Imię i nazwisko:
Adres email:


Na szachownicy myślenia

Szachy towarzyszą człowiekowi z dawien dawna. Jako miłośnik gry w szachy pragnę nieco przybliżyć czytelnikowi spojrzenie na tę grę - spuściznę, jaką zostawiła po sobie cywilizacja starożytnych Chin, a która dziś stała się grą intelektualistów, polityków i królów.

Roślina, która wzięła swój początek z nasienia, ma ściśle określone reguły swej życiowej gry. Jest posiana, uczestniczy w procesie fotosyntezy, cieszy ludzkie oko, wydaje nasiona, aż w końcu obumiera. Podobny, choć bardziej złożony, proces dotyczy innych form życia – w tym również i tego, które jest naszym udziałem – życia ludzkiego.

Uczestnictwo w grze życia nie jest elementem świadomego wyboru, ale stopniowego docierania do wiedzy o regułach i skutkach poszczególnych ruchów – kroków życiowych podejmowanych przez podmiot ludzki. Docieranie do prawdy wymaga długotrwałego treningu w uczestniczeniu na polu gry. Przychodząc na świat, zostaliśmy postawieni na planszy, na której, aby istnieć, podjąć musimy obowiązujące tu reguły zachowań wraz ze świadomością konsekwencji tych posunięć: zwycięstwo bądź porażka, lub – co gorsza – remis niewyjaśniający, na co w rzeczywistości nas stać.

Choć każda gra ma w sobie element hazardu, to zakwalifikowanie szachów do rodziny gier hazardowych jest – moim zdaniem – dalece niewłaściwe. Mówi się też o szachach jako o królowej gier. W istocie, szachy mogą uchodzić za królową gier, gdyż każdy z graczy operuje na płaszczyźnie, na której ważą się losy ofiarowanej mu przestrzeni – jego królestwie. To obszar, na którym rywalizują ze sobą z dwóch stron zarówno wiedza i doświadczenie, jak i spryt, i podstęp, oraz to, co odróżnia człowieka od zwierzęcia – konsekwentne myślenie. Gra w szachy to zmaganie dwóch potęg: mózgu człowieka używanego jako metody i drewnianych figurek w postaci narzędzi w konfrontacyjnej walce podporządkowanej rozlicznym surowym regułom, zasadom i przepisom.
W tym miejscu na myśl przychodzą mi słowa wypowiedziane przez wicemistrza szachowego okręgu wadowickiego, który w przerwie podczas rozgrywania partii zwierzył się przyjacielowi: „Gdy gram w szachy, wiem, co czuje Bóg”. W istocie, jest w tej grze coś z boskiej mocy, kiedy bez ingerencji z zewnątrz żadna z drewnianych figur nie wykona najmniejszego nawet manewru bez zamysłu szachisty. A od tego zależą losy całego przedsięwzięcia, chciałoby się powiedzieć – losy szachowej rzeczywistości!

Szachy to mała społeczność, która rządzi się podobnymi zasadami współżycia co świat ludzki. Już swoista hierarchia wartości drewnianych figurynek przypomina układ społecznych ról, jakie przychodzi pełnić nam w życiu. I tak, najwięcej, bo po osiem z każdej strony, stojących w jednym szeregu, to zwykli wojownicy, odważnie broniący dostępu do tych, co na górze. I choć każdy z pionków ma szansę stać się ważną figurą – jakby uzyskać tytuł szlachecki – to, aby tak się stało, musi się przeistoczyć w figurę, która już wypadła z gry, ale w ściśle określonych okolicznościach: szeregowy pionek musi przejść całą planszę z dołu do góry, co przy jego ograniczonych możliwościach jest niezwykle trudne. Nawet jeśli się to zdarzy, powstaje pytanie: czy pionek stał się figurą, czy też figura dzięki pionowi powróciła do gry? A może i jedno, i drugie? Tak czy inaczej pionek skazany jest na byt poza planszą na rzecz ważniejszej figury w hierarchii szachowego savoir-vivre.

Za pierwszą linią obrony, jaką jest ósemka szaraczków, stoi kolejnych osiem figur, a wśród nich najbardziej uprzywilejowana – król. Dopóki jest on chroniony, gra się toczy i nie ma mowy o porażce. Król jest tak ważny, że nie może się dowolnie poruszać, jest ograniczony w swej ruchliwości: tylko jedno pole wokół własnej osi, wówczas gdy mu coś zagraża. I ma jeszcze jeden królewski kaprys: nie może znieść w pobliżu monarchy z przeciwnego obozu. Jest więc to w szachach figura pasywna, jedynie kontroluje przebieg gry, ale i przyjmuje konsekwencje zachowań swych podwładnych w postaci goryczy porażki lub smaku zwycięstwa.

Prawą ręką króla jest hetman (królówka), który ma największy zakres władzy: łączy w sobie możliwości wieży i gońca (laufra). Hetman jest tym cenniejszy, że podobnie jak król jest tylko jeden. Jednakże strata hetmana to 50% widoków na porażkę! Sytuacja ta zwykle jest wyzwaniem dla pionów i zmusza gracza, do śmiałych posunięć, co wiąże się nierzadko ze zmianą ogólnej koncepcji i postawienia na tych, którzy mają najmniejsze szanse na uchowanie się na placu boju, gdyż ze względu na swoją ograniczoność stają się łatwym łupem ważnych figur przeciwnika.

Przy boku króla i hetmana stoi para laufrów. To figury, które swym „skośnym” sprytem i osobistym urokiem nierzadko doprowadzają do szczęśliwego finału zainicjowany plan wodza, stawiając przeciwnika w położeniu bez wyjścia, czyli w sytuacji mata. Laufry biją na całej linii do tyłu i do przodu, mogą atakować i bronić. Do pomocy mają konie – magiczne figury przypominające koniki polne, których skocznością niewątpliwie zainspirowali się autorzy szachów: trzy pola w przód i jedno w bok, lub na odwrót wokół własnej osi, co daje koniowi jako jedynej figurze w szachowej rodzinie możliwości przeskakiwania tego, co stoi im na przeszkodzie. Takie możliwości stawiają konia bardzo wysoko w szachowej społeczności.

Kresy szachowego pola wyznaczają dwie wieże. To figury proste, ale i o jasnych zasadach działania: poruszają się po liniach prostych do przodu, do tyłu i w bok. Ciekawe, że wobec nich król przejawia pewną słabość: raz w ciągu partii dokonuje roszady, tj. zaprasza jedną z wież na swoje miejsce.

W szachach bierze udział szesnaście figur z każdej ze stron, każda z nich obdarzona jest innym potencjałem możliwości; tylko czy gracz widzi na czas wszystko, co im zagraża albo czego mogą w danym momencie dokonać? Czy brak cierpliwości nie zniweczy efektu płynącego z momentu radości podejmowania decyzji kolejnego ważnego posunięcia? Na tę królewską grę składają się czas oczekiwania na ruch przeciwnika, moment podejmowania własnych decyzji, kolejna odpowiedź przeciwnika. I jeszcze cała gama psychologicznych zagrywek!

Myślę, że urok szachów polega na radości samego uczestnictwa w grze; nie zwycięstwo czy porażka stanowią tu element zasadniczy. Cytowany wcześniej mistrz z wadowickiego, kończąc kolejną zwycięską grę, powiedział: „Ta partia była tak ciekawa, że żal było ją kończyć”. Być może dzięki takiemu rozumieniu szachów, mistrz jest naprawdę mistrzem…

Szachy to barwny świat, którego doświadczanie nie ogranicza się tylko do satysfakcji z podejmowanych dyktatorskich decyzji. To, jak podpowiada psychologia, trening abstrakcyjnego myślenia, które człowiek powinien nieustannie ćwiczyć, aby zrozumieć, co się wokół niego dzieje, by odczytywać każde wydarzenie wielowymiarowo i zaszczepić w sobie nawyk konstruktywnego poszukiwania najlepszych życiowych rozwiązań.


Paweł Czerwiński
Koniecpol

 

Maj 2005
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej