Uspołecznienie szkoły
Każdy badacz wzajemnych relacji między szkołą a rodziną musi brać pod uwagę ich dotychczasowe dziedzictwo i współczesne doświadczenia. Nie sposób odstąpić od tezy, iż są one obciążone swoistego rodzaju wynaturzeniami, sprowadzającymi się najogólniej mówiąc - do zniewolenia jednej ze stron.
Ewolucja ustroju szkolnego w Polsce wskazuje na bardzo zróżnicowane i częstokroć kontrowersyjne formy uspołecznienia szkół, które w toku swoich dziejów miały spełniać kontrolną funkcję społeczeństwa wobec tych instytucji, przeciwdziałać ich biurokratycznym czy ideologicznym wynaturzeniom, umożliwiać partycypowanie społeczności lokalnej w procesie zarządzania szkołami (ich finansowania, administrowania) i kreowania w nich procesu kształcenia czy wreszcie generować koncepcje reform i stymulować poprzez to ich rozwój.
Podstawową kwestią, która rzutowała tak dawniej jak i obecnie na wzajemne stosunki między rodziną a szkołą, było to, czy szkoła ma być odpowiedzialna za edukację dzieci czy też za ich wychowanie? Zagadnienie to ma swoją historię: wystarczy tu wspomnieć akcentowanie przez Komisję Edukacji Narodowej roli wychowania moralnego w szkole publicznej w myśl założeń Piramowicza, by szkoły stały się ośrodkami życia, poczciwości i cnoty Z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości przypisanie przez władze państwowe szkole funkcji przede wszystkim wychowawczej traktowane było jako obowiązek narodowy, którego zaniedbanie czyniłoby dzisiejsze pokolenie odpowiedzialnym przed sądem historii. Nie chodziło jednak w tym momencie o przekreślenie wychowawczych zadań rodziny i upaństwowienie wychowania na wzór naszego wschodniego sąsiada, ale o uzupełnienie wychowania domowego przez wychowanie szkolne, uczynienie ze szkoły drugiego obok rodziny odpowiedzialnego współtwórcy w dziele wychowania młodych pokoleń.
W okresie międzywojennym powstawało tak wiele różnych organizacji rodzicielskich (kół szkolnych, kół opieki, kół przyjaciół szkoły itp.), że redakcja "Głos Rodziny i Szkoły" wystąpiła z inicjatywą stworzenia im na łamach swojego pisma płaszczyzny porozumienia. W połowie lat 20. działało Zjednoczenie Zrzeszeń Rodzicielskich w Polsce, które skupiało koła z wielu znakomitych szkół, przeważnie prywatnych. W lipcu 1929 r. liczyło już 60 zrzeszeń stowarzyszonych (ok. 21 tys. rodziców). Zwracano uwagę na to, iż im więcej świadomych swych zadań ośrodków rodzicielskich skupi się w centrali, tym większe będą ich wpływy, tym mocniejszy ich głos w sprawach wychowawczych, tym większa możność skoordynowania i zwarcia frontu czynników współdziałających w wychowaniu młodzieży. Realizowane przez Zjednoczenie Zrzeszeń Rodzicielskich w Polsce zadania to między innymi:
| • | koordynacja całokształtu pracy stowarzyszonych zrzeszeń rodzicielskich w Polsce, | ||
| • | możność reprezentowania niezależnego głosu zorganizowanych rodziców na zewnątrz - wobec władz i opinii społecznej, | ||
| • | platforma wewnętrznej wymiany myśli i pracy samowychowawczej rodziców, | ||
| • | odrodzenie społeczeństwa przez rodzinę, | ||
| • | zajmowanie się sprawami życia rodzinnego, dążenie do silniejszego zespolenia rodziny i szkoły w imię spełnienia ich zadań wychowawczych, | ||
| • | współdziałanie z władzami państwowymi w dziedzinie wychowania młodego pokolenia w Polsce. |
| • | praca nad pogłębianiem zadań wychowawczych rodziny i szkoły, |
| • | referowanie opinii sfer rodzicielskich wobec władz państwowych, |
| • | opiniowanie w sprawach związanych z ustawodawstwem szkolnym, |
| • | współdziałanie z władzami oświatowymi w zakresie opieki moralnej i materialnej nad młodzieżą szkolną, |
| • | dążenie do podniesienia polskiej kultury przez krzewienie i kultywowanie ideałów narodowych, religijnych i obywatelskich. |
Jaki był stosunek kierowników szkół do organizacji rodzicielskich i ich współpracy ze szkołą? Otóż, okazuje się, że jedni dyrektorzy odnosili się do tych inicjatyw bardzo przychylnie, nawet entuzjastycznie, pozostawiając rodzicom jak najszerszy zakres działania, inni zdradzali powściągliwość, a nawet niechęć, wynikającą z obawy przed istnieniem na terenie szkoły zorganizowanej siły rodziców. Niejednokrotnie sami nauczyciele odnosili się do rodziców z dawnymi uprzedzeniami, odmawiając im kompetencji, a nieraz i dobrej woli, świadomie się od nich odgradzając.
Jedni uważali, że skoro szkoły przyjęły na siebie obowiązek wychowawczy, to w tej misji mogą obejść się bez pomocy rodziców. Inni zaś zastanawiali się nad tym, czy współpraca ta ma być indywidualna czy zbiorowa? Przez kontakt indywidualny rozumie się nawiązanie stosunku z rodzicami danego dziecka tylko i wyłącznie w sprawie jego rozwoju, z pominięciem społecznej strony jego życia. W miarę zwiększania się liczby uczniów w szkołach pojawiły się zbiorowe formy kontaktowania się z ich rodzicami w postaci tzw. "wywiadówek", konsultacji, zebrań organizowanych kilka razy w roku, w trakcie których nauczyciel zdaje sprawozdanie z postępów edukacyjnych całej klasy.
Zjednoczenie wysiłków rodzicielskich na rzecz poprawy czy doskonalenia wartości edukacyjnych i wychowawczych szkoły może spełniać ważną funkcję samoobrony przed złem. Oba środowiska powinny porozumieć się ze sobą co do metod i środków, do jakich zamierzają się odwoływać w stosunkach z dziećmi.
Musi tu mieć miejsce wzajemne poszanowanie autorytetu, obustronne wczucie się w swoją rolę i odpowiedzialność. Rodzice - naturalnie z zachowaniem właściwego umiaru i zakresu kompetencji - muszą mieć w szkole glos poważny, nie w znaczeniu, rzecz prosta, roszczenia sobie przez nich prawa do wydawania decyzji, które, leżąc w zakresie odpowiedzialności dyrekcji szkoły, do niej wyłącznie należą, ale w zakresie funkcji doradczych, do których uprawnia ich znajomość dziecka i argument życiowy.
Co pozostało z tych tendencji dzisiaj i w jakim kierunku ewoluuje ów proces? Wraz ze zmieniającą się polityką oświatową państwa wobec szkoły i rodziny oraz ewolucją kulturową społeczeństwa w różnych okresach pojawiały się takie zasadnicze dla tych interakcji problemy, jak:
| • | Komu lub czemu ma służyć polska szkoła? | ||
| • | Czy edukacja szkolna powinna koncentrować się tylko i wyłącznie na procesie kształcenia, czy może także na procesie wychowywania młodego pokolenia? | ||
| • | Czy edukacja szkolna może obejść się bez pomocy rodziców? Czy wolno pedagogom pomijać rodziców w kwestiach edukacji ich dzieci? | ||
| • | Jaka jest specyfika współpracy indywidualnej i zbiorowej rodziców ze szkołą? Która z nich jest bardziej preferowana i przez kogo? | ||
| • | Czy szkoła jest zainteresowana porozumiewaniem się z rodzicami w zakresie metod wychowania i kształcenia dzieci? | ||
| • | Czy może być platformą wzajemnej współpracy? | ||
| • | Jaki jest stosunek władz szkolnych do gotowości rodziców do pełnego zaangażowania się w jakość edukacji szkolnej ich dzieci? |
Szkoła bowiem jest instytucją, w której zgodnie z jej strukturą organizacyjną można wyróżnić osoby posiadające władzę (dyrekcja, nauczyciel, administracja) i osoby jej nieposiadające (niektórzy nauczyciele, uczniowie, rodzice, niektórzy pracownicy administracji). Władza taka skupiona jest zarówno poziomo, tj. dotyczy szeroko zakresu problemów edukacyjnych, jak i pionowo, tj. skoncentrowana jest w rękach stosunkowo niewielkiego grona osób. Spór o rolę i miejsce władzy w naszym systemie oświatowym jest tak naprawdę pochodną kontrowersji wokół tego, kto ma w nim ponosić odpowiedzialność za kształt i jakość edukacji: państwo - utożsamiane z centralistycznie zarządzającą w nim władzą, czy może samo społeczeństwo - z wolnymi obywatelami?
Tak władze, jak i jej ekspertów najbardziej przeraża to, że nauczyciele, rodzice i uczniowie zaczynają samodzielnie myśleć, szanować siebie i cenić swoją godność. Natura wszechpanujących dyktuje im strach przed niezależnością podwładnych. Władza taka woli zatem widzieć w ludziach istoty posłuszne, uległe, nie sprzeciwiające się jej dyktandom. Zwolennicy władzy centralistycznej bardziej skłonni są posługiwać się nakazem i zakazem aniżeli swobodną współpracą. Wyznają filozofię paternalistyczną, popierając i realizując interesy własnej partii w imię "powszechnego dobrobytu".
Pojęcie uspołecznienia pochodzi - zdaniem Józefa Tischnera - z epoki komunizmu. W komunizmie chodziło o "uspołecznienie środków produkcji", ale pojęcie to rozszerzyło się również na dziedzinę oświaty. Uspołecznić szkołę znaczyło: wciągnąć ją w obszar interesów władzy i uczynić sojusznikiem w budowie komunizmu. Nie tylko w Polsce natrafiamy na zjawisko odziedziczonego po tamtym okresie zła. W krajach zachodnioeuropejskich zwraca się uwagę na to, iż tak rozumiana publiczna oświata cierpi na chorobę "społeczeństwa przeregulowanego", polegającą na odejściu od "starej wiary […], że nieograniczona władza sprawowana przez ludzi ograniczonych i pełnych uprzedzeń staje się szybko represyjna, reakcyjna i skorumpowana […], że pierwszym warunkiem postępu jest ograniczenie władzy odpowiednio do zdolności i cnót rządzących" i przejście do wiary nowej: "że nie istnieją granice ludzkich umiejętności i rządzenia innymi, w związku z czym nie należy nakładać na rząd ograniczeń".
W przypadku nauczania choroba ta przybrała postać odmawiania rodzicom prawa kontroli nad rodzajem nauki, jaką pobierają ich dzieci; zarówno kontroli bezpośredniej - przez wybór szkoły, do jakiej dzieci mają chodzić i opłacanie w niej nauki, jak i pośredniej - sprawowanej drogą działalności politycznej. Zamiast tego władza nad procesem dydaktycznym zaczęła grawitować ku wychowawcom profesjonalnym. Chorobę wzmaga centralizacja i biurokratyzacja szkolnictwa, szczególnie w dużych miastach.
Jeśli państwo chce sprawować drobiazgową kontrolę nad działalnością edukacyjną szkół i placówek oświatowych, to rodzice mogą zastanowić się nad tym, czy aby nie prowadzi to do niskiego standardu życia, czy nie zakuwa dzieci i ich wychowawców w okowy i czy pozostawia im jakieś możliwości kierowania własnym losem? Warto, by się zastanowili nad tym, czy szkoła istnieje dla uczniów, czy może dla jej dysponentów, dla władzy?
Demokracja nie eliminuje kategorii władzy ze stosunków międzyludzkich, ale może ją ucywilizować. "Demokratyczny porządek prawny jest mizernym, ale jednak jakimś skrępowaniem dla elit. Nie wolno go więc obalać, przeciwnie, trzeba go doskonalić, a więc przekształcać tak, aby zaczął wreszcie odpowiadać demokratycznym ideałom".
Brak jest danych na temat tego, w ilu szkołach publicznych powstały rady społeczne. Kuratoria nie prowadzą takiej diagnozy z własnej woli, choć mają informację o radach w tych szkołach, które zamieściły dane na ich temat w zatwierdzanym przez administrację oświatową statucie szkoły. Z pobieżnych diagnoz wynika, że istnieją one w niewielkim procencie szkół publicznych. Tymczasem rada szkoły, mająca już pewne ramy prawne, póki nie zostanie ucieleśniona w postaci organizacyjnej, póki nie zaistnieje strukturalnie, dopóty będzie niewykorzystaną formą współpracy o wielkich możliwościach. Jeśli powstanie, można tchnąć w nią nowego ducha, podnieść jej walory wewnętrzne, rozbudzić aspiracje edukacyjne, rozszerzyć zakres zainteresowań i pracy oraz wyposażyć w pełnomocnictwa do działania.
Bogusław Śliwerski
Polskie Stowarzyszenie Edukacyjne, Łódź
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14