Imię i nazwisko:
Adres email:


Kapitał społeczny, kreatywność i szkoła



Klientem szkoły jest naród. Nie uczeń, nie rodzice dzieci z danej szkoły, nie władze lokalne, ale - naród. Dlatego podejście do szkoły jak do biznesu, stosowanie zasad marketingu, czy przynajmniej próba myślenia w jego kategoriach, rankingi czy… strajki nauczycieli są ze wszech miar niestosowne. Szkoła ma uczyć i wychowywać młodych ludzi tak, by łatwo wchodzili w dorosłe społeczne życie, zachowywali pozytywne wartości oraz dorobek narodowy i światowy, modyfikowali je w zgodzie z najnowszą wiedzą i potrzebami oraz tworzyli zupełnie nowe; krótko mówiąc, aby umieli ewolucyjnie i rewolucyjnie uczestniczyć w tworzeniu rzeczywistości.



Rzadko się zdarza, by te dwie opcje można było ze sobą połączyć, żeby rewolucje przeprowadzali ci sami, którzy chcą rozwijać się stopniowo. Widać to zarówno w stałym elemencie cywilizacji - walki „młodych” ze „starymi”, w dyskusjach jacy liderzy są lepsi – transakcyjni czy charyzmatyczni i bezkompromisowi, społeczeństwo zaś wolne czy solidarne, czy wreszcie: co ważniejsze kreatywność czy kapitał społeczny. Ostatnio nawet dostałam bardzo konkretne pytanie: „A gdyby trzeba było wybierać do czego mamy przygotowywać młodych ludzi - budowania kapitału społecznego czy kreatywności, co by pani wybrała?”. Jak w wielu innych dylematach naszych czasów szukać trzeba koniunkcji. Potrzebne jest jedno i drugie. Tyle, że niekoniecznie u tej samej osoby. Predyspozycje ludzi także są w tym zakresie różne,   związku z czym nie można zakładać, że nauczymy wszystkich wszystkiego.

Zarówno u podstaw kreatywności jak i zachowań pozwalających budować kapitał społeczny leży kilka tych samych cech. Są jednak i takie uwarunkowania psychologiczne, które różnią zdecydowanie te dwie charakterystyki. Wynikają one po części z indywidualnych uwarunkowań genetycznych (takich jak talent, wysoki poziom inteligencji) a także socjologicznych (zasady i wartości obowiązujące w grupie, w której się żyje, poziom wolności, szacunku dla indywidualizmu, akceptacja dla poszukiwań i błędów z tego wynikających). Przyjrzyjmy się bliżej obu pojęciom.

Co to jest kreatywność?

Słowo to funkcjonuje nie tylko w różnych działach psychologii i neuropsychologii ale również w biznesie, ekonomii i sztucznej inteligencji. Bada się kreatywność zwykłą – tę w życiu codziennym, a także tę nadzwyczajną – na wielkie okazje, idee i odkrycia. Pojęcie wydaje się być oczywiste, jednakże jest niejednoznaczne a standardowych technik oceny kreatywności nie ma. Nie wiadomo nawet czy można rozwijać kreatywność. Jest to bowiem nie tyle jedna cecha, ile wzajemny związek pomiędzy kilkoma. Zaangażowane jest tutaj poczucie własnej wartości i związana z nim odwaga tworzenia, proaktywność, pozytywne myślenie, otwartość a także wola i umiejętność koncentracji, a pewno jeszcze inteligencja (jakiś jej wymiar) i inne przymiotym charakteru.
 

Wiadomo, że można poprzez nabywanie nowych doświadczeń zmienić stare schematy w odniesieniu do twórczego myślenia i działania. Powoduje to jakby otwarcie się na inność, nowość, zmienność. Można też nauczyć konkretnych metod postępowania prowadzących do takiegoż zachowania w ramach nowych - kreatywnych map mózgu. Wiadomo również, że twórcze podejście do życia łączy się raczej z rozwojem prawej niż lewej półkuli mózgu. Znamy sposoby stymulowania prawej półkuli oraz zwiększania współpracy w zakresie obu części mózgu. I to może robić szkoła. Jednakże w odpowiednim środowisku łatwiej jest być twórczym człowiekiem, czyli takim, który szuka nowego sposobu myślenia czy działania, podąża w kierunku nowych idei, koncepcji czy skojarzeń a następnie głosi je czy też po prostu zachowuje się w zgodzie z nimi. Sprzyja temu wysoki poziom tolerancji, akceptacja indywidualnego podejścia do życia, szacunek dla jednostki i mniej regulacji grupowych i zachowań stadnych – większa różnorodność. Nie wydaje się również żeby zewnętrzna dyscyplina i społecznie narzucona solidność i dokładność łączyła się z wysokim poziomem twórczości. Wiadomo, że nawet strój krępujący czy ograniczający ruchy (krawat, mocno dopasowane, oficjalne stroje) nie sprzyja twórczym rozwiązaniom. Polacy są narodem raczej kreatywnym, szczególnie w zakresie codziennego życia. Jest to być może niechcący oddana nam przysługa PRL-u. W kraju, w którym niewiele dało się kupić, trzeba było sobie twórczo radzić.

„Polak potrafi” to slogan prawdziwy. Dwa programy telewizyjne ułatwiały spędzanie czasu z książką czy na dyskusjach z przyjaciółmi, a dzieci bez dziesiątek zabawek więcej rysowały, marzyły i z klocków oraz innych prostych elementów budowały swój świat. Sprzyja pewno też temu generalnie niezbyt zdyscyplinowana i sztywna postawa Polaków. Wydaje się jednak, że środowisko, w jakim i żyliśmy i żyjemy (szczególnie ostatnio) nie tworzy właściwej atmosfery do budowania twórczych postaw. Niskie poczucie własnej wartości i postawy roszczeniowe oraz zakazy i nakazy tradycji stwarzają szereg niekorzystnych dla twórczości czynników, szczególnie w małych skupiskach ludzkich. Nikły poziom tolerancji na inność i nowość, nadmierne liczenie się ze zdaniem „innych” i lęk przed nieznanym sprowadza się do pewnego konformizmu w stylu ubierania czy zachowania, a zwłaszcza w sposobie wypowiadania się. Zważywszy, że współczesna rzeczywistość nie wymaga już kreatywnego podejścia do życia – w sklepach jest znacznie więcej niż potrzebujemy do życia - możemy stracić także to, co posiadamy. Do tego jeszcze szkoła tak bardzo „przejęła się” edukacją a raczej rankingami, że zapomniała o wadze przedmiotów szkolnych typu prace ręczne, rysunki, śpiew, zajęcia teatralne (dla wszystkich, a nie tych, co pięknie recytują) oraz… dowolności w poszukiwaniu rozwiązania zadań matematycznych czy zachęcie do układania i recytowania wierszy. A ostatnio chciano nawet ujednolicić młodzież poszczególnych szkół, ubierając je w jednakowe stroje.

Może zwiększa to kapitał społeczny danej szkoły, ale na pewno nie sprzyja twórczości. Aby podtrzymywać twórczość w dzieciach i młodzieży trzeba postępować dokładnie odwrotnie. A zapoznając ją ze sztuką nastawić się nie tyle na perfekcję i naukę, co na znakomitą zabawę i samodzielne myślenie tworzenie. Moje córki w wieku czternastu i pięciu lat oraz ja – odpowiednio starsza - zaczęłyśmy chodzić na lekcje gry na pianinie. Rzecz miała miejsce w Toronto, a nasza nauczycielka była Polką dumną z wychowanków grających w orkiestrach. Mówiłam, że chodzi nam jedynie o to by rozwinąć muzyczny obszar ludzkiego funkcjonowania – umieć zagrać coś dla siebie czy najbliższych, znać nuty, poćwiczyć współpracę dwóch półkul mózgowych. Zaznaczyłam, że nie zależy nam na doskonałości. Pani wydawała się rozumieć. Wydawała. Zaczęła bowiem natychmiast nudnych, żmudnych i trudnych ćwiczeń. Mijały miesiące a my nie potrafiłyśmy niczego zagrać. Pierwsza zniecierpliwiła się sześcioletnia już wtedy Weronika, potem piętnastolatka a wreszcie i mnie opuścił entuzjazm. Dwa lata później, Weronika zaczęła naukę u amerykańskiej nauczycielki. Uwielbiała to. Po trzech lekcjach przyniosła pierwsze własne nagranie.
Z lekcji na lekcję widziała, że umie coraz więcej, chętniej ćwiczyła i chodziła na lekcje. Znakomicie się bawiła. Po pół roku obie z panią urządziły nam koncert. Podobnie rzecz się miała z rysunkami. Weronika dużo i pięknie rysowała dopóki nie posłałam jej na lekcje plastyki, gdzie zaczęto męczyć ją perspektywą i szkicowaniem nudnych widoków kul i ostrosłupów. To jest różnica w podejściu twórczym i rzemieślniczym. Potrzebne jest jedno i drugie, ale z trudnym rzemieślniczym podejściem można wchodzić tam, gdzie jest już ugruntowany talent lub wielka ochota na tego typu pracę. Inaczej zabija się kreatywność i zniechęca do tworzenia. Twórczość u najmłodszych musi rodzić pozytywne emocje. Dlatego szkoła powinna dawać wiele możliwości rozwijania zmysłów i wykorzystywania ich w sytuacjach zabawowych, bezpiecznych psychologicznie, pozbawionych rywalizacji i oceny co lepsze lub piękniejsze. W przedstawieniach powinny uczestniczyć wszystkie dzieci, choćby jako statyści trzymający dekoracje, a role mówione powinny być przydzielane bez klucza - w kolejności. Przedstawienia nie robi się dla rodziców, pana dyrektora czy przedstawicieli kuratorium, ale dla rozwoju dzieci.
Zagrożenie dla zahamowania twórczości istnieje, ale jeśli ustawi się odpowiednio przedmioty i zadba o budowanie w dzieciach poczucia własnej wartości, proaktywnością, pozytywnego myślenia i spójności wewnętrznej oraz rozwijanie wyobraźni, będzie się rozwijać.

Kapitał społeczny

w rozumieniu Jamesa Colemana czy Roberta Putnama odnosi się do takich cech społeczeństwa jak zaufanie, normy, wspólne wartości, powiązania, lojalność, które to cechy mogą zwiększyć sprawne działanie danej społeczności, zwiększając koordynację i zaangażowanie we współdziałanie1. Francis Fukujama uważa go za pozaekonomiczne źródło uwarunkowania rozwoju gospodarczego i uważa za niezbędny dla zaistnienia społeczeństwa obywatelskiego.
Jednakże Pierre Bourdieu rozumie kapitał społeczny jako zbiór rzeczywistych i potencjalnych zasobów związanych z posiadaniem trwałej sieci mniej lub bardziej zinstytucjonalizowanych związków opartych na wzajemnej znajomości i uznaniu (członkostwie w grupie), która dostarcza każdemu ze swych członków wsparcia w postaci kapitału posiadanego przez kolektyw, a także wiarygodności, która daje im kredyt zaufania. Różni się to od pierwszego podejścia. Według Bourdieu bowiem kapitał społeczny nie jest wartością samą w sobie, staje się nią dopiero wtedy, kiedy jest właściwie wykorzystany. Mało tego, nie jest jednoznacznie pozytywny, bo ponieważ definiowany jest z punktu widzenia jednostki a nie społeczności, może być wykorzystywany w jej interesie, nie zawsze zgodnym z interesem całego społeczeństwa czy rodzić nierówności społeczne2. Jak widać w Polsce nie ma problemu z kapitałem społecznym według Bourdieu’a – wciąż zarzuca się jakiejś grupie, że za jego sprawą (nazywa się to inaczej) zdobyła takie, czy inne przywileje.

„Ordynacka”, dawni studenci zrzeszeni w Almaturze, czy osławiony „układ” to klasyczne przykłady tego podejścia. Kapitał ten jest uważany w Polsce za coś złego. Krytykuje się u nas zatem wszelkie powiązania, nie rozumie siły znajomości, które świat nazywa „networkiem”, nie godzi na zatrudnianie znajomych. Wynika to z małego zaufania społecznego, zatem z niskiego kapitału społecznego według Colemana i Putnama.

W Kanadzie co roku odbywał się zjazd najbardziej aktywnych społecznie i najlepszych uczniów przedostatnich klas szkół średnich.. W czasie miesięcznego obozu mieli się razem bawić, uczyć i poznawać tajniki bycia liderami, ale przede wszystkim poznawać i nawiązywać kontakty. Mówiono im wprost – za kilka lat będziecie rządzić krajem, poznawajcie się byście mogli sobie później pomagać. Powszechnie wiadomo, że Harvard i inne znane uczelnie są pożądane nie tyle ze względu na program (w wielu innych szkołach jest on realizowany na równie wysokim, a często wyższym poziomie), ile ludzi, którzy tam studiowali i studiują czyli ze względu na kontakty. Podobną role pełnią niektóre organizacje studenckie.

Oczywiście kapitał społeczny jest bardzo skuteczny dla grupy ludzi czy narodu, tylko wtedy, gdy członkowie grupy ufają sobie nawzajem i panują w niej uniwersalne wartości typu uczciwość, doskonałość wykonania, wrażliwość społeczna, odpowiedzialność. W Polsce zaufanie to jest niewielkie3. A o niskim kapitale społecznym świadczą także takie zjawiska jak niska frekwencja wyborcza, niski procent informacji zwrotnych na temat funkcjonowania na przykład banków (Polacy zmieniając bank, nie chcą powiedzieć dlaczego to robią, nawet jeśli są o to pytani. Nie widzą w tym celu4.) czy małe zaangażowanie w życie szkoły ze strony rodziców czy lokatorów bloku w pracę spółdzielni. Przykre jest to, że pośród narodów Europy Polacy mają najgorszy stosunek do własnego kraju. Dlatego, otwierając się na zgodę na budowanie powiązań społecznych mogących zaowocować lepszym współdziałaniem trzeba koniecznie położyć nacisk na wychowywanie młodych ludzi w duchu spójności wewnętrznej czyli uczciwości i dotrzymywania obietnic dawanych sobie i innym, zaufania do siebie i pozostałych członków społeczeństwa, oceny poziomu tego zaufania oraz odpowiedzialności i proaktywnego działania w grupie.

Budowanie zaufania nie zadzieje się za sprawą zmian strukturalnych czy technicznych, potrzebne jest zaangażowanie całego narodu i wymaga to zmian zarówno na poziomie rządzących Polską ludzi, jak i nauczycieli i rodziców. Konsekwentne wdrażania omawianych tu wartości jest możliwe od zaraz przynajmniej na poziomie szkoły, choć na pewno nie łatwe. Myślę, że ważną rolę do odegrania ma tutaj także właściwe wychowywanie patriotyczne polegające nie na znajomości wszystkich zrywów i upadków polskiego narodu, ani recytowaniu „patriotycznej” lektury ale budowaniu poczucia dumy i więzi z Polską w oparciu o pozytywne informacje i doznania. Wtedy będzie rosnąć poczucie współodpowiedzialności za losy swojego otoczenia, szkoły, a wreszcie państwa – to, co nazywa się postawą obywatelską i co tak bardzo potrzebne jest w Polsce. Z postaw obywatelskich bierze się na przykład kontrola społeczna prowadząca do nie nadużywania zaufania społecznego – monitorowanie posłów, informowanie różnych instytucji czy firm o popełnianych błędach, reagowanie na ludzką krzywdę czy uchybienia na zasadzie „nie moja sprawa”. Wracając do pytania, o którym wspominałam na początku - gdyby coś trzeba było wybrać – powiedziałabym, że należy postawić na rozwój pewnych pierwotnych cech, pierwotnych do obu zjawisk. Nasze społeczeństwo przez lata podlegało mechanizmom historycznym (i dalej podlega) niszczącym kapitał społeczny. Wojny, zabory, sabotaż i konspirowanie przeciwko „legalnej” władzy, a także „wspólnota” socjalistyczna to zjawiska, które rodzą rozprzężenie moralne i rodzą nieuczciwe zachowania, dają przyzwolenie społeczne na kombinowanie i omijanie zasad funkcjonowania w społeczeństwie. To obniża zaufanie społeczeństwa do siebie samych i swoich rodaków.

Nawet wtedy, kiedy jednoczyliśmy się wobec wspólnego wroga i ufaliśmy sobie, że wszyscy działają w jednakowej intencji – zwycięstwa wolności – później podważano tę wiarę i jedni drugim udowadniali „układ”. Na to wszystko patrzą młodzi ludzie i uczą się życia w społeczeństwie. To trzeba odwrócić. Zmienić. Kreatywność zaś miała się w Polsce zupełnie dobrze, brakowało nam jednak nieco twórczości w zakresie idei a także funduszy (czasami wytrwałości) na zamianę intencji twórczych na prawdziwe innowacje. Wciąż mamy też za mało tolerancji dla odmiennych postaw.

Dla mnie jako psychologa ważne jest to, że zarówno dla budowy twórczego podejścia do rzeczywistości jak i podstaw do budowania kapitału społecznego potrzebne są te same cechy charakteru: poczucie własnej wartości, proaktywność oparta o świadomy wybór w oparciu o wartości i działanie w zakresie własnego wpływu, pozytywne myślenie, spójność wewnętrzną – wolę i uczciwość oraz wrażliwość społeczną pozwalającą dostrzec potrzebę zmiany. To wszystko można budować w młodych ludziach tworząc odpowiednie programy przygotowujące nauczycieli do pracy a potem uczniów do życia.


Iwona Majewska-Opiełka


Przypisy
1 Putnam R. (1955) Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych Włoszech, Znak, Kraków.
2 Margison, S. Bourdieu’s notion of social capital. How useful is it to understanding the social effects of higher education, 27 october 2004, seminar
3 Czapiński, J. Panek, Cz. (2007) Diagnoza Społeczna 2007. Warunki i jakość życia Polaków, Wizja Press 7 IT. Sp. Z o.o. Warszawa.
4 Informacja własna z pracy z Klientami, którymi są m.in. dwa duże banki w Polsce.


 

Kwiecień 2008 - FELIETON
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej