Badania w działaniu
Nawet pobieżne obserwacje i liczne sondaże wskazują, że nauczyciele bardzo rzadko sięgają po wyniki badań naukowych, z których by mogli czerpać wzory dla swojej działalności, gdyż są one publikowane zbyt późno w stosunku do czasu zbierania danych albo też język publikacji jest zanadto naukowy i niedostępny. Tymczasem praktycy poszukują konkretnych rozwiązań, które ułatwiłyby im dostosowanie się do trudnych sytuacji. Otóż wspomniana procedura badania w działaniu może to zmienić: z biernego naśladowcy nauczyciel sam staje się badaczem, a miejscem jego dociekań i zastosowań wyników jest sala, w której pracuje. Bo to nauczyciel badacz jest najbardziej kompetentną osobą, by odkryć, co ma zmienić w swojej pracy, jakie poczynić kroki w swoim małym „laboratorium”, którym jest przedszkole lub klasa szkolna.
Nie wstydzę się wyznać, że jestem dobrym przykładem zastosowania tej metody w warunkach przedszkolnych. Przed dwudziestu laty, jako początkująca nauczycielka, często do rozwiązania nasuwającego się problemu pedagogicznego próbowałam wykorzystywać jakieś badania naukowe i bardzo szybko się przekonywałam, że, nie przynoszą one pożądanych oczekiwań. Myślałam, że winien temu jest mój niedoskonały „warsztat pracy”. W pewnym sensie tak było. Bo teraz, stosując metodę badania w działaniu, od początku podchodzę krytycznie do swoich zamierzeń. Kiedy dostrzegam problem, nie rezygnując z fachowej literatury, diagnozuję go, planuję działania, naradzam się z rodzicami, pracownikami przedszkola, a nawet z koleżankami z innych placówek opiekuńczych, dokonuję ewaluacji programu i dopiero wtedy przystępuję do realizacji pierwszego punktu harmonogramu. Działania te powtarzam tak długo, aż ujawnią się pierwsze pozytywne efekty.
Procedura badania w działaniu wymaga od nauczyciela, by spojrzał na siebie i swoją pracę krytycznym okiem, gdyż tylko taki punkt widzenia pozwala na przeprowadzenie jej, co prowadzi do polepszenia warsztatu pracy. Prowadząc badania, cały czas trzeba baczyć, by wyniki były wiarygodne. Świadomi, że nasze działania zostaną ujawnione przed innymi i poddane, być może, surowej ocenie, musimy ciągle wykazywać dużo odwagi i szczerości. Oznacza to, że badacz nie retuszuje odkryć i ujawnia rzeczywiste wysiłki i wyniki działań. Dzięki temu staje się kimś, kogo nazywamy człowiekiem refleksyjnym, który podczas prowadzenia eksperymentu zastanawia się nad swoim każdym krokiem, analizuje fakty, tworzy koncepcję zmian.
Wykorzystując tę procedurę, zdaniem pani profesor nauczyciel staje się niejako badaczem pojawiającego się problemu. Zachęca ona do postępowania według reguły trzech kroków: diagnoza i ocena możliwości, sporządzenie planu działania dotyczącego projektowanych zmian i wreszcie – podjęcie właściwych przedsięwzięć. Ta procedura może się powtarzać lub nakładać na siebie w miarę pojawiających się problemów i pomysłów rozwiązywania trudności.
W celu lepszej koordynacji działań w wielu kierunkach ważna jest ciągła rejestracja faktów. Przyjmuje ona formę swoistego dziennika w postaci lakonicznych notatek lub przytoczonych, zasłyszanych dialogów, rzuconych pytań czy zgłoszonych przez kogoś wątpliwości na dany temat. Taki raport może w przyszłości posłużyć jako dokumentacja do podjęcia właściwych decyzji edukacyjnych lub uzasadnień wniosków w przygotowanych publikacjach. Może też stanowić punkt wyjścia do rzeczowej dyskusji w gronie zainteresowanych lub być podstawą do kolejnych poszukiwań i doskonalenia praktyki.
Teraz jako nauczycielka przedszkola, z pewnym dorobkiem praktycznym w dziedzinie dydaktyki i wychowania, wracam myślami do chwil, kiedy po raz pierwszy wykorzystałam tę procedurę. Stało się to podczas szukania odpowiedzi na pytanie, które elementy programu „ABC... XXI wieku” prowadzą do zintegrowania wiedzy przyrodniczej w programie wczesnoszkolnym. Zadanie podzieliłam na dwa etapy: w pierwszym dokonałam analizy poziomu grupy 6-latków, dla których tworzyłam program, a drugi stanowił realizację zaplanowanych kroków wraz z przewidzianą procedurą oceny. Program zawierał zespoły tematyczne: od poznania przyczyn zjawisk atmosferycznych, przez rozbudzanie zainteresowań światem roślin i zwierząt, do wiedzy o ekosystemach i kształtowaniu postaw proekologicznych. Do programu należały też doświadczenia i eksperymenty oraz bezpośrednie obserwacje; dzieci poznawały zależności zachodzące w świecie roślin i zwierząt i uczyły się nawyków troski o otaczający świat, do którego sami należymy.
Podczas przeprowadzania badań rejestrowałam własne zamierzenia i działania oraz osób współpracujących, analizowałam i wyciągałam wnioski. Zauważyłam, że niektóre przedsięwzięcia były realizowane systematycznie, inne nachodziły na siebie, a jeszcze inne nie doczekały się zastosowania. Stało się dla mnie jasne, że efekty mojej pracy są zależne ode mnie samej, ale też od zespołu, rodziców i dzieci. Z notatek wynikała też wiedza o tym, czy współuczestnicy dokonali postępów na swej drodze. Zrozumiałam, że edukacja to ciąg procesów toczących się w czasie, które ciągle się zmieniają, ale też wymagają mojej permanentnej interwencji i samodoskonalenia.
Ktoś, kto to czyta, powie zapewne: „Przecież wszystko, co tu napisano, to nic nadzwyczajnego, to moja zwykła codzienna praca”! Tak, to prawda. Chcę jednak zwrócić uwagę, że praca nauczyciela i wychowawcy ulega, jak żaden inny zawód, szybkiemu zrutynizowaniu, które jest niebezpieczne nie tylko dla jej efektów, ale i dla nas samych, bo prowadzi do zniechęcenia zwanego wypaleniem zawodowym. Inicjując systematycznie procedurę nazwaną, być może szumnie, „badaniami w działaniu”, pisząc „raporty” o wydarzeniach, które zaszły w „laboratorium”, czyli klasie lekcyjnej, ponownie wszystko przeżywamy, analizujemy, dokonujemy zmian, uczymy się, a więc podchodzimy do zdarzeń twórczo – stajemy się refleksyjnymi nauczycielami. A to już bardzo dużo.
W tym roku szkolnym przystąpiłam do realizacji programu przyrodniczo-ekologicznego pod nazwą „Jestem przyjacielem przyrody” przeznaczonego dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat. Ten program poddałam takiej samej procedurze jak przed dwudziestu laty – pierwszy z swoich pomysłów, i wiem, że krytyczne spojrzenie na swoją dotychczasową praktykę pozwoli mi na nowo odkryć niedoskonałości, wyeliminować błędy, a w zetknięciu z doświadczeniem innych współuczestników zajęć nauczyć się wiele nowego. Doskonalę tak własny program i samą siebie jako nauczyciela. Dzięki temu mam poczucie, że jestem twórcza i refleksyjna.
Renata Wiśniewska
Przedszkole Publiczne nr 3 „Pentliczek” w Szczecinie
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14