Imię i nazwisko:
Adres email:


Przejawy negatywnej komunikacji krytyki, czyli komunikaty ośmieszające rówieśników - część druga

U podstaw przynależności do grupy rówieśników leży głęboka ludzka potrzeba akceptacji, wzajemnej tolerancji i swobody. Bycie w grupie to zaznaczenie siebie, swojej osoby, ale też „bycie dla innego”: coś z siebie komuś dać. To jest przestrzeń przebudzenia do zrozumienia własnej tożsamości, do realistycznego spojrzenia na siebie i innych.


Każdy ma tu swoje miejsce i gra określoną rolę. Nie tyle wiążą się one z wykonaniem jakiegoś zadania, co koncentrują się raczej na emocjach, uczuciach i wzajemnych relacjach. Ktoś jest dawcą wsparcia, dodaje odwagi nieśmiałym, ktoś czuwa nad dobrą atmosferą i rozładowuje momenty napięcia, a ktoś inny czuwa nad rejestrem spotkań towarzyskich. Rozpisane role są klarowne, a jedne od drugich różnią się tylko poziomem złożoności. Dobrze wypełnione przynoszą wiele satysfakcji i uznania. W gruncie rzeczy wszyscy zabiegają o to, by przynależeć do jakiejś grupy.
 

Ponieważ:
  • bycie w grupie jest źródłem przyjemności.
  • W grupie nastolatki się bawią, omawiają ważne dla nich sprawy, zwierzają się z problemów, plotkują, realizują wszystkie te pomysły, na które nie starczyłoby im odwagi lub pomysłowości, gdyby każde z nich miało je wcielać w życie samodzielnie;
  • grupa daje poczucie bezpieczeństwa. Nastolatki liczą na to, że gdy zawiodą rodzice i szkoła, w grupie znajdą zrozumienie;< /li> uczą się samodzielności. Podejmują własne, przez siebie tylko przemyślane decyzje i ponoszą ich konsekwencje;
  • dzięki przynależności do grupy nigdy nie czują się samotne. Są akceptowane przez innych jej członków;
  • konfrontacja różnych doświadczeń (z domu, szkoły i grupy rówieśniczej) sprawia, że nastolatki wykształcają własne systemy wartości. Ukształtowanie tego systemu jest ważne, bo w przyszłości młodzi ludzie będą musieli dokonywać wyborów, posługując się własna hierarchią;
  • nastolatki uczą się podejmowania różnych działań bez przymusu i ingerencji dorosłych (w szkole uczą się, bo nauczyciele tego wymagają, w domu, robią różne rzeczy, gdyż wymagają tego od nich rodzice). Dzięki takiemu działaniu bez przymusu rozwijają się różne zdolności;
  • mogą sprawdzić, na ile są atrakcyjni dla innych. Nabywają większej pewności siebie; w grupie rówieśników mogą znaleźć przyjaciela, czasem także wielką miłość.
(Encyklopedia. Rodzice i dzieci, 2002)

Ale w grupie rówieśniczej można też doznać wielu przykrości. Można przeżyć smutek, przygnębienie, a nawet wielkie rozczarowanie. To miejsce, w którym ścierają się przeciwności; miejsce, gdzie emocjonalny żar splata się z emocjonalnym lodem, romantyczność z brakiem przyzwoitości, akceptacja z odrzuceniem. Grupa może rozwijać jej możliwości, uzdolnienia, potencjał twórczy lub przeciwnie – może przyczynić się do utraty przez jednostkę własnej osobowości (M. Kopczyńska, 1993). Może dodawać skrzydeł do lotu, inspirować, ale może też te skrzydła podcinać, odbierać wolę działania. Jedni znajdują tu warunki do autointerpretacji, doświadczania samego siebie, uzewnętrzniania swojej indywidualności i oryginalności, inni tracą pewne właściwości osobowościowe, podporządkowując się rówieśnikom i dostosowując do ich świata wartości i norm, niekoniecznie właściwych. Słuszne więc wydaje się stwierdzenie Napiera i Gershenfelda, że „atmosferę większości grup tworzy mieszanina nadziei i obaw” (cyt. za C.K. Oyster, 2002).

Rzecz idzie o to, czy grupa będzie mieć konstruktywny czy destruktywny wpływ na jej członków. Walka toczy się tu o zasady, wartości, normy, reguły postępowania i porozumiewania się. Każdy pragnie dla swojego dziecka, by było w grupie, w której przestrzegane będą powszechnie obowiązujące normy moralne, a obowiązującym językiem będzie język akceptacji. Ale w praktyce jest inaczej. Dokonują się akty psychicznego znęcania się, poniżania, uwłaczania ludzkiej godności. Potężnym instrumentem w tym względzie jest mocno wyniszczające jej członków ośmieszanie. Dotyczy wszystkich, zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Z poczynionych przez autorkę obserwacji wynika, że nieobojętne są tu relacje międzypłciowe. Inaczej bowiem rozkładają się komunikaty ośmieszające w obrębie jednej płci, inaczej zaś w relacjach międzypłciowych, co przedstawia schemat.

Chłopcy zdecydowanie częściej stosują ośmieszanie wobec dziewcząt (81,2%). Silna płeć atakuje płeć słabą. Inwektywa służy w tym przypadku ukazaniu dominacji, przewagi, zaznaczeniu „jestem mężczyzną”. A osobnik płci męskiej odgrywa przynależną mu rolę, pokazując właśnie swoją agresywność, ambicje, współzawodnicząc z innymi. Ale ośmieszanie ma tu też kontekst emocjonalny. Chłopcy skłonni są bowiem do etykietowania dziewcząt, w stosunku do których czują antypatie, których nie lubią, które drażnią ich swoim zachowaniem, wyglądem. Dziewczęta ładniejsze traktowane są bardziej spolegliwie, mogą bardziej liczyć na ich pomoc. Zyski z dobrego wyglądu są tu bardzo duże. Szczupli wyśmiewają dziewczęta otyłe, bruneci i szatyni uśmiechają się złośliwie na widok rudych, a niscy nie znoszą koleżanek wysokich. Swój stosunek do odmienności komunikują bardzo szybko w myśl zasady, że im mniej potrafisz zakomunikować, tym mniej godny uwagi się czujesz.

A jak zachowują się dziewczęta? Te w przeciwieństwie do chłopców obrzucają inwektywami osoby tej samej płci (79,8%). To dziewczęta stają się najczęstszym celem ich werbalnego ataku. Tępią te gorsze, brzydsze, biedniejsze, ale nie oszczędzają też swoich rywalek, stanowiących zagrożenie w szkole bądź na gruncie towarzyskim.

Ośmieszanie jest też w grupie pewnym instrumentem kontroli społecznej. Wielu dostosowuje się do obowiązujących tu norm z lęku, by nie zostać ośmieszonym (P. L. Berger, 1988). Takie „podśmiewywanie się” jest ważnym środkiem dyscyplinującym ich do zmiany zachowania, zmiany wyglądu, czasem podjęcia działań niezwykle odważnych skutkujących głębokimi zmianami. To dość powierzchowne podejście, ale w nim upatrują sekretu powodzenia. Nie wszystko jednak da się zmienić, wiele cech jest wpisanych w naturę człowieka, są uwarunkowane genowo, a te pozostają niezmiennymi. Idą z nami przez całe życie. Niektórych zmian nie można dokonać ze względów ekonomicznych, prakseologicznych czy też wyznaniowych. Trzeba pozostać takim, jakim się jest. A jeśli jest się „innym” jak pozostali członkowie grupy, jest się wystawionym na próbę poniżania, upokarzania, publicznego degradowania. Jak już wcześniej wspomniałam, istotnym elementem spajającym członków grupy rówieśniczej jest atrakcyjność fizyczna. To właśnie ona decyduje najbardziej o tym, kto jest szanowany, a kto ośmieszany. Wszystko wskazuje na to, że szanowani są ci rówieśnicy, którzy są ładni, mają ciekawą aparycję, markowe ciuchy, a ośmieszani ci, których wygląd nie wpisuje się w kanon piękna. Wygląd to złożone pojęcie, chodzi tu bowiem o czyjąś powierzchowność, prezencję, wyraz twarzy, zewnętrzność. W przypadku rówieśników przedmiotem największej aprobaty lub dezaprobaty jest twarz.

Twarz jest naszym najważniejszym organem porozumiewania się. Wpatrując się w nią zainteresowani jesteśmy nie tylko jej rysami, ale pragniemy z niej odczytać też myśli, odczucia i emocje człowieka. To wielka księga, w której ludzie wyczytać mogą zadziwiające rzeczy (W. Shakespeare). Jest wykładnią naszego „ja”, uzewnętrznieniem tego, co jest w naszym wnętrzu. Gustaw Flaubert nazywa twarz wykładnią duszy, co skłania go nawet do stwierdzenia: „...są więc ludzie, których dusze są naprawdę brzydkie” (cyt. za A.J. Bierach, 1997). Do twarzy podchodzimy jak do wizytówki duszy. Ale czy zawsze twarz jest wiernym odbiciem duszy? Mamy przecież ludzi o szpetnych twarzach, a wielkim sercu. Ludzi szlachetnych, dobrych, kochanych, ale posiadających cechy szczególne, odbierające im nieco urody. I to właśnie te cechy szczególne są przedmiotem drwin, plotek, ironicznych uwag rówieśników.

Na ośmieszanie narażone są najbardziej:
  • osoby z problemami skórnymi (np. trądzik, łuszczyca, piegi, wągry, czerwienienie twarzy);
  • osoby o odmiennej karnacji i specyficznym kolorze i strukturze włosów (np. cygańska karnacja, rudy kolor włosów);
  • osoby o specyficznie uformowanych kształtach niektórych części twarzy (np. duże uszy, odstające uszy, bardzo duży nos, podwójny podbródek);
  • osoby z uszkodzeniem słuchu i wzroku.
     
Jedna duża grupa inwektyw pada pod adresem osób o rudym kolorze włosów. Znajdujemy tu epitety typu: „marchewa”, „ryża”, „lisica”, „wiewióra”. Druga grupa inwektyw pada pod adresem osób mających piegi. Daje się tu słyszeć słowa typu: „biedronka”, „kropka”, „piegus”, „pisanka”. Trzecia grupa inwektyw pada pod adresem osób noszących aparaty korygujące słuch, układ zębny bądź okulary, ale też mających wady wzroku i słuchu. Znajdujemy tu epitety typu: „okularnik”, „cztery oczy”, „wielkouch”, „zezol”. Czwarta grupa inwektyw pada pod adresem osób o odmiennej karnacji twarzy. Tu można usłyszeć epitety typu: „murzyn”, „rumun”, „asfalt”, „arabik”.
Nie jest łatwo przezwyciężyć cechy, które decydują o inności, bo ciągle ktoś nam o nich przypomina. Ciągle ktoś narusza poczucie naszej godności. Wiele inwektyw rozpościera się nad nami jak parasol. Kiedy raz jest się nazwaną „lisicą” czy „biedronką”, pozostaje się nią już na długie lata. Ich redukcję przynosi dopiero dorosłość, kiedy zmieniają się rysy twarzy, a w salonach urody można wykonać wszelkie korygujące zabiegi.

Wiele komunikatów ośmieszających dotyczy też stroju noszonego na co dzień. Szokują stroje bogate, ekstrawaganckie. One wręcz budzą zawiść, aż po chroniczne niszczenie osobowości. Ale w grupie rówieśników etykietowanie dosięga najbardziej osób biednie ubranych, które noszą ubrania w gorszym gatunku, zakupione na bazarach, w „lumpeksach”, czasem sąto ubrania z przeceny, z promocji, które muszą starczyć na długie lata. Upokarzanie biednych rówieśników jest na porządku dziennym, co ilustrują kolejne sceny:
scena pierwsza: „W moim domu nie przelewa się, nie mam zbytniego wyboru w odzieży. Kiedyś do szkoły chodziłam przez 3 dni w tym samym swetrze, wtedy koleżanki zapytały mnie: «Kaśka, nie mogłabyś już tego swetra pozbyć się, nie mogą ci starzy sprawić innych ubrań»” (w–12);
scena druga: „Nasz budżet domowy jest bardzo skąpy, ubieramy się zwykle w sklepach z tanią odzieżą, mama jeździ na bazar, szuka czegoś, co jest tańsze. Nie narzekam, najważniejsze, że mam co na siebie włożyć, ale moje koleżanki powiedziały kiedyś do mnie: «W życiu nie ubrałabym się w ciuch z bazaru czy z targu. Bezguście i wiocha»” (w–44);
scena trzecia: „Mam 4–osobową rodzinę, ojciec jest bezrobotny. Pomagają nam dziadkowie, którzy mieszkają na wsi. Tam właśnie spędzam weekendy, ferie, wakacje. Nie stać nas na to, bym wyjechała w inne ciekawe miejsca. Wiedzą o tym moi rówieśnicy. Właśnie z tego powodu, że wyjeżdżam na wieś, obrzucają mnie epitetami typu: «wieśniarka, śmierdzi od Ciebie krowami»” (w–59).

Wreszcie waga ciała i wzrost, to również zdaje się przedmiotem ośmieszania. Bardziej lubimy osoby o podobnej do naszej wadze czy ewentualnie o podobnym do naszego wzroście. Każdy inny może być już potencjalnym kandydatem drwin, ironii i oczerniania. Zarówno ten chudy, jak ten otyły, niezwykle wysoki, jak i bardzo niski. Otyli narażeni są na epitety typu: „grubas”, „słonica”, „pasztet”, „spaślak”, „prosiak”, „ropucha”, „świniak”, „pucia”. Szczupli mogą usłyszeć słowa: „patyk”, „spiralka”, „drucik”, „anemik”. Rówieśnicy o niskim wzroście walczą z inwektywami typu: „mały”, „kurdupel”, „karzeł”, „przysadka”. Zaś rówieśnicy wysocy mogą usłyszeć słowa typu: „wieża Eiffela”, „strzałka”, „filar”, „drabina”.

Ta wiązka komentarzy niezbicie dowodzi o tym, że inność nie jest tolerowana. I nie dotyczy to jedynie wyglądu, ale szerokiego spektrum ludzkich zachowań. One też poddawane są ostrej ocenie ze strony rówieśników. Dobrze o tym wie każdy uczeń zdolny, który zwykle wszystko umie, zawsze jest przygotowany, ma odrobioną pracę domową, a może nawet wie więcej, aniżeli przewiduje program. Jego dzienniczek zapełniony ocenami bardzo dobrymi i celującymi zdaje się innych porażać. Toteż często otrzymuje od kolegów, koleżanek etykietkę „kujona”. Bystrzy, zdolni uczniowie, nie mający zazwyczaj kłopotów z myśleniem abstrakcyjnym, z analizą zależności między zdarzeniami czy sytuacjami, wyciąganiem wniosków, podejmowaniem stosownych decyzji zwykle w grupie wolniej myślących wzbudzają zazdrość. Odzywa się zraniona miłość własna, obniżone poczucie własnej wartości, chęć zemsty na tych, którzy są bardziej utalentowani lub bardziej pracowici. Ale są lepsi i dlatego są deprecjonowani, szkalowani etykietami. Oni zresztą też w podobny sposób będą zachowywać się wobec swoich „słabszych” kolegów, którzy mają trudności w nauce, wolniej myślą, trudniej przychodzi im zrozumieć pewne związki między różnymi zdarzeniami i zapamiętać złożone fakty. Ich zdolni rówieśnicy będą im okazywać lekceważenie, a nawet pogardę poprzez naznaczenie ich etykietami typu „głupek”, „debil”, „tępak”. Tak to obydwie strony, tępi i bystrzy wzajemnie naznaczają się etykietami, które wyraźnie uświadamiają nam, kto w jakim znajduje się szeregu. Jeśli szukamy w życiu okazji do poniżania innych, bardzo dobrym pretekstem są różnice w poziomie inteligencji (H. Hamer, 1994). Łatwo jest upokarzać, mówiąc na przykład „ale on głupi”, „ten to naprawdę jest tępy”. Ale dla rówieśników dobrą okazją do deprecjonowania innych są różnice w urzeczywistnianych wartościach i normach moralnych.

Większość grup rówieśniczych tworzy typowe zestawy norm, które dotyczą pola działania, wyglądu, wzajemnych relacji. Są dla jej członków mechanizmem kontroli, zmniejszają niepewność i zakłopotanie w niezwykłych, nieprzewidywalnych i zagrażających okolicznościach. Typowymi dla relacji międzyrówieśniczych wydają się normy związane z postawami sprawiedliwości, dobroci (życzliwości), lojalności, zaufania. Jeśli chcesz należeć do grupy, musisz przestrzegać obowiązujących w niej norm. Ich naruszenie naraża na krytykę i ośmieszenie. Tak dzieje się w szczególności w przypadku odstąpienia od normy lojalności. Każdy, kto próbuje donosić do nauczyciela, rodzica, przyjaciół, jest uznany za niegodziwca. Brak lojalności ze względów ludzkich jest brakiem miłości i brakiem osobowości. Złowrogim znakiem dla grupy są też niegodziwi pochlebcy, żyjący na koszt tego, któremu schlebiają. To właśnie oni wszyscy będą opatrzeni etykietami typu „głupia”, „wazelina”, „lizuska”, „wazeliniara”, „gnida”. Łatwo jest upokarzać, mówiąc na przykład: „ten to prawdziwy szubrawiec” albo „ale on jest obłudny”. Jeżeli się postaramy, jest możliwe wykazanie własnej przewagi nawet tam, gdzie obiektywnie rzecz biorąc, trudno jej się dopatrzyć.


Maria Janukowicz


Luty 2009 - NASZE SPRAWY
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej