Imię i nazwisko:
Adres email:


Nie ma woli zmian, nie będzie zmian!


Reformowana szkoła stanęła w centrum wydarzeń społecznych. Wiele wskazuje na to, że zaczęliśmy uświadamiać sobie, że na gruncie edukacyjnym rozstrzygnie się wyścig, którego stawką będzie albo nasza obecność w rodzinie równouprawnionych narodów zjednoczonej Europy, albo pozostanie na jej peryferiach. Decydujący głos należeć będzie do wspólnoty uczniów, rodziców, nauczycieli i gminy.


Obraz przed bitwą nie przedstawia się zbyt interesująco: szkoła skupia się na przerabianiu programów lekcyjnych, rodzice, mając w perspektywie egzaminy dzieci do szkół wyższego stopnia, wolą się nie narażać, a gmina, na którą spadł obowiązek jej prowadzenia, zaledwie ogranicza się do jej dotowania, bo na więcej niż wypracowanie sposobów budowania wielostronnego porozumienia brak jej pomysłów. Pomyślne wieści o trudzie tworzenia i efektach działania wspólnoty uczniów, nauczycieli, rodziców i gminy dochodzą tylko z nielicznych stron kraju... Jak wykrzesać z uczniów, nauczycieli i rodziców oraz ze strony gminy zainteresowanie robieniem czegokolwiek wspólnie? Nie wolno przecież ulec determinizmowi: nie ma woli zmian, nie będzie zmian! 


Przede wszystkim trzeba dostrzec obopólny interes: gmina jest naturalnym sprzymierzeńcem w przebudowie szkoły, a szkoła - istotnym czynnikiem rozwoju społeczności lokalnych. To władze gminy ponoszą teraz moralną i polityczną odpowiedzialność za stworzenie wizji własnemu społeczeństwu, mają niepowtarzalną szansę odbudowy tożsamości lokalnej. Od gminy zależy, czy szkoła zwróci się ku wartościom rodzinnym, wspólnotowym, dzielnicowym, wiejskim. A od szkoły, z racji jej usytuowania w społeczności lokalnej - czy otworzy się na współpracę rodzinną i lokalną. Tej szansy nie może przeoczyć żadna ze stron! Wspólny cel jednoczy ludzi, wywołuje gotowość do współdziałania; wspólne wysiłki dają poczucie więzi, zwiększają optymizm, nie pozwalają poddawać się trudnościom.


Kolejny problem: jak pozyskać do współdziałania młodzież? Otóż istnieje coś tak naturalnego jak potencjał młodzieńczej energii, który, nie korygowany, ujawnia się w destrukcji społecznej, szukaniu odrębności kulturowej w dolnych rewirach kultury masowej. Jest pilne zapotrzebowanie na projekty i inicjatywy, które dałyby młodzieży poczucie uczestnictwa w budowie nowego społeczeństwa. W każdej społeczności istnieje przecież mniej hałaśliwa, ale autentycznie ofiarna, nastawiona prospołecznie młodzież. Różne ankiety ujawniają u dorastających chłopców i dziewcząt wstydliwie skrywaną tęsknotę do takich tradycyjnych wartości, jak: rodzina, tradycja, sport, abstynencja, ekologiczne życie, chęć poznawania ojczystego kraju.


Szkoła wraz z samorządami musi podjąć trud tworzenia i promowania tych wartości. Należy zrobić wszystko, by kolejne grupy wyrywać z zaklętego kręgu muzycznych wideoklipów i narkotycznego oszołomienia grami komputerowymi. Szkoła musi się stać miejscem azylu dla myślenia, dyskusji i inicjatyw pobudzających działanie, a gmina sprzymierzeńcem w tych wysiłkach.


O kształcie wspólnoty i kierunku wychowania obywatelskiego w szkołach, powinna się wypowiedzieć w publicznej debacie społeczność lokalna. Tylko we współdziałaniu samorządu i szkoły można określić wzajemnie obowiązujący wielostronny plan działania. Trudno już dziś wyobrazić sobie proces budowania szkoły przyjaznej indywidualnemu rozwojowi uczniów, w tym wspieranie współzawodnictwa sportowego, turystycznego i muzycznego szkół jako środków budowania identyfikacji grupowej, bez udziału władz lokalnych. Za realizację tej polityki odpowiedzialni byliby przed wyborcami wójtowie, burmistrzowie, prezydenci. Ich troską powinno być też ustanowienie rad szkół jako partnera samorządu, a także wybór aprobowanych przez rodziców dyrektorów szkół.


Powinna się radykalnie zmienić rola rodziców skupionych w strukturach zwanych dotychczas komitetami rodzicielskimi, a obecnie radami rodziców. Główne ich zajęcie, to zbieranie składek na potrzeby szkoły, z których finansuje się prawie w całości zakupy książek do bibliotek szkolnych, prenumeratę czasopism, wyposażenie w sprzęt pracowni komputerowej czy siłowni, a często i takie rzeczy, jak firanki i kwiaty. No, i organizacja osławionych studniówek czy przygotowanie kanapek dla zdających maturę. Jest coś przygnębiającego w tym, że szkoła wyznacza sobie taki poziom kontaktów z rodzicami! A rodzice, być może, chcieliby nawet nawiązać jakąś głębszą współpracę ze szkołą, ale skromnie uważają, że nie upoważnionym nie przystoi wtrącać się w wewnętrzne życie szkolne. Być może poczują się bardziej "na swoim", kiedy przyjdzie im w ramach uprawnień rad rodziców wyrażać swoją opinię o zatrudnieniu dyrektora lub oceniać plon jego rocznej pracy.


Jednym z nielicznych jak dotychczas znanych mi dobrych przykładów działalności rodziców może być ich spotkanie z przedstawicielami gdańskich władz oświatowych w maju 1998 roku w salach sopockiego ratusza. Po burzliwej wymianie zdań i opinii rodzice i przedstawiciele kuratorium postanowili:

  • powołać wojewódzką radę rodziców, która współpracuje już m.in. z takimi instytucjami, jak Rada ds. Rodziny działająca przy wojewodzie gdańskim i marszałku sejmiku,
  • zastrzec sobie prawo wypowiadania się w sprawach programowych, opowiedzenia się za przeciwdziałaniem izolowaniu młodzieży od świata starszych, za budowaniem pomostów pokoleniowych z udziałem szkoły,
  • podjąć się popularyzacji idei Agendy 21, która mówi o zaletach życia w harmonii z przyrodą, a więc o rozwoju turystyki przyrodniczej, rowerowej i tym podobnych.


Inny znany mi dobry przykład z Gdańska, to forum oświaty samorządowej pod nazwą "Rodzina-szkoła-gmina". W trakcie zajęć uczestnicy postawili wiele pytań, na które następnie szukali odpowiedzi. Uważam, że każda społeczność powinna stawiać pytania i szukać na nie odpowiedzi na własną rękę. Ale niektóre pytania są uniwersalne, być może warto je tu zacytować:

  • Co to znaczy szkoła samorządowa? Jakie miejsce zajmuje w polityce społecznej gminy?
  • Jak nauczyciele, dyrekcje szkoły i działacze samorządowi rozumieją swój udział w zarządzaniu szkołą?
  • Jakie są procedury i formy współpracy władz gminy i dyrekcji szkół w realizacji polityki rodzinnej?
  • Jaki ma być wpływ rad szkół i rad rodziców na życie szkoły? Jakie są bariery?
  • Jakie formy działania rad szkół i rad rodziców są warte upowszechnienia?
  • Co rozumieć pod pojęciem mała ojczyzna? Jakie przedsięwzięcia najlepiej odzwierciedlają idee małej ojczyzny?


Spisałem kilka myśli, które, być może, natchną tych, co podejmują trud tworzenia od podstaw wspólnoty uczniów, nauczycieli, rodziców i gminy. Myślę, że smutny obraz przed bitwą można nasycić nieco optymistyczniejszymi akcentami.


Witold Toczyski

Uniwersytet Gdański

Wrzesień 1999
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej