Imię i nazwisko:
Adres email:


Idea pluralizmu w oświacie

Każda rocznica, nawet najskromniejsza, jest okazją do spojrzenia na przebytą drogę. Dlatego że tożsamość podmiotu wspiera się na tym, co było, jest tu i teraz, staje się i będzie.

Przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość różnią się między sobą, ale jest to różnorodność ujednostkowiona w podmiocie. Czyż w pełni uzasadnione jest bowiem stwierdzenie, iż to, co było, stało się niebytem? Przecież wspomnienie sprzed kilku lat może być w nas jeszcze bardzo żywe, a zatem żyje ono w nas, a zatem dopóki jesteśmy, ono także w jakiś sposób jest. Istnienie minione nie jest więc po prostu niebytem. Nie ma tylko tamtego czasu i tamtej przestrzeni, czyli coś się zmieniło i coś trwa - mimo zmian. To, co minęło, nie zniknęło w nicości, istnieje dalej - zapisane w materialnych przedmiotach kultury i w świadomości człowieka. Czy może więc przyszłość jest niebytem? Czy to, czego jeszcze nie ma, jest niczym? To dlaczego bierzemy parasol, jeśli nie ma jeszcze deszczu?

Przeszłość i przyszłość nie istnieją bez teraźniejszości, ale również teraźniejszość nie może istnieć bez przeszłości i przyszłości. W innym przypadku teraźniejszość byłaby absolutem bytu. Przychodzi tu na myśl Husserlowski strumień przeżyć, w którym to, co przeszłe, nie rozpływa się w nicości, lecz istnieje dalej w teraźniejszości, wskazując jednocześnie kierunek przyszłych przeżyć, które nie wlewają się gdzie popadnie, ale szukają optymalnego koryta.

Można tu powiedzieć za K. R. Popperem, że przyszłość jest otwarta obiektywnie, tzn. teraźniejszość możemy określić jako ciągły proces aktualizacji realnych skłonności. Co prawda Popper nie przyjmuje determinizmu przeszłości, dla którego istnieje tylko świat skłonności - absolutnie kreatywny i indeterministyczny. Błąd redukcjonizmu na początku wygląda zawsze bardzo niewinnie, by na końcu doprowadzić do absolutnej sprzeczności. Dlatego widzenie tylko w perspektywie teraźniejszości sprawia wrażenie, iż wszystko płynie razem z nami, że nie ma nic stałego. W takim razie jak możliwa jest sama konstatacja ruchu, który nie może być rozpoznany bez stałego punktu odniesienia? Można się tu posłużyć przykładem typowej sytuacji na dworcu, gdy za oknem naszego przedziału w pociągu porusza się inny pociąg - mamy wtedy wrażenie, że jedziemy, dopóki nas nie minie i dopóki nie zobaczymy jakiegoś nieruchomego fragmentu dworca. Sama tylko zmienność jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Również skupienie się na samej przeszłości pozwala, co prawda, dostrzec stałe punkty, lecz abstrahując od teraźniejszości możemy płynąć pod prąd życia.

Patrzenie tylko w przyszłość odcina nas natomiast od refleksji nad przebytą drogą, dając złudne poczucie, iż wszystko jest możliwe. Tymczasem możliwość aktualizacji ma charakter koincydentalny, tzn. może zawierać luki w uobecnianiu tego, co przeszłe, teraźniejsze lub przyszłe. Odcięcie któregoś z ogniw tego continuum (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość) może oznaczać początek różnorakich kryzysów: podmiotu bez korzeni, podmiotu bez realnego życia, podmiotu bez przyszłości.

*

Sens istnienia teraźniejszości polega na ciągłym stawaniu się i przemijaniu, jak fale na morzu, z których każda jest jedyna i niepowtarzalna, choć istota tych fal jest niezmienna, tak samo jak istota samego morza. Oznacza to, że teraźniejszość nie może istnieć sama z siebie, że musi być podtrzymywana z chwili na chwilę, że ma swój realny początek i koniec istnienia. Teraźniejszość nie oznacza więc obecności całego bytu, ale jedynie uobecnianie tego, co w niej może być tu i teraz. Dlatego doświadczamy egzystencjalnej różnorodności, której tajemnica wykracza poza zwykłą aktualność bytowania.

Bycie tu i teraz mówi nam o istocie trwania - mimo różnorodności istnienia. Jednym słowem, to, co jest tu i teraz, wypływa z potencji istnienia, które się zrealizowało i może realizować. Możliwość bycia nie jest zatem w żadnym przypadku niebyciem, nicością; nic bowiem nie daje się stopniować, nie możemy powiedzieć, że coś mniej lub bardziej nie istnieje, możemy natomiast powiedzieć, iż coś jest mniej lub bardziej możliwe. Samo zaś przejście z bycia możliwego do bycia rzeczywistego nazwiemy tutaj, za Arystotelesem, aktem. Potencjalność, która przechodzi lub przeszła w akt, nie jest niebytem, ale raczej współbytem istnienia możliwego, czyli realną możliwością istnienia. Dlatego możność i akt są jakby dwustronnie uwarunkowane: od strony przedmiotu i od strony podmiotu.

W innym przypadku byłby to przykład chodzenia po linie, której żaden koniec nie jest umocowany na trwałe. Nie znaczy to, oczywiście, że mocne przywiązanie obu jej końców uwolni nas od przygodności bytowej. Nie da się ukryć, iż zawsze pozostaje kwestia lepszych lub gorszych umiejętności chodzenia po linie, a często również odwagi i szczęścia. Dlatego nasze istnienie czasoprzestrzenne jest zawsze koincydentem samego przedmiotu i naszego miejsca w czasie i przestrzeni, które nie może uniknąć przygodności i przedłużanego z chwili na chwilę prawdopodobieństwa.

Czym innym jest jednak świadome dążenie do zachowania własnej i cudzej egzystencji, a czym innym nie uświadomiony koicydent przynoszący ten sam skutek; czym innym jest pragnienie unicestwienia, a czym innym unicestwienie przypadkowe. Względne poczucie bezpieczeństwa oparte na continuum przeszłości, teraźniejszości i przyszłości może być tutaj możliwością uzyskania podmiotowo-przedmiotowego konsensu, który może nas wspierać w sposób dostatecznie trwały w realizacji określonej wizji egzystencji.

*

Wskazanie tutaj możliwości wykroczenia poza monizm czystej materii (lub monizm czystego ducha) każe nam się wystrzegać pozytywistycznego hiperoptymizmu, iż w obiektywnym splocie całości wystarczy poznać podstawową zasadę wiązania, by wszystko zrozumieć i realnie zaplanować przyszłość. Jednocześnie należy się zgodzić, że nie byłoby żadnej uporządkowanej wiedzy bez intuicyjnego przekonania o istnieniu pewnego porządku rzeczywistości (zmysłowej lub pozazmysłowej). Założenie tej jedności leży u podstaw każdej nauki, bez której niemożliwe byłoby ani konstruowanie przyszłości, ani jej weryfikowanie. Jedność chroni nasze istnienie minione, naszą podmiotową biografię, z drugiej strony, jak stwierdza F. Jacob w Grze możliwości: Różnorodność jest sposobem chronienia tego, co możliwe. Funkcjonuje jako pewnego rodzaju zabezpieczenie przed tym, co przyszłe. Egzemplifikując tę tezę można powiedzieć, że gdyby każdy człowiek był jednakowo uodporniony i narażony na określoną chorobę, to cała ludzkość zginęłaby od jednego wiru.

Gdyby nie było realnego pluralizmu bytowego, to, jak pisał Arystoteles, nie byłoby żadnego sensu stawiać pytania, dlaczego coś istnieje? Bytowy pluralizm jest bowiem możliwy jedynie, jeśli składa się z wielu elementów bytu, w których jedne warunkują istnienie innych. Absolutna tożsamość bytów wyklucza natomiast pluralizm bytowy. Dotyczy to także różnej nacji monizmów dialektycznych, w tym szczególnie dialektyki Hegla, w której czysty byt jest czystą nieokreślonością i pustką, nie ma w nim żadnego przedmiotu, który można uchwycić myślą, w rzeczy samej jest niczym.

Byt jako teza przeistacza się w swą antytezę (nicość), by stworzyć syntezę, czyli tożsamość bytu i nicości. Ruch bytu do nicości, i odwrotnie Hegel nazywa stawaniem się. Hegel uważa, że ostateczną rzeczywistością jest istota duchowa, a nie materialne istnienie. Istota była dla niego rodzajem kosmicznej świadomości, z której człowiek może czerpać bezpośrednio, mimo że jej formalny ideał nie miał nic wspólnego ze światem realnym. Filozof widział więc potrzeby rozróżniania między podmiotem poznającym a przedmiotem poznania, między formą a treścią. Dla niego myśl była obiektywną rzeczywistością, a obiektywna rzeczywistość - myślą. Zrozumienie istoty oznaczało jednocześnie zrozumienie zasady realnego świata. Istota jest czystym istnieniem i nie wykracza poza istnienie, tak samo jak istnienie nie wykracza poza istotę. To logika wyznacza u Hegla rzeczywistość, a nie odwrotnie.

W swej koncepcji stawania się nie wychodził od faktu, od realnej rzeczywistości i szukania zasady niesprzeczności w dokonujących się zmianach, tylko wręcz przeciwnie - od czystej myśli, by z niej wtórnie wyprowadzić fakty. Hegel jest tutaj typowym przedstawicielem idealizmu, który chce realną rzeczywistość stawiać przed trybunałem myśli, a nie myśli przed trybunałem rzeczywistości. Tym samym racjonalne jest u niego zarazem realnym, a realne jednocześnie racjonalnym. Hegel przyjął, że każda rzecz pozostaje w relacji z inną rzeczą, jako jej przeciwieństwem, a następnie jako ich syntezą. Nie ma przy tym żadnej cechy różnicującej tak pojęty byt i niebyt. Aby wyjaśnić proces stawania się, należy wcześniej uwzględnić surrealistyczny twór stwierdzający tożsamość bytu i niebytu, a następnie doprowadzić go do sprzeczności mniej absurdalnej, co nie znaczy, że lepszej dla faktów. Im bardziej bowiem sprzyjało myśli pojęcie Heglowskiej wolności, tym gorzej dla faktów.

*

Jak wiadomo, ten rodzaj monizmu dialektycznego Hegla wykorzystał Marks, wstawiając w miejsce ducha pojęcie materii jako obiektywnej realności danej nam we wrażeniach zmysłowych. Pojęcie materii było tak samo abstrakcyjne w konkretnym bycie, jak pojęcie obiektywnego ducha. Był więc to ten rodzaj idealizmu, w którym materia miała podlegać tym samym prawom dialektyki co u Hegla. Dla Marksa myśl była również odbiciem obiektywnej rzeczywistości. Samoistny proces stawania się, będący w istocie przejawem narastającego w tym czasie ewolucjonizmu, przypadł zaś wyjątkowo do gustu twórcom materializmu dialektycznego. Trafiając na podatny grunt ducha epoki (ruch światowej emancypacji), rozwinęli go we własny oryginalny system.

Dodatkowym atutem tej koncepcji (w odróżnieniu od bardzo mętnej i zawiłej Heglowskiej) była stosunkowo prosta formuła trafiająca do przekonania szerokiej masy odbiorców. Zostawiając - jak napisze Engels - bliższe uzasadnienie jej podstawowych prawd naukom przyrodniczym w bliższej lub dalszej przyszłości. Chociaż te ostatnie, jak się okazało, bardziej się posługują logicznie utkaną siecią idei niż realno-obiektywną materią. Nawiasem mówiąc, fizyka czy biologia obaliły dzisiaj sporo monistycznych dogmatów.

Jeśli podważymy absolutny monizm, to prawdziwa staje się zasada niesprzeczności, ściśle związana z ontologicznym porządkiem pluralizmu bytowego. Winnym przypadku orzeczniki sprzeczne weryfikowałyby się w jednym podmiocie, czyli w odniesieniu do każdej rzeczy prawdziwa byłaby jednocześnie i afirmacja, i negacja. Tymczasem zdroworozsądkowa intuicja podpowiada, że bardziej oczywisty jest przykład identyfikowania jednego podmiotu w zderzeniu z innym niż identyfikowanie go na podstawie afirmacji i negacji tego samego podmiotu. Uznanie i uzasadnienie zasady niesprzeczności musi więc prowadzić do odrzucenia systemów monistycznych. Przyjęcie tylko jednej zasady - potencjalności lub aktualności - musi natomiast prowadzić do sprzeczności. Nie mówiąc już o tym, że prawda nie ma fundamentu, jeżeli obowiązuje teza, iż coś jest i zarazem nie jest. Nie znaczy to, oczywiście, iż wszystko pozostaje w stanie absolutnym, podmiot jest bowiem zarówno w stanie doskonałym jako akt i niedoskonałym jako możność, a zatem zawsze jakoś bardziej jest niż nie jest, jeśli stwierdzamy jego realne istnienie.

Pluralizmu nie można oceniać w kategoriach doskonały, niedoskonały, tylko jedynie stwierdzić fakt realnego istnienia. Sąd egzystencjalny nie jest ani iluzją zmysłów (zasłoną Mai), ani cieniem rzeczywistości Platona czy emanacją jedni Plotyna; jest złożeniem (intuicyjnym) potencji i aktu. I nie może być tutaj przeszkodą to, że różnicy między możnością a aktem nie stwierdzamy naocznie, ale jedynie w rozumowej analizie. Ograniczenie epistemologiczne nie może w tym przypadku oznaczać bezradności epistemologicznej i nie jest to powód, by sięgać do wyćwiczonych wzorów idealizmu epistemologicznego, skromne osiągnięcia w dziedzinie sądów egzystencjalnych stawiają nas bowiem nie tyle w pozycji absolutnego zrozumienia bytu, ale w pozycji ewolucyjnego rozumienia.

*

Konstatacja pluralizmu w najróżniejszych procesach edukacyjnych wymaga od wszystkich podmiotów tego procesu przede wszystkim umiejętności komunikowania się i prowadzenia dialogu. Dlatego że podział na to, co możliwe i aktualne, jest nie tylko istotą bytu, ale istotą epistemologii i metodologii. Niewątpliwie taką rolę spełnia Społeczne Towarzystwo Oświatowe, które poprzez "Edukację i Dialog" wychodzi naprzeciw aktualnym potrzebom i oczekiwaniom oraz możliwościom budowania ogólnospołecznego konsensu obejmującego zarówno projektodawców, jak i odbiorców zmian w szeroko pojętej oświacie. Motto, które mogłoby przyświecać tej organizacji, mogłoby za Arystotelesem brzmieć: Pollachos legetai to on (o bycie można mówić różnorako) lub za K. Libeltem: Chcieć w kraju lub narodzie jedności opinii jest to chcieć stagnacji postępu, który tylko walką opinii różnorodnych drogę sobie naprzód toruje. Dla różnorodności zdań nie tylko różne mogą być opinie, ale nawet być powinny. Prawda każda, przez ścieranie się zdań z sobą jak przez ogień czyśćcowy, przechodzi do nieśmiertelności. (Pisma o oświacie i wychowaniu).

Wiesław Andrukowicz
Uniwersytet Szczeciński

1997 Czerwiec - CZERWIEC
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej