Oświata między ilością a jakością
Mimo jej masowego charakteru edukacja to sfera osobista. Ujęta w ramy scentralizowanego ruchu na pewno jest jednak bardziej wyliczalna i nadaje się lepiej do różnorodnych sprawozdań. Skutecznie można wyliczyć, ile już przeznaczono, a ile jeszcze trzeba przeznaczyć na nią pieniędzy. Z łatwością można zdefiniować, co konkretnie dany absolwent powinien umieć czy raczej - co powinien wiedzieć. Również łatwo można porównać szkoły czy nauczycieli, zestawiając średnie ocen otrzymanych przez uczniów. Takie myślenie jest jednak wygodne jedynie dla producenta usług oświatowych (w tym wypadku głównie administracji). Tymczasem główną przyczyną funkcjonowania każdego rynku, w tym także rynku usług edukacyjnych, jest klient oraz jego potrzeby. A klientem na rynku oświatowym są nie tylko uczniowie, ale również ich rodzice, całe środowisko lokalne, bezosobowy, ale jakże wymagający miejscowy rynek pracy!
Dotychczasowe usytuowanie oświaty w kontekście ilościowym powodowało, że wszyscy dostawcy usług edukacyjnych od polityków, przez urzędników centralnych do władz samorządowych, dyrektorów szkół czy nauczycieli - wszyscy działali zgodnie z zasadami funkcjonującymi na rynku producenta: sami ustalali cele swojej aktywności, sami decydowali o istocie oraz zakresie oferowanego produktu i - wreszcie - sami kontrolowali i oceniali swoją pracę. Jednak, wiemy to z doświadczenia, rynek producenta niesie wiele niebezpieczeństw oraz ułomności, przede wszystkim postępującą degenerację jakości oferowanego produktu.
Zróżnicowanie i dostosowanie do potrzeb klienta wszelkiej aktywności edukacyjnej wymaga jasnego określenia głównych celów polityki oświatowej państwa. Wymaga zdefiniowania standardów edukacyjnych umożliwiających porównywanie efektów własnej pracy z ogólnokrajowym wzorcem. Wymaga określenia kluczowych kompetencji, jakie powinni osiągnąć absolwenci naszych szkół - obywatele demokratycznego państwa, członkowie społeczeństwa, aktywni uczestnicy gry nazywającej się rynkiem pracy. Te wskaźniki wiążą się z przejściem od rynku producenta do rynku klienta, a w konsekwencji od ilości do jakości wytwarzanych dóbr - w naszym przypadku dóbr edukacyjnych. Czyż nie o ten kierunek chodzi w realizowanej obecnie reformie oświatowej?
*
Myśleniu kategoriami jakościowymi sprzyja bardzo znana na świecie procedura TQM (Total Quality Management), czyli kompleksowego zarządzania jakością. Obejmuje ono:
- zrozumienie relacji między dostawcami a klientami,
- stałe osobiste zaangażowanie w ciągłe doskonalenie,
- nastawienie na systemy i procesy,
- silne i konsekwentne przywództwo mające na celu budowanie jakości wewnątrz organizacji.
W myśl TQM dostawca bywa również klientem, o czym nie można zapominać, budując jakość efektów pracy swojego zespołu. Ma to związek z czwartym z przytoczonych wyżej punktów - z przywódczym charakterem kierownictwa. Dyrektor szkoły nie może poprzestać na wydawaniu dyspozycji i nieustannym ocenianiu pracy innych. Dyrektor w mniejszym stopniu powinien zarządzać, a w większym przewodzić. Taka postawa wiąże się z demokratycznym stylem kierowania, z potrzebą udzielania i odbierania informacji zwrotnej, z koniecznością pracy zespołowej, z umiejętnością formułowania wizji oraz celów pracy szkoły itd.
Kolejnym krokiem w opisanym rozumowaniu powinno być omówienie sytuacji, w której dyrektor szkoły jest klientem swoich "dostawców" - administracji samorządowej oraz wizytatorów, dalej, kiedy to gmina oraz kuratorium są klientami MEN-u, a MEN klientem parlamentu. Prawidłowe ustalenie relacji między dostawcami a klientem powoduje, że w konsekwencji decydentem w kwestii polityki oświatowej przestają być etatyści, a stają się obywatele. Ta koncepcja wymaga od "dostawców" dużego zaangażowania i nieustannego doskonalenia - zarówno osobistego, jak i całego zespołu. By skutecznie się doskonalić, trzeba dokonywać bieżącej ewaluacji efektów własnej pracy, stymulować i konstruktywnie wykorzystywać otrzymaną informację zwrotną, wreszcie dokonywać samooceny.
Zmiany w polskiej oświacie bezsprzecznie wymagają dużych nakładów finansowych na infrastrukturę, lepsze uposażenia nauczycieli, racjonalizację stosunków między ilością przekazywanej wiedzy a uzyskanymi umiejętnościami. Prawdziwych zmian można dokonać jednak dopiero wtedy, kiedy zaczniemy mówić o jakości i cenić ją. Kompleksowe zarządzanie jakością zaś to wymarzona procedura, która może zmienić sposób i efekty pracy szkół. Ale myślenie jakościowe wymaga zaangażowania całego zespołu, wymaga wspólnego uzgodnienia kierunków, powoduje wieloaspektowe i wielopoziomowe myślenie o potrzebach klienta, wreszcie stymuluje bieżącą analizę własnej aktywności sprzyjającą zarówno samodoskonaleniu, jak i sukcesywnemu rozwojowi organizacyjnemu szkoły.
Pieniądze, o których mówią politycy, na pewno przydadzą się na budowę i remont budynków, na doposażenie bądź wyposażenie szkół w kolejne pomoce dydaktyczne, być może również na podniesienie pensji chociażby do poziomu średniej krajowej. Faktyczne zmiany w oświacie dokonają się jednak dopiero wówczas, kiedy w szkołach zagoszczą na stałe metody i wymogi pracy zespołowej, kiedy zostaną udrożnione procesy komunikacyjne, kiedy ocenianie zostanie zastąpione ewaluacją oraz informacją zwrotną i kiedy poszczególne społeczności potrafią ustalać własne strategie oraz cele i dopasować je do strategii i głównych celów wpisanych w politykę oświatową państwa.
*
Nic, co tu powiedziano, nie jest pomysłem Janka Pedagoga analizującego rozwój gruszek rosnących na wierzbie. Większość przytoczonych opinii ma bezpośredni związek z wiedzą na temat skutecznie funkcjonujących w Stanach Zjednoczonych szkół jakości, procedury, która dzięki ich twórcy, Johnowi J. Bonstinglowi, staje się coraz bardziej popularna w Europie, w tym również w Polsce. Nie chodzi o to, by bezrefleksyjnie szczepić obce rośliny na rodzimym, w dodatku nie najlepiej przygotowanym gruncie. Większość z przytoczonych propozycji przyjęła się jednak i doskonale funkcjonuje w wielu szkołach naszego kraju. Istnieje ponadto co najmniej 15 ośrodków i kilka tysięcy osób przygotowanych do szkolenia oraz organizowania zmian jakościowych w oświacie. Mają się ku końcowi prace nad przygotowaniem liderów zmian edukacyjnych - osób rozumiejących i potrafiących wdrażać w życie zmiany jakościowe w polskich szkołach. Wszystko to rokuje początek zmiany w oświacie - z edukacji ilościowej na jakościową.
Jarosław Kordziński
CEN, Gdańsk
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14