Imię i nazwisko:
Adres email:


Za co kochać nauczycieli



„Czy w Twoim życiu była osoba, którą mógłbyś nazwać liderem?” „Kto był lub jest dla Ciebie autorytetem osobistym , społecznym?” Takie pytanie zadawałam w ostatnim czasie wielu osobom, przeważnie menedżerom różnego stopnia lub handlowcom. Odpowiedziało mi – jak dotąd – około 200 osób. I nikt nie napisał, że jego liderem był nauczyciel… Pytałam raczej młodych ludzi , w każdym razie przed czt erdziestką. Smutne. Ja w takiej sytuacji podałabym przynajmniej dwie osoby, i trudno byłoby mi powiedzieć, która z nich miała większy wpływ na moje życie.


Zachęcam Państwa do odpowiedzi na to pytanie. I zabawię się w wróżkę. Szansa na posiadanie lidera jest proporcjonalna do wieku. Im starszy respondent, tym większa możliwość posiadania nauczyciela-lidera, im młodszy – tym mniejsza. Przy czym nauczyciele mogą częściej tak myśleć, wszak sami wybrali ten zawód, zatem mają gdzieś w podświadomości zakodowany jego szlachetny cień. Może to właśnie sprawa owego wspaniałego nauczyciela. Sama zresztą przez pewien czas wykonywałam ten zawód. I starałam się być taka, jak Edyta – moja nauczycielka polskiego z podstawówki, mój autorytet w tej dziedzinie i lider.

Kim jest lider? Różnie się do tego określenia podchodzi, dla niektórych każda osoba postawiona na pozycji szefa jakiegokolwiek zespołu jest liderem. Dla innych – to najlepszy. Mnie podobają się dwie definicję – jedna Warrena Bennisa, druga… moja. Obie znakomite dla naszych rozważań. Bennis, nauczyciel liderów, trener, motywator mówił; „Jeśli chcesz sprawdzić czy jesteś liderem, obejrzyj się za siebie czy ktoś za Tobą idzie”. Idzie – sam, dobrowolnie, bez przymusu, ciągnięcia i popychania. Moja definicja jest bardziej konkretna i wyznacza standardy, które musi spełniać, menedżer, szef zespołu, nauczyciel, rodzic czy inna osoba postawiona na kierowniczym stanowisku żeby zasłużyć na miano lidera. MUSI ON:


Stymulować proces budowania i osiągania celów wyzwalając w sobie i innych entuzjazm i najlepsze cechy charakteru


Lider stymuluje proces budowania i osiągania celów. To znacznie trudniejsze niż ich narzucenie, zwłaszcza siłą (obojętnie jaką) czy wyznaczenie, bądź przekazanie ich od osób, które nim samym kierują. Trzeba tu – z jednej strony - wydobyć z osób prowadzonych pomysłowość, pragnienia a także ich wiedzę, którą w jakiejś dziedzinie mogą przewyższać lidera i wpleść je w te cele, które wynikają z powodów istnienia danej grupy, zespołu czy innej formacji. Nawet przekazując cele „z góry” na przykład realizując program ministerstwa edukacji, można odnieść się do inwencji i pomysłowości, a także wyborów swoich podopiecznych. Kiedy ostatnio włączali Państwo do budowania celów dydaktycznych swoich uczniów?

Z drugiej strony stymulowanie procesu budowania i osiągania celów wymaga również uczestniczenia w ich budowaniu na tym wyższym poziomie struktury organizacyjnej. Najlepiej, kiedy zaprasza do tego lider z tego poziomu… Ale jeśli go nie ma, jeśli na tym stanowisku jest zwykły… urzędnik czy zarządca? Otóż to! Lider potrafi znaleźć sposób na to, żeby w tym uczestniczyć! W żadnym wypadku nie będzie jedynie przekaźnikiem idei. Musi się z nimi identyfikować, lub stara się je modyfikować. Wiem doskonale, że nauczyciele nie są zachwyceni programami, które dostają, dyrektorzy wymogami administracyjnymi… I co Państwo robią, żeby to zmieniać? Lider nie wyznacza metod zdobywania celów, ale pozwala osobom idącym za nim osiągać je własnymi metodami. W ten sposób ludzie bardziej angażują się w to, co robią, wykorzystują swoje zdolności, tworzą nowe (czasem lepsze) metody, myślą. Nawet nie zadaję tu pytania a propos realizowania tego postulatu w szkole. Wszyscy wiemy jak to wygląda. Nauczanie w szkole polskiej odbywa się w takt piosenki „Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje…„

Lider wyzwala w innych entuzjazm. Dosłownie porywa ich do działania. To jest najsilniejszy motywator, to główny komponent charyzmy, podstawowy powód, dla którego ludzie podążają za jakąś osobą – robią to, na czym mu zależy, czasami to, co on. Żeby można było wzbudzać entuzjazm w ludziach, trzeba go mieć samemu. Zaryzykuję twierdzenie, że z mniejszym lub większym entuzjazmem, wszyscy rozpoczynają tę pracę. Spotykam nauczycieli z entuzjazmem – owszem – w różnym wieku, zawsze jednak są to osoby, które potrafiły znaleźć w tym, co robią swoja własną działkę, nie oglądając się na innych – na kuratorium, dyrekcje i programy. To przykre, bo właśnie stamtąd powinna płynąć inspiracja. Zapał i entuzjazm posiadają również młodzi ludzie. Kiedy jednak rozlicza się ich nie z wiedzy podopiecznych i radości z jaką przychodzą do szkoły ale z… wpisów do dziennika, statystyk i ogólnego wyglądu ich klasy (grzeczna ma być i nie odbiegać za bardzo od normy). I kiedy starsi koledzy systematycznie próbują różnymi sposobami niszczyć ten zapał, młodzi wychowawcy go tracą lub… zmieniają zawód. Sama przeżyłam taki proces jako nauczycielka, widziałam parę programów publicystycznych na ten temat i wysłuchałam kilku skarg, a opisuje to również, z charakterystyczna dla niej lekkością i dowcipem Monika Szwaja w jednej ze swoich książek. Zaryzykowałabym twierdzenie, że tak długo, jak wykonuje się swój zawód z entuzjazmem, nie choruje się. Nawet problemy z gardłem częściej dotykają nauczycieli, którzy nie lubią swojej pracy, albo są już nią zmęczeni. Prowadzę wykłady, mówię z pewnością więcej niż przeciętny nauczyciel i… problemy z gardłem miewam wtedy, kiedy mojej pracy nie towarzyszą pozytywne emocje, kiedy mam wyjątkowo niemrawą grupę czy z innych powodów nie przeżywam tego, co robię pozytywnie. I zdarza się to naprawdę rzadko.


“...naprawdę możemy być kochani przez naszych uczniów. Mamy wielką szansę zaistnieć w ich świadomości jako liderzy...”



Niestety lider pociągnąć może w każdą stronę, niekoniecznie w dobrą. Rolę taką może pełnić dorosły a także ktoś z rówieśników, a nawet bohater filmu czy książki. Dlatego tak ważny jest trzeci wyznacznik zachowania liderskiego. Wyzwalanie najlepszych cech charakteru w sobie i innych – krótko mówiąc stanowienie wzoru zachowania i powodowanie, że inni chcą być lepsi. Wspomniana tutaj Edyta Sawicka, której – obok mojej Matki – dedykowałam „Umysł lidera” – pierwszą polską książkę na ten temat potrafiła rozbudzać w nas chęć do nauki, ciekawość, chęć wyrażania własnej opinii. Wszyscy ja kochaliśmy. Potrafiła nas wychowywać, ucząc znakomicie polskiego. Pamiętam wiele sytuacji, w których zachowywała się inaczej niż pozostali nauczyciele, budząc za każdym razem w naszych sercach ciepłe uczucia. Kiedy koledzy zrobili żart polegający na ruszającym się koszu, nie skrzyczała ich, tylko śmiała się szczerze i wyraziła podziw dla ich kunsztu. Kiedy dla żartu „zamieniłam się” na nazwiska z innym uczniem - zapytała nas oboje i moja piątka powędrowała pod jego nazwisko, jego trójka pod moje. Żadnemu z nas nie było to na rękę, ale ja nie mogłam prosić o zmianę, nie wypadało. Honorowy Leszek – poprosił o odkręcenie tej sytuacji. I jak tu robić na złość komuś takiemu, czy w ogóle źle go traktować? Potrafiła odwiedzić w domu chorego ucznia. Rozumiała, że są momenty, w których naprawdę nie można przygotować się do lekcji. Wszyscy staraliśmy się być dla niej lepsi. Uczyliśmy się chętniej. Zawsze pod koniec roku poprawiałam ocenę na bardzo dobrą. Jej zdaniem należało „zlikwidować minus”. Moja nauczycielka doskonale wiedziała na co mnie stać – musiałam umieć więcej. Do dziś pamiętam, jak nazwała mój styl pisania barokiem (chodziło o style w architekturze) i tak go opisała, że zapragnęłam pisać niemal stylem romańskim… Skończyło się chyba na gotyku… To dzięki niej piszę. A i ona pokazała mi przyjaźń, poczucie humoru, urok bycia pełną energii osobą, czar inteligentnych wypowiedzi. Pamiętam jak z koleżankami przynieśliśmy jej na święta choinkę i – niczym niewidzialna ręka - podłożyłyśmy pod drzwiami mieszkania. A wszystko tylko dlatego, że powiedziała, „nie mam choinki i nie wiem czy znajdę czas, żeby ją kupić. Pokonałyśmy wtedy kilka kilometrów w zimowy grudniowy ranek, żeby zrobić przyjemność „naszej pani”. Jakie pozytywne cechy odkrywają Państwo i rozwijają w swoich uczniach? Czy nie łatwiej przyszłoby nam wymienić przywary, jakie szkoła polska pomaga rozwijać?

Szczere odpowiedzi na zawarte tu pytania oraz uważny ogląd pracy nauczycieli może nas zasmucić. Jeśli jednak posłuży za punkt wyjścia do zmian, może też pomóc nam znaleźć drogę do tego, żeby jednak zostawiać ślad po swojej pracy i życiu. Młodzież nas potrzebuje. Każde pokolenie potrzebuje liderów – ludzi pobudzających ich do pozytywnego zmieniania świata. Nauczyciel, jak mało który zawód dotyka przyszłości. Nie elektronik, nie futurysta, nie inżynier – konstruktor ale nauczyciel właśnie ma największy wpływ na losy ludzkości. Naprawdę możemy być kochani przez naszych uczniów. Mamy wielką szansę zaistnieć w ich świadomości jako liderzy.


Iwona Majewska - Opiełka




 

Październik 2008 - FELIETON
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej