Dobre chęci i zagrożenia
Początki decentralizacji systemu oświatowego sięgają wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Projekt reformy systemu edukacji zawiera deklaracje dalszych uproszczeń administracyjnych w sferze kształcenia, wychowania, zarządzania i finansowania oświaty. Myślę, że zamiary te mogą być unicestwione na skutek jednoczesnego wprowadzenia instrumentów służących utrzymaniu, a nawet zacieśnieniu kontroli państwa nad tymi sferami.
W kształceniu przestał obowiązywać jeden, ministerialny program nauczania. Dopuszcza się funkcjonowanie w oświacie wielu programów nauczania i ich swobodny wybór przez nauczyciela w zależności od istniejących warunków. Jednocześnie ministerstwo wydało ramowe plany nauczania oraz podstawy programowe, które muszą zostać zrealizowane w programach nauczania. Moim zdaniem, mimo deklarowanego w projekcie reformy odejścia od konserwatywnych kanonów kulturowych, nowe podstawy są przepełnione wyselekcjonowanymi elementami kultury i encyklopedyzmu. Nauczyciele będą zmuszeni nadal "gonić" materiał i w ten sposób usprawiedliwiać, jak dotąd, wszelkie negatywne zjawiska w szkole.
Kontrolę prawidłowej transmisji tego kanonu oprócz kuratorium mają sprawować centralna i okręgowe komisje egzaminacyjne. Warto bliżej się przyjrzeć tym nowym organom nadzoru oświaty. Do zadań centralnej komisji egzaminacyjnej należy m.in. opracowywanie standardów wymagań, dokonywanie ich analizy, prowadzenie ewidencji egzaminatorów oraz określanie im wymagań. Z kolei okręgowe komisje egzaminacyjne mają się zająć przygotowywaniem i przeprowadzaniem sprawdzianów i egzaminów oraz analizowaniem ich wyników, szkoleniem kandydatów na egzaminatorów i ich zgłaszaniem do centralnej komisji egzaminacyjnej. Dyrektora centralnej komisji egzaminacyjnej powołuje i odwołuje minister, a ten z kolei dyrektorów komisji okręgowych. Stanowiska te nie są kadencyjne (ogranicza je chyba czas sprawowania władzy ministra) i wydają się być wyłączone spod społecznej kontroli. Już dziś można śmiało przewidzieć, jakie warunki i wymagania stawiać będą komisje egzaminacyjne co do funkcji i celów, zakresu i treści sprawdzianów i egzaminów: wszystko będzie zależeć od orientacji ideologicznej ministra, demiurga kształtującego ramy organizacyjne i kadry komisji! Możliwe, że to się zmieni, bo słyszałem o przygotowywanych statutach dla komisji regulujących ich działalność, a tu już gorzej będzie z góry zawrzeć ideologiczne wytyczne...
Faktyczne możliwości realizacji autorskich programów nauczania mogą być ograniczone także przez zwiększenie liczby państwowych sprawdzianów i egzaminów. Wyniki sprawdzianu wiedzy i umiejętności po szkole podstawowej, wędrujące za uczniem do gimnazjum, egzamin po ukończeniu gimnazjum oraz prace roczne w liceum, stanowiące składnik egzaminu maturalnego, mogą skutecznie pobudzić innowacyjność nauczycieli do działań zwiększających efektywność przygotowania uczniów do egzaminów według wymagań stawianych przez konkretną komisję egzaminacyjną.
Opcja ideologiczna
W dyskursach dotyczących funkcji wychowawczej szkoły ministerstwo z dumą obwieszcza autonomię szkół w tworzeniu programów wychowawczych. Tymczasem w już "pomarańczowej książeczce" (jak nazwano projekt reformy systemu edukacji) można było przeczytać, iż umiejętności wychowawcze powinny się stać podstawą oceny pracy nauczycielskiej oraz że MEN przedstawi pełną wersję wychowania w szkole, a także pakiet propozycji przykładowych działań dla szkół w zakresie podejmowanych funkcji wychowawczych. Nie odbierając ministerstwu najlepszych intencji, należy zapytać o kryteria oceny umiejętności wychowawczych nauczyciela oraz o to, czy "pełna wersja wychowania w szkole" będzie zawierała przekrój możliwych ideologii wychowawczych (konserwatywnych, liberalnych lub radykalnych), czy też będzie oparta na jednej, preferowanej przez ministerstwo w czasie panowania określonej opcji ideologicznej?
Finansowanie szkół zgodnie z założeniami decentralizacji ministerstwo przekazało samorządom. Jednakże nie do końca. Pozostawiono bowiem mechanizm przydzielania samorządom subwencji pozwalający, z jednej strony, na skuteczne realizowanie konstytucyjnych zadań państwa (np. realizowanie obowiązku szkolnego w gminach, których na to nie stać), z drugiej zaś - utrzymywanie w rękach centrali ważnego instrumentu sprawowania władzy, bo to właśnie za pomocą subwencji mają być finansowanie podwyżki uposażeń nauczycielskich. Myślę, że będzie to skutecznie minimalizować opozycyjne poglądy wobec ministra nieprzychylnych mu ideologicznie związków zawodowych. Znamienne jest również to, że za pomocą subwencji finansowane będą także nauczanie religii i przedmiot wiedza o życiu seksualnym człowieka.
Prawomyślni dyrektorzy
Na pozór wydawać by się mogło, iż zadania samorządu ograniczają się do administrowania zasobami materialnymi placówek oświatowych w gminie przez ich finansowanie. Są one jednak ważnym podmiotem tworzącym i realizującym politykę oświatową opartą na konkretnych założeniach ideologicznych, wypływających z ich politycznej proweniencji. Dotychczasowa praktyka wskazuje, iż samorządy mają faktyczny i decydujący wpływ na obsadę stanowisk dyrektorów szkół prowadzonych przez samorząd, choć ustawa oświatowa stwarza warunki do wyboru kolegialnego. Skoro tak, to jakie czynniki, prócz formalnych kwalifikacji, decydują o wyborze dyrektora? Czy prawomyślni przedstawiciele sprawujący władzę w samorządzie będą mogli obsadzić stanowiska dyrektorskie nieprawomyślnymi kandydatami? Wydaje się to mało prawdopodobne. Samorząd ma ustawowe prawo odwoływania dyrektora w uzasadnionych przypadkach, a także przy likwidacji szkoły. Zmiany organizacyjne w strukturze sieci szkolnej są doskonałą okazją do skrócenia kadencji dyrektorów powołanych przez poprzednią opcję ideologiczną sprawującą władzę.
Instrumentem sprawowania władzy przez samorząd są też mechanizmy finansowania szkół. Oprócz sztywnego algorytmu, samorząd może dotować (lub nie) zgłaszane przez szkoły projekty dydaktyczne czy wychowawcze, przyznając na nie granty. Sprawuje też kontrolę nad środkami wypracowanymi przez dyrektorów szkół. Otóż zyski wypracowane przez szkołę (np. za wynajem pomieszczeń) są uznane za dochód gminy i przekazane do jej budżetu. Mogą one wrócić do szkoły, ale dopiero po decyzji podjętej w głosowaniu przez polityczną przecież radę gminy. W projekcie reformy oświatowej postuluje się wyłączenie placówek oświatowych spod rygorów ustawy budżetowej, umożliwiając tym samym dyrektorom swobodne dysponowanie wypracowanymi środkami, a także, np. zaciąganie kredytów bankowych, na razie to jednak nie nastąpiło.
Presja rynku usług
Działalnością szkoły, wiadomo, kieruje dyrektor. On tworzy program, będący odbiciem jego misji pedagogicznej, ale także uwzględniający wymagania urzędników kuratorium, naciski (ideologiczne i finansowe) samorządu, poglądy kadry nauczycielskiej oraz opinii środowiska lokalnego (rodziców). Poddany tak wielostronnym zależnościom, musi wypracować strategie unikania konfliktów z pozostałymi podmiotami i sposobów na ich zaspokojenie. O jakiej więc autonomii szkoły jest mowa! Przecież w ramach tej autonomii dyrektor będzie musiał sprostać "zachowaniu jednorodności w zakresie wyznaczonym przez podstawy programowe i stanardy wymagań egzaminacyjnych" nakładane przez kuratorium i okręgową komisję egzaminacyjną.
Jak ma zachować autonomię, kiedy będzie musiał się opierać na gronie nauczycielskim chronionym przez Kartę Nauczyciela i związki zawodowe, które praktycznie są nietykalne! Pewien dyrektor obliczył, iż potrzebuje 500 dni, aby zwolnić nauczyciela nie nadającego się do zawodu, jeśli ten przestrzega jedynie dyscypliny pracy! Za to nauczyciele zebrani w radzie pedagogicznej są władni wystąpić do organu prowadzącego z wnioskiem o skuteczne odwołanie dyrektora bez specjalnych ceregieli. Znany mi jest przypadek odwołania w ten sposób dyrektora, którego misja pedagogiczna miała inne podstawy ideologiczne od wizji wychowania prezentowanej przez najbardziej wpływowych w szkole nauczycieli. Jedyną szansą na swobodny dobór kadry z ominięciem obwarowań Karty Nauczyciela dysponują powoływani właśnie dyrektorzy nowych placówek oświatowych tworzonych zgodnie z obecnymi zmianami w strukturze sieci szkolnej.
Reforma oświaty poddaje dyrektorów szkół presji praw rynku usług oświatowych za sprawą mechanizmu finansowania oświaty za pomocą planowanego bonu oświatowego. Daje on rodzicom-klientom prawo swobodnego wyboru szkoły dla swych pociech. W dobie głębokiego niżu demograficznego dyrektor musi czynić swą szkołę atrakcyjną, aby nie stracić klientów. Innym aspektem może być znaczne pogłębianie się istniejącego zróżnicowania szkół, wręcz powstanie gett edukacyjnych. Najczarniejszym scenariuszem może być sytuacja głębokiego polaryzowania się systemu: z jednej strony funkcjonujące stajnie olimpijczyków, hołubione przez organy nadzoru pedagogicznego i będące wizytówką władz samorządowych, z drugiej - szkoły w patologicznych środowiskach lokalnych, w których potrzebna jest praca u podstaw, gdyż podstawowym problemem staje się tam w ogóle egzekwowanie obowiązku szkolnego.
Rodzice skazani na przegraną?
Dotychczasowa pozycja rodziców jako podmiotu w systemie oświaty jest przede wszystkim determinowana przez niski poziom kultury obywatelskiej odziedziczony po realnym socjalizmie. Objawia się on w postawie poddanego, który nie jest skłonny do brania udziału w jakichkolwiek działaniach systemu. Rodzice przekazują niejako szkole część swojego autorytetu, uprawniając ją tym samym do sprawowania władzy nad dzieckiem. W postawie poddanego dominują orientacje emocjonalne i wypływające z nich sądy wartościujące, brak natomiast wiedzy dotyczącej systemu oraz ról i wzajemnych relacji między podmiotami w nim uczestniczącymi. Wpływ rodziców na szkołę był i jest głównie kreowany przez dyrektorów szkół. To dyrektor decyduje, w jakim stopniu rodzice są dopuszczani do realizacji jego misji pedagogicznej i związanej z tym wizji szkoły.
Zdarzają się dyrektorzy, którzy włączają rodziców w tworzony i realizowany program wychowawczo-dydaktyczny szkoły, jednak bliska współpraca jest obwarowana kilkoma istotnymi warunkami: koniecznością finansowego udziału rodziców w realizacji programu szkolnego, zgodą na kontrowersyjne nieraz innowacje edukacyjne, uwzględnieniem zagrożenia ze strony innych podmiotów, np. groźby likwidacji szkoły. W tych przypadkach dyrektorzy są skłonni do dzielenia się władzą z rodzicami, rozszerzając obszary wiedzy, a więc i uczestnictwa, ale za cenę poparcia i współodpowiedzialności.
Tymczasem prawo oświatowe stwarza formalne możliwości funkcjonowania rodziców jako podmiotu w systemie oświatowym. Dzieje się to przez uczestnictwo w radach szkoły, radach rodziców oraz stowarzyszeniach i organizacjach działających na terenie szkoły w liczbie jednej trzeciej ich składu. Rada szkoły uchwala statut szkoły, przedstawia wnioski i opinie w sprawie rocznego planu finansowego, może występować do organu sprawującego nadzór pedagogiczny z wiążącymi wnioskami o zbadanie i dokonanie oceny działalności szkoły, jej dyrektora lub nauczycieli, opiniuje plan pracy szkoły, projekty innowacji i eksperymentów pedagogicznych, występuje z wnioskami do dyrektora szkoły, rady pedagogicznej, organu prowadzącego szkołę, może gromadzić fundusze z dobrowolnych składek oraz innych źródeł.
Ale mimo tak szerokich uprawnień, realny kształt i rolę rady szkoły określa dyrektor szkoły, gdyż to on powołuje radę pierwszej kadencji na wniosek dwóch spośród następujących podmiotów: rady pedagogicznej, rady rodziców, samorządu uczniowskiego. Ustawodawca nie określił jednak, czy i na ile wnioski i opinie rodziców mogą być wiążące dla wymienionych podmiotów. Faktycznie więc stwarza się dobre warunki dla działań rodziców wspierających jedynie słuszne poczynania dyrektorów nie zainteresowanych dopuszczeniem do działań nowego podmiotu, a tym samym do oddania mu części posiadanej władzy.
Kolejną formą aktywności rodziców na terenie szkoły jest, jak wspomniałem, działanie stowarzyszeń lub organizacji, których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzanie i wzbogacanie form działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej szkoły. Mogło być to niezłe zabezpieczenie dla działań rodziców pragnących zmian w szkole, ponieważ stowarzyszenie jest ciałem zewnętrznym, a przez to niezależnym. Niestety, ustawodawca zapewnił jednak dyrektorowi i tu decydujący wpływ, jeśli tylko nie zechce dzielić się władzą: odpowiedni artykuł ustawy oświatowej mówi bowiem, iż to dyrektor wyraża zgodę na podjęcie działalności na terenie szkoły przez stowarzyszenia.
Niebezpieczne dla szkoły
Takich przykrości doświadczyli, na przykład, członkowie Stowarzyszenia "Wychowanie i Edukacja" z Gdańska grupującego rodziców kilku szkół podstawowych. Próby działania rodziców w ramach niezależnego stowarzyszenia były blokowane przez dyrekcję jako "niebezpieczne dla szkoły". Czy można się dziwić, że zainteresowanie uczestnictwem w życiu szkoły innych rodziców maleje, a najczęstszym tłumaczeniem jest brak czasu, kompetencji czy wiary w możliwość zmiany sytuacji w obecnej rzeczywistości.
Moje obserwacje wskazują, że rodzice w takich konfliktach są skazani na przegraną. Mimo zbożnych deklaracji, nie znajdują poparcia ani w samorządzie, ani w kuratorium. Jedyną możliwością, jaką dysponują rodzice, jest odmowa partycypacji finansowej w zamierzeniach dyrektora lub przeniesienie dziecka do innej szkoły, co jest traumatyczne, ale często stanowi mniejsze zło niż podejmowanie prób zmiany istniejącego porządku w szkole.
Jarosław Kowalski
Gdańsk
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14