Historia jednego przypadku
Radek był niedużym chłopcem i bardzo odbiegał posturą od swojego muskularnego, prawie dwumetrowego ojczyma. Łączyły ich jednak zainteresowania sportowe: Radek pasjonował się piłką nożną, a ojczym czynnie uprawiał kulturystykę. Nadto chłopiec poświęcał czas na lekturę książek przygodowych. Rodzina żyła skromnie z dorywczych zarobków głowy rodziny i kilkusetzłotowego zasiłku, korzystając przy tym z pomocy miejscowego proboszcza, który dopłacał z kasy kościelnej na szkolne obiady.
W tym domu nie piło się alkoholu i nie paliło papierosów.
Z pozoru nic nie odbiegało od normy. Dlaczego więc Radek tak często opuszczał lekcje szkolne i zajęcia świetlicowe? Co najmniej raz w miesiącu był nieobecny przez kilka dni z rzędu. Po każdej dłuższej przerwie wraz z Radkiem w szkole pojawiała się matka, która skwapliwie tłumaczyła absencję syna jego słabym zdrowiem: raz leżał w szpitalu, kiedy indziej miał grypę albo przechodził badania. O jego stanie zdrowia świadczył mizerny wygląd i przygnębienie na twarzy.
Pewnego razu, po kolejnej dłuższej nieobecności chłopca, jego sprawą zainteresowała się wychowawczyni świetlicy. Na jej liczne pytania, chłopiec nie odpowiadał, aż w końcu niespodziewanie wyrzucił z siebie, że ma swoje problemy, ale nie może o nich z nikim rozmawiać. Dociekliwa wychowawczyni nie dała za wygraną i zapytała Adama o powód nieobecności brata. Ten uciął krótko: „Tata go zbił”.
Do pomocy wychowawczyni w rozwikłaniu problemu włączył się pedagog. Tak zaczęła się sprawa, która przez pewien czas zajęła uwagę wielu osób i instytucji, a także miała oddźwięk w społeczności lokalnej.
I tak dobrze było, że ojczym nie bił pięściami po twarzy…
– Mimo że bardziej boli pasem w pupę, bardziej boję się bicia w twarz
– wyznał Radek, kiedy już zaczął mówić.
– A jak często tata cię bije? – pytali wychowawcy.
– Rzadko, raz na tydzień – padła odpowiedź.
A oto dalsza część dialogu:
– Czy tata bije też brata lub mamę?
– Nie, on ich kocha, a mnie nie.
– A co mama robi, kiedy dostajesz lanie?
– Najczęściej bawi się z moim bratem w jego pokoju.
– A co sądzisz o fizycznym karaniu dzieci?
– Można za karę zakazać dzieciom wychodzenia na dwór albo oglądania telewizji, ale nie wolno bić.
– Czy chcesz, żeby to się skończyło.
– Tak, chcę.
Radek wrócił do domu i jeszcze tego samego dnia do dyżurnego oficera w komisariacie wpłynęło zawiadomienie o okrucieństwie wobec małoletniego. Nazajutrz policja przystąpiła do działania. Trochę późno, ale skutecznie i profesjonalnie. Na dobijanie się funkcjonariuszy do drzwi nikt nie odpowiadał. Sąsiedzi też nabrali wody w usta.
Nie wiadomo, jak długo by to trwało, gdyby nie niespodziewany powrót matki chłopca z zakupów. Po otwarciu drzwi policjanci ujrzeli scenę, o której mówili potem, że woleliby tego nie oglądać: zastali ukrytych za szafą skatowanego chłopca z opuchniętą twarzą i ciemnosinymi plamami na plecach w towarzystwie wystraszonego brata i ogłupiałego z wrażenia ojczyma. Od momentu pobicia dzień wcześniej, po przyjściu ze szkoły, chłopiec wymiotował i miał zawroty głowy.
Wkrótce cała rodzina trafiła do komisariatu. Wezwano pogotowie. Matka broniła męża: „To taka metoda wychowawcza”. Ale najważniejsze było teraz zdanie samego pokrzywdzonego: „Czy chcesz nadal mieszkać z ojczymem
w jednym mieszkaniu?” – pytali Radka dochodzeniowi. „Nie” – odpowiedział zdecydowanie. – „A z mamą i bratem?” – uściślali. „Tak, ale jeśli nie będzie
z nami taty”. „A jak będzie tata”? – „To nie chcę wracać do domu”.
Lekarka pogotowia stwierdziła u chłopca wstrząśnienie mózgu i zabrała go do szpitala. Pomoc i życzliwość pielęgniarek, serdeczna rozmowa
z ordynatorem, zainteresowanie jego losem członków stowarzyszenia charytatywnego – to były nowe doświadczenia Radka. Następnego dnia, odwiedzony przez pracowników świetlicy, mówił: „W szpitalu nie jest tak źle”. „Czy się czegoś boisz”? – pytali wychowawcy. „Boję się tego, co ze mną będzie” – odpowiedział Radek.
Podczas kiedy Radek przebywał w szpitalu, policjanci, pracownicy świetlicy i członkowie stowarzyszenia robili wszystko, aby sprawcę przemocy odseparować od rodziny i by nie skazywać chłopca na pobyt w pogotowiu opiekuńczym. Udało się. Sąd orzekł aresztowanie sprawcy i powrót chłopca do domu. Wyznaczył nadzór kuratora i zobowiązał matkę do przyprowadzania dzieci do świetlicy, choć ciągle zapewniała, że „Mąż bardzo dobrze wychowywał dzieci; kiedy był w domu, zawsze były grzeczne”.
Na zakończenie postępowania policjanci pogratulowali wszystkim zainteresowanym losem Radka ich odpowiedzialnej postawy, uważając, że zasłużyli na miano „ludzi roku”.
Nie w pełni zgadzam się z policjantami. Aby zasłużyć na miano „Człowieka Roku”, trzeba zrobić coś nadzwyczajnego, wykraczającego poza granice codziennych obowiązków. A za takie nie uważam udzielenie pomocy maltretowanemu dziecku. Taki czyn nie powinien kwalifikować się do szczególnej kategorii, to przecież odruch naturalny. Chyba że zderzymy to z powszechną praktyką niedostrzegania krzywdy bliźniego, zamykania oczu i uszu na wszystko to, co się złego dzieje wokół nas. Jak to z nami jest, myślę sobie? Potrafimy płakać nad śmiercią papieża, a na co dzień nie widzieć cierpienia drugiego człowieka, w tym przypadku małego, bezbronnego dziecka! Tak przecież zachowała się matka, sąsiedzi, a może i odwiedzający ten nieszczęsny dom członkowie rodziny. A gdzie byli nauczyciele ze szkoły maltretowanego ucznia? Czyżby w ciągu paru lat nie dało się zauważyć symptomów dramatu?
Jeśli już wspomniałem postać nieodżałowanego Jana Pawła II, to przytoczę fragment jego „Listu do dzieci” z roku 1994, który przecież kierował też do nas, dorosłych: Jeżeli bowiem prawdą jest, że dziecko jest radością nie tylko rodziców, ale także radością Kościoła i całego społeczeństwa, to równocześnie jest też prawdą, że, niestety, wiele dzieci w naszych czasach w różnych częściach świata cierpi i podlega wielorakim zagrożeniom. Cierpią głód i nędzę, umierają z powodu chorób i niedożywienia, padają ofiarą wojen, bywają porzucane przez rodziców, skazywane na bezdomność, pozbawione ciepła własnej rodziny, ulegają rozmaitym formom gwałtu i przemocy ze strony dorosłych. Czy można przejść obojętnie wobec cierpienia tylu dzieci, zwłaszcza gdy jest to cierpienie w jakiś sposób zawinione przez dorosłych?
Ksiądz prałat Stanisław Kaniewski, duszpasterz rodzin w Łodzi, który zna dobrze sytuację niejednego Radka, wzywa wiernych: Nie ma żadnego uzasadnienia dla przemocy wobec dzieci, a popełniałby błąd każdy, kto chciałby motywować stosowanie kar cielesnych słowami Biblii. Kieruję prośbę do każdego: jeśli wiecie o przemocy wobec dziecka, nie odwracajcie się od niego, podejmijcie działania. Tylko w ten sposób możemy przerwać spiralę zła i budować kulturę życia i miłości.
Historia Radka poruszyła swego czasu niejedno serce w naszej społeczności. Rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi, prof. dr hab. Bogusław Śliwerski, w związku z tą sprawą bezlitośnie odsłonił prawdę o nas samych: Autorytarne nastawienie dorosłych wobec dzieci niesie z sobą subiektywną wrogość wobec nich, będącą doświadczeniem braku akceptacji wobec dziecka czy nawet uczuciem nienawiści wobec niego... Większość dorosłych staje się jednak obiektywnymi wrogami dzieci, jeśli ma świadomość zachodzącego zła i nie reaguje na nie. Sprawcą dehumanizującego zła jest bowiem nie tylko ten, który zło czyni, ale także ten, który jest jego świadkiem i jemu nie przeciwdziała.
(Ze względu na dobro dziecka zmieniono jego imię oraz nie podano innych okoliczności sprawy).
Tomasz Bilicki
Centrum Służby Rodzinie w Łodzi
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14