Imię i nazwisko:
Adres email:


Jaka jesteś, rodzino?

O rodzinie mówi się często i przy różnych okazjach. Mówią o niej politycy, księża, socjologowie, pedagodzy. Każdy z nas myśli z różnym odczuciem o swoich bliskich i wzajemnych związkach. Jakakolwiek by była, zawsze coś z tego wspólnego życia rodzinnego wynosimy w nasze późniejsze dorosłe bytowanie.


Chciałbym, abyśmy przez moment wrócili myślami do chwil, kiedy byliśmy nastolatkami i życie wydawało nam się wielką niewiadomą. Jak wtedy zapatrywaliśmy się na nasze przyszłe życie, jak wyobrażaliśmy sobie człowieka, z którym przyjdzie nam spędzić wiele wspólnych lat? Jakie mieliśmy marzenia. Niejeden, gdyby mógł cofnąć czas, inaczej postarałby się ułożyć swoje życie.

Jakąż szczęśliwą chwilą są narodziny potomka! Co z niego wyrośnie, jak będzie sobie radził w życiu? No, a potem zwykła ciężka praca: karmienie, przewijanie, kolki, kupki, kaszle, przeziębienia, rozbite kolana, pomazane ściany itd. I jakoś tak jest - my się nie starzejemy, ale dzieci dziwnie szybko rosną. Przedszkole, zerówka i szkoła.

W pewnym momencie to nasze dziecko nie jest już takie, jakie sobie wymarzyliśmy. Pojawiają się kłopoty, nie jesteśmy już autorytetem, nie umiemy z nim rozmawiać, brak nam cierpliwości. Winą obarczamy wszystkich dokoła, rzadko siebie.

Jako wychowawcy mamy możliwość obserwacji dziecka przez pewien czas, zazwyczaj kilkuletni. Poznajemy rodziców, ich problemy, kłopoty, jakie mają w wychowaniu dziecka. W niektórych przypadkach nachodzi nas myśl: jak mogło dojść do takiego rozkładu w rodzinie? Dlaczego ta kobieta, tak niegdyś pragnąca dziecka, teraz zupełnie je odtrąciła i prawie w ogóle się nim nie interesuje? Dlaczego to dziecko, mające naście lat, ucieka w świat fantazji i iluzji, coś wewnątrz siebie tłamsi? Dlaczego ojciec pije i jedynym przejawem jego uczucia jest bicie rodziny?

Te pytania można by mnożyć w nieskończoność. Kilkoro dzieci, każde ma inne nazwisko, połowa wychowana przez babcię, a druga połowa wychowuje się sama. Żadnych wzorców ani wartości moralnych, które mogłyby być przekazane przez rodzinę. Za to stopniowo, rok po roku, zostają wdrukowane w ich mentalność sprzeczne z ogólnymi zasadami postępowania normy zachowań. Dziecko przyjmuje je jako coś normalnego. Ileż potem trudu i cierpliwości trzeba włożyć, aby cokolwiek udało się zmienić!

To prawda, że nasza rodzina w obecnych czasach nie ma się najlepiej - i nie chodzi tu tylko o sprawy finansowe. Mam na myśli przede wszystkim sprawy wychowawcze i w szerokim pojęciu - przygotowanie do współistnienia w grupie ludzkiej. Dzieci niekiedy są wyalienowane ze wszelkich kontaktów z rówieśnikami, nastawione na branie, takie małe narcyzy. Wszelkie próby podejmowane przez nauczyciela, aby jakoś je przystosować do pewnych zasad i reguł albo spotykają się z ich oporem, albo z oporem i niechęcią rodziców.

Każdy z pedagogów też ma na ten temat swoje zdanie. Generalnie stwierdzają, iż przejawy agresji u dzieci i pierwsze próby konfliktów z prawem na terenie szkoły wykazują uczniowie z rodzin, w których nie wszystko pod względem emocjonalnym i wychowawczym jest w porządku.

Coraz więcej małżeństw oddaje się hołdowi złotego cielca i nieprzytomnie pracuje, z dziećmi widując się tylko sporadycznie. Swoje rodzicielskie uczucia okazują, kupując kolejny drogi prezent bądź pozwalając dziecku na wszystko. Takie zachowania nie muszą zaraz spowodować zejścia na złą drogę, ale tutaj upatrywałbym przyczyn wielu niepowodzeń rodzicielskich i konfliktów dziecka z prawem.

Zawsze na postępowanie pokoleń oddziaływała tradycja. Role w rodzinie też były tradycyjne. Ojciec i matka, dziadkowie, stanowili pewien wzorzec postępowania, nakładali jakieś rygory na zachowanie swoich pociech, które w życiu musiały kierować się pewnymi normami. Zawsze też rodzina była pod ręką, służyła radą, spotykano się często, razem spożywano posiłki. Dziecko wiedziało, że istnieje pewien ciąg życia i postępowania, który doprowadzi je do założenia rodziny, wejścia w dorosłość.

Współczesna rodzina jakby zgubiła po drodze te naturalne cechy. Okres przemian ustrojowych i aspiracje kobiet doprowadziły do tego, że dziecko większą część dnia spędza samo, ponieważ nawet po powrocie z pracy rodzice są zbyt zmęczeni, aby posłuchać, co się w życiu ich dziecka dzisiaj wydarzyło. Niektórzy rodzice nawet nie kryją tego, że nie mają ochoty na rozmowy z dzieckiem. Ono ma się uczyć i nie sprawiać kłopotów. Powie ktoś, że to nieprawda? Niestety zaczyna być to coraz częstszą normą.



Krzysztof Zajdel
Wilkszyn


 

Marzec 2001
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej