Wyzwiska wobec dzieci
Chciałabym się tu zająć tylko jedną kwestią, a mianowicie - stosowaniem wobec dzieci wyzwisk i znaczeniem tego zjawiska dla ich rozwoju.
Są domy, w których dzieci regularnie słyszą pochwały, wiedzą co wolno im robić, a czego nie - cele rodziny i jej priorytety są jasno sformułowane, nie używa się wobec nich gróźb i wyzwisk, i pozwala im się uczyć na podstawie własnych doświadczeń. W wielu domach jednak dzieci słyszą raczej, że znowu coś im nie wyszło, że jak zwykle okazały się niedorajdami, że inne dzieci takie nie są i że powinny bardziej się starać. Przy okazji gęsto padają wyzwiska.
Posłużę się danymi, które pochodzą z badań przeprowadzonych w listopadzie 1998 roku przez studentów IV roku pedagogiki Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Badaniami objęto 102 dzieci od I klasy szkoły podstawowej do IV klasy szkoły średniej, z których utworzono pięć grup wiekowych (klasy I-III, IV-VI, VII-VIII szkoły podstawowej oraz klasy I-II, III-IV szkoły średniej). W każdym badaniu brało udział dwoje studentów, jedna osoba prowadziła rozmowę, druga notowała jej przebieg. Każda para prowadziła rozmowę z trójką dzieci ze szkoły podstawowej i trójką młodzieży ze szkoły średniej.
Badanym zadano pytanie: "Jakimi wyzwiskami obrzucacie się w grupie rówieśników, a jakimi wyzwiskami obrzucają was rodzice i nauczyciele, gdy są zdenerwowani?" Wszystkie podane przez uczniów wyzwiska zostały zapisane na oddzielnych kartkach i zakodowane (zapisano wiek dziecka oraz kto stosuje wobec nich dane wyzwisko: R - rodzice, N - nauczyciele, r - rówieśnicy). Następnie wszystkie kartki podzielono na trzy duże grupy: rodzice, nauczyciele, rówieśnicy. W każdej grupie dokonano podziału na pięć podgrup ze względu na wiek badanych dzieci.
Wszystkie wyzwiska sklasyfikowano według następujących kategorii:
- wyzwiska odnoszące się do umysłu;
- wieku;
- zwierząt;
- do nazwiska lub imienia;
- dotyczące wyglądu zewnętrznego;
- wulgarne;
- odnoszące się do zachowania lub sposobu bycia;
- oraz inne (np. pigmej, megasam, czopel, knot).
Z badań tych wynika, że używanie wyzwisk wobec dzieci jest dość powszechne. Najwięcej pojawia się ich w grupie rówieśników - 281, a w pozostałych grupach wyniki są zbliżone do siebie: w grupie rodziców - 152 i nauczycieli - 143. Na plan pierwszy w analizie danych wybija się to, że profile wyników uzyskanych w grupie rodziców są niemal identyczne z uzyskanymi w grupie rówieśników. Tak więc najwięcej wyzwisk słyszą dzieci z grup IV-VI szkoły podstawowej i I-II szkoły średniej.
W tym miejscu chciałabym przyjrzeć się bliżej wyzwiskom, które dzieci słyszą od swoich rodziców. Najwięcej z nich odnosi się do umysłu, intelektu - 46. Najpopularniejsze wyzwiska z tej grupy to: głupek, idiota i debil, które pojawiają się prawie we wszystkich grupach wiekowych. Dzieci młodsze (I-VI klasa szkoły podstawowej) słyszą ponadto, że są: trąbami, mądralami, niezgułami, głąbami, kapuścianymi pustymi głowami, nieukami, betonami, cymbałami, durniami, palantami; młodzież zaś (od VII klasy szkoły podstawowej do IV klasy szkoły średniej) jest najczęściej wyzywana od: czubków, ofiar, bałwanów, mądrali, kretynów, tępaków, nienormalnych, bezmózgowców, wariatów, ciołków, gamoni, tłuków, imbecyli.
Drugą co do wielkości kategorię stanowią wyzwiska odnoszące się do zachowania, sposobu bycia - 32. Najczęściej stosowane wyzwiska to: łobuz, kłamczuch i leń. W jaki sposób rodzice odnoszą się do zachowań
i postaw swoich młodszych pociech? Najczęściej nazywają je: niezdarami, pokrakami, bałaganiarzami, czortami, roztrzepańcami, pyskolami, mumiami egipskimi, niedorajdami, ofermami. Młodzi ludzie zaś w oczach rodziców są: pyskaczami, ofermami, oszustami, nieudacznikami, upierdliwcami, nygusami, bałaganiarzami, nierobami, lumpami, bandytami, zakałami rodzin, a dziewczyny - dewotkami.
Trzecia co do wielkości kategoria popularnych wśród rodziców wyzwisk wywodzi się od nazw zwierząt - 17. Tu w zasadzie większość wyzwisk powtarza się we wszystkich grupach wiekowych. Wymienię je więc w kolejności, rozpoczynając od najczęściej stosowanych. Okazuje się, że rodzice mają w domu: barany i osły, stare lub głupie krowy, żmije, bydlaki, cielaki, małpy i czarne owce. Rodzice w chwilach złości nie stronią również od stosowania wyzwisk wulgarnych - 20, a tym samym bardzo raniących i obraźliwych. Ich "moc" jest niezależna od wieku dzieci, do których są kierowane. Oto niektóre z nich, dające się moim zdaniem zacytować w tym artykule: gnój, gnojek, cholera, pierdzioch, wredota, gówniarz, pierdoła, palant, popapraniec, dziewuszysko, pętak, śmierdziel.
Sporo wyzwisk (10) odnosi się do wyglądu zewnętrznego. Rodzice szczególnie "upodobali" sobie przypominanie dzieciom o ich figurach, nazywając je: grubymi beczkami lub dyniami, spaślakami lub pieszczotliwie - grubaskami. Ponadto, gdy mają zastrzeżenia co do wyglądu, ujmują je następująco: ty łajzo, łachmyto, niechluju, flejtuchu, a także brzydalu i słodko - marmolado. Rodzice lubią ponadto podkreślać różnicę wieku dzielącą ich od swoich latorośli, nazywając je: bachorami, pędrakami, gówniarzami, smarkaczami, smarkami, małolatami i szczeniakami. Jak widać, inwencja rodziców w wyzywaniu swoich dzieci jest bardzo bogata. Szczególnie bolesne jest to, iż dzieci słyszą wyzwiska z ust osób, którym ufają, w których mądrość wierzą i liczą się z ich zdaniem, a przede wszystkim, które kochają.
*
Należałoby zadać teraz pytanie: jak to, co dzieci słyszą w domu, wpływa na ich zachowanie? Pierwszy wniosek nasuwa się sam - dzieci w kontaktach z rówieśnikami wykorzystują sposoby, których nauczyły się w domu. Jeżeli rodzice w chwilach złości czy bezsilności kierują ku dzieciom różne wyzwiska, to dają im w ten sposób prosty przepis, jak radzić sobie z własnymi emocjami w trudnych sytuacjach. Jeżeli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że dzieci mają znacznie mniej niż dorośli możliwości wyboru sposobów radzenia sobie w trudnych sytuacjach, że subiektywnie przeżywają ich więcej, to oznacza, że częściej będą takie sposoby jak np. wyzywanie stosować. Potwierdzają to również wyniki badań.
Społeczną konsekwencją takiej sytuacji może być postępująca brutalizacja kontaktów międzyludzkich, którą widać m.in. we wzroście zachowań agresywnych, lekceważeniu przez dzieci i młodzież wszelkich autorytetów. Co więcej, wulgarne zachowanie staje się coraz częściej sposobem na uzyskanie np. akceptacji grupy, lepszej pozycji, szacunku wśród kolegów, a więc będzie się pojawiać również w sytuacjach nie związanych z silnymi emocjami.
Czy możemy rozróżnić wśród wyzwisk bardziej lub mniej raniące lub takie, które mają mniejszy lub większy wpływ na rozwój dziecka? Uważam, że nie da się dokonać takiego podziału obiektywnie. Nie wiemy, czy dziecko bardziej zrani nazwanie go głupim, czy żartobliwie - pieguskiem. Zależy to między innymi od wieku dziecka, jego indywidualnej wrażliwości, wcześniejszych doświadczeń i wielu jeszcze innych czynników. Wydaje się oczywiste, że zanim użyjemy wobec kogoś wyzwiska powinniśmy się zastanowić, ile szkody może mu to wyrządzić. Często jest ona niewspółmierna do kary, jaką w ten sposób chcemy dziecku wymierzyć.
Chciałabym się zastanowić nad niektórymi konsekwencjami stosowania wobec dzieci wyzwisk dla ich rozwoju, bez względu na to, z której z wyróżnionych kategorii pochodzą. Najczęstszą rozwojową konsekwencją stosowania wobec dziecka wyzwisk może być pojawienie się u niego poczucia mniejszej wartości, a to oznacza osłabienie wiary w siebie, zaangażowania, spontaniczności, twórczego podejścia do własnego rozwoju, poznawania świata. Dziecko, które słyszy od osób znaczących, że jest nieukiem, że jest głupie, zaczyna w to wierzyć i za parę lat to wyzwisko może rzeczywiście odzwierciedlać stan jego umysłu. Dzieje się tak, gdy wysiłki dziecka nie są doceniane, a jedynie zwraca się uwagę na efekt końcowy. Wówczas dziecko stwierdza, że nie warto się starać, bo obojętnie, co zrobi, i tak spotka się z niezadowoleniem dorosłego.
Czy przypadkiem jest, że np. wyzwiska z kategorii intelektualnych są kierowane stosunkowo często do dzieci z klas IV-VI szkoły podstawowej i I-II szkoły średniej? To właśnie dla nich bycie docenionymi pod względem intelektualnym staje się szczególnie ważne. W pierwszym przypadku ważną potrzebą dziecka w tym wieku jest zdobywanie wiedzy, umiejętności, doskonalenie się, aby być w czymś dobrym, a przez to wyróżnionym spośród innych i docenionym przez dorosłych. W przypadku młodzieży, zdolności intelektualne stają się ważnym elementem budowania obrazu siebie, odpowiedzi na pytanie, kim jestem, co potrafię robić dobrze.
*
Sytuację może pogorszyć dodatkowo fakt, że dziecko słyszy wyzwiska tego typu z ust nauczycieli. Wyniki badań, niestety, to potwierdzają. Zdecydowana większość wyzwisk w grupie nauczycieli pochodzi z tej kategorii. Zatem osoby, które powinny z racji wykonywanego zawodu zachęcać do poszerzania horyzontów wiedzy, samodzielnej, twórczej pracy, robią coś zupełnie odwrotnego. Nauczyciele stosujący w pracy z uczniami wyzwiska lekceważą rolę uczuć w rozwoju dzieci. Dziecko obrażane, poniżane, lekceważone przez nauczyciela będzie osiągało - co jest oczywiste - słabsze wyniki w nauce. Czasami używamy słów żartobliwie, nie zdając sobie sprawy, że ranią one innych np.: głuptasku, dzieciaku. Zapominamy, że ranić może nie tylko treść wypowiadanych słów, lecz także sposób, w jaki przekażemy z pozoru neutralne informacje, np. gdy nauczyciel wypowiada uwagi przy całej klasie na temat pracy jednego z uczniów.
Inną ważną konsekwencją stosowania wyzwisk może być przekonanie dziecka, że tak naprawdę nie ma ono kontroli nad własnym życiem. Jeżeli ktoś mnie ocenia (a wyzwiska zawierają w sobie element oceny), to znaczy, że wie, jak powinienem się zachowywać, ubierać, wyglądać. Może to rodzić generalnie dwie postawy u dzieci: agresywną i uległą. Agresywna zawiera element buntu - "Jeżeli mnie nie akceptujecie takim, jakim jestem, to będę robił wam na złość". Osoby z tendencją do uległości przez całe życie mogą szukać sposobów, aby stać się takimi, jak tego chcą np. rodzice. W obu przypadkach dzieci tracą dużo życiowej energii na walkę bądź na dostosowanie się, zamiast spożytkować ją na szukanie własnej drogi. W ten sposób uzależniamy dzieci od siebie, zamiast je wspierać.
Bez względu na to, jakich wyzwisk dorosły używa w stosunku do dzieci i z jakich pobudek to robi (jest zdenerwowany, chce zmobilizować do większego wysiłku), nic nie usprawiedliwia jego zachowania, nawet to, że dzieci bywają nieznośne, a młodzież wulgarna i wyzywająca. Jesteśmy dorosłymi, a to zobowiązuje nas do radzenia sobie w sposób dojrzały z własnymi emocjami, tzn. w taki, który nie poniża, nie rani innych, daje jasną informację o tym, co wywołuje nasze niezadowolenie. Wymaga to też umiejętności oddzielania tego, co jest skierowane przeciwko nam, a co tak naprawdę wynika ze zwykłej aktywności dziecka. Gdy dziecko dostaje jedynkę, to prawdopodobnie nie dlatego, że chce zrobić na złość rodzicom lub nauczycielowi. To ono jest w trudnej sytuacji i wymaga wsparcia, aby mogło sobie z tym poradzić.
Wyzywanie dziecka w takiej sytuacji wynika z braku umiejętności radzenia sobie w sytuacji, kiedy ponosi ono porażkę, nie spełnia naszych oczekiwań. Dzieci mają prawo popełniać błędy, zachowywać się w sposób dla nas niezrozumiały. Aby wyrosły na silnych dorosłych, potrzebują naszego wsparcia, szacunku, który wyraża się między innymi w tym, że będziemy akceptować ich potknięcia, częściej zwracać uwagę na to, co zrobiły dobrze, będziemy informować je jasno o swoich emocjach, oczekiwaniach względem nich. Aby łatwo nam było tak traktować dzieci, sami musimy doświadczać takich zachowań. To, czy jesteśmy szczęśliwi (na to poczucie składa się wiele elementów np. bycie kochanym, docenianym, realizującym własne cele, pragnienia, otrzymującym wsparcie itd.), ma wpływ na to, jak traktujemy innych. Ludzie szczęśliwi są bardziej tolerancyjni, otwarci w wyrażaniu emocji, pragnień, dający wsparcie, a mniej karzący.
Dużą rolę w odczuwaniu szczęścia odgrywa atmosfera panująca w rodzinie. W rodzinie najłatwiej zatroszczyć się o to, aby osoby ją tworzące miały w niej wsparcie. Wychodząc na ulicę, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakich ludzi napotkamy - mniej lub bardziej życzliwych, mających lub nie na względzie nasze dobro. Gdy nasze dziecko bez nas gdzieś wychodzi czy wyjeżdża, często się boimy, że może je spotkać coś złego. Tym ważniejsze jest więc stworzenie mu miejsca w domu, w którym będzie czuło się bezpieczne i szczęśliwe. Gdy w naszych kontaktach z dziećmi zaczynamy się posługiwać wyzwiskami - zastanówmy się: Z czym my sami sobie nie radzimy, co dla nas jest trudne, jakie są nasze oczekiwania wobec dziecka, jaki jest nasz kontakt z nim, czy jasno informujemy je o granicach, których przekraczać nie można i czy sami zachowujemy się zgodnie z regułami, których przestrzegania wymagamy od dziecka? Pojawienie się wyzwisk to zawsze sygnał czegoś niepokojącego i niosącego negatywne skutki dla obu stron, nie tylko dla dziecka, także dla nas samych.
Mariola Bardziejewska
UAM, Toruń
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14