Z belfrem na Gadu-Gadu
Zanim jednak zaczniemy poszukiwać rozwiązań pedagogicznych, spróbujmy poznać wroga i ocenić skalę zagrożenia. Czy ten nowy rzeczywiście jest gorszy? Na pewno wystepuje w wielu postaciach, bo elektronika niesie ze sobą wiele możliwości: e-maile, blogi, czaty, programy do komunikacji internetowej, SMS-y… A każdy następny dzień może przynieść jeszcze inne, kuszące ucznia propozycje służące wzajemnej komunikacji. Z niektórymi nauczyciele już się oswoili, inne zaś są źródłem kłopotów, ale są związane z pozalekcyjnym życiem ucznia, więc odpowiedzialność można częściowo przerzucić na innych.
Czat dość jednoznacznie jest uznawany przez nauczycieli za niebezpieczne narzędzie komunikacji, ponieważ jest miejscem sieciowym, gdzie można się sprytnie ukryć i karmić własne dewiacje.
Poczta elektroniczna natomiast jest traktowana w wielu szkołach jako wygodny środek kontaktu z uczniami, a nawet rodzicami. Nauczyciele na bieżąco mogą dzięki niej przesyłać rodzicom informacje o uczniu: oceny, uwagi, zawiadomienia, mogą nawet sprawdzać prace domowe uczniów, utrzymując z każdym z nich indywidualny kontakt. Jednak na razie na taką formę kontaktu mogą sobie pozwolić szkoły prywatne, które są wyposażone w nowe komputery i programy. W szkołach tych jest mniej uczniów i nauczyciel ma czas na prowadzenie tego typu korespondencji. Trudno to przenieść na grunt szkół publicznych, gdzie klasy liczą średnio po 30 uczniów, a gimnazjalne nawet po 35, w których brakuje pieniędzy na papier do kserokopiarki, a cóż dopiero mówić o drogich programach multimedialnych. Komputery niby są i instytucje lokalne chwalą się, że w każdej szkole jest pracownia internetowa, tyle że często przestarzała, z sypiącym się sprzętem. A nie każdego nauczyciela stać na założenie Neostrady czy stałego łącza, bo ceny za te usługi są nadal wysokie.
Można jednak spotkać nauczycieli zapaleńców, którzy w ramach swojego abonamentu mailują z uczniami. Starsi koledzy po fachu namawiani przez nich do nowych form kontaktu odpowiadają: Po pracy, to ja chcę zapomnieć o szkole. I tak mi nie płacą za nadgodziny. Chociaż może uogólnienie, że w ten sposób zachowują się wyłącznie starsi nauczyciele, jest niesprawiedliwe. Na uczelniach bowiem już od jakiegoś czasu popularne stało się wysyłanie profesorom fragmentów prac doktorskich, a nawet magisterskich. Wielu profesorów czasem lepiej niż student zna edytor tekstu i wręcz ustala reguły zaznaczania poprawek. Zazdroszczę tym studentom, którzy nie muszą jechać kilka godzin pociągiem po odbiór tekstu, by w dodatku dowiedzieć się na przykład, że wyjazd był bezowocny, bo promotor nie zdążył czegoś przeczytać i wyznaczył kolejny termin za tydzień.
W przypadku szkolnictwa wyższego emailowanie ze studentami staje się uczelnianą codziennością, takie same sytuacje na poziomie szkoły podstawowej należą wciąż jeszcze do rzadkości. Bywają jednak czasem bardzo inspirujące e-maile, rozwijające twórczość ucznia, na co tak wielki nacisk kładą współczesne programy kształcenia. Poniżej prezentuję przykład wymiany korespondencji między nauczycielką mającą dużo więcej niż dwadzieścia lat, choć kobietom wieku się nie liczy, tym bardziej że w internecie istotny jest wiek „wirtualny”, a uczennicą szczególnie uzdolnioną w dziedzinie języka polskiego. Daje on możliwość bliższego kontaktu i zainteresowania się sprawami uczennicy, którego czasem brak podczas lekcji w kilkudziesięcioosobowej klasie.
Dzień dobry!
Przed chwilą wstałam, skopiowałam cały tekst do Worda, wypisałam numery rozdziałów itd. W załączniku wysyłam 15 rozdziałów + szesnasty niedokończony. To tylko z zakresu „Arelee”, bo wcześniej były tam tylko potterowskie, szczerze mówiąc, niezbyt inteligentne teksty. To jeszcze nie jest koniec pamiętnika elfki, dlatego, że mam jeszcze dość ciekawy pomysł na przynajmniej 5 rozdziałów, a blog teoretycznie można pisać bez końca, tj. do wyczerpania weny twórczej. Jak tylko coś napiszę, będę od razu Pani wysyłać.
Pozdrawiam. Marta z klasy Va.
PS Blog prowadzę już od ponad dwóch miesięcy, ale nie chciałam nikomu mówić, dopóki nie będzie tam wystarczającej ilości tekstu. W tej chwili tylko tego opowiadania jest ok. 18 stron, więc myślę, że czytanie zajmie Pani trochę czasu : -) I czy mogłaby mi Pani poradzić, czy zostawić tę narrację w pierwszej osobie, czy zmienić na trzecią?
Droga Marto.
Twój blog jest bardzo interesujący i pięknie zaprojektowany. Mój przyjaciel socjolog zachwycał się Twoim tekstem i muzyką na blogu. Postanowił wpisać Ci komentarz. Spróbuj ten tekst, który wystawiasz na stronie, zamienić na opowiadanie. Pamiętaj tylko o budowie opowiadania. Jeśli Ci się to uda, spróbujemy przesłać tekst do jakiegoś czasopisma SF. Jeśli chodzi o Twoje pytanie, to musisz sama rozstrzygnąć, na czym bardziej Ci zależy, pamiętając, że do wyrażenia emocji lepiej nadaje się pierwszoosobowa narracja. Jest jednak o wiele trudniejsza. Jeżeli zaś pragniesz przedstawić bohaterkę i zdarzenia, to odpowiedniejsza jest narracja w trzeciej osobie. Kiedy podejmiesz decyzję, nie chcę Ci bowiem nic narzucać, udzielę Ci rad i pomogę w prowadzeniu wybranej narracji. Twoja nauczycielka języka polskiego.
PS Czekam na cały tekst.
I późniejsza odpowiedź uczennicy, która pokazuje nie tylko dużą rolę tych elektronicznych korespondencji w rozwijaniu jej zdolności, ale także świadczy o zaufaniu i przywiązaniu do nauczyciela. Burzy też potoczne opinie, że komputer odzwyczaja od prawdziwych kontaktów z rówieśnikami. Zapewne takie sytuacje się zdarzają, jak w przypadku każdego nałogu czy pewnego rodzaju zaburzenia psychicznego, nie muszą jednak być regułą.
No to cały tekst jest już gotowy. Jeszcze tylko chcę poprawić parę szczegółów. Na mój blog założyłam blokady, bo ktoś mi zostawiał niezbyt cenzuralne komentarze. Ale teraz już zabezpieczenia są zdjęte, tylko komentować ani pisać w księdze gości nie można bez zalogowania. Tęsknię już za szkołą (no, tego się po sobie nie spodziewałam. I za Panią też tęsknię, jak zawsze, najbardziej.
Oczywiście wybór środka komunikacji powinien być dostosowany do wieku. Uczeń młodszy inaczej zareagowałby na niecenzuralne wypowiedzi, byłyby one niebezpieczne dla jego rozwoju. Ale tak jak od momentu pojawienia się dziecka na świecie osoby dorosłe pomagają dzieciom w wyborze jedzenia, ubrań, zabawek, tak i w tym przypadku obowiązek pomocy spoczywa właśnie na nich. Najpierw jednak sam dorosły musi się zastanowić, co i w jakim zakresie jest dla dziecka niebezpieczne, co obojętne, a co wręcz może być przydatne i konieczne.
Prawdziwą plagą zdaniem wielu nauczycieli, a nawet całych placówek edukacyjnych, okazały się w ostatnich miesiącach telefony komórkowe. Prawdopodobnie w miastach co trzeci uczeń szkoły podstawowej nosi do szkoły telefon komórkowy. Niedługo na jednego ucznia będzie przypadać kilka telefonów, bo rodzice lub starsze rodzeństwo po rozwiązaniu dwuletniej umowy abonamentowej przekazują stary aparat młodszemu członkowi rodziny. Coraz częściej komórki stają się też popularnym prezentem komunijnym zastępującym tradycyjny zegarek.
Uczniowie zaczynają wysyłać do siebie SMS-y, MMS-y, „puszczać” tzw. sygnałki, nagrywają rozmowy, pstrykają zdjęcia… I właśnie: niektórzy fotografują z ukrycia nauczycieli, wychwytując śmieszne pozy i miny, chłopcy próbują sfotografować swoje koleżanki tak, by uwypuklić ich wdzięki, niekoniecznie za ich zgodą. Następnie takie zdjęcia są rozsyłane nie tylko do wszystkich zainteresowanych, ale i przypadkowych odbiorców. Do zdjęć są dopisywane komentarze, bywa że mało kulturalne. Krąg odbiorczy staje się bardzo szeroki, albowiem po przyjściu do domu można takie multimedialne zapisy przesłać siecią i rozpowszechnić na dużą skalę. Opisywane były już przypadki rozpowszechniania nieprzyzwoitych tekstów i fotografii, nawet o charakterze niemalże pornograficznym, najczęściej podczas wycieczek szkolnych.
W niektórych szkołach gimnazjalnych i podstawowych odnotowano nieprzyjemne ekscesy: uczniowie wysyłali wulgarne i obraźliwe SMS-y do nauczycieli. Przyczyny były różne: złość z powodu niedostatecznej oceny na klasówce albo też brak szacunku, na ogół w przypadku młodych nauczycieli (czasami niestety podsycany przez zasłyszane w domu wypowiedzi rodziców) czy też skrywane uczucia młodzieńcze do trochę starszego od siebie nauczyciela, po prostu, zwyczajne, stare jak świat podkochiwanie się w nauczycielu.
Problem jest więc niezwykle poważny, ponieważ wygłupy te zaczynają mieć znamiona przestępstwa, gdyż naruszają podstawowe prawa konstytucyjne, a mianowicie prawo do ochrony danych osobowych i prawo do szacunku. W porównaniu z tym głównym problemem takie zachowania, jak niewyłączenie komórki przed wykładem lub lekcją, odczytywanie SMS-ów podczas rozmowy stają się drobnym uchybieniem z zakresu kultury zachowania. Jak sobie radzą z tym szkoły?
Przyznają minusowe punkty za sprawowanie, wpisują konwencjonalne uwagi do zeszytów. Sposoby te rzadko jednak bywają skuteczne, więc coraz więcej placówek wprowadza ogólny i całkowity zakaz używania, a nawet noszenia komórek do szkoły. Te ostatnie posunięcia powodują z kolei powszechne oburzenie rodziców, którzy zapracowani, zabiegani, rzadko bywający w domu, bo większość czasu zajmuje im praca zawodowa, próbują przekonać pedagogów, że telefon jest niezbędnym w ich życiu rodzinnym przedmiotem zapewniającym kontakt z dzieckiem, że umożliwia im kontrolę nad pociechą, kiedy są poza domem itp. I trudno temu zaprzeczyć, nie przyznać racji, bo sami dorośli, w tym i nauczyciele, używają go w tych samych lub podobnych celach.
Komu więc przyznać rację: oburzonym rodzicom czy załamanym, próbującym odpowiednio wychować młodzież nauczycielom? A może zamiast prowadzić wojny z rodzicami spróbować znaleźć inne rozwiązanie?
W sumie obie strony konfliktu mają wspólny cel, jakim jest wychowanie dziecka, nauczenie go radzenia sobie w świecie, na podstawie jednak ustalonych norm społecznych. Pedagodzy mogą się zastanowić, co w dzisiejszych czasach powiedziałby cytowany chętnie Janusz Korczak, głoszący prawa dziecka. I do jakiego typu przedmiotów zaliczyć telefon: czy do zdecydowanie szkodliwych, jak na przykład broń lub przysłowiowe zapałki w ręku dziecka, czy też przyrównać go do kartki papieru i długopisu – rzeczy, które od dawna służyły do komunikacji? Czy problem tkwi rzeczywiście w przedmiocie, czy też w umiejętności właściwego korzystania z niego? Oczywiście należy uwzględnić wiek dziecka. Nie można dać dziecku do ręki narzędzia, jeśli nie jest ono w stanie zrozumieć jego funkcji i czyhających niebezpieczeństw, podobnie jak nie uczy od razu małego dziecka posługiwania się nożem i widelcem.
Identycznie jest z innymi przedmiotami, a więc równieżb telefonem komórkowym. Całkowity zakaz, bez wytłumaczenia przyczyn takiej decyzji, wydaje się jednak także niewychowawczy. Pewnych mechanizmów spowodowanych gwałtownym rozwojem techniki nie jesteśmy już w stanie cofnąć, a może nawet nie musimy lub nie powinniśmy, bo po co mamy to robić, jeśli ułatwiają nam one życie.
Jeżeli zabronimy przesyłać SMS-y, MMS-y, zdjęcia, to czy to naprawdę zlikwiduje główny problem używania nieprzyzwoitych treści i naruszania ochrony danych? Możemy przypuszczać, i to z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie, bo i wcześniej takie sytuacje się zdarzały, może tylko skala była mniejsza. Przecież już od czasów zastosowania papieru w szkolnictwie, a pewnie i wcześniej, kiedy pisano na glinianych tabliczkach, uczniowie pisali do siebie liściki, okraszali je rysunkami, a czasem nawet wyrządzali krzywdę koledze, rozbijając mu tabliczkę na głowie, czyli wykorzystując ją w nieodpowiedni sposób.
Od czasów Adama i Ewy wiemy, że zakazany owoc lepiej smakuje. Co więc zrobić, jeśli już został zerwany? Wzorując się nadal na Biblii – ustanowić przykazania. A dostosowując to do poruszonej sprawy, po prostu ustalić pewne normy dobrego zachowania, a później konsekwentnie ich uczyć i przestrzegać. I tutaj pojawia się najważniejszy problem, będący przyczyną wszelakich innych kłopotów w różnych dziedzinach życia, nie tylko szkolnego: brakuje nam pewnych ustalonych i akceptowanych hierarchii wartości, kodeksów moralnych, autorytetów.
Taki kodeks korzystania z komórki jest w zasadzie bardzo prosty i niewiele się różni od zasad dotyczących komunikacji słownej czy na papierze. Wystarczy uczyć dzieci, że rozmowa przez telefon lub czytanie SMS-ów podczas kontaktu z inną osobą jest wyrazem braku szacunku do naszego rozmówcy czy też nauczyciela na lekcji. Podobnie przedstawia się sprawa z przesyłaniem informacji o innych bez ich zgody czy używania wulgaryzmów.
Rodzicom też może warto uświadomić, że nawet dziecko ma prawo do chwili dla siebie i dla rówieśników, więc niekoniecznie podczas wycieczki szkolnej z zapewnioną opieką wychowawców trzeba dzwonić co pięć minut, by sprawdzić, co teraz pociecha robi, bo wówczas kończy się to izolacją od grupy i niemożnością wejścia do jakiegokolwiek muzeum.
Pamiętajmy też o tym, że jedną z bardziej skutecznych metod wychowania jest osobisty przykład. Stosujmy się więc do tych samych zasad w przypadku korzystania z komórki, szanujmy naszego młodszego rozmówcę, nie przerywajmy rozmowy z dzieckiem, bo dzwoni do nas koleżanka na pogaduchy, wyłączajmy komórki, prowadząc wykład. Może problemem będzie jedynie zwrócenie uwagi, jak powiedziała jedna z nauczycielek, by uczennica nie puszczała jej sygnałów oznaczających, że życzliwie o niej myśli i pamięta, bo jej te sygnałki przeszkadzają w pracy, a ona nie jest ich zwolenniczką. A może nawet telefon komórkowy czasem będzie okazją do miłego wyrażenia słowami uczuć między nauczycielem a uczniem?
Komunikatory internetowe przebojem weszły do powszechnego użytku. Dziś trudno sobie wyobrazić internet bez ICQ, Gadu-Gadu czy Tlenu. Te proste programy nie tylko pozwalają na prowadzenie rozmów z innymi użytkownikami sieci w czasie rzeczywistym; ich możliwości są coraz bogatsze i obejmują także wysyłanie wiadomości SMS, wspólne surfowanie po stronach WWW, a nawet komunikację głosową. Komunikatory służą nie tylko rozrywce, stanowią także wsparcie w grupowej pracy w wielu firmach.
Być może dla wielu czytelników potrzebny byłby słowniczek wyjaśniający znaczenie przytoczonych tu skrótowców i nazw; wyjaśnię tylko nazwę blog, a właściwie Weblog. To rodzaj strony internetowej, na której autor umieszcza datowane wpisy, zazwyczaj wyświetlane od najnowszego do najstarszego. Blogi mają zwykle system archiwizacji wpisów, możliwość komentowania przez innych oraz zestaw linków do polecanych przez autora stron. Blogi najczęściej są czy w rodzaju internetowych pamiętników; zawierają osobiste przemyślenia, uwagi, komentarze, rysunki, a nawet nagrania dźwiękowe. Mogą być wykorzystywane jako wortale poświęcone określonej tematyce i mieć więcej niż jednego autora.
Sylwia Jakubiec
Uniwersytet Śląski
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14