Imię i nazwisko:
Adres email:


Komu potrzebne jest ocenianie w szkole?

Ocenianie jest mechanizmem specyficznym dla szkoły i dobrze znanym osobom związanym na różne sposoby z edukacją. Można je analizować w aspekcie administracyjnym lub psychopedagogicznym.


Z administracyjnego punktu widzenia ocena pełni rolę selekcyjną, a więc w znacznym stopniu określa szanse i przebieg dalszej drogi szkolnej (i zawodowej) ucznia. Z perspektywy psychologicznej można ustalać, jakie mechanizmy psychiczne regulują wpływ oceniania na człowieka. Pedagog natomiast przyjmuje założenie, że ocena jest instrumentem, który ma dynamizować procesy uczenia się przez pełnienie funkcji informacyjnej i motywacyjnej. Choć jednak w wielu pracach pedagogicznych rozważaniom na temat ocen towarzyszy klimat spokojnej pewności, że z reguły oceny należycie pełnią swoje funkcje, to ogólnospołeczna atmosfera wokół tej kwestii dowodzi, że ocenianie stanowi newralgiczny obszar działalności szkoły, będący często źródłem frustracji i niezadowolenia. Nie od rzeczy będzie zatem sformułowanie kilku refleksji na ten temat.

Wystawiając oceny, nauczyciel zakłada, że uczeń dzięki przypisanej mu nocie dowie się, w jakim stopniu opanował obowiązujący go materiał. Ta informacja, a także świadomość, że w najbliższym czasie będzie znowu oceniany, ma go motywować do dalszej pracy. Rzeczywiście do pewnego stopnia oceny pełnią funkcję informacyjną. Jednak niepewność nauczycielskich diagnoz, łatwość i powierzchowność w ferowaniu wyroków, uzależnienie człowieka od mechanizmów rządzących spostrzeganiem innych ludzi, które sprawiają, że np. ludzi atrakcyjnych i pięknych jesteśmy skłonni oceniać wyżej niż nieatrakcyjnych i brzydkich – wszystko to powoduje, że informacja zawarta w ocenie bywa mocno zakłócona.

W odczuciu społecznym ocena często stanowi nie tyle nośnik informacji i zachętę do wysiłku, ile przede wszystkim narzędzie władzy nauczyciela. Dzięki ocenianiu łatwej mu pełnić rolę decydenta oraz egzekutora swoich wymagań i oczekiwań, przez co staje się źródłem nie tyle wiedzy, ile gratyfikacji lub kar. Uczniowskie schlebianie nauczycielowi, unikanie zatargów, przemilczanie opinii i sądów przez niego nieakceptowanych – wszystko to ma swoje źródło w ocenie jako atrybucie szkolnej władzy. Ocena okazuje się straszakiem, co wyraża się w fakcie, że częściej w szkole można usłyszeć przywołującą ucznia do porządku groźbę “bo dostaniesz dwóję” niż zaniepokojone “bo nie będziesz tego wiedział”, chyba że z uzupełnieniem “…na klasówce”. Jak bardzo szkoła jest postrzegana jako miejsce nieograniczonej władzy nad uczniem, świadczy przytoczona przez Krumma wypowiedź matki, która skarży się, że “szkoła ma zakładnika”.

Ocena rzeczywiście zawsze o czymś informuje, choć niekoniecznie o wiedzy ucznia. Badawcza analiza ocen szkolnych może dużo powiedzieć o różnych innych elementach życia klasy czy szkoły, na przykład o sympatii i antypatii nauczyciela do poszczególnych uczniów, o jego uogólnionej tendencji do doceniania pracy uczniów bądź jej niedoceniania, jego kompetencjach wyrażających się w wynikach osiąganych przez nauczanych przez niego uczniów, o związku ocen (lub jego braku) z innymi wskaźnikami rozwoju uczniów, a nawet o randze przedmiotu w szkole. Tak więc ocena pełni funkcję informacyjną, ale nie należy z góry zakładać, że wiemy na pewno, o czym nas informuje.
 

Źródło motywacji czy rywalizacji

Ocena może, ale nie musi motywować do pracy. Każdy nauczyciel zna liczne przypadki, gdy wystawiony stopień wręcz zniechęcił ucznia do jakiekolwiek dalszego wysiłku, a w drastycznych sytuacjach stał się źródłem lęku czy nawet fobii szkolnej. Choć z pewnością istnieją takie sposoby formułowania oceny, które motywują do uczenia się i wskazują uczniowi niezbędne kierunki pracy, to jednak trzeba pamiętać, że oddziaływanie na motywację nie musi oznaczać motywowania. Może również prowadzić do jej zaniku.

Zbyt często wystawianie ocen staje się zasadą działania szkoły. W ten sposób funkcja motywacyjna oceny została wypaczona. Dla wielu uczniów staje się ona celem w samym sobie, dystansując jako przedmiot zabiegów takie czynniki, jak wiedza, umiejętności i inne założone efekty szkolnej nauki. Dlatego zadowala ich wysoki stopień uzyskany za ściągniętą pracę domową. Przestaje im zależeć na dobrze wykonanym zadaniu i świadomości, że czegoś rzeczywiście się nauczyli. Chodzi im coraz bardziej o to, by przetrwać (w wypadku słabszych uczniów) lub błysnąć średnią ocen (w przypadku tych lepszych).

To właśnie dlatego po wprowadzeniu przez reformę systemu oświatowego oceny opisowej w najmłodszych klasach pojawiły się skargi, że uczniowie nie chcą się teraz uczyć. Nie mają po co. Pytają: “Proszę pani, a to będzie na ocenę?”. Wielu nauczycieli wyciągnęło stąd wniosek, iż ocena jest niezbędna, by uczniowie mieli motywację do pracy. Tymczasem zdaje się, że mamy tu do czynienia z czymś, co można by nazwać uzależnieniem od oceny. Niestety uczniowie, którzy nauczyli się pracować wyłącznie dla noty w dzienniku (wspierani w tym niejednokrotnie przez podobne oczekiwania rodziców), przestają widzieć inny sens wysiłku intelektualnego. Perspektywa otrzymania upragnionej cyfry (lub innego symbolu sukcesu) przesłania im wszystko inne.

Oczywiście, aby sama aktywność na zajęciach stała się dla ucznia wartością, nie wystarczy “odwyk” od oceniania. Przebieg lekcji musi być na tyle atrakcyjny, by uczniowie mogli się wciągnąć w zdobywanie wiedzy. Dlatego rezygnacja z oceniania w przypadku edukacji wczesnej lub zmniejszanie jej znaczenia jako wartości w starszych klasach jest zawsze poważnym wyzwaniem dla nauczyciela jako organizatora pracy na lekcji. Zajęcie nudne, postrzegane jako nieprzydatne, oderwane od życia, odwołujące się głównie do pamięci i schematycznych ćwiczeń nie angażują ucznia. Wtedy nauczyciel sięga po ocenę, bo bez tego rodzaju kija i marchewki nie jest w stanie zmusić swoich uczniów do pracy.

Czy zatem oceniać na lekcjach?

Czy to znaczy, że nie powinniśmy informować ucznia i jego rodziców, jakie czyni postępy? Wręcz przeciwnie. Rzecz idzie jednak nie o to, czy oceniać, czy informować o kompetencjach i czy motywować do dalszej pracy, ale w jaki sposób to robić. Nie jest bowiem prawdą, o czym próbują nas przekonać liczne podręczniki pedagogiczne, że ocena po prostu “pełni funkcję informacyjną i motywacyjną”.

Tylko niektóre sposoby oceniania niosą ze sobą duży ładunek informacji i zachęcającego wsparcia. Człowiek potrzebuje informacji zwrotnej o swoich umiejętnościach i osiągnięciach. Musi wiedzieć, na ile dobrze i na ile coraz lepiej czyta, liczy, prowadzi samochód itp. To właśnie dlatego, jeśli jesteśmy samoukami albo po prostu samodzielnie przygotowujemy się do egzaminu, wolimy mieć podręcznik czy program komputerowy z wykazem poprawnych odpowiedzi na końcu. Co nam bowiem po naszych rozwiązaniach i ćwiczeniach, jeśli nie wiemy, czy dobrze je wykonaliśmy?

Jeśli tak jest, dlaczego zatem narzekamy na oceny cyfrowe i dlaczego tyle się pisze o ich ewentualnych niekorzystnych skutkach dla uczniowskiej psychiki? Otóż dlatego, że czymś zupełnie innym jest informacja: “Tu masz zły wynik” lub “Na 10 zadań masz 7 dobrych, trzy ostatnie trzeba jeszcze poprawić” od informacji “Jesteś trójkowy”, a do tego właśnie najczęściej sprowadza się szkolna ocena cyfrowa lub jej symboliczne zastępniki w najmłodszych klasach (różne – powiedzmy szczerze – zinfantylizowane uśmiechnięte lub smutne słoneczka czy zwierzątka o tradycyjnie przypisywanych zróżnicowanych zdolnościach do uczenia się itd.).

Stopień w dzienniku staje się etykietą, niemal czymś w rodzaju przezwiska, jakie szkoła nadaje uczniowi. Stawiając ocenę cyfrową, dokonujemy swojego rodzaju segregacji uczniów tym bardziej bolesnej, że tylko sprawność intelektualna może im zapewnić przynależność do wyższej “kasty”. Wrażliwość społeczna, przedsiębiorczość, talenty artystyczne, poczucie humoru, zaradność i inne walory, które cenione są w różnych sytuacjach poza klasą, w szkole bledną w zestawieniu z dobrą pamięcią i zdolnością do przetwarzania danych.

W etykiecie tkwi pewna nieuchronność i nierozwojowość. Nieuchronność, bo uczniowie trójkowi na ogół pozostają trójkowi, przynajmniej jak długo nie zmienią szkoły, a szóstkowi nie za bardzo mogą osiągnąć coś więcej, więc właściwie nie opłaca im się pracować.

Pamiętajmy zatem, że stosowane przez nas ocenianie nie jest po prostu nauczycielskim szacowaniem zasobu wiadomości i umiejętności. Ocenianie jest rodzajem soczewki, w której skupiają się liczne przejawy szkolnych ideologii i cech systemowych oświaty. Co więcej, ocenianie jest tym elementem życia szkolnego, który łatwo ulega dysfunkcyjności, wywołując wówczas liczne niekorzystne skutki edukacyjne. Można by rzec: “Powiedz mi, jak oceniasz, a powiem ci, kim będą twoi uczniowie”.


Dorota Klus-Stańska
Uniwersytet Gdański



Literatura
1. H. Brycz, Trafność spostrzegania własnych i cudzych zachowań, Kraków 2004, “Impuls”.
2. V. Krumm, “Na ile otwarta jest szkoła publiczna”, “Kwartalnik Pedagogiczny” 1989.





Maj 2006
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej