Moim zdaniem. Prof. Janusz Golinowski, politolog i socjolog | Notowała Anna Raczyńska.

Dawne reguły przestały działać, nowe nie zadziałały i nie ma widoku na zmianę. Tak w największym skrócie można nazwać efekty traumy, którą przeżyło również polskie społeczeństwo po upadku muru berlińskiego. Bo to ona jest przyczyną masowego zjawiska, które literatura nazywa tolerancją indyferentną, czyli zgodą na wszystko. Zjawiska szkodliwego. Kryje się bowiem za nim uznawanie, a czasem i eksponowanie przekonań błahych i nic nie wnoszących do życia społecznego. Kryje pogoń za wyróżnialnością, za sukcesem w świecie płaskich idei i głównie materialnych marzeń. Kryje też obojętność wobec oszustw polityków, choć to oznacza świadome wykluczenie się z życia obywatelskiego, publicznego; rezygnację z kontroli. Kryją wszystkie te sytuacje, o których mówimy: rozum zasnął, więc zbudziły się upiory. Ale taka jest kolej rzeczy w procesie głębokich społecznych zmian. Najpierw następuje destrukcja, która uderza w istniejący system i jego instytucje, jej efektem jest kryzys, a po nim dopiero stabilizacja. Po pewnym czasie cykl się powtarza.