Imię i nazwisko:
Adres email:


Rodzice - szkoła w USA

Szkoła amerykańska to dziś szkoła-twierdza: identyfikatory, ochroniarze, bramki wykrywające broń, kamery przy wejściach i we wnętrzach świadczą, że uczniom grozi niebezpieczeństwo. Przed czym lub przed kim broni się amerykańska społeczność szkolna? Okazuje się, że przed samymi uczniami.

Sytuacja pod względem bezpieczeństwa zaostrzyła się po wrześniu 2001roku; wtedy to rozpoczęto na wielką skalę monitorowanie miejsc publicznych. Ale nowoczesne formy ochrony sprawiają, że z państwa demokratycznego, promującego wolność, Stany Zjednoczone zamieniają się w kraj wzmacniający kontrolę swych obywateli i poddający ich nieznanym dotąd ograniczeniom. Oprócz obserwacji skupisk ludzkich administracja przyznała sobie prawo do wglądu w korespondencję obywateli (tradycyjną i elektroniczną), do nieustannego podsłuchu i podglądu środków łączności i zawartości stron internetowych. Już telefoniczna rozmowa, np. o terroryzmie, może się zakończyć niespodziewaną interwencją służb specjalnych. Strach przed atakiem terrorystycznym sprawia, że strzegący obywateli system często poddaje restrykcjom niewinnych ludzi za rzekome działania zagrażające ogółowi. Panuje opinia, że te wszystkie zabezpieczenia nie mają większego znaczenia, bo jak ma być zamach, to i tak będzie, a te wszystkie zabiegi tylko utrudniają życie. Coraz częściej też słyszy się od Amerykanów, że tracą poczucie wolności, dla której przybyli oni lub ich rodzice czy dziadkowie na te ziemie.

Miałam okazję być świadkiem tych obostrzeń, kiedy byłam dwa lata temu w USA. W środowisku, w którym przebywałam, nikt nie wspominał strasznej jesieni 2001 roku, nie mówił o groźbie zamachów, nie wygłaszał opinii na temat rozpętanej przez G.W. Busha wojny w Iraku. Amerykanie żyją, jakby nic się nie wydarzyło, choć ich życie codzienne staje się z powodu zabezpieczeń trudne do zniesienia.

Teraz, kiedy jestem w Polsce i porównuję doświadczenia wyniesione ze Stanów Zjednoczonych z osiągnięciami naszego kraju w budowie demokracji, wydaje mi się, że weszliśmy na odmienną drogę rozwoju. Po 120 latach nieobecności na mapie Polski, pod doświadczeniach I wojny światowej, krótkim okresie wolności w latach 1918-1939, strasznym okresie II wojny światowej i powojennym koszmarze rządów komunistycznych – wreszcie cieszymy się prawdziwą wolnością. Jasne, że nasza demokracja to niemowlę w powijakach w porównaniu z dotychczasowymi osiągnięciami demokracji amerykańskiej, ale odnoszę wrażenie, że nasze państwo prawa budujemy stopniowo, ale konsekwentnie, podczas gdy Amerykanie zaczynają ograniczać swobody obywatelskie.


Te uwagi są trochę na marginesie tego, co chcę powiedzieć na temat szkolnictwa amerykańskiego, a w szczególności współpracy rodziców ze szkołą. Ruch na rzecz zaangażowania rodziców w życie szkoły w Polsce jest dość nowy: w roku 1998 środowiskom lokalnym został zaproponowany projekt pod nazwą „Rodzice w szkole”. Jego autorka, Maria Mendel, ujęła w nim koncepcję planowego i systematycznego przeorientowania rodziców, nauczycieli i samorządowców na partnerskie współdziałanie. Żadna ze sfer szkolnego życia nie jest zamknięta przed wpływem rodziców, których naturalnym prawem jest odpowiedzialność za dziecko w domu i w szkole.

Od tamtej pory – od formułowania zasad do urzeczywistniania idei współpracy rodziców i szkoły, w które włączyły się struktury państwowe (nowe przepisy prawne) i samorządowe (praktyczne wcielanie w życie), coraz więcej jednostek ogłasza swoje programy szkoleń dla nauczycieli dotyczące współpracy z rodzicami. Warto więc rzucić okiem na doświadczenia w tym względzie społeczeństwa amerykańskiego, aby z jednej strony nie wyważać otwartych drzwi, a z drugiej przejmować to, co zostało już dobrze przetestowane.

Autorzy amerykańskich materiałów i publikacji, jakich wiele można znaleźć na temat zaangażowania rodziców w edukację dziecka, głównie skupiają uwagę na trzech aspektach: relacjach rodzica z dzieckiem, stosunku rodzica do szkoły i współdziałaniu rodzica ze społecznością lokalną.

Zainteresowanie społeczne stosunkami między rodzicami a dzieckiem oznacza w praktyce szukanie sposobów pomocy dziecku w nauce, a rodzicom podpowiadanie ułatwień we wprowadzaniu dziecka w arkana życia. Kładzie się więc nacisk na te formy współżycia dorosłych z dziećmi, które budują silne więzi między nimi. Zaleca się rodzicom możliwie długie wspólne spędzanie czasu z dziećmi, niezdawkowe rozmowy, okazywanie dzieciom uczuć przez przytulanie i używanie odpowiednich zwrotów słownych. Nie chodzi tylko o mówienie do dzieci, ale o wysłuchiwanie tego, co one mają nam do powiedzenia. A tematów może dostarczyć przeczytana książka  lub artykuł w prasie, obejrzany program w telewizji czy obraz filmowy. Nie można unikać żadnej okazji do snucia wspomnień o członkach rodziny, miejscach łączących się z losami poprzedniego pokolenia, co daje dziecku poczucie przynależności do szerszej społeczności w czasie i przestrzeni.

W rozmowach należy się troszczyć o prawidłowe używanie języka: mówić z dzieckiem pełnymi zdaniami, używając zwrotów grzecznościowych, poprawiać jego błędy językowe, a w przypadku własnych wątpliwości co do pisowni albo znaczenia słowa – sięgać wspólnie do słowników, wyszukiwarki internetowej, uprzednio podejmując trud odgadnięcia sensu wyrażenia. W ten sposób powstaje rodzaj gry, która wciąga i ośmiela dziecko do używania nowo poznanych kategorii i zwrotów.

Do obowiązków rodziców należy kontrolowanie treści i czasu oglądania przez dziecko telewizji oraz gier komputerowych. Gdy pojawia się agresja, zbyt śmiałe sceny związane z seksem, gdy niejasna jest wymowa moralna przedstawianych konfliktów, nie wystarczy wyłączyć odbiornik; trzeba podjąć z dzieckiem rozmowę na temat wartości zawartych w filmie lub grze, ich moralnych następstwach. Objawem dobrych wzajemnych stosunków między dzieckiem a rodzicami są wspólne wizyty w bibliotece, by odszukać np. stare kroniki, obejrzenie wystawy w muzeum, przedstawienia w teatrze lub choćby wysłuchanie koncertu rockowego.

Ważnymi okolicznościami wspomagającymi dziecko w nauce są zapewnienie mu stałego miejsca do pracy i wypoczynku oraz ustalenie porządku dnia z czasem przewidzianym na naukę, posiłek, zabawę i sen. W harmonogramie zawsze pierwsze miejsce powinno zajmować odrabianie zadań domowych i czytanie książek. Trzeba uwzględniać też czas na rozrywkę, w tym oglądanie telewizji, gry komputerowe i rozmowy telefoniczne. Nie chcąc dopuścić do spóźniania się dziecka do szkoły lub na inne zajęcia, trzeba wprowadzić zwyczaj pakowania plecaka w przeddzień wieczorem, a czas poranny pozostawić na umycie się, ubranie, zjedzenie śniadania i dotarcie do szkoły.

Dla podkreślenia zdrowych więzi ważna jest niezdawkowa wiedza rodzica o szkole, do której uczęszcza dziecko. Służy temu nie tylko rozmawianie z dzieckiem o szkole, ale osobiste interesowanie się życiem szkolnym, np. dzięki wizytom w szkole. Rodzic powinien pytać wychowawcę nie tylko o stopnie i zachowanie dziecka, ale także o zauważone przykłady przejawów jego szlachetności, odwagi lub odpowiedzialności wobec kolegów szkolnych lub ich brak, co pozwoli korygować kształtowanie charakteru dziecka. Trzeba je uczyć pozytywnego nastawienia do szkoły i wychowawców szkolnych; obowiązkiem rodziców jest nagradzanie wysiłków dziecka włożonych w naukę lub za wykazanie się szczególnym postępowaniem.

Ogólnie rzecz biorąc, rodzice powinni bez przerwy dawać dziecku do zrozumienia (bez nieznośnego utyskiwania!), że dają mu wszystko, na co ich stać, ale też oczekują od potomka, by on też rewanżował się tym, co najlepsze i brał odpowiedzialność za to, co robi.

Wchodzą tu w rachubę trzy aspekty zaangażowania rodzica w życie szkolne: utrzymywanie łączności, podejmowanie prac służących ogółowi, poświęcenie uwagi zadanym pracom domowym ucznia. Popularną formą komunikacji rodzica ze szkołą są spotkania z wychowawcą, czyli znane w Polsce wywiadówki. W materiałach amerykańskich wiele miejsca się poświęca przygotowaniu obu stron do takich odwiedzin; proponuje się np. rodzicom i wychowawcom zapisywanie wszelkich pytań i spraw wartych omówienia, które się pojawiają między spotkaniami. Dzięki temu wywiadówki są pełne autentycznych problemów odzwierciedlających życie szkoły.

W USA istnieje indywidualny plan nauczania dla każdego ucznia, zgodny z wymaganiami edukacyjnymi wraz z wyborem przedmiotów lub tematów odpowiadających zainteresowaniom i możliwościom dziecka. Bez aktywnego uczestnictwa rodziców w projektowaniu toku nauki niemożliwe jest sformułowanie takiego planu. Aby z kolei zorientować rodziców w możliwościach szkoły w tej dziedzinie, szkoła wydaje szkolne i klasowe biuletyny oraz doraźne ulotki informacyjne. W tych ulotnych pismach do rodziców zawarte są wiadomości mówiące o planach nauczyciela związanych z życiem klasy, np. zamierzonych spotkaniach, wycieczkach, wyjściach do kina czy teatru, wreszcie przygotowaniach do szkolnych uroczystości i związane z tym prośby do rodziców o współuczestnictwo lub oczekiwaniach wobec ich dziecka.

W publikowanych na dużą skalę materiałach doradczych dotyczących współpracy rodziców ze szkołą zwraca się uwagę na indywidualne formy kontaktów: ustalanie spotkania z nauczycielem w przypadku pojawiających się problemów z dzieckiem. Dla dobrej atmosfery spotkań nie należy zapominać o podziękowaniach nauczycielowi za poświęcony czas i za pomoc w wychowaniu naszego dziecka. Zawsze dobre wrażenie na kadrze nauczycielskiej robi obecność przedstawicieli domu na wszelkiego rodzaju uroczystościach szkolnych, nawet jeżeli nasze dziecko nie jest bezpośrednim uczestnikiem wydarzenia. Jest to też okazja do poznania innych rodziców i wymiany z nimi opinii na tematy szkolne.

Dalsze propozycje aktywnego uczestnictwa rodziców w życiu szkoły to udział w wycieczkach, opieka nad dziećmi na placu zabaw lub w stołówce, sporadyczne uczestnictwo na lekcjach wspomagające nauczyciela opowiadaniami na konkretny, bliski nam temat, pomoc przy redagowaniu i wydawaniu biuletynów informacyjnych klasy, organizacja spotkań czytelniczych, rodzinnych wieczorów tematycznych, np. z dziedziny matematyki, biologii itp. Aby uczestniczyć w ten sposób w systemie edukacji, można się przyłączyć do grupy, np. planującej rozwój szkoły, wstąpić do komitetów szkolnych różnych specjalności.

Podczas spotkań szkolnych należy wykazywać aktywność wobec innych, nieśmiałych rodziców i wciągać ich do życia szkolnego. Można okazać im wsparcie w problemach związanych z ich dzieckiem. W tym celu proponuje się założenie klasowej sieci telefonicznej, dzięki czemu nas, rodziców, nie ominą żadne ważne informacje szkolne.

Rodzice mogą odgrywać ważną rolę w kształceniu swych dzieci wspólnie ze szkołą. Chodzi przede wszystkim o pomoc dzieciom w odrabianiu lekcji. Potrzebna jest do tego współpraca z nauczycielem danego przedmiotu. Rodzic, który nadzoruje odrabianie prac domowych swojego dziecka, zaznajamia się przy okazji z jego edukacją. Największe postępy robią ci uczniowie, którzy ćwiczą w domu pod okiem rodziców. Rodzice nie powinni szczędzić słów uznania dla znaczenia zadanych prac dla uzyskiwania dobrych wyników w nauce. Szczególną wagę przypisuje się roli rodziców w początkowym nauczaniu dzieci czytania i pisania; konieczne jest wyrobienie w dziecku nawyku czytania: przynajmniej 10 minut w pierwszej klasie i o 10 minut dłużej na każdym następnym stopniu edukacji.

Zainteresowanie lekcjami, wspieranie dziecka w pokonywaniu trudności nie oznacza odrabiania za nie lekcji. Pomagać należy przez naprowadzanie, a nie dawanie gotowych odpowiedzi. Jeżeli rodzic zauważy, że zadania domowe są dla jego dziecka zbyt trudne, powinien zgłosić ten fakt nauczycielowi i porozmawiać o sposobach zaradczych.

Dobrze jest wiedzieć, co dla rozwoju naszego dziecka oferują władze lokalne lub środowisko. Do tego konieczne jest włączenie się rodziców w życie miejscowej społeczności. Do kontaktów z lokalną społecznością zalicza się aktywne uczestnictwo w przyjęciach, zabawach, spotkaniach, festynach organizowanych przez lokalne organizacje, np. bibliotekę publiczną, ale też udział w spotkaniach sąsiedzkich.

W Ameryce bardzo popularne są spotkania nawet obcych ludzi przy grillu, czyli barbecue, podczas których omawia się w swobodnej atmosferze wszelkie sprawy dotyczące regionu lub osiedla. Będąc w Stanach, byłam świadkiem, tego że podczas takiego spotkania piętnaście kobiet zawiązało swoisty osiedlowy klub książki; oznaczało to, że każda z nich na początku roku szkolnego odwiedzała księgarnię, kupując jedną książkę z przygotowanej wcześniej listy. Te piętnaście książek następnie przez rok krążyło między uczestniczkami klubu.

Inną formą sąsiedzkiej aktywności były spotkania muzyczne. Co dwa tygodnie w domu innej gospodyni odbywały się wieczory, na których każda osoba – grając, śpiewając, recytując lub malując – prezentowała swoje artystyczne umiejętności. Dzięki tym spotkaniom nawiązują się serdeczne więzi, bo ludzie, podejmując dyskusje lub nagradzając się gromkimi oklaskami, wzajemnie się wspierają w swojej twórczości. Każdy wychodzi zadowolony i ugoszczony przygotowanymi na to spotkanie popisowymi specjałami. Na takich spotkaniach przeważają kobiety. Mężczyźni, jak zauważyłam, przejawiają aktywność związaną ze sportem: organizują drużyny bejsbolowe, podczas których trenują, uczą się pływać, rozgrywają turnieje szachowe, warcabowe itp.

W Stanach Zjednoczonych, podobnie jak i u nas, istnieją określone standardy nauczania. Ułatwia to następnie dokonywanie pomiarów osiągnięć uczniów. Służy temu karta oceny ucznia, w której zawarte są informacje opisujące postępy dziecka lub jego zachowanie. Każdy rodzic, jeśli uzna to za konieczne, może żądać szczegółowszych wyjaśnień. Na każdej karcie znajdują się też wyniki innych dzieci; dzięki temu rodzic może porównać osiągnięcia swojego dziecka na tle dokonań uczniów najlepszych, średnich bądź słabych.

Nadto każda amerykańska szkoła musi prowadzić kartę informacyjną szkoły, w której znajdą się ważne dla rodziców informacje dotyczące organizacji życia szkoły, liczby uczniów w klasach, liczby nauczycieli, średniej zatrudnienia na jednego ucznia oraz szczegółowsze dane dotyczące nauczycieli, szczególnie jeśli chodzi o poziom wykształcenia, odbyte kursy specjalistyczne i doświadczenie w nauczaniu.

Wiele z rozwiązań stosowanych w szkolnictwie amerykańskim jest z pewnością bardzo inspirujących. Niektóre z nich na pewno można wykorzystać w pracy z rodzicami w Polsce, choć należy uwzględnić odrębność kulturową i mentalną obu społeczeństw, a także materialną i polityczną specyfikę obu narodów.


Małgorzata Franciszkowska
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu


 

Maj 2006
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej