Imię i nazwisko:
Adres email:


Nowa matura, ale czy lepsza?

Zgodnie z ustawą oświatową wyniki egzaminów na nowej maturze miały być jedyną podstawą przyjmowania kandydatów na wyższe uczelnie. Przeciwko temu zdecydowanie zaprotestował na wstępie Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w ślad za nim – inne środowiska.


Po długotrwałym nacisku administracji oświatowej opór uczelni stopniowo słabł, aż do kapitulacji krakowskiej uczelni wyłącznie. Przyjęto, że wyniki uzyskane z egzaminów według nowego rytu będą jedynym kryterium decydującym o przyjęciu studentów na wszystkie wydziały (z wyjątkiem uczelni artystycznych). Wynika zatem, że same tylko zapisy ustawowe oraz zapewnienia Ministerstwa Edukacji i Nauki o wiarygodności wyników egzaminowania maturzystów przez centralną oraz regionalne komisje egzaminacyjne są wystarczające, aby egzaminacyjny know-how zaaprobować bez należytego sprawdzenia jego jakości.

Trzeba uczciwie powiedzieć, że końcowe sprawozdanie z wynikami nowej matury za ubiegły rok przygotowane przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, jego objętość, łącznie z licznymi kolorowymi wykresami oraz zestawieniami średnich arytmetycznych, mediana standardowych odchyleń etc., robi duże wrażenie. Zewnętrzna forma raportu nie może jednak zmienić faktu, że wyniki nowej matury za rok 2005 okazały się niedostatecznie wiarygodne, co próbowałem dowieść w artykule “Między fikcją a rzeczywistością”, opublikowanym na łamach lutowego numeru “Edukacji i Dialogu” wraz z uzupełniającym anonsem “Egzaminy według wzoru” w numerze 4/06 “EiD”.

Wyniki egzaminacyjne, które nie są dostatecznie jednoznaczne i godne zaufania, muszą być szkodliwe zarówno ze względów kształceniowych, jak i wychowawczych, a w dłuższej perspektywie działają korodująco zarówno w dziedzinach kształcenia i wychowywania. Uzasadnione wydaje się przypuszczenie, że na podstawie wyników punktowych nowej matury uczelnie przyjęły wcale niemałą liczbę maturzystów, którzy zgodnie z posiadaną wiedzą nie powinni zostać przyjęci. Tym samym odmówiły przyjęcia w przybliżeniu takiej samej liczbie lepszych od nich kandydatów, którym w testowej “strzelaninie” w nowej maturze nie dopisało szczęście.

Im szersze będzie pasmo niejednoznaczności w wynikach egzaminacyjnych, tym więcej młodych ludzi będzie ponosiło ujemne konsekwencje wynikające z pomieszania w nowej maturze zasad obowiązujących w grach losowych z zasadami rzetelnego egzaminowania. Ujemne konsekwencje braku jednoznaczności egzaminowania ponoszą bowiem nie tylko maturzyści, którym nie udało się dostać na studia – chociaż powinni zostać przyjęci. Konsekwencje te ponoszą również ci maturzyści, którzy zostali przyjęci, ale wcześniej czy później nie będą w stanie sprostać stawianym wymaganiom i dyplomów ukończenia studiów nie otrzymają.

Uczniowie – często znacznie lepiej niż nauczyciele – orientują się, kto z nich jest dobry, a kto słaby i z czego; kto umie, a kto tylko udaje, że umie. Warto się zatem chociażby przez chwilę zastanowić, jak wielu maturzystów, którzy poświęcili dużo czasu na naukę angielskiego, z wielkim zdziwieniem stwierdziło, że ich koledzy znacznie słabiej od nich znający angielski uzyskali, mimo tego, znacznie lepsze oceny punktowe. Czy można się zatem dziwić, że ich po prostu “trafiało”? Edukatorzy i moralizatorzy bardzo chętnie piętnują i obwiniają za niewłaściwe zachowanie wyłącznie samych uczniów, ale czy słusznie?

Pasmo niejednoznaczności w ocenach punktowych zostało wbudowane w system egzaminowania nazywany nową maturą i w nim pozostanie. Ujawni się w wynikach tegorocznej nowej matury, chociaż inaczej niż w ubiegłym roku i w innych przedmiotach maturalnych. Trzeba zatem podjąć działania zmierzające do jego zawężenia, aby objęło możliwie małą część maturzystów. Jednym z możliwych rozwiązań jest wprowadzenie poprawki “na zgadywanie” w ocenach punktowych za zadania testowe nazywane zadaniami zamkniętymi wielokrotnego wyboru. I tak, w przypadku zestawu dziesięciu zadań testowych typu prawda czy fałsz uczniowie, którzy nie znają ani jednej prawidłowej odpowiedzi, mogą, zgadując, uzyskać średnio 5 punktów. A zatem uczeń, który uzyskałby 5 lub mniej punktów, po uwzględnieniu poprawki “na zgadywanie” (p.zg = 5) otrzymywałby tylko 0 punktów; zamiast 6 punktów uzyskałby tylko 2 punkty (p.zg = 4), zamiast 7 punktów 4 punkty (p.zg = 3), zamiast 8 punktów 6 punktów (p.zg = 2), a zamiast 9 punktów 8 punktów (p.zg = 1). Poprawka “na zgadywanie” jest równa zeru (p.zg = 0) tylko w przypadku w pełni poprawnej odpowiedzi za 10 punktów.

Zarówno uwzględnianie, jak i nieuwzględniane poprawki “na zgadywanie” jest niekorzystne. Nieuwzlędnianie poprawki “na zgadywanie” faworyzuje słabych uczniów, przyznając im punkty za wiedzę, której nie posiadają. Nieuwzględnianie poprawki “na zgadywanie” pozwala też manipulować osiągnięciami uczniów i nauczycieli za pomocą zadań zamkniętych wielokrotnego wyboru.

Z całą ostrością ujawniło się to w wynikach testowych z języka angielskiego w porównaniu z wynikami uzyskanymi przez tych samych maturzystów z innych przedmiotów maturalnych w inauguracyjnej edycji nowej matury. Natomiast uwzględnianie poprawki “na zgadywanie” działa krańcowo odmiennie. Nadmiernie obciąża niskie oceny punktowe uzyskiwane zazwyczaj przez słabych uczniów. Zgodnie z podanym powyżej przykładem maturzysta, który nie odgadnie ani jednego punktu testu, a prawidłowo odpowie na pięć zadań typu prawda czy fałsz, otrzymuje 0 punktów, co statystycznie może być uczciwe, ale z całą pewnością nie jest uczciwe w stosunku do poszczególnych uczniów.

Wprowadzenie poprawki “na zgadywanie” spowoduje obniżenie wszystkich ocen punktowych za zadania testowe, a tym samym i wyliczanych na ich podstawie średnich arytmetycznych w zależności:

1 pt (w.odp) = 1 pt (w.zg) = 0 pt (w)
  • (w.odp) oznacza punkty uzyskane przez ucznia w wyniku odpisywania,
  • (w.zg) oznacza punkty uzyskane w wyniku odgadywania prawidłowych odpowiedzi,
  • (w) punkty, które uczeń uzyskał na podstawie posiadanej wiedzy.

Powszechnie i zgodnie uważa się, że nie wolno stawiać znaku równości między (w.odp) i (w); w nowej maturze bez żadnych podstaw stawia się jednak znak równości między (w.zg) i (w)

Pomiary kompetencji uczniów, jak również i pomiary dydaktyczne, które pojawiły się z wielkim nagłośnieniem w środkach masowego przekazu, przeminęły bez żadnego śladu. Podobny los spotka też nową maturę łącznie z jej zadaniami zamkniętymi wyboru wielokrotnego typu prawda czy fałsz. Na obecnym etapie przygotowań do przeprowadzenia kolejnej edycji nowej matury wprowadzanie jakichkolwiek zmian w zasadach lub kryteriach jej przeprowadzenia spowodowałoby więcej zamętu niż korzyści.

Wydaje się jednak, że uczciwym rozwiązaniem dla maturzystów byłoby wprowadzenie kilku uregulowań umożliwiających bardzo dobrym uczniom uzyskanie upragnionych indeksów bez dodatkowych egzaminów i stresów, a jednocześnie ograniczających możliwość przyjmowania na studia słabo przygotowanych i liczących na szczęście maturzystów.

Uczelnie nie popełnią większego błędu, jeżeli na podstawie wyników nowej matury przyjmą 50% ogółu maturzystów, których oceny punktowe w przedmiotach egzaminacyjnych na określone kierunki studiów będą wyższe od odpowiednich średnich arytmetycznych. Około 30-40% maturzystów, którzy uzyskają wyniki poniżej średniej arytmetycznej można poddać ponownej weryfikacji na egzaminach wstępnych. O przyjęciu na studia w tej grupie kandydatów decydowałby w 50% wynik uzyskany na nowej maturze, a w 50% wynik uzyskany na egzaminie wstępnym. Egzaminy wstępne w sposób znaczący zwiększałyby szansę uzyskania indeksu przez lepiej przygotowanych kandydatów, pozbawiając jednocześnie złudzeń tych kandydatów, którzy swoje osiągnięcia na nowej maturze zawdzięczać będą przede wszystkim szczęśliwemu odgadnięciu prawidłowych odpowiedzi, a nie swojej wiedzy.

Szczególnie dużo niepewności i zamieszania występuje zawsze na pograniczu możliwości zdał – nie zdał. W paśmie tym może się mieścić według uznania Ministerstwa Edukacji i Nauki około 10-20% maturzystów, którzy uzyskają najniższe oceny punktowe na nowej maturze. Byłoby korzystnie dla tych maturzystów, aby mogli pod koniec sierpnia zdawać maturę poprawkową. Dopiero wyniki uzyskane na maturze poprawkowej byłyby rozstrzygające, ponieważ jako wynik końcowy można byłoby przyjmować średnią z majowego i sierpniowego egzaminu. Połowa z tych maturzystów uzyskiwałaby świadectwa maturalne z prawem ubiegania się o przyjęcie na studia wyższe w przyszłym roku akademickim. Pozostali maturzyści mogliby powtarzać klasę maturalną lub też przystępować eksternistycznie do matury pod koniec przyszłego roku szkolnego.

Nowa matura (gdzie niegdzie pisana jeszcze dużymi literami) z czerwonym światłem wyłącznie na samo tylko odpisywanie, a z zielonym światłem na zgadywanie nie jest żadnym osiągnięciem egzaminacyjnym i tylko ludzie nieodpowiedzialni mogą przypisywać jej walory wychowawcze.


Aleksander Janik
Kraków




Maj 2006
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej