Imię i nazwisko:
Adres email:


Aktywny porządek

Stojąc przed rozpoczęciem zadania, powinniśmy sobie odpowiedzieć na zwykłe pytanie: co w wyniku tego chcemy przede wszystkim osiągnąć?

Rozmowy z nauczycielami rozpoczynającymi pracę często każą mi myśleć, że podstawowym zadaniem, jakie chcą oni zrealizować na lekcji, jest utrzymanie porządku w klasie. Co gorsza, zdarza się, że niektórzy tę wyuczoną misję niosą przez cały czas trwania kariery pedagogicznej.

Nie mam nic przeciwko utrzymywaniu porządku w klasie. Więcej, jestem przeciwnikiem bałaganu, chaosu i braku zaangażowania uczniów w to, co się dzieje na lekcji. Trudno mi jednak uwierzyć, że cisza, ręce na ławkach i wyprostowane plecy słuchaczy to gwarancja zainteresowania lekcją.

Hans, młody bohater powieści Josteina Gaadera Przepowiednia Dżokera, książki z pogranicza filozofii, zapytany przez ojca, czego uczą go w szkole, bez namysłu odpowiedział, że przede wszystkim siedzieć cicho. Po czym, nie bez racji, dodał, że jest to zadanie bardzo trudne, a co za tym idzie, nauka musi trwać wiele lat.

Czy moglibyśmy skrócić czas nauki w szkole? Zapewne tak, choć raczej powinniśmy zadbać o dynamikę upływu czasu, o to, co najskuteczniej można osiągnąć nie przez uspokajanie uczniów, ale – wręcz przeciwnie – dzięki ich pobudzaniu do aktywniejszego udziału w procesie lekcyjnym.
Pomyślał o tym nawet pan premier – wcześniej nauczyciel fizyki w gorzowskim liceum – i zaproponował skrócenie roku szkolnego 2005-2006 o dwa tygodnie (stanęło na jednym tygodniu), a liczbę lekcji ograniczyć do 180 godzin rocznie. – Uczniowie i nauczyciele wiedzą, że czerwiec jest złym czasem na naukę, dlatego należy skrócić rok szkolny, aby nie przetrzymywać bezproduktywnie uczniów i nauczycieli w szkole – powiedział Kazimierz Marcinkiewicz. Jego zdaniem potrzebny jest też nowy standard obliczania długości roku szkolnego.  

Z moich nauczycielskich doświadczeń najmilej wspominam chwile, kiedy po sakramentalnym skwitowaniu zajęć słowami: „No, to na dzisiaj koniec”, widziałem, jak moi uczniowie szeroko otwierali oczy i pytali: „To już wszystko? Tak szybko minęła ta lekcja.” Było tak dlatego, że bardzo szybko się przekonałem, iż radość z uczestnictwa w zajęciach ich uczestnicy przede wszystkim mogą zawdzięczać sami sobie. Skromny udział osoby prowadzącej powinien się jedynie ograniczać do roli współorganizatora własnej aktywności uczniów.

Kiedy prowadzę zajęcia z młodzieżą, słyszę często, że podobnymi metodami pracowali na lekcjach wiedzy o społeczeństwie prowadzonymi przez Jacka Strzemiecznego i jego zespół skupiony w Centrum Edukacji Obywatelskiej. Ich metoda spowodowała lawinowy wręcz przyrost umiejętności pracy nauczycieli WOS-u metodami aktywizującymi. Ostatnie lata i zdecydowane odejście placówek doskonalenia nauczycieli od form statycznych na rzecz propozycji aktywnych spowodowały, że coraz więcej uczących ma co najmniej świadomość, a nierzadko i konkretne umiejętności, posługiwania się w pracy metodami w bardziej zróżnicowanym stopniu angażującym ucznia w to, co się dzieje na lekcji.

Metody aktywizujące nie mają nic wspólnego z bałaganem. Prowadzone w ten sposób zajęcia wymagają oczywiście dynamiki, ruchu, nierzadko towarzyszy im nawet hałas. Nie jest to jednak brak porządku. Lekcja prowadzona w ten sposób trochę przypomina film w przyspieszonym tempie. Szybko przemieszczające się postacie sprawiają wrażenie przypadkowości, a dźwięk jest niezrozumiały. Ten sam film widziany w normalnym tempie eliminuje wspomniane wrażenia. Okazuje się, że wszystko działo się tak, jak się dziać powinno.

Tak też jest na lekcjach prowadzonych z większą dynamiką. Wszystko się dzieje szybciej. Co więcej, działanie to umożliwia zróżnicowanie i rzeczywiste zaangażowanie wszystkich uczestników zajęć. A co najważniejsze, tak przeprowadzone lekcje pozostawiają czas na refleksję: myślimy o tym, co zrobiliśmy i co dzięki temu zostało utrwalone na dłużej.

Refleksja, czyli namysł i twórcza analiza, przefiltrowanie własnych doświadczeń przez sito osobistych przekonań, emocji oraz dotychczas zdobytej wiedzy. Oto cel, który powinniśmy sobie stawiać, którego realizację powinniśmy zalecać uczestnikom naszych działań edukacyjnych.

Nie tylko „wiem”, bo to na pewnym poziomie musi się zmienić w naturalne „wiem, że nic nie wiem”. Podstawą powinno się stać „doświadczyłem”, co w konsekwencji oznacza: dowiedziałem się czegoś, nabyłem umiejętności, jak to wykorzystywać i stałem się trochę mądrzejszy, o stopień lepszy, może bardziej tolerancyjny.


Jan Szkolny


 

Czerwiec 2006
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej