Wychowanie do pracy
Pod Pałacem Kultury w Warszawie kręcą się szkolne wycieczki. Ale nie zauważyłem, by ktoś zwracał młodzieży uwagę na otaczające go monumentalne, kamienne posągi ludzi pracy. A szkoda. Polecam zwłaszcza rzeźbę człowieka z młotem.
Jest rzeczą paradoksalną, że system socjalistyczny, głoszący oficjalnie poszanowanie pracy, szermujący hasłami w rodzaju: "Praca miarą wartości człowieka", żonglujący sloganami o ludu pracującym miast i wsi doprowadził do tak dramatycznej deprecjacji wartości pracy, więcej - do chaosu pojęciowego w tym zakresie. I nie chodzi tutaj tylko o rozmijanie się haseł i sloganów z rzeczywistością. Rzecz leży głębiej, w sferze samego znaczenia pojęcia.
Niemałą rolę w kształtowaniu absurdalnie wypaczonego pojęcia pracy odegrała szkoła, wprzęgnięta w służbę ustroju socjalistycznego. Podręczniki i odpowiednio spreparowane czy dobrane lektury kształtowały u dzieci nie tylko fałszywe, ale także zupełnie sprzeczne z realiami dwudziestego wieku rozumienie pracy.
W latach pięćdziesiątych praca rolnika była uznawana za ciężką i pożyteczną, ale tylko rolnika kolektywnego. Rolnik indywidualny mógł może równie ciężko pracować, ale już nie tak pożytecznie. No, i mniej wydajnie. Jeszcze wyżej stała praca robotnika przemysłowego, ze wskazaniem na przemysł ciężki, budowę maszyn i wydobycie surowców. Formalnie ceniono także pracę uczonego, zawsze jednak sytuowano ją jakby trochę niżej niż kopanie rowów melioracyjnych.
Nadając pracy określoną wartość, akcentowano rolę wysiłku fizycznego. Praca umysłowa, jeżeli w ogóle ją uważano za pracę, stała wyraźnie niżej, była czymś niemal wstydliwym, bo nie wymagała wylewania potu i spalania aż tylu kalorii. Dlatego wskazane było, aby pracownicy umysłowi nadrabiali utraconą cnotę, wyjeżdżając na żniwa, wykopki ziemniaków czy grabiąc trawniki w czynie społecznym. I dlatego dzieci szkolne jeszcze w latach siedemdziesiątych wożono na wykopki, z wyraźną szkodą dla zdrowia, nauki, wychowania, a z zerowym pożytkiem dla gospodarki kraju.
Pokolenie wychowane w taki sposób dorosło i niemała jego część myśli w nie zmieniony sposób. I dziwi się, że praca nie jest już dzisiaj tym wyżej płatna, im brudniejsza i uciążliwsza. I protestuje zawzięcie, głośno i - co tragiczne - skutecznie przeciw obcinaniu dotacji dla najbardziej anachronicznych, nienowoczesnych i niedochodowych gałęzi przemysłu, a tym samym przeciw zwiększaniu nakładów na naukę, oświatę, rozwój kraju. Przeciw inwestowaniu w przyszłość narodu.
Polityka to sztuka demagogii, dlatego również z ust wielu rozsądnych ludzi parających się polityką padają argumenty o tym, że praca na przykład górnika wymaga dużego wysiłku fizycznego, jest uciążliwa i niebezpieczna. A szkoła, jeżeli nawet nie wzmacnia takiego sposobu myślenia, to w każdym razie go nie prostuje. A przecież powinna przeciwdziałać takiemu niesłychanie prymitywnemu myśleniu.
Z jakiegoż to powodu fizyczny wysiłek przy wydobywaniu rudy ma być pod względem społecznym czy moralnym wyżej ceniony niż - w istocie intensywniejszy i bardziej niebezpieczny - wysiłek doktora filozofii zdobywającego niebezpieczny szczyt górski? Dlaczego uciążliwe zapewne spawanie kadłuba statku ma stać wyżej niż wymagające ogromnych umiejętności i skupienia uwagi sprowadzanie na ziemię samolotu przez pilota, pisanie oszczędzającego czas wielu ludzi programu komputerowego czy choćby wymagająca wielorakich kompetencji praca nauczyciela wychowawcy, dzięki której mnóstwo ludzie nie będzie po prostu musiało w przyszłości wykonywać wielu uciążliwych czynności? I dlaczego wciąż nie mówi się pozytywnie o jednym z najwartościowszych rodzajów pracy - o pracy organizatorskiej, której istotą jest wyeliminowanie czynności zbędnych i zbyt uciążliwych?
Po okresie owego szkodliwego i absurdalnego pseudowychowania do pracy z lat realnego socjalizmu przyszedł czas porzucenia zainteresowania tym tematem w polskiej szkole. A to jest postawa nie do przyjęcia w sytuacji, gdy tyle jest do naprawienia.
Rolą szkoły jest kształtowanie postaw i pojęć. Trzeba przywrócić właś- ciwe rozumienie pracy, jej roli dla człowieka i całego społeczeństwa. Pracy rozumianej nowocześnie. Pracy, którą się ceni ze względu na efekty, a nie nakład wysiłku. Na efekty długofalowe. Tylko wtedy, jeżeli takie myślenie będzie dominować, można się spodziewać właściwej oceny pracy nauczyciela. Także oceny w sensie wynagradzania.
Klemens Stróżyński
Poznań
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14