Nie można czekać z integracją
Integracja czy segregacja? Tego pytania nie sposób uniknąć, gdy porusza się temat osób niepełnosprawnych. Chciałabym przypomnieć, jak kształtowała się wiedza, przekonania oraz postawy społeczne związane ze zjawiskiem niepełnosprawności oraz co obecnie należy rozumieć pod tym pojęciem.
W starożytnej Grecji, w której panował kult piękna i sprawności, chore lub niepełnosprawne noworodki zabijano. Decydował o tym ojciec rodziny albo rada starszych. Zdrowe noworodki oddawano matce, chore zrzucano ze skały. Przesiąknięte chrześcijaństwem średniowiecze zmieniło sytuację osób chorych i niepełnosprawnych o tyle, że nie byli oni zabijani, ale wyznaczano im miejsca, gdzie mogli żyć i których nie mogli opuszczać. Czasem wynikało to ze strachu i było sposobem obrony, jak w przypadku trędowatych. W większości przypadków w niepełnosprawności dopatrywano się kary za grzechy czy opętania. Renesans zniósł przekonanie o karze za grzechy i uznał niepełnosprawność za rzecz ludzką, na którą człowiek nie ma wpływu. Renesans dał też przyzwolenie na żebractwo, dlatego w miastach pojawiła się ogromna liczba osób utrzymujących się z jałmużny. Tę sytuację zmieniło dopiero Oświecenie; wtedy pojawiły się pierwsze próby pomocy instytucjonalnej, powstały przytułki i szpitale, w których osoby niepełnosprawne żyły w izolacji od otoczenia.
Obecna filozofia życia, a więc kult piękna i sukcesu bardzo przypomina starożytną Grecję. Różnica polega tylko na tym, że inny jest rodzaj zadawanej śmierci. Kilka tysięcy lat temu była to śmierć fizyczna, a obecnie jest to śmierć społeczna. Ten, kto nie jest sprawny czy zdolny, wymaga opieki, a komercjalizacja życia, bilans zysków i strat przemawiają za tym, że taniej jest, aby takie osoby żyły oddzielnie. I w ten sposób spycha się życie osób niepełnosprawnych do przytułków, domów opieki czy szpitali. Warto też zauważyć, co mówi się o ludziach, którzy opiekują się osobami niepełnosprawnymi. Uważa się, że tacy ludzie się poświęcają. I choć w przypadku osób zakonnych (które bardzo często prowadzą domy opieki) tak bardzo to nie dziwi - w opinii społecznej w życie zakonne jest wpisane poświęcenie - to w przypadku osób świeckich wzbudza podziw. Świadczy to o tym, że osoby niepełnosprawne traktuje się zupełnie inaczej.
Obok odrzucenia społecznego spotyka się również postawę pobłażliwej tolerancji dla osób niepełnosprawnych. Zwłaszcza w małych miasteczkach czy wsiach są miejscowe "głupki", których nikt nie traktuje poważnie i na których patrzy się z przymrużeniem oka.
Ostatnio, zwłaszcza w mediach, można zaobserwować nowe podejście do niepełnosprawności. Pokazuje się teraz programy czy filmy o ludziach niepełnosprawnych, którzy mają sukcesy, gdyż, wystawieni na próbę, odnoszą bohaterskie zwycięstwo duchowe. Tacy ludzie są podziwiani i akceptowani. Problem leży w tym, że bohaterów jest niewielu, a ogromna liczba zwykłych ludzi żyje w zapomnieniu, gdyż nie odnieśli żadnego sukcesu - ani zawodowego, ani duchowego.
Warto też moim zdaniem prześledzić, jak w ostatnich czasach określano osoby niepełnosprawne. Początki badań nad upośledzeniem umysłowym przynoszą, przytaczany dziś z zawstydzeniem, podział na imbecyli, debili i kretynów. Nie trzeba tu wspominać o tym, jakie nastawienia pociągały za sobą te określenia. Do tej pory używa się ich albo pod wpływem silnych emocji, albo gdy chce się kogoś celowo obrazić. Potem pojawiło się pojęcie kalectwa na określenie dysfunkcji motorycznych, które obecnie również kojarzy się negatywnie i nie jest już używane. Następnie pojawiły się pojęcia upośledzenie i niepełnosprawność. Oba są powszechnie używane, choć oba podkreślają jakiś brak, ujmę. Aby tego uniknąć, stworzono enigmatyczne pojęcie sprawni inaczej dla podkreślenia podobieństwa do osób zdrowych. Nazwa ta jednak szybko znalazła prześmiewców i tak powstały określenia: kochać inaczej lub ironiczne epitety w rodzaju: mądry inaczej, przystojny inaczej itp.
W odniesieniu do dzieci używa się często określenia: dzieci specjalnej troski. Kładzie ono nacisk na to, że dzieci te wymagają szczególnego zainteresowania i traktowania, ale zarazem podkreśla ich inność. Obecnie
w obszarze edukacji coraz powszechniej mówi się o dzieciach o specyficznych potrzebach edukacyjnych; podkreśla to uniwersalność potrzeb właściwych wszystkim dzieciom bez wyjątku oraz specyfikę, która oznacza konieczność dopasowania się edukatora do dziecka.
Wbrew pozorom, wszystkie te nazwy i określenia, przechodzące tak złożoną ewolucję, oddają, jak mówi Wygotski, "duchową formę krystalizacji doświadczenia społecznego". W znaczeniu mieści się też sposób zachowania i stosunek do tego, co jest oznaczone danym słowem. Dlatego tak ważne jest, w jaki sposób będziemy nazywać te "inne" osoby. Nazwa niesie za sobą cały zakres wiedzy, zachowanie i wartościowanie.
Chciałabym teraz (za Błeszyńską) wyjaśnić nazwę niepełnosprawność, którą mimo jej ograniczeń posługuję się w tym artykule ze względu na jej powszechność. Otóż, osoby niepełnosprawne są postrzegane jako słabe, lękliwe, celowo izolujące się od społeczeństwa. Przypisywane są im też takie cechy, jako brak pewności siebie, brak akceptacji swojej sytuacji życiowej. Negatywnie są też oceniane szanse życiowe osób niepełnosprawnych, natomiast zupełnie pomija się ich możliwości i zdolności. Etykieta "niepełnosprawność" działa dalej jako samospełniające się proroctwo, co oznacza, że osoby zaetykietowane są traktowane w taki sposób, że zaczynają się zachowywać tak, jak się tego od nich oczekuje. Zarzucają oni swoje ambicje i plany i usuwają się na dalszy plan, co z kolei utwierdza innych o prawdziwości swojego myślenia o niepełnosprawnych. Przytoczę teraz (za Bogdanem) słowa osoby zaetykietowanej przez różnych profesjonalistów jako opóźniona w rozwoju, które dobrze oddają to, o czym pisałam: Sposób, w jaki system cię traktuje, nie wpływa dobrze na charakter człowieka. Najgorsze jest to, że jak już dostaniesz się w jego tryby, nie zdołasz nikogo przekonać, na ile jesteś mądry. Jesteś za słaby, żeby się wybronić.
Na taki sposób myślenia i traktowania osób niepełnosprawnych natrafia idea integracji. Podejmowane są w pierwszym rzędzie próby zagwarantowania osobom niepełnosprawnym praw do pełnego uczestnictwa w życiu społecznym poprzez różne zapisy prawne. Jednym z przykładów takich zapisów jest Konwencja Praw Dziecka, która między innymi mówi o tym, że dzieci niepełnosprawne mają prawo do takiego samego traktowania jak dzieci sprawne. Organizowane są też takie akcje jak "Wojna z trzema schodami" mająca na celu ułatwienie poruszania się osobom na wózkach inwalidzkich. Są to wszystko działania odgórne, a integracja zaczyna się na dole, wśród zwykłych ludzi. Pomimo ogromnego wpływu mediów sposób myślenia o świecie jest przekazywany przez rodzinę.
Jak wykazują badania Minczakiewicz, źródłem wiedzy na temat niepełnosprawności dla 52% badanych jest rodzina, dla 24% koledzy, a tylko dla 8% mass media. Należy o tym pamiętać przy tworzeniu na przykład klas integracyjnych. Często ani uczniowie, ani ich rodzice nie są przygotowani do integracji. We wspomnianych badaniach pytano również uczniów klas II-IV, czy chcieliby uczyć się z dziećmi niepełnosprawnymi. Zdecydowanie negatywną odpowiedź dało 56% badanych. Im starsi uczniowie, tym ta liczba się zmniejsza, należy jednak pamiętać, że integracja zaczyna się często od pierwszej klasy. Mogą z tego wynikać przypadki wyśmiewania się, zaczepek czy wręcz izolacji uczniów niepełnosprawnych w szkołach integracyjnych. Rzecz jasna, nie brak i pozytywnych przykładów integracji. Są nimi na przykład: Ruch Wiara-Światło, czyli muminki czy wspólnota "Arka" założona przez Jeana Vaniera, w której osoby niepełnosprawne mieszkają razem z osobami sprawnymi. Jest też dużo klas integracyjnych, w których integracja funkcjonuje, gdzie dzieci sprawne uczą się współżyć z dziećmi niepełnosprawnymi i im pomagać, natomiast dzieci niepełnosprawne mają o wiele więcej sytuacji stymulujących rozwój niż na przykład w szkole specjalnej.
Nie należy jednak zapominać, że duża część społeczeństwa nie jest przygotowana do integracji, a nawet jej przeciwna. Kolosalne znaczenie dla jej powodzenia ma sposób, w jaki uczestnicy integracji myślą o osobach niepełnosprawnych i jak je traktują. Oczywiście nie można czekać z integracją do momentu, aż zmieni się sposób myślenia o niepełnosprawności. Zmiana myślenia jest ewolucją, a więc trwa długo. Warto może jednak połączyć wprowadzanie integracji z intensywną akcją informacyjną mającą na celu właśnie ową zmianę postaw. To właśnie te postawy decydują o tym, jak się żyje osobom niepełnosprawnym w społeczeństwie. Jedna z osób poproszona o wyobrażenie sobie sytuacji, w której wskutek wypadku staje się niepełnosprawna, powiedziała: "Spróbowałbym z tym żyć, ale to, czy miałoby ono sens, zależałoby od stosunku innych do mnie".
Joanna Trawczyńska
UAM, Poznań
Bibliografia
- Błeszyńska K., "Społeczna percepcja osób niepełnosprawnych", "Psychologia Wychowawcza" 1997, nr 5.
- Dykcik W. (red.) Społeczeństwo wobec autonomii osób niepełnosprawnych, Eruditus, Poznań 1996.
- Gustavsson A., Zakrzewska-Manterys E., Upośledzenie w społecznym zwierciadle, Wydawnictwo "Żak", Warszawa 1997.
- Leontiew A.N., Łuria A.R., "Psychologiczne poglądy L.S. Wygotskiego", [w:] O rozwoju psychiki, PWN, Warszawa 1962.
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14