Czego uczą w Ecole Freinet w Vence?
Z systemem pedagogicznym Celestyna Freineta miałem okazję po raz pierwszy zaznajomić się dość dawno, bo w 1984 r. na seminarium magisterskim u dr Wandy Frankiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Od tego czasu idee francuskiego nauczyciela niezmiennie mi towarzyszyły, inspirując podczas konstruowania własnego, że się tak wyrażę, stylu nauczania oraz komunikowania z uczniami. Przekonany, iż dobrze znam i rozumiem pedagogikę Freineta, przy każdej nadarzającej się okazji dzieliłem się swą wiedzą z innymi nauczycielami.
W kwietniu 1999 roku odwiedziłem wraz z grupą polskich pedagogów Ecole Freinet w Vence i tam nagle... dotarło do mnie, jak mało pojąłem z tego, co o tej szkole czytałem. Organizatorem wyjazdu do Francji była pani Grażyna Maszczyńska-Góra z krakowskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Animatorów Pedagogiki Celestyna Freineta. Jestem jej niewymownie wdzięczny, gdyż dzięki pobytowi w Vence mocno zatrzęsło moim pedagogicznym światopoglądem, a przecież takie trzęsienie u nauczyciela z kilkunastoletnim stażem jest niczym dar z niebios. Doskonale odświeża umysł oraz ponownie skłania do rozważań, które w dużym uproszczeniu można sprowadzić do jednego pytania: Po co ludziom szkoła?
Vence to niewielka miejscowość na południu Francji niedaleko Nicei, przepięknie położona wśród prowansalskich wzgórz. Do Ecole Freinet prowadzi bardzo wąska i kręta droga. Teren przeznaczony na szkołę kupił w 1930 roku za własne oszczędności jej założyciel, Celestyn Freinet. Niewielkie, skromne, lecz schludne, pomalowane na biało szkolne budynki toną w zieleni. Wzrok przyciąga uroczy, odrobinę przypominający czasy starożytne, kamienny amfiteatr, w którym, jak się później dowiadujemy, dzieci urządzają zebrania oraz przedstawienia.
*
Tam właśnie wita nas przedstawicielka szkoły: dziewięcioletnia dziewczynka, która następnie jest naszym przewodnikiem. Pokazuje nam miejsca szczególnie ważne dla dzieci. Zatrzymujemy się zatem przy dużym, rozłożystym dębie zasadzonym wiele lat temu przez Freineta, a teraz będącym centralnym miejscem dziecięcych zabaw w wolnym czasie. Podziwiamy ogródek, w którym uczniowie hodują warzywa. Część plonów zjadają, część sprzedają na targu. Później wspólnie radzą, na co przeznaczą zarobione pieniądze. Kupują kredki, karmę dla królika, finansują wycieczki itp.
Oglądamy akwarium przedszkolaków (oczko wodne, w którym pływają złote rybki) oraz zagrodę z kurami i królikami. Z żywego inwentarza, a także z małego baseniku dzieci są szczególnie dumne. Same sprzątają pomieszczenia zwierząt i czyszczą basen. W niewielkich salach lekcyjnych stoliki są tak ustawione, aby uczniowie mogli pracować w kilkuosobowych zespołach zwróceni do siebie. Każde pomieszczenie jest wyposażone w ręczną drukarenkę. Najstarsza grupa ma dodatkowo swobodny dostęp do komputera i kserokopiarki.
O szkole opowiadają nam wydelegowani uczniowie (nauczycielki jedynie od czasu do czasu włączają się do rozmowy). Mówią, że dla nich najważniejsze jest, iż to oni sami kierują swoją pracą. Rzeczywiście, zakres swobód i praw uczniowskich w szkole Freineta przekracza wszelkie możliwości wyobraźni polskiego nauczyciela, przyzwyczajonego do nieustannego kierowania procesem edukacji swych podopiecznych. W polskiej szkole, mówiąc szczerze, nie wierzy się w to, że uczeń może myśleć i działać samodzielnie. Już nawet najmłodszym stażem naszym belfrom praca nauczyciela kojarzy się z zapisywaniem czystej karty, napełnianiem pustego naczynia itp. W konsekwencji nieustannie instruują dziatwę, co i jak ma robić, a kto nie chce skorzystać z podanej mu recepty na uczniowskie szczęście - dostaje pałę. Tymczasem w Vence nauczyciel pełni rolę opiekuna, doradcy, ale nigdy nie jest nieomylną władzą, która może kazać uczniowi coś wykonać. Jego sugestie dzieci w sposób demokratyczny weryfikują: godzą się z nimi albo nie. Społeczność uczniowska sama formułuje prawa obowiązujące w szkole. Dzieci sprawiedliwie dzielą się obowiązkami, np. same przygotowują posiłki, dbają o porządek i czystość wokół siebie.
Bardzo ważnym elementem porządkującym tak indywidualną naukę, jak i życie społeczności są plany pracy. Każdy dzień rozpoczyna się od zaplanowania zajęć. Nawet maluchy z najmłodszej grupy wiekowej demokratycznie ustalają, kto będzie opiekował się kurami i rybkami, kto zadba o porządek w grocie, kto podleje ogródek, kto będzie pełnił funkcję szkolnego listonosza krążącego od nadawcy do adresata itp. Istnieją też tygodniowe plany wykładów i konferencji (czytamy na tablicy, w jakim dniu odbędzie się konferencja na temat misia, wykłady na temat zebr oraz wakacji w Gujanie, wpisane są też imiona osób odpowiedzialnych za każde wystąpienie). Do poprowadzenia danego tematu zgłaszają się dzieci, a nauczyciel wskazuje ewentualne dodatkowe źródła informacji.
*
Starsi indywidualnie na specjalnych formularzach podejmują zobowiązania, ile napiszą opowiadań i wierszy, ile zrobią zadań ortograficznych, matematycznych itp. W ten sposób sami decydują o tempie swego rozwoju na podstawie subiektywnej oceny własnych możliwości. Zapytani, co robią, gdy im się nie chce uczyć, odpowiadają, że do intensywnego wysiłku mobilizuje ich pragnienie, żeby nie być gorszym od kolegów - wzajemnie pobudzają się więc do pracy. Jeden z chłopców dodał: "Im więcej zdobędę wiedzy, tym lepiej poradzę sobie w życiu". Zadziwiająca dojrzałość jak na dziesięciolatka!
Indywidualne samokształcenie umożliwiają fiszki z zadaniami dla ucznia ułożone według stopnia trudności. Uczeń wykonuje pracę zadaną mu na przykład na fiszce nr 3, sprawdza wynik za pomocą fiszki kontrolnej, po czym zabiera się do zadania na kolejnej fiszce nr 4. Gdy do zrealizowania zadania potrzebna jest dodatkowa wiedza, na fiszce jest zapisana wskazówka, w jakiej książce szkolnej biblioteki znajdują się niezbędne informacje. Bibliotekę tworzą pozycje w głównej mierze wydawane przez Freinetowski Instytut Wydawniczy w Cannes. Wydawnictwo to publikuje fiszki, powiązane z nimi książki Biblioteki Pracy (BT) i wiele bardzo różnorodnych pozycji wspierających pracę uczniów i nauczycieli (nie tylko nauczycieli freinetowców).
Nauka języka ojczystego jest oparta na swobodnej ekspresji słownej dziecka. Najmłodsi przygotowują i wygłaszają krótkie wypowiedzi, które później zostają wydrukowane za pomocą ręcznej drukarenki. Są to wypływające z życia dziecka opowiastki, ale także jego sny, marzenia i fantazje. Dzieciom nie potrafiącym jeszcze czytać pomagają w złożeniu i powieleniu tekstu ich starsi koledzy. Na koniec prace zostają ozdobione ilustracjami przez autorów.
*
Starsi codziennie rano piszą tekst na dowolny temat. Po wspólnym ustaleniu liczby tekstów przeznaczonych do publicznej prezentacji wyznaczeni uczniowie odczytują swoje utwory przed klasą, a następnie odpowiadają na pytania słuchaczy. Dzieci dokładnie zdają sobie sprawę ze znaczenia tej części zajęć: tłumaczą nam, że zadając dociekliwe pytania autorowi, pomagają mu w udoskonaleniu tekstu, podpowiadają, jakich ma dokonać poprawek w celu wyeliminowania niejasności i uzyskania maksymalnej precyzji wypowiedzi. Uczniowskie opowiadania i wiersze są, tak jak "za czasów Freineta", drukowane, z tą jednak różnicą, że najstarsza grupa używa do tego celu komputera, drukarki i kserokopiarki. Co dwa miesiące dzieci wydają pismo zawierające między innymi ich utwory literackie.
Powróćmy do indywidualnego planu pracy. Formularze, w których uczniowie zapisują zobowiązania, ile w danym tygodniu odrobią zadań z poszczególnych dziedzin nauki, są zakończone tabelą umożliwiającą dokonanie wykresu osiągnięć. Dziecko kreśli wykres i sprawdza, co powinno w przyszłości poprawić. Później w kilku zdaniach pisemnie podsumowuje pracę, zaznaczając sukcesy bądź dociekając przyczyn porażki. W samoocenie pomagają koledzy, a w szczególności "prezydent"; co tydzień kolejne dziecko z grupy zostaje "prezydentem" i to ono ma szczególne prawo rozstrzygać, czy "podwładni" sprawiedliwie się ocenili. Dopiero na zakończenie do oceny włączają się dorośli: autorami ostatnich uwag podsumowujących plan na formularzu, wykonanie pracy, tudzież dokonaną przez dziecko samoocenę są nauczyciel oraz mama i tata.
Rozmowę z dziećmi kończymy punktualnie o godzinie 12-tej. Między 1200 a 1400 w szkole jest przerwa przeznaczona na obiad i odpoczynek od nauki. Jeżeli jesteśmy przy harmonogramie pracy, to dodam jeszcze, że uczniowie przebywają w szkole od godziny 9-tej do 18-tej. W poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki pracują według wyżej opisanych zasad, natomiast w środy mają czas dla siebie, na przykład na rozwijanie indywidualnych zainteresowań. Przed 14-tą rozmawiamy z nauczycielami, już bez udziału uczniów. Na pytanie, czym miałby się wyróżniać pedagog podejmujący pracę w ich szkole, panie odpowiadają, że powinien być przede wszystkim sobą. Nie każdy rodzi się z predyspozycjami do zawodu nauczycielskiego, wrodzone cechy charakteru są często ważniejsze od wykształcenia. Nauczyciel musi mieć zaufanie do dzieci. Dyrektorka szkoły przypomina nam to, co dawno temu zapisał w swoich książkach Celestyn Freinet. Mówił on: Dziecko chce i potrafi się samodzielnie uczyć, jeżeli tylko stworzy się mu warunki sprzyjające rozwojowi. Naturalną potrzebą ucznia w szkole jest nie zabawa, lecz praca, jednak musi byćto wysiłek celowy i świadomy. Nikt nie lubi wykonywać zadań nieużytecznych.
Nasze rozmówczynie zaznaczają, że szkoła nie ma być bezstresową ochronką, w relacjach nauczyciel-uczeń zaś należy znaleźć złoty środek. Pragniemy się dowiedzieć, jakie mają problemy. Zdecydowanie twierdzą, że problemów wynikających ze współpracy z dziećmi nie ma. Mogą się najwyżej zrodzić, gdy w szkole pojawi się... jakiś dorosły (urzędnik z kuratorium, specjalista od biurokratycznych przepisów itp.). Jeżeli zaś chodzi o absolwentów Ecole Freinet, to doskonale radzą sobie z dalszą nauką dzięki temu, że w Vence polubiły się uczyć. Skarżą się jedynie na to, iż w nowej szkole nie ma kto ich wysłuchać, nikt nie liczy się z ich zdaniem.
Nie wszystko w Vence zachwyca. Te dziedziny, w których nie sposób się rozwijać metodą samokształcenia, w praktyce zostały sprowadzone do minimum. dlatego uczniowie z pewnością nie potrafią grać na instrumentach, pływać, posługiwać się obcym językiem tak, jak to umieją chociażby ich polscy rówieśnicy ze szkoły "Gedanensis", w której pracuję. Jednak zyskują w zamian coś bardzo, ale to bardzo pożytecznego. Opiekująca się naszą grupą we Francji Marta, miała rację, że dzieci w Ecole Freinet są wychowywane w wolności. Dzięki temu, że od najmłodszych lat mają prawo decydować o sobie, w sposób naturalny nauczyły się rozróżniać demokrację od anarchii oraz stosować w praktyce demokratyczne zasady. Są bardzo samodzielne i świadome znaczenia szkoły w ich życiu. Wiedzą, po co się uczą, więc starają się robić to jak najlepiej. Nikt nie musi ich straszyć jedynkami ani kusić szóstkami.
*
W polskiej szkole, szkole zbudowanej na restrykcyjnym systemie doraźnej kary i nagrody, dziecko zajmuje się zdobywaniem nie wiedzy i umiejętności, lecz ocen. Skupione na realizowaniu naszych wygórowanych żądań, nie ma czasu pomyśleć, w jakim celu właściwie tak się męczy. Lwią część czasu pozaszkolnego przeznacza na odrabianie prac domowych oraz wkuwanie do kolejnych sprawdzianów, kartkówek, prac klasowych, zatem ma bardzo ograniczone szanse samorealizacji. Kiedy ma zająć się swoim hobby, skoro musi zajmować się lekcjami nawet w soboty i niedziele? Dlatego też, gdy któryś z belfrów zachoruje, w klasie - zamiast smutku z powodu straty zajęć - wybucha szał radości. Przynajmniej z jednego przedmiotu przez kilka dni nie będzie trzeba zakuwać!
Uważam, że my, nauczyciele, w zachowaniu bardzo często przypominamy zaborczych, nadopiekuńczych i nadambitnych rodziców: dążąc do zaspokojenia własnych bądź dyrektorskich marzeń o osiągnięciu tak zwanego wysokiego poziomu nauczania, w rzeczywistości pozbawiamy naszych wychowanków inicjatywy, chęci do aktywności, do poszukiwania własnej drogi. Jeżeli są biernymi, niesamodzielnymi minimalistami, to w głównej mierze właśnie dzięki nam!
Można mieć nadzieję, że dzięki reformie oświatowej nasza młodzież nie będzie musiała się uczyć na pamięć nikomu niepotrzebnych bzdur (choć słyszałem, że to, co z programu geografii zostanie wyrzucone w podstawówce, znajdzie się w gimnazjum). Jednak przecież nie sposób uwierzyć, że nowe programy zmienią jak za dotknięciem różdżki mentalność i styl pracy nauczycieli. W tej sferze niestety musimy pomóc sobie sami.
Mirosław Brzana
Gdańsk
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14