Książka kontra Minecraft? | Ewa Konarzewska-Michalak

Mieszko – mój syn nie wyobraża sobie zasnąć bez czytania. Nikt by się tego nie domyślił po dziewięciolatku, którego ulubioną rozrywką  jest  komputer i smartfon. Tyle się mówi, że nowe technologie odciągają dzieci od czytania. Jednak zamiłowanie do elektroniki i literatury może iść w parze.

Każdego wieczoru mój syn kładzie książkę na kołdrze i woła mnie lub męża, by mu poczytać. Jednego dnia czytamy „Władcę Pierścieni” Tolkiena, drugiego „Prawdziwych tropicieli przyrody” Wajraka, kolejnego „Asiunię” Papuzińskiej. Wszystko zależy, na co ochotę ma Mieszko.  Zbliżający się termin oddania książek do biblioteki też ma znaczenie. Do samodzielnego czytania wybiera częściej komiksy, książki o Minecrafcie lub „Gwiezdnych Wojnach”, w których jego ulubieni wirtualni bohaterowie  przeżywają pasjonujące przygody.  Mieszko wnikliwie czyta również gazetki reklamowe klocków Lego – zna niemal na pamięć opisy najnowszych zestawów. Ale lubi też sięgnąć po „Świerszczyk”,  pośmiać się z przygód Kotka Mamrotka, Czarownicy Irenki, rozwiązać łamigłówkę i krzyżówkę.