połączonej z ciągłym obniżaniem wymagań. W Polsce mamy sukcesy w kreowaniu wysokich statystyk edukacyjnych, za którymi niestety nie idzie zachowywanie chociażby minimalnej troski o poziom kształcenia. W efekcie coraz więcej Polaków studiuje, a coraz mniej czyta. Paradoks trudny do zrozumienia dla osób nieznających polskiej rzeczywistości. Skądinąd wiele wyjaśniłoby sprawdzenie, czy ludzie kierujący naszą edukacją podnoszą, czy też obniżają wskaźniki czytelnictwa w Polsce...

Z kolei argument, iż my tylko naśladujemy mityczną "całą Europę" nie dość, że jest oparty na fałszu, to na dodatek należy do klasyki gatunku "nie mam żadnych argumentów i powołuję się na innych". Tracę nadzieję, że urzędnicy MEN-u i ich szefowa zauważą wreszcie, iż w mającej najlepszy system oświatowy w Europie Finlandii obowiązek szkolny mają dzieci siedmioletnie, natomiast rodzice mogą bez żadnych problemów zdecydować, iż dziecko rozpocznie naukę rok wcześniej. Skądinąd wielce tajemniczy jest opór polskiego rządu przed wprowadzeniem takiego rozwiązania. Być może jego członkowie lubią ostre konflikty społeczne? I jeszcze jedno, kraje, w których dzieci rozpoczynają obowiązek szkolny wcześniej niż u nas, mają szkoły odpowiednio do tego przygotowane, a w Wielkiej Brytanii trwa debata nad podwyższeniem wieku rozpoczynania przez dzieci obowiązku edukacyjnego.

Tak na marginesie, mam nieodparte wrażenie, iż minister Szumilas i jej podwładni kompletnie nie rozumieją, iż dzieci mają kochających ich rodziców, którzy czują się w pełni odpowiedzialni za nie i nie dopuszczą do bezmyślnego eksperymentowania na nich. Zresztą o obecnych lokatorach gmachu na Szucha można pisać nieustannie w tonacji "nie wiedzą", "nie rozumieją". Problem w tym, iż oni są przekonani, że "wiedzą i rozumieją" Z całą pewnością wiedzą, jak zdemolować system edukacji, gdyż w tej materii osiągnęli swoiste mistrzostwo świata, tylko czy rozumieją co robią? W Sejmie minister Szumilas zarzuciła autorom referendalnej inicjatywy, że pragną doprowadzić do rewolucji w polskiej edukacji. W ten właśnie sposób najlepiej dała do zrozumienia, iż naprawdę nic nie rozumie. Otóż rewolucyjne zdemolowanie polskiego systemu oświatowego to dzieło ekipy jej i jej poprzedniczki. Inicjatorzy referendum pragną uratować polskie dzieci i młodzież przed skutkami kompletnie nieprzemyślanych działań ludzi, którzy nie tylko zagrażają bezpieczeństwu najmłodszych Polaków, ale także doprowadzili do demontażu polskiego systemu kształcenia ogólnego, likwidując w istocie klasyczne licea ogólnokształcące. Stąd też obywatelska inicjatywa referendalna to obrona obywateli przed zagrażającą im bezpośrednio bezmyślnością i niekompetencją urzędniczą. Jeżeli owa działalność oświatowych urzędników nie zostanie zatrzymana, to w przyszłości nie będzie rodziców, którzy byliby w stanie w tak sprawny i profesjonalny, jak państwo Elbanowscy, sposób zorganizować akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Truizmem jest przypominanie, iż edukacja nie jest własnością ani rządu, ani opozycji, ale w Polsce ogromna część polityków i politycznych kibiców zdaje się tego nie rozumieć, popełniając tragiczny w skutkach dla naszej przyszłości błąd. Poza wszystkim, referendum umożliwi być może wreszcie odbycie autentycznej ogólnonarodowej debaty o problemach polskiej oświaty, dzięki czemu stanie się ona autentycznie obywatelska. 

 
***

 
 O autorze:
Jerzy Lackowski   

Jerzy Lackowski

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. Były wojewódzki kurator oświaty w Krakowie (1990 - 2002), były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, były członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, były radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych. 

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu autora w serwisie: www.rmf24.pl 

Aktualna ocena

0

Oceń
Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



ZOBACZ TAKŻE
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej